Dużo zależy od tego jakie to jest piwo, jak wysoko chcemy je mieć nagazowane i czy ma być przeznaczone do szybkiego wypicia, czy przewidujemy dłuższe dojrzewanie w butelkach. FES np, które warzę na wiosnę, a pić zamierzam pod koniec roku, nasycam nisko, na 2,0 v/v. Ani trochę nie spieszy mi się z nagazowaniem, będzie miało wystarczająco dużo czasu. Jednak przeważnie butelkę otwieram po kilku dniach, oceniam syknięcie i tworzącą się pianę po wlaniu do szkła. Jeśli jest za małe, to trzymam dalej w temperaturze pokojowej. Po tygodniu otwieram następną i znowu oceniam, nie zdarzyło się żeby po tygodniu nie było zmian na plus. Wtedy znoszę do piwnicy (11°C) i po miesiącu-dwóch jest w pełni nagazowane.