Skocz do zawartości

thobeta

Members
  • Postów

    396
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez thobeta

  1. Kurcze w tym całym zamieszaniu wczoraj wsypałem słód do 38C. W momencie kiedy sie zorientowalem że odradzaliscie mi tego procesu dałem czadu na 50C ale chyba będe miał po pijanie. Trudno. A co do słodu o jai pytała Dori to jest to słód z Chojnowa z klepiskowej słodowni i napewno gorszej jakości jak inne - choć kolor mi odpowiada bardzo słomkowy (przynajmniej w tej pierwszej fazie). Przekombinowałem i to ostro. w 50C trzymałem 40min i potem 60C - 60min. Podniosłem do78C i wysładzałem 10L Kłade nadzieje w drożdzach gdyż nasłuchałem się iż dają wspaniały bukiet lagerowy (podobno). Nie zaryzykowałem z tą temperatura startera 40C. Zrobiłem starter z 250ml brzeczki i do 20C wsypałem drożdże. Zdziwiło mnie to że wzieły się ostro do pracy i po 1/2h miałem 3cm pijany w słoiku. Tak czy inaczej warka na burzliwej - po 12h drozdże biorą sie do roboty. Temperatura w piwnicy 18C także koncówka idzie zgodnie z planem.
  2. No i odpowiedziałes na moje pytanie czy faktycznie płynne sa lepsze od suchych :-)
  3. No właśnie nie mam...:-( Ale chodzi o wsyp słodu do 38C ?
  4. Proszę o zweryfikowanie przez doswiadczonych kolegów poniższego przepisu. Został zebrany z kilku różnych Min. Zach Weisse oraz Zacher Pils Krzysztofa Zacha. Zmodyfikowałem go pod moje dostepne surowce :-) Planuje zrobić piwko cos w stylu ?lagerka? według poniższego planu : Słód pilzneński jasny - 4,5kg Drożdże Danstar Nottingham ? 11g Chmiel w szyszkach Hallertau Hersbrucker 2,3% Alpha - 100g Zacieranie : Słód wsypujemy do 18L wody o temp. 38C Podnosimy temp. do 50C i utrzymujemy przez 30min Podnosimy temp. Do 66C i utrzymujemy przez 60min Próba jodowa, jeśli negatywna, podgrzewamy do 78C i filtrujemy Wysładzanie. Filtracja 10L wodą o temp. 78C Gotowanie/chmielenie Objętość początkowa 24L Gotowanie przez 60minut z dodatkiem 100g chmielu od początku Fermentacja: Drożdże dodajemy do brzeczki o temp. 20C Fermentacja Burzliwa w temp. 18C Czy waszym zdaniem ma to ręce i nogi. Proszę o sugestie zmian
  5. No własnie różne sa opinie. Kupiem je by w lato zrobic pseudo Laggerka i zalecaja fermentacje tak do 18C a tyle mam w Piwnicy. Ale dziwi mnie przygotowanie drozdzy bo w 40C to chyba wszystko pozabijasz
  6. thobeta

    Śrutownik

    Opisz jak ten proces wyglada....ile czasu należy moczyć, czy robisz to w jakiejs misce czy moze zraszasz...tez śrutowałem na sucho i mysle że chyba warto na mokro
  7. Spotkałem sie w internecie sie z takim opisem przygotowania drożdzy Nottingham : "Drożdże piwowarskie - uniwersalne. Zostały wyizolowane ze szczepu NCYC 1245 i uważa się, że są oryginalnym szczepemWatney'a, poszukiwanym ze względu na właściwości osadów - bardzo dobrze się osadzają, kiedy brzeczka jest już osłabiona, ale gdy brzeczka zawiera zbyt dużo dekstryn słodowych - nie wytrącą osadu. Należądo grupy neutralnie aromatycznych, umożliwiając wykorzystanie naturalnie cech smakowo-zapachowych słodu. ZNakomite w przypadkach, kiedy dodawane są cukry proste. Mogą być stosowane do produkcji piwa typu lager. Zalecane dawkowanie: 50g/hl Sposób postępowania: rozpuścić drożdże w 10-krotnej ilości czystej chemicznie wody o temperaturze 40st.C i pozostawić na 15min. Po upływie tego czasu zamieszać i dodać do brzeczki. Jeżeli temperatura drożdży jest zbyt wysoka, należy ją obniżyć dodając stopniowo brzeczkę. UWAGA: drożdże są bardzo wrażliwe na tlen, opakowanie jednostkowe należy otwierać bezpośrednio przed użyciem." W związku z tym mam pytanie czy aby ta termperatura 40C nie jest zbyt wysoka ? Mam zamiar za kilka dni przygotowac wareczke opartą na tych drożdżach i własnie zaintrygował mnie taki opis
  8. A na czym polega przechowywanie potem ? Zamraża sie czy najpierw suszy. Jak to wyglada dale po zerwaniu szyszek ?
  9. Ale wam zazdroszce teraz A ja głupi zastanawiałem sie czy sadzić. Mam tyle gruntu że szok wolnego. Na przyszły rok robie akcje z chmielem.
  10. Myślę że w takim wypadku najtaniej byłoby zrobić gar z kega.
  11. Szklany to napewno masz racje...ale ten oryginalny ma spory właz od góry
  12. Tak tam na pewno jest rurka sięgająca dna. Ale faktycznie można zrobić to ze zwykłego gąsiora od wina np. 60L. W korku robimy 3 otwory. W jednym jest Kranik spustowy na młode piwo w drugim kranik spustowy do gęstwy drożdżowej oraz w trzecim rurka do odprowadzenia gazów fermentacyjnych. Długości rurek dobieramy odpowiednio tak by ponad osadem znalazła się od spustu młodego piwa a to od osadu przycięta na wysokość korka tak by nam zebrała całe drożdże z burzliwej. Fermentacyjna do samej góry i wyprowadzona na zewnątrz ponad poziom brzeczki w balonie. Do tego stabilny trójnóg który stabilnie utrzyma nam baniak w tej mało naturalnej pozycji - ot cała filozofia za 100 złotych. A jesli użyjemy bańki 20L od wody mineralnej to z góry wystarczy wbić korek z rurką fermentacyjną - ale pojemność zbyt mała Choć ja lubie gadżety i myślę że jakbym w Polsce widział taki fermentor z tworzywa to biorę od razu.Zgadzam sie z kolegą Andrzejem "muavmf" że to raczej do wiekszej amatorki. Ja też robie ok 2warek max w miesiącu. Ale prawde mówiąc perspektywa braku przelewania podoba mi sie i kusi mnie do jakiegoś pomysłu racjonalizacyjnego w tym temacie
  13. Stalowe są bardzo drogie. Myśle że skala cenowa jest bez porównania. Ale stal jest bardzo trwała i łatweiej o sterylnosc. Mysle że sporym plusem jest waga fermentorów z tworzywa
  14. Przymierzam się do kupna takiego tanku - czy ktoś ma jakieś opinie na ten temat ? Cena w porównaniu do stalowego z nierdzewki jest rewelacyjna. Wychodzi ok. 300zł + koszty przesyłki. http://cgi.ebay.com/Minibrew-6-5-gallon-Conical-Fermenter_W0QQitemZ190240312576QQihZ009QQcategoryZ38172QQssPageNameZWDVWQQrdZ1QQcmdZViewItem
  15. thobeta

    Życzenia urodzinowe

    Z Bambergu pochodzili niektórzy niemieccy koloniści, którzy osiedlali się w Wielkopolsce, stąd określenie osadników - bambrzy. Pozdrawiam i sto latek.
  16. Jesli do brewkitu zamiast extraktu doda się cukru do fermentacji (tak jak pisze biowin w zestawach coopersa) to zapach jest bardzo intensywny i wyczuwalny wręcz siarkowodór. Tak czy inaczej mi to osobiście nie przeszkadza?.a wręcz przeciwnie. Może wymyślą kiedyś wodę toaletową o zapachu fermentującej brzeczki, słodowym lub chmielenia ?.to by był hit sezonu ! a żonie bym kupił pod choinke chmielowy kremik pod oczy :)
  17. Coś sie doszukałem na ten temat: http://demeter.cbr.edu.pl/cgi-bin/sibrol?query=RAL=PRO-IBPS001706&database=SIB&search_type=query&table=rap1&back_path=/sibrol/projects&lang=pol&sort_name=@PRY&format_name=@PRRA1
  18. thobeta

    Życzenia urodzinowe

    Życzę również wszystkim solenizantom sto latek....tylko kto by w tych czasach chciał wytrzymać sto lat
  19. thobeta

    Wycinanie góry z kega

    Wycinarka plazmowa jest idealna.
  20. Ja kupiłem Polską schładzarkę produkowaną dla browarów w Głubczycach za 250zł. Chodzi idealnie ale wiem że to raczej okazyjna cena i będzie Ci ciężko dostać za takie pieniądze. Ale na allegro masz wiele chłodziarek. Za prawie nową jesli to faktycznie jest nowa to cena wacha sie od 800 w góre. Jedna wada tego sprzętu to taka że po każdym nalewaniu należy ja dokładnie wypłukać bo piwo natychmiast się psuje w wymienniku. Jest to kłopotliwe a dla dwóch piw nie warto jej uruchamiać bo do pracy przygotowuje sie około 30minut. Zastanawiam się nad sprzedażą i zakupem zwykłej lodówki gdzie wsadzę całego kega i będę miał święty spokój. Jak się wkurzę to zaadoptuje ja do schładzania brzeczki?zaoszczędzę na wodzie przynajmniej.
  21. Pozdrawiam i życzę byś nigdy nie uwarzył kwasiżura
  22. Pozwoliłem sobie przytoczyć ten artykuł dotyczący browaru. Jakoś tak smutno się zrobiło? Śmierć browaru w Lwówku Śląskim? Już chyba tylko cud mógłby uratować browar w Lwówku Śląskim. Firma dogorywa. Od dwóch miesięcy w browarze nie warzy się już piwa. Wyprzedawane są resztki wcześniejszej produkcji, jakie są jeszcze w piwnicach. Sukcesywnie zmniejszana jest też ilość pracowników zakładu metodycznie przygotowywanego do likwidacji. Najprawdopodobniej lwówecki browar zamknięty zostanie jeszcze tej wiosny. Agonia jednego z najbardziej rozpoznawanych symboli regionu i jednocześnie jednego z największych zakładów pracy w mieście zakończyć może się już w maju. Dramatycznej sytuacji nie zmieni kuriozalny strajk ogłoszony jakiś czas temu przez właściciela browaru Wolfganga Bauera. Manifestacyjnie ogłoszony zakaz sprzedaży lwóweckiego piwa w regionie miał zwrócić uwagę na problemy firmy. Ostatecznie jednak przybrał postać firanki przysłaniającej rzeczywiste, bezpośrednie powody kryzysu firmy stojącej na krawędzi upadku. Od początku lutego w browarze nie warzy się piwa wcale nie za sprawą strajku właściciela, ale zakazu produkcji. Decyzją Naczelnik Urzędu Celnego w Wałbrzychu spółce ?Browar Śląski 1209" cofnięto bowiem pozwolenie na prowadzenie składu celnego, co w praktyce oznacza zakaz wytwarzania piwa. Organ fiskalny zamknął browarniany skład celny, ponieważ firma nie wywiązywała się z obowiązku płacenia podatku akcyzowego. Gwóźdź do trumny przedsiębiorstwa jest jasno określony. To ponad 4 mln zł niezapłaconej akcyzy. Upadająca firma Kłopoty finansowe browaru związane z nieterminowym płaceniem podatków ciągnęły się kilka lat. Urząd Celny szedł jednak na rękę przedsiębiorstwu i swego czasu rozłożył spłatę narosłych zaległości fiskalnych na raty. I raty te przez jakiś czas były spłacone. Jednak gdy jesienią ubiegłego roku sprzedaż lwóweckiego piwa spadła do dramatycznego poziomu, browaru zwyczajnie nie było już stać na spłatę kolejnych części zaległości. Urząd celny wszczął więc stosowną procedurę, która zakończyła się zamknięciem produkcji piwa. W tym samym okresie na murach zakładu pojawiły się transparenty informujące o absurdalnej w swej istocie akcji protestacyjnej ogłoszonej przez właściciela browaru. - To ostatnie dni browaru - takie słowa przywitały mnie pod bramą zakładu w miniony czwartek. Za bramą ledwo widoczne znamiona życia firmy i wisielcze nastroje resztek pracowników. Na terenie browaru panuje złowieszcza cisza, ale ulice Lwówka huczą od pogłosek na temat losu firmy. Pod browarem można usłyszeć sprzeczne zdania na temat tego, co dzieje się w samym zakładzie. Jedni mówią, że pracownicy (ci, którzy jeszcze zostali) zamierzają wywieźć Bauera na taczkach - jeśli oczywiście nic nie odmieni losu zakładu. W zakładzie nie czuć jednak atmosfery wzburzenia. Bardziej nastrój rezygnacji wymieszany ze słabymi głosami nadziei podszytej resztkami wiary, że nic nie jest jeszcze przesądzone i browar uda się jakoś uratować. Niektórzy podejrzewają, że W. Bauer ma jakiś ukryty plan, który pozwoli im przetrwać. - Głupi to on przecież nie jest. Nie kupił browaru, żeby stracić. Może cos jeszcze wymyśli. Może nowa firma, pod jakąś inną nazwą?... - spekulują moi rozmówcy. W zakładzie panuje grobowa cisza, bo dla nikogo z załogi sytuacja firmy nie jest zaskoczeniem. Dyrekcja nie ukrywała problemów browaru przed pracownikami. Dlatego teraz ze spokojem przyjmują złowieszczy rozwój wypadków. Ci, którzy mają jeszcze jakieś zajęcie, przychodzą do pracy raptem dwa razy w tygodniu. O tym, że niektórzy mają jeszcze nadzieję najlepiej świadczy fakt, że dbają o browarniany park maszynowy. Starannie konserwują nieużywane dziś urządzenia, by w każdej chwili można było wznowić produkcję. Dobrze zorientowani w sprawach firmy nie wróżą jednak dobrej przyszłość browaru. Przekonują też, że los przedsiębiorstwa jest przesądzony. A dowodem na to ma być choćby polityka kadrowa właściciela browaru, który sukcesywnie zwalnia kolejnych pracowników. Tyle, że małymi grupkami, by uniknąć kosztownej procedury zwolnień grupowych z wysokimi odprawami i odszkodowaniami. W ciągu miesiąca pracę traci co najwyżej kilka osób. Na pierwszy ogień poszli ci, którzy pracowali na zlecenie. Później przyszła kolej na etatowców. Pierwsza pracę straciła, ponoć, dyrektorka browaru, ponieważ wstawiła się za interesami pracowników przygotowywanych do zwolnienia. W. Bauer wyjaśnia, że ograniczenie zatrudnienia w firmie, która prawie nie pracuje są oczywistą koniecznością. Zaprzecza, jakoby komuś działa się jakaś krzywda. Przekonuje, że wystarczającym dowodem jego dobrych intencji jest fakt, cały czas płaci zatrudnionym pełne pensje, choć póki co, do pracy przychodzić muszą tylko co drugi dzień. Nie pozostawia jednak wątpliwości, że takiego stanu nie można utrzymywać długo: - Jeśli w najbliższych tygodniach nie wydarzy się nic, co pozwoli uwierzyć mi w sens dalszego utrzymywania tej firmy, za miesiąc, może dwa zamknę browar i będzie miał on już tylko wartość muzealną - stanowczo stwierdza właściciel. Nie wyjaśnia jednak, co konkretnie musiałoby się wydarzyć, by browar przetrwał. Wspomina tylko, że o dużej roli, jaką odegrać mogą władze regionu i postawie urzędu celnego, która musiałby ulec zmianie. W. Bauer wyjaśnia, że w tej chwili z browarem związanych jest jeszcze około 70 osób z setki zatrudnionych w czasie, gdy pracował pełną parą. Tyle, że część z nich to pracownicy firm zewnętrznych, pracujących na rzecz browaru. Etatowych pracowników zostało dziś już raptem tylko około 30. Tylu można bez specjalnych kosztów zwolnić na przestrzeni najbliższych dwóch miesięcy i zamknąć fabrykę. I taki finał jest, niestety, bardziej prawdopodobny niż wznowienie produkcji. W myśl restrykcyjnego, europejskiego prawa firma, taka jak browar, która straciła prawo produkcji ze względu na naruszenie przepisów podatkowych, może nie uzyskać pozwolenia na wznowienie działalności przez najbliższe trzy lata. Umierająca tradycja W. Bauer przyznaje, że browar ma kłopoty finansowe, ale zaraz zastrzega, że nie aż takie, żeby nie móc ich pokonać. Jego zdaniem browar zabija brak wsparcia dla ważnego regionalnego producenta piwa ze strony władz samorządowych miasta i regionu. Odpowiedzialnością za załamanie się sprzedaży lwóweckiego piwa obciąża nieuczciwą konkurencję ze strony wielkich koncernów piwowarskich i brak życzliwości ze strony lokalnych sprzedawców i dystrybutorów piwa, którzy nie chcą współpracować z lwóweckim browarem. Pokazuje zdjęcia witryn miejscowych sklepów i restauracji na których próżno szukać reklam lwóweckiej marki. Opowiada też o handlowcach, którzy nie chcą sprzedawać miejscowego piwa. Nie z powodu jego jakości, ale dlatego, że lwówecki browar nie może zaoferować im dodatkowych profitów, jakimi kuszą wielkie koncerny. Najwięcej zarzutów właściciela browaru adresowanych jest jednak pod adresem władz samorządowych gminy, które - jak twierdzi - nie robią nic, by wspierać jego działalność. Choć lwówecki browar, jako najstarszy regionalny browar świata, produkujący przy tym znakomite piwo, jest wielkim dobrem gospodarczym i kulturowym regionu, sławiącym Lwówek i cały Dolny Śląsk w Polsce i daleko poza granicami kraju. - To nie jest tylko mój browar! - mówi z wzburzony W. Bauer - To 800 lat wspaniałej tradycji tego regionu! Na dokładkę robimy świetne piwo, nagradzane medalami na najbardziej prestiżowych imprezach krajowych i międzynarodowych! Ludzie tutaj mają to jednak za nic. Pomagaliśmy wszystkim, którzy zwracali się do nas o pomoc, ale gdy trzeba pomóc nam - nie ma chętnych! Produkujemy piwo metodami, które przez to jest też - tak jak cały browar - atrakcją turystyczną. Chciałem stworzyć tu żywe muzeum, do którego przyjeżdżać będą tłumy gości. Wydawało mi sie, że jak będziemy robić naprawdę dobre piwo, to jakoś sobie poradzimy. Okazuje się jednak, że nie. Ogłosiłem strajk, by ludzie tutaj zrozumieli, dlaczego ten browar przestanie istnieć. Nie dlatego, że nie chce go ten Niemiec Bauer, ale dlatego, że oni go nie chcą. Bolesny symbol miasta - Nasz browar jest rzeczywiście atrakcją turystyczną i robi bardzo dobre piwo - podkreśla burmistrz Lwówka Ludwik Kaziów. - Tyle tylko, że trzeba jeszcze umieć je sprzedawać. A przecież my nie możemy sprzedawać piwa za pana Bauera! Kłopoty browaru, to wyłącznie kwestia braku promocji i jakichkolwiek działań marketingowych z jego strony. Tam po prostu nikt nie zajmował się sprzedażą piwa i to jest istota problemu, a nie brak wsparcia ze strony miasta. Burmistrz Kaziów nie ukrywa oburzenia zarzutami kierowanymi pod jego adresem. Zaprzecza jakoby był jakikolwiek konflikt pomiędzy browarem i gminą. Więcej. Przekonuje, że żadna inna firma działająca na terenie gminy nie dostała takiego wsparcia ze strony samorządu, jak browar: - Z naszej strony robiliśmy wszystko by pomóc browarowi. Wszędzie, gdzie tylko możemy promujemy browar. We wszystkich naszych wydawnictwach jest o nim mowa. Na wszelkich targach, imprezach prezentujemy go jaką wielką atrakcję naszego regionu. Podczas Lwóweckiego Lata Agatowego robimy mu ogromną promocję, nawet wbrew logice finansowej. Na przestrzeni ostatnich kilku lat umorzyliśmy zobowiązań podatkowych wobec gminy na pół mln zł, a ponad milion zł rozłożyliśmy na raty i odroczyliśmy terminy spłat. Na dobrą sprawę w ten sposób narażamy się na zarzut niegospodarności. Inne przedsiębiorstwa z terenu miasta mogłyby nam zarzucić nierówne traktowanie, a mieszkańcy działania na niekorzyść gminy! Gdy Urząd Celny cofnął browarowi pozwolenie na prowadzenie składu celnego, spotkaliśmy się z panem Bauerem i długo rozmawialiśmy, jak mu pomóc. Do urzędu celnego wysłaliśmy też pismo z prośbą o uwzględnienie w procedurze odwoławczej szczególnego znaczenia tej firmy dla Lwówka. Nie wiem więc skąd ten atak pana Bauera na nas. Wolfgang Bauer daje do zrozumienia, że już przestaje mu zależeć na utrzymaniu browaru we Lwówku. Zapowiada możliwość przeniesienia swojej działalności poza teren Polski, bo "Śląsk nie kończy się na Polsce". Zapewnia jednak, że ma wciąż ogromny sentyment do lwóweckiego browaru, dlatego zrobi wszystko, by go utrzymać. A jeśli nie będzie w stanie, to chętnie odda go każdemu, kto tylko da gwarancję, że ocali lwóweckie tradycje piwowarskie. Osoby zorientowane w tym, co dziej się w browarze nie mają wątpliwości, że katastrofalna sytuacja firmy, to w dużej mierze zasługa samego W. Bauera. Ich zdaniem i gmina, i urząd celny, i wszelkie inne instytucje z wielką życzliwością odnosiły się do browaru i robiły wszystko, by mu pomóc. Pomóc sobie jednak nie chciał sam właściciel, który nie szanował podwładnych i rozbił cały dział handlowy przedsiębiorstwa, który w takiej firmie decyduje o jej przetrwaniu. Zdaniem specjalistów, najgorsze jest jednak to, że lwówecki browar jest w takim stanie technicznym, że raz zatrzymany nie będzie mógł zostać uruchomiony bez znaczących nakładów inwestycyjnych. I to może ostatecznie zadecydować o jego przyszłości. [Daniel Antosik - Nowiny Jeleniogórskie]
  23. Zdjęcia z jeziorem są rewelacyjne...aż zaduma chwyta
  24. thobeta

    Śrutownik

    Dokładnie masz racje...a tak prawde mówiąc cena nie jest nie wiem jaka zaporowa by sie zastanawiac...a te wszystkie "przrróbki majace oszczedzac pare groszy zawsze sie mszczą
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.