Skocz do zawartości

Kòpôcz

Members
  • Postów

    297
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez Kòpôcz

  1. Nie pomoże sprzętu kupa, gdy piwowar d#$%pa. Póki był garnek, sraczwężyk i łycha w łapie problemu nie było - temperaturę dało się mierzyć tylko w młócie. Zachciało mi się przepływu i narodziły się dylematy w którym miejscu dokonywać pomiaru:
    - w przestrzeni pomiędzy fałszywym dnem a dnem garnka (grzanie od dna gara)?
    - w miejscu wylotu zawróconej brzeczki na powierzchnię młóta po zrobieniu obiegu przez pompę?
    - w środku młóta?
    Może nie ma to znaczenia, albo każda z metod ma swoje wady nie pozwalające przesądzić który punkt pomiaru jest lepszy - będę także wdzięczny za sprowadzenie na ziemię.

  2. Kòpôcz, dnia 09 styczeń 2017 - 00:22, napisał: Ja to się na tym nie znam

    Z całym szacunkiem, ale liczyłem właśnie na opinie osób, które mają większe doświadczenie w budowie sprzętu zmodyfikowanego na ich potrzeby / rozeznanie w takich instalacjach / dobre alternatywy dla moich pomysłów. Od Ciebie dostaję natomiast informacje, które już znam albo pytania, na które odpowiedzi znalazłbyś czytając poprzednie wiadomości. Polecam brać przykład z innych użytkowników, którzy udzielali się w tej dyskusji i dali jakiś rzeczywisty wkład do konwersacji.

     

    Dziękuję, wezmę sobie do serca.

    Podtrzymuję, że się nie znam i stan ten będzie trwał jeszcze kilka lat, albo przynajmniej do symbolicznej setnej fermentacji. Zaciekawił mnie więc jeden Twój pomysł:

     

    Zawór kulowy? Czy będzie tam zamocowany przed, czy po to bez różnicy.

     

    Wiem, że trochę już Twojego cennego czasu zużyłem, ale może powiesz, jaki masz plan na zabezpieczenie otworu w garze przed niekontrolowanym wypływem? No bo przyjmując, że zacierasz bez kranu to jak wkręcasz kran/zawór żeby przefiltrować zacier?

  3. Zbiornik do odbioru wody miałbym bezpośrednio pod kranikiem, nie mam potrzeby stosowania dodatkowego wężyka.

    Ale, że co? Chcesz pod kadzią postawić starą wannę? Zdajesz sobie sprawę ile wody przeleci przez chłodnicę dla schłodzenia Twojego wybicia?

     

     

    Przyznam, że sam mam największe wątpliwości właśnie odnośnie tej chłodnicy.

    Moze warto posłuchać wewnętrznego głosu rozsądku ;)

     

     

    Na razie nie padł żaden argument, po którym stwierdziłbym, że rozwiązanie jest beznadziejne.

    Bo prawdopodobnie takie nie jest, wydaje się ciekawe, sam wielokrotnie zazdrośnie zerkałem na to rozwiązanie. Wydaje się jednak, że przeskakujesz podstawę dla samej tej chłodnicy. Wsłuchuję się w to, co tu piszą i póki co źle na tym nie wychodzę. 

     

    Kranik wykorzystywany ewentualnie do upuszczania brzeczki po warzeniu do fermentora?

    Najpierw spuszczasz nim przefiltrowaną po zacieraniu brzeczkę (wkręcony sraczwężyk), potem po warzeniu do fermentora. Kranik jest przynajmniej "dwufunkcyjny".

     

    Jak ogarnę już temat króćców, to będzie mi łatwiej z chłodnicą. Na razie nie wiem jakie gwinty potencjalnie będę tam miał.

    Zazwyczaj ludzie celują w 1/2, lub 3/4. Oszczędzasz na FD, to i na hydraulice (bez uszczerbku tym razem) możesz zaoszczędzić wybierając 1/2. 

     

     

    Po zacieraniu do dolnego króćca na zewnątrz gara wkręcany byłby kranik.

    ,Czekaj... To co w trakcie zacieranie zapobiega wypływaniu brzeczki z gara? Dlaczego ten kranik nie może być tam od razu?

     

    Jak czytam podpowiedzi innych, to pewni gdybym sam stał na początku dylematów skreślił bym sobie taką kolejność działań:

    - kupić gar;

    - kupić i obrobić sraczwężyk;

    - kupić zawór z z wszystkim, co potrzebne do jego osadzenia

    - wmontować kran;

    - kupić chłodnicę

     

    Mam już w czym zacierać, filtrować, warzyć i chłodzić, teraz:

    - jak będę grzał? (palnik/grzałka)

    - jak utrzymam temperaturę? (ręka/mieszadło/pompa/ew. docieplenia gara)

    - jak i w czym będę grzał wodę do wysładzania?

     

    Na koniec... Piszesz:

     Przymierzam się do zakupu większego garnka ze stali nierdzewnej

     

    Masz aktualnie jakiś mniejszy? Bo jeśli to ma być pierwszy gar, to może zainteresuj się np. kociołkiem a'la Lidl? Kilka z dylematów i podstawowych potrzeb jest w nim rozwiązane "w gratisie", a zapłacisz za to mniej, niż za sam gar 50l. Zaoszczędzone pieniądze możesz wydać np. na FD, mieszadło, albo wewnętrzny kosz i pompę, jeśli by cię skusił przepływ? Zobacz ile osób i jakie trunki ludzie potrafią wycisnąć na tym niepozornym pasteryzatorze do powideł śliwkowych ;)

  4. Czegoś nie kumam... 3 otwory, jeden to termometr, dwa to chłodnica? Jak chcesz spuszczać brzeczkę po gotowaniu? Zasysem? jeśli tak, to wiercenie tylu dziur w garze tylko po to, by spuszczać brzeczkę przez zasysanie wydaje mi się bez sensu.

    Jeśli mogę zaproponować: garnek, jedna dziura na dole, w niej kran. podłączysz do tego sraczwężyk i spuścisz brzeczkę po gotowaniu. Po jakimś czasie możesz wiercić kolejne dziury i upgrade'ować sprzęt.

    Masz już w ogóle chłodnicę? Jeśli nie, to może rozważ:

    http://allegro.pl/plytowy-wymiennik-ciepla-swep-b8hx16-1p-sn-s-dover-i6667302698.html

  5. Ja to się na tym nie znam, ale posłuchał bym tego, co wyżej. Albo inaczej - sam buduję sprzęt mający być następcą garnka i łyżki w ręku i mimo swojego niewielkiego doświadczenia mocno opieram się na doświadczeniach innych tu zebranych.

    Wydaje mi się, że też czerpiesz z cudzych doświadczeń. Pewnie naoglądałeś się anglosaskich garów z wmontowaną "na sztywno" chłodnicą. Nie wiem, czy nie lepiej jednak było by zrezygnować z "lenia" i najpierw wybrać którąś z opcji: mieszadło vs pompa i w to zainwestować. Dla mnie trochę wygląda to tak, jakbyś planował starty w supermoto, kupił drogi kombinezon, zawodniczy kask, żółwia na najwyższym atestem itp, ale na tor wyjeżdżał skuterem.

  6. Rzekł bym mocniej - z byciem nie w pełni mocy umysłowych.

    Generalnie jeśli bym miał liczyć koszt robocizny, to muszę założyć swoją stawkę z pracy. Wówczas butelka piwa wychodzi mnie kilkanaście złotych. W czasie 8 godzin zarobię na więcej piwa, niż jestem w stanie uwarzyć. Warzenie więc nie ma chyba sensu dla nikogo poza (jak już wspomniano) bezrobotnymi.

    Przepraszam, ale liczenie kosztu oddawania się hobby uznaję za absurdalne. Gdyby było inaczej, nie łowił bym ryb, nie jeździł na rowerze, nie pielęgnował sam ogrodu, nie bawił się z dzieciakami, tylko trzaskał nadgodziny, płacił ogrodnikowi, piwowarowi, opiekunce itp, bo byłbym wówczas mocno do przodu ze złotówkami.

  7. Leżakujące w skrzynkach nie mieści się w spiżarce - kilka skrzynek musiałem już jakiś czas temu przenieść do garażu. No i tu obawa dotycząca temperatur. Na zewnątrz -5°C; w garażu +2°C, ale muszę się jednak liczyć z tym, że spadnie poniżej 0°C. Wiadomo - alkohol to nie woda, ale pewnie niewiele poniżej 0°C zacznie zamarzać.

     

    Ktoś może podpowiedzieć przy jakiej temperaturze wnosić do domu, żeby zapasów nie stracić?

  8. Obiecana receptura na "piwo". Zanim jednak, to małe wprowadzenie...
    Receptura pochodzi z książki "Receptury z klasztornej piwniczki. Nalewki" autorstwa Jacka Kowalskiego. Człek ów absolutnie nie jest jakimkolwiek autorytetem kulinarnym - to miłośnik kultury dawnej, z którym niektórzy mogli mieć styczność poprzez Klub Świętego Ludwika - zespół odtwarzający, czy grający swoje interpretacje dawnej muzyki: czy to pieśni sarmackich, czy np. z wypraw krzyżowych. W poszukiwaniach swych trafia na różne elementy kultury dawnej zbierając je a to w płyty z muzyką, a to w książki. Gdzieś kiedyś trafił także przepisy na trunki tytułowane jako "piwo" i zawarł je w tej książce.
    Wracając - poniżej fotka z recepturą "piwa" o jakim wspominałem.

     

    IMG_20161228_163645363.jpg

     

     

    Można by przypuszczać, że to jakiś błąd, że autor ma jednak na myśli nie jęczmień, a słód jęczmienny, jednak przepis na piwo jasno już wprost mówi o słodowaniu ziarna:

     

    IMG_20161228_163712748.jpg

     

     

    Nie zagłębiam się skąd to się wzięło. Na pewno nie jest to piwo w dzisiejszym jego rozumieniu. Czy więc kiedyś uznawano podpiwek za piwo? Nie wiem. Na pewno temat do dyskusji przy jakiejś szklance zwłaszcza, że np. w kaszubszczyźnie podpiwek to cenczé piwo.

     

    Na koniec sobie nie odmówię - jedna z pieśni Klubu Świętego Ludwika wzywająca do krucjaty. Za każdym razem mam ciarki, gdy jej słucham. Swoją droga dziwi mnie, że jeszcze nie słyszałem jej na żadnej demonstracji przeciwników emigrantów z bliskiego wschodu.

     


     
  9. O piwie z jałowca nie słyszałem, ale o trunkach w których jałowiec jest przyprawą już tak. Poszukaj pod hasłem "psiwo" albo "kozicowe". To napój alkoholowy z przefermentowanego miodu. Ze swojej strony polecam choć raz spróbować małą warkę. W Polsce sarmackiej pito kurdesz. Prawdopodobnie był to napój z miodu z przyprawami korzennymi, prawdopodobnie przefermentowany. Mnie smakuje, stosuję drożdże T58.

  10. Ha ha ha... Kurcze, jeszcze 30 lat temu na wsi praktycznie w każdym domu robiło się podpiwki. U mnie w hipermarkecie dostawa Podpiwku Kujawskiego schodzi na pniu, więc śmiem stwierdzić, że na wsi ciągle się go robi na potęgę. Postaram się później zrobić fotkę jednej receptury z książki "Receptury z klasztornej piwnicy" - jest tam przepis na "piwo" z palonego jęczmienia i cukru.

  11. Są, jeśli zacieranie autor gotów jest odpuścić:

    - kawa zbożowa Kujawianka 500gr - ok. 3zł

    - cukier (staram się nie przekraczać 50gr/l, ale można podwoić dla tych 12°) : 3zł

    - marynka 50gr : 3,50zł

    - drożdże - piekarskie, nie liczę, bo do chleba kupuję w paczkach 50-100gr.

     

    Pogardzany przez wielu podpiwek.:)

    Powyżej baza, latem ogromne jego ilości w najróżniejszych tego wariantach wypijam. Refermentuję i butelkuję normalnie (czyt. jak piwo). Przy samym koszeniu trawy potrafią zejść trzy butelki. Robione na szybko gotowane tylko przez 20', chmielę na 20', 10' i poniżej 5’ chmiel dzieląc mniej więcej po równo (trochę więcej na ostatni rzut). Generalnie piwa mogę w domu nie mieć, gdy zbliża się ostatnia skrzynka podpiwku - zaczynam panikować. Wiem, że zostanę za tą propozycję obśmiany...

  12. "wszystkie drogi piwowara prędzej czy później prowadzą do NaOH"

     

    Czyli sprawdza się myśl z pierwszego postu tematu. Coś w tym jest - mój sposób to 1kg sody rozrobiony w 25l baniaku, co daje 4% roztwór. Nie będę się chwalił, że rękawiczek nie używam, bo to zła praktyka... Dopiero z tego tematu dowiedziałem się o teście śliskości - wcześniej chyba marnowałem niepotrzebnie NaOH. Z Oxi zrezygnuję pewnie na rzecz StarSanu. Pozostaję w nadziei, że sugestia

     

    przepłucz 5-10% kwaskiem

     

    jest poparta jakąś chemiczna wiedzą.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.