-
Postów
297 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Nowości
Receptury medalowe
Profile
Forum
Galeria
Pliki
Blogi
Wydarzenia
Sklep
Collections
Giełda
Mapa piwowarów
Odpowiedzi opublikowane przez Kòpôcz
-
-
No to rozpęd za duży mamy i się człek potyka - wcześniej zawór miał być wkręcany przed, albo po.
-
Kòpôcz, dnia 09 styczeń 2017 - 00:22, napisał: Ja to się na tym nie znam
Z całym szacunkiem, ale liczyłem właśnie na opinie osób, które mają większe doświadczenie w budowie sprzętu zmodyfikowanego na ich potrzeby / rozeznanie w takich instalacjach / dobre alternatywy dla moich pomysłów. Od Ciebie dostaję natomiast informacje, które już znam albo pytania, na które odpowiedzi znalazłbyś czytając poprzednie wiadomości. Polecam brać przykład z innych użytkowników, którzy udzielali się w tej dyskusji i dali jakiś rzeczywisty wkład do konwersacji.
Dziękuję, wezmę sobie do serca.
Podtrzymuję, że się nie znam i stan ten będzie trwał jeszcze kilka lat, albo przynajmniej do symbolicznej setnej fermentacji. Zaciekawił mnie więc jeden Twój pomysł:
Zawór kulowy? Czy będzie tam zamocowany przed, czy po to bez różnicy.
Wiem, że trochę już Twojego cennego czasu zużyłem, ale może powiesz, jaki masz plan na zabezpieczenie otworu w garze przed niekontrolowanym wypływem? No bo przyjmując, że zacierasz bez kranu to jak wkręcasz kran/zawór żeby przefiltrować zacier?
-
Ostatnio w galerii przeglądałem:
http://www.piwo.org/gallery/member/4191-pitervader/
http://www.piwo.org/gallery/member/10063-spawacz/
Jest z czyjego doświadczenia czerpać.
-
Zbiornik do odbioru wody miałbym bezpośrednio pod kranikiem, nie mam potrzeby stosowania dodatkowego wężyka.
Ale, że co? Chcesz pod kadzią postawić starą wannę? Zdajesz sobie sprawę ile wody przeleci przez chłodnicę dla schłodzenia Twojego wybicia?
Przyznam, że sam mam największe wątpliwości właśnie odnośnie tej chłodnicy.
Moze warto posłuchać wewnętrznego głosu rozsądku
Na razie nie padł żaden argument, po którym stwierdziłbym, że rozwiązanie jest beznadziejne.
Bo prawdopodobnie takie nie jest, wydaje się ciekawe, sam wielokrotnie zazdrośnie zerkałem na to rozwiązanie. Wydaje się jednak, że przeskakujesz podstawę dla samej tej chłodnicy. Wsłuchuję się w to, co tu piszą i póki co źle na tym nie wychodzę.
Kranik wykorzystywany ewentualnie do upuszczania brzeczki po warzeniu do fermentora?
Najpierw spuszczasz nim przefiltrowaną po zacieraniu brzeczkę (wkręcony sraczwężyk), potem po warzeniu do fermentora. Kranik jest przynajmniej "dwufunkcyjny".
Jak ogarnę już temat króćców, to będzie mi łatwiej z chłodnicą. Na razie nie wiem jakie gwinty potencjalnie będę tam miał.
Zazwyczaj ludzie celują w 1/2, lub 3/4. Oszczędzasz na FD, to i na hydraulice (bez uszczerbku tym razem) możesz zaoszczędzić wybierając 1/2.
Po zacieraniu do dolnego króćca na zewnątrz gara wkręcany byłby kranik.
,Czekaj... To co w trakcie zacieranie zapobiega wypływaniu brzeczki z gara? Dlaczego ten kranik nie może być tam od razu?
Jak czytam podpowiedzi innych, to pewni gdybym sam stał na początku dylematów skreślił bym sobie taką kolejność działań:
- kupić gar;
- kupić i obrobić sraczwężyk;
- kupić zawór z z wszystkim, co potrzebne do jego osadzenia
- wmontować kran;
- kupić chłodnicę
Mam już w czym zacierać, filtrować, warzyć i chłodzić, teraz:
- jak będę grzał? (palnik/grzałka)
- jak utrzymam temperaturę? (ręka/mieszadło/pompa/ew. docieplenia gara)
- jak i w czym będę grzał wodę do wysładzania?
Na koniec... Piszesz:
Przymierzam się do zakupu większego garnka ze stali nierdzewnej
Masz aktualnie jakiś mniejszy? Bo jeśli to ma być pierwszy gar, to może zainteresuj się np. kociołkiem a'la Lidl? Kilka z dylematów i podstawowych potrzeb jest w nim rozwiązane "w gratisie", a zapłacisz za to mniej, niż za sam gar 50l. Zaoszczędzone pieniądze możesz wydać np. na FD, mieszadło, albo wewnętrzny kosz i pompę, jeśli by cię skusił przepływ? Zobacz ile osób i jakie trunki ludzie potrafią wycisnąć na tym niepozornym pasteryzatorze do powideł śliwkowych
-
Nie, nawet nie "zgęstniało", żadnych kryształków nie zauważam.
-
Czegoś nie kumam... 3 otwory, jeden to termometr, dwa to chłodnica? Jak chcesz spuszczać brzeczkę po gotowaniu? Zasysem? jeśli tak, to wiercenie tylu dziur w garze tylko po to, by spuszczać brzeczkę przez zasysanie wydaje mi się bez sensu.
Jeśli mogę zaproponować: garnek, jedna dziura na dole, w niej kran. podłączysz do tego sraczwężyk i spuścisz brzeczkę po gotowaniu. Po jakimś czasie możesz wiercić kolejne dziury i upgrade'ować sprzęt.
Masz już w ogóle chłodnicę? Jeśli nie, to może rozważ:
http://allegro.pl/plytowy-wymiennik-ciepla-swep-b8hx16-1p-sn-s-dover-i6667302698.html
-
-
Ja to się na tym nie znam, ale posłuchał bym tego, co wyżej. Albo inaczej - sam buduję sprzęt mający być następcą garnka i łyżki w ręku i mimo swojego niewielkiego doświadczenia mocno opieram się na doświadczeniach innych tu zebranych.
Wydaje mi się, że też czerpiesz z cudzych doświadczeń. Pewnie naoglądałeś się anglosaskich garów z wmontowaną "na sztywno" chłodnicą. Nie wiem, czy nie lepiej jednak było by zrezygnować z "lenia" i najpierw wybrać którąś z opcji: mieszadło vs pompa i w to zainwestować. Dla mnie trochę wygląda to tak, jakbyś planował starty w supermoto, kupił drogi kombinezon, zawodniczy kask, żółwia na najwyższym atestem itp, ale na tor wyjeżdżał skuterem.
-
-
Filtrować ma chyba sraczwężyk.
Nie zakumałem jak chcesz zacierać - w przepływie, na lenia, czy może mieszadło planujesz?
Jeśli nie na lenia, to czym grzejesz?
-
A ja kilka razy dziennie macham zawartością i sprawdzam, czy nie zamarza - w garażu zeszło do 3-4 poniżej 0.
-
Może i racja, ale wzięło się to z tego, że wliczanie kosztu swojej robocizny jest kopem po kostkach całej idei warzenia w domu.
Wracając do tematu. Kupiłem podpiwek i kwas chlebowy z bimber hobby. Dziwny wynalazek - oba są w formie płynnego ekstraktu... Kosz to ok. 5zł za 9 litrów, do tego koszt cukru, lub miodu - co kto woli
-
Rzekł bym mocniej - z byciem nie w pełni mocy umysłowych.
Generalnie jeśli bym miał liczyć koszt robocizny, to muszę założyć swoją stawkę z pracy. Wówczas butelka piwa wychodzi mnie kilkanaście złotych. W czasie 8 godzin zarobię na więcej piwa, niż jestem w stanie uwarzyć. Warzenie więc nie ma chyba sensu dla nikogo poza (jak już wspomniano) bezrobotnymi.
Przepraszam, ale liczenie kosztu oddawania się hobby uznaję za absurdalne. Gdyby było inaczej, nie łowił bym ryb, nie jeździł na rowerze, nie pielęgnował sam ogrodu, nie bawił się z dzieciakami, tylko trzaskał nadgodziny, płacił ogrodnikowi, piwowarowi, opiekunce itp, bo byłbym wówczas mocno do przodu ze złotówkami.
-
Zawstydziłeś mnie - słabo jednak szukałem... Dzięki.
-
Tyle to wiem (zwykła logistyka i rozplanowanie przestrzeni) tylko do jakiej temperatury poniżej 0 to bezpieczne?
-
Leżakujące w skrzynkach nie mieści się w spiżarce - kilka skrzynek musiałem już jakiś czas temu przenieść do garażu. No i tu obawa dotycząca temperatur. Na zewnątrz -5°C; w garażu +2°C, ale muszę się jednak liczyć z tym, że spadnie poniżej 0°C. Wiadomo - alkohol to nie woda, ale pewnie niewiele poniżej 0°C zacznie zamarzać.
Ktoś może podpowiedzieć przy jakiej temperaturze wnosić do domu, żeby zapasów nie stracić?
-
Obiecana receptura na "piwo". Zanim jednak, to małe wprowadzenie...
Receptura pochodzi z książki "Receptury z klasztornej piwniczki. Nalewki" autorstwa Jacka Kowalskiego. Człek ów absolutnie nie jest jakimkolwiek autorytetem kulinarnym - to miłośnik kultury dawnej, z którym niektórzy mogli mieć styczność poprzez Klub Świętego Ludwika - zespół odtwarzający, czy grający swoje interpretacje dawnej muzyki: czy to pieśni sarmackich, czy np. z wypraw krzyżowych. W poszukiwaniach swych trafia na różne elementy kultury dawnej zbierając je a to w płyty z muzyką, a to w książki. Gdzieś kiedyś trafił także przepisy na trunki tytułowane jako "piwo" i zawarł je w tej książce.
Wracając - poniżej fotka z recepturą "piwa" o jakim wspominałem.Można by przypuszczać, że to jakiś błąd, że autor ma jednak na myśli nie jęczmień, a słód jęczmienny, jednak przepis na piwo jasno już wprost mówi o słodowaniu ziarna:
Nie zagłębiam się skąd to się wzięło. Na pewno nie jest to piwo w dzisiejszym jego rozumieniu. Czy więc kiedyś uznawano podpiwek za piwo? Nie wiem. Na pewno temat do dyskusji przy jakiejś szklance zwłaszcza, że np. w kaszubszczyźnie podpiwek to cenczé piwo.
Na koniec sobie nie odmówię - jedna z pieśni Klubu Świętego Ludwika wzywająca do krucjaty. Za każdym razem mam ciarki, gdy jej słucham. Swoją droga dziwi mnie, że jeszcze nie słyszałem jej na żadnej demonstracji przeciwników emigrantów z bliskiego wschodu.
-
O piwie z jałowca nie słyszałem, ale o trunkach w których jałowiec jest przyprawą już tak. Poszukaj pod hasłem "psiwo" albo "kozicowe". To napój alkoholowy z przefermentowanego miodu. Ze swojej strony polecam choć raz spróbować małą warkę. W Polsce sarmackiej pito kurdesz. Prawdopodobnie był to napój z miodu z przyprawami korzennymi, prawdopodobnie przefermentowany. Mnie smakuje, stosuję drożdże T58.
-
Ha ha ha... Kurcze, jeszcze 30 lat temu na wsi praktycznie w każdym domu robiło się podpiwki. U mnie w hipermarkecie dostawa Podpiwku Kujawskiego schodzi na pniu, więc śmiem stwierdzić, że na wsi ciągle się go robi na potęgę. Postaram się później zrobić fotkę jednej receptury z książki "Receptury z klasztornej piwnicy" - jest tam przepis na "piwo" z palonego jęczmienia i cukru.
-
Ale co ma postawa bohatera tematu do partactwa spawacza? Osobiście wolę zapytać, czy ten mistrz nie jest przypadkiem kimś poleconym przez tutejszy półswiatek, lub nawet jego aktywny uczestnik. No i ważniejsze: czy da się to uratować.
Mi kega spierniczył spawacz który ma wzięcie u bimbrowników...
-
Autor sugerował 20l, więc proporcje na taką ilość zaproponowałem. Wolę "treściwszy" w smaku - tradycyjnie palone ziarna daje się w ilości 100gr/10l.
-
Są, jeśli zacieranie autor gotów jest odpuścić:
- kawa zbożowa Kujawianka 500gr - ok. 3zł
- cukier (staram się nie przekraczać 50gr/l, ale można podwoić dla tych 12°) : 3zł
- marynka 50gr : 3,50zł
- drożdże - piekarskie, nie liczę, bo do chleba kupuję w paczkach 50-100gr.
Pogardzany przez wielu podpiwek.
Powyżej baza, latem ogromne jego ilości w najróżniejszych tego wariantach wypijam. Refermentuję i butelkuję normalnie (czyt. jak piwo). Przy samym koszeniu trawy potrafią zejść trzy butelki. Robione na szybko gotowane tylko przez 20', chmielę na 20', 10' i poniżej 5’ chmiel dzieląc mniej więcej po równo (trochę więcej na ostatni rzut). Generalnie piwa mogę w domu nie mieć, gdy zbliża się ostatnia skrzynka podpiwku - zaczynam panikować. Wiem, że zostanę za tą propozycję obśmiany...
- sihox, Samuel_Vimes, KHOT i 1 inny
- 4
-
"wszystkie drogi piwowara prędzej czy później prowadzą do NaOH"
Czyli sprawdza się myśl z pierwszego postu tematu. Coś w tym jest - mój sposób to 1kg sody rozrobiony w 25l baniaku, co daje 4% roztwór. Nie będę się chwalił, że rękawiczek nie używam, bo to zła praktyka... Dopiero z tego tematu dowiedziałem się o teście śliskości - wcześniej chyba marnowałem niepotrzebnie NaOH. Z Oxi zrezygnuję pewnie na rzecz StarSanu. Pozostaję w nadziei, że sugestia
przepłucz 5-10% kwaskiem
jest poparta jakąś chemiczna wiedzą.
-
Obie odpowiedzi wartościowe - dzięki. Póki mam w baniaku świeżo rozrobione 25l ługu i ponad pół kilograma nadwęglanu zostanę przy starych nawykach, ale nieuchronnie zmierzam do zmiany tych nawyków.
Punkt pomiaru temperatury przy zacieraniu w obiegu
w Wsparcie piwowarskie
Opublikowano
Nie pomoże sprzętu kupa, gdy piwowar d#$%pa. Póki był garnek, sraczwężyk i łycha w łapie problemu nie było - temperaturę dało się mierzyć tylko w młócie. Zachciało mi się przepływu i narodziły się dylematy w którym miejscu dokonywać pomiaru:
- w przestrzeni pomiędzy fałszywym dnem a dnem garnka (grzanie od dna gara)?
- w miejscu wylotu zawróconej brzeczki na powierzchnię młóta po zrobieniu obiegu przez pompę?
- w środku młóta?
Może nie ma to znaczenia, albo każda z metod ma swoje wady nie pozwalające przesądzić który punkt pomiaru jest lepszy - będę także wdzięczny za sprowadzenie na ziemię.