Skocz do zawartości

Slonx

Members
  • Postów

    364
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Slonx

  1. Dzisiaj to średnio układam myśli, nie mówiąc o formułowaniu ich
  2. Masz na myśli butelki z zamknięciem patentowym, czy coś innego?
  3. Tak się asekuruję, bo moja lepsza połowa często mi zwraca uwagę, że niby się wymądrzam, toteż czasami nie wiem, jak będą odebrane moje przemyślenia
  4. Ja właśnie jestem po pierwszej warce, na cichą mam zlanego bittera. Też się obawiałem, ale do odważnych świat należy. Zacierałem pierwszy raz (w ogóle pierwszy raz warzyłem cokolwiek) i nie okazało się to zbyt trudne. Termometr, pilnujemy temperatury i jadziem. Przy filtracji miałem kłopoty, jak wspomniałem w innym temacie, przyszedł mi pęknięty fermentor z kranikiem, a ja to zauważyłem dopiero, kiedy chciałem przelewać gotowy zacier. Poradziłem sobie z tym i chyba to było dla mnie najtrudniejsze. Co do chmielenia, to nie przejmuj się aż tak bardzo tymi wyliczeniami, gram w te czy wewte, to żadna różnica, a jeśli już, to minimalna. Mnie padła waga kuchenna akurat, jak chciałem chmiel odmierzać. Sypnąłem więc na oko. Użyłem Challengera - goryczkowy, gotowanie 60 minut, East Kent Goldings - aromatyczny, na jakieś 20-30 minut. Przy przelewaniu spróbowałem młodego piwka i jest pyszne, nachmielenie jak dla mnie doskonałe, tak że to dokładne odmierzanie może i jest dobre, ale mimo wszystko, przereklamowane. Drożdże safale wydają mi się w porządku. Namnożyło się to to, przy zlewaniu na cichą gęstwa spora, także na pewno nie będziesz narzekał. Mech irlandzki jeszcze niedawno na BA był, teraz, zapewne chwilowo, rzeczywiście go nie ma. Nie przejmowałbym się. Ja dodałem do swojej warki i już przy przelewaniu na cichą piwko było bardzo klarowne, niemniej jednak, klarowność w Ale nie jest czymś, co stoi u mnie na pierwszym miejscu. Klarowne to ja lubię pilznery. Broń Boże nie pouczam, bo wiedza i doświadczenie mnie do tego nie predysponują. Dzielę się moimi uwagami z pierwszej warki. Zabawa jest na pewno przednia, zapach zacieranego słodu to prawdziwa uczta dla nozdrzy, aczkolwiek na mnie i domowników działała bardzo usypiająco (ale co godne zauważenia, również kojąco). Powodzenia życzę i niech zakażenie z dala omija twój wyrób
  5. Jestem przekonany, że jeszcze pracują, bo raczej zejście z 10 BLG do 4 to malutkie odfermentowanie. Co do cieplejszego miejsca - termometr ciekłokrystaliczny wskazywał przez cały okres fermentacji temperaturę 18-19 stopni i nie chciał podskoczyć. Teraz opatuliłem ciasno fermentor kocem, mam nadzieję, że trochę jeszcze podskoczy. Jutro zlewam na cichą.
  6. A jaki to problem uzbierać? Ja wczoraj dałem komunikat na Facebooku, że potrzebuję szklanych butelek 0,5 po piwie i dzisiaj mam już 60.
  7. Wczoraj, po 6 dniach po raz pierwszy zajrzałem do mojego piwka. Zmierzyłem BLG, jest równe 4. Musi jeszcze odfermentować, zdaję sobie z tego sprawę. Fermentacja burzliwa chyba się już zakończyła, nie ma żadnej piany, jest osad po niej na ścianie fermentora. Na powierzchni jeszcze sporo bąbelków, świadczących o wydzielaniu się CO2. W smaku - całkiem dobre, na pewno nie czuć jakiś niepożądanych posmaków. Zastanawia mnie co innego. Otóż przypatrując się bardzo uważnie, z bliska, dostrzegłem delikatny, hm... nalot na powierzchni piwa. Zrobiłem zdjęcie, ale to nic nie dało, niezależnie od jakości, na zdjęciu tego nie będzie widać. Sam zobaczyłem to dopiero po uważnym przypatrzeniu się. Pewnie relacja bez zdjęcia niewiele wam powie, ale czy to mogą być pierwsze objawy jakiejś infekcji? Jak wspomniałem, w smaku nie da się wyczuć niczego nieprawidłowego.
  8. Dla mnie to żaden problem
  9. Nie miałem żadnego problemu. Przed użyciem zdezynfekowałem fermentor roztworem z domestosu, zostawiłem w nim syfon z pompką, wszystko na noc. Następnego dnia zamiast wylać roztwór z fermentora, po prostu przelałem go za pomocą wspomnianego syfonu z pompką, starając się, by dokładnie przepłukać pompkę. Potem oczywiście wszystko przepłukałem. Po przepłukaniu napełniłem fermentor ciepłą wodą i znowuż ją przelałem syfonem z pompką. No i oczywiście musiałem to wszystko zrobić bardzo uważnie, bo piwo z resztkami domestosa niespecjalnie się nadaje do picia. Ale problemów nie było. Czyszczenie było jeszcze prostsze.
  10. Ja kupiłem syfon z pompką z BA i jest naprawdę wygodny w użyciu. Mycie też nie sprawia jakiś wielkich problemów. Bez problemu dekantowałem znad osadów, pozostawiając to co niepotrzebne w garze. Liczę, że okaże się równie wygodny przy przelewaniu na cichą i przy rozlewie.
  11. Ja własnie jestem po pierwszym warzeniu, fermentują mi się 23 litry bittera. Co do proporcji, nie pomogę ci, jak wspomniałem w innym temacie, zepsuła mi się waga i sypałem na oko, chmieliłem granulat w siateczkach. Co do samego chmielu, to użyłem Challengera i East Kent Golding. Challenger na godzinę, East Kent Golding na 20 minut, ilości mniej więcej takie same. Efekt - aromat jest znakomity, taki, jaki sobie zamarzyłem. Młodego piwa spróbowałem po dwóch dniach (z pojemnika, w którym robiłem test odfermentowania). Smak również jak dla mnie ok, niezła goryczka, chociaż mogłaby być większa, niemniej jednak, ja lubię piwa wręcz nieprzyzwoicie goryczkowe, brat jak próbował, to mówił, że jak dla niego to mogłaby być mniejsza. Czyli chyba, wedle zasady złotego środka, jest ok.
  12. Tak czy inaczej, potrzebuję nowego fermentora z kranikiem.
  13. Jak się takim filtratorem filtruje? No ja mam nadzieję Przyjemnie jest się wsłuchiwać w to bulganie. Ja wiem, że niektórym nie jest potrzebne do szczęścia, ale mnie pasi jak cholera Jak tylko przeleję na cichą, to biorę się za stouta opalenickiego zgodnie z recepturą Andrzeja Smyka Trzeba kuć żelazo, póki gorące
  14. No i stało się. Popełniłem pierwszą warkę, taki słabiutki bitter, 10 BLG. Nie było jednak łatwo, to znaczy wiedziałem, że nie będzie, ale zrobiło się o wiele trudniej, niż sądziłem. Przyszła sobie do mnie paczuszka ze wszelakim dobrem i sprzętami od browamatora, sprawdziłem, wszystko grało, więc zabrałem się za zacieranie. Kończyłem zacieranie, próba jodowa wykazała, że skrobi już niet, i chciałem się zabrać za filtrację (fermentor z kranikiem i nakładka). Wyciągam fermentor i ogarnia mnie przerażenie - dno jest pęknięte. Nie miałem szans zobaczyć tego podczas sprawdzania przesyłki w obecności kuriera, było już dosyć ciemno, fermentory wciśnięte jeden w drugi. Pewnie się uszkodził w transporcie, napisałem do BA maila, mam nadzieję, że uwzględnią moją reklamację, mimo iż podpisałem, że odebrałem przesyłkę w stanie nieuszkodzonym. Zacząłem jednak myśleć. Mam zacier, który już jest gotowy i po prostu trzeba go przefiltrować, a nie mam fermentora z kranikiem. Wpadłem na pomysł, żeby ustawić dwa fermentory bez kraników obok siebie, włożyć do jednego nakładkę i przenieść tam zacier. Tak zrobiłem, odczekałem, aż sobie to całe młóto osiądzie, wymyłem garniec, wypiłem setkę na pokrzepienie i dajże do roboty. Podnosłem wkład w którym był zacier, poczekałem parę chwil, przeniosłem go do drugiego fermentora. W pierwszym ostała się mętna brzeczka, przelałem ją więc z powrotem. Przenosiłem wtę i wewtę wkład z zacierem, aż zaczął lecieć klarowny płyn. No i tutaj udręka, bo musiałem trzymać wkład z zacierem nad fermentorem, co było nieco męczące, zwłaszcza, że zapach słodu działał na mnie usypiająco. Wreszcie przefiltrowałem, przelałem do gara, nastawiłem i zabrałem się za wysładzanie. Na raty. Metoda ta sama. W końcu otrzymałem 25 litrów brzeczki. Zagotowałem, odczekałem chwilę, kolejne piwko na rozgrzewkę i zabrałem się za odmieżanie chmielu. W tym momencie moja waga odmówiła posłuszeństwa, pokazując jakieś bzdury. Nie byłem w stanie odmierzyć właściwej ilości chmielu, zrobiłem to więc na oko. Wszystek zagotowałem, wygotowałem, nachmieliłem, no i dalejże odczekać tyle ile trzeba i do schłodzenia. Drożdży zadałem dnia następnego, fermentacja wystartowała po paru godzinach, zaczęło sobie bulgać w rurce, tylko zadałem drożdże (po rehydracji) chyba w nieco za wysokiej temperaturze, bo w 30 stopniach. No nic. Bałem się za mocnego nachmielenia, ale próbka którą pobrałem do testu odfermentowania pachnie wspaniale, smak po jednym dniu też był ok. Teraz przestało bulgać, temperatura brzeczki spadła do 19 stopni. Minął cały dzień, trochę mnie to niepokoi, ale nie martwię się jakoś bardzo. I tak miałem kupę zabawy, a jak przeczytałem od forumowiczów, wylać w razie czego zawsze zdążę. Trochę za dużo tych mocnych wrażeń jak na pierwszy raz, ale zrażony na pewno nie jestem. P.S. Czy mógłby mi ktoś polecić jakiś palnik gazowy pod garniec o średnicy dna 35 cm? Gotowałem na kuchence ceramicznej, trochę się jednak obawiam o jej wytrzymałość, a i temperatura brzeczki nie przekroczyła ani razu 98 stopni celcjusza, ponadto, zanim zagotowałem, to trwało to wieki. Wolę nie kusić losu i zaopatrzyć się w jakiś palniczek i butlę gazową.
  15. Czemu nie, można na jedno wyskoczyć Tylko wiek w profilu aktualizuj, bo nie wiem, czy wypada mi mówić na "ty"
  16. Zgodzę się, najlepiej zacząć od siebie Kończąc temat, wyobraź sobie, jak się musi czuć ktoś, kto bardzo dba o ortografię i interpunkcję, spędzając kilka godzin na forum, czytając posty ludzi, którzy o to nie dbają Ja się przyzwyczajam od lat bardzo powoli i nie wiem, czy się przyzwyczaję, ale przynajmniej na mniejsze błędy macham ręką Niech rosną jak na drożdżach
  17. Niepotrzebny przytyk nie wiadomo w czyją stronę, wszak odbiorcą jest każdy przeglądający ten temat. Nikt się nie domaga dysertacji, wystarczy czasem użyć przecinka lub spacji. I gratuluję córeczki.
  18. Ja też mam nie czytać, skoro post został dodany do tematu założonego przeze mnie? Nie bierz tego do siebie, ale dbałość o poprawność językową wskazuje na szacunek dla odbiorcy. Kiedy mówisz, musisz właściwie rozkładać akcent, by nie być źle zrozumianym. Kiedy piszesz, musisz dbać o interpunkcję i ortografię, bo to gryzie w oczy i zniechęca do czytania. Pewnie, że błędy zdarzają się każdemu, nikt cię za to nie zaszlachtuje, ale pomyśl o ludziach, którzy muszą czytać takie gryzmoły. Piszesz na forum publicznym, skoro piszesz, to zapewne nie dla siebie, a dla innych. Jeżeli tak, to pomyśl, czy miło nam jest, kiedy musimy się męczyć z deszyfracją.
  19. Skoro jesteś z Krakowa, to możesz przetrzymywać u mnie. Gwarancji na to, że uchowają się wszystkie butelki które zostawisz oczywiście nie daję, ale jest taka możliwość
  20. A z ciekawości, czy nie jest tak, że np. fermentując 10 litrów warki w 30 litrowym fermentorze zwiększamy ryzyko infekcji, bo jest też zwiększony dostęp warki do powietrza i zawartych w nim bakterii?
  21. Ach słynna żółć bydlęca. Zacznij od włożenia tego między bajki i czytaj dużo, ale raczej na tej stronie, a nie fakcie czy wp Przecież tutaj nie chodziło o prawdę, ale o efekt wywołany artykułem, czyli: Przekonać do własnej produkcji i zniechęcić do koncerniaków. Jak widać, efekty przeszły najśmielsze oczekiwania (odpukać w niemalowane, kobieta zmienną jest i jeszcze jej się odwidzi i będę sprzątał sam). No przecież! Przez mojego smaka na pilznera zapomniałem, że lubię bittery Dzięki wielkie za nieco lodu przyłożonego do mej zbyt gorącej głowy. Zapał ostudzony, nie zgaszony Zatem zabiorę się chyba za to. Dam znać, jak zacznę i co z tego wynika.
  22. Może więc spróbuję z jakimś innym? Na początek. Jakie byście polecili jasne, goryczkowe?
  23. Prawda. Co do powodzenia, nie dziękuję Na czym polega trudność? Ze sterylnością i dezynfekcją nie będzie problemu. Ja skończyłem liceum chemiczne, moja LP niedawno obroniła licencjat z chemii, poza tym, oboje pracowaliśmy w GB w fabryce mięcha, gdzie higiena i dezynfekcja na naszym dziale to była podstawa, także tutaj nie będzie żadnego problemu. Niedaleko mojego domu, konkretnie w Tyńcu, płynie sobie źródełko, którego używam często do gotowania, czuć różnicę w smaku (na plus oczywiście). Martwię się tym, że nie mam chłodnicy, póki co mnie na nią nie stać, a nie zamierzam dłużej czekać, bo już od miesięcy przymierzam się do warzenia. Myślę, kombinuję nad jakimś skuteczniejszym sposobem chłodzenia, niż garniec w wannie z wodą i rodzą się pomysły, tylko że zaraz jak na jakiś wpadnę, znajduję w nim spore niedociągnięcia. Drugim zmartwieniem jest temperatura. Czytam, że drożdże w tym piwie są drożdżami dolnej fermentacji, zatem będę musiał postawić fermentor w garażu. Temperatura w nim jest późną jesienią niewiele wyższa, niż na zewnątrz. Będę musiał pewnie postawić tam jakiś grzejnik elektryczny w taki sposób, by utrzymywała się temperatura przynajmniej 9C. Piwnicy niestety nie posiadam. Mam strych, który byłby idealny, ale niestety, jest tam mnóstwo rupieci, których nie mogę wyrzucić, nie mam gdzie przenieść, a jak dołożę do tego wszelkie świąteczne dekoracje, które przecież niedługo trzeba będzie wyciągnąć, to muszę ten pomysł odrzucić. Co do samych procedur przy zacieraniu, filtrowaniu, wysładzaniu, przelewaniu, chłodzeniu - zaopatrzony w udostępnioną własność intelektualną szanownych forumowiczów, powinienem sobie z tym poradzić, mimo, że nigdy tego nie robiłem. Biorę oczywiście pod uwagę, że coś może pójść nie tak (i mam nadzieję, że prawo Murphy'ego nie znajdzie tutaj zastosowanie - czyli że nie będzie tak, iż nie uda się na pewno). Czego mam się wystrzegać, a na co uważać? Jeszcze jedno pytanko. Drożdże podane w recepturze są dosyć drogie, na dodatek w browamatorze napisali, że wystarczy na 20 litrów brzeczki. Zamarzyło mi się uwarzenie 25 litrów. Namnożą się, aby brzeczka odfermentowała, czy może poszukać jakiś innych? Jakiś tańszych, ale też dobrych do pilznerów.
  24. Witam, Ponieważ od dawna już interesowałem się kulinariami, a zwłaszcza domowymi wyrobami, postanowiłem spróbować swych sił w warzeniu własnego piwa. Chęci są, jakieś tam nawyki pewnie też, trochę się jednak boję, by się nie zrazić. Wyszukałem sobie recepturę i stwierdziłem, że ta mi chyba będzie odpowiadać (oczywiście mniejsza ilość): http://www.wiki.piwo.org/Pils,_Przemys%C5%82aw_Domagalski_%28przemo70%29 Tak, tak, rzucam się na głęboką wodę, próbując od razu z procesem zacierania, ale jakoś tak miałem od zawsze i pewnie tak pozostanie do końca żywota albo i dłużej. Na razie nie potrzebuję jakoś szczególnie pomocy, bo na forum znalazłem wszystko, co mnie interesuje, niemniej jednak lubię, jak ktoś za mnie trzyma kciuki (ale proszę nie życzyć mi powodzenia, a w tyłek to już mnie kopnęła moja lepsza połowa). Składniki zamówione, czekam sobie spokojnie (prawie, czasem zdarzy mi się tupnąć nogą). Trochę musiałem się nasilić, by przekonać LP do tego przedsięwzięcia, ale jak już rozwiązanie się znalazło, to aż mnie zaskoczył efekt: Po wypiciu przez moją jednego z koncerniaków, zawołałem ją do komputera i powiedziałem: - Chodź kochanie, zobacz, jaki ciekawy artykuł znalazłem: ( po czym pokazałem jej to: http://finanse.wp.pl/kat,104128,title,Wiesz-co-pijesz-Tak-ci-sie-tylko-wydaje,wid,12713656,wiadomosc.html?ticaid=1afbf) Minę miała nietęgą, udała się potem do toalety (ale nie nasłuchiwałem, co tam robiła). Kiedy następnym razem próbowałem ją przekonać, okazało się, że jest przekonana aż za bardzo i nawet zgodziła się pomóc w sprzątaniu, sterylizacji, dezynfekcji itp. Póki co, jak wspomniałem, jeszcze nie zacząłem, ale postaram się dać znać, kiedy przedsięwzięcie się rozpocznie, krok po kroku, co będę robił. Mam nadzieję, że jeżeli będę coś robił nie tak, otrzymam stosowne pouczenie (przyjmę nawet pisemną naganę do dzienniczka). Pozdrawiam was.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.