Minął miesiąc od czasu, kiedy butelkowałem swojego Bittera. Tak sobie go piję co jakiś czas i jedna rzecz nie daje mi spokoju. Nie, żeby mnie martwiła, raczej intryguje.
Wyczytałem, że niektórzy mają problem z pianą w swoim piwie domowym, że nie jest zbyt obfita, wolno się redukuje itp.
W moim piwie piana jest aż nieprzyzwoicie gęsta, tworzy ładną czapę, oblepia ściankę kufla, wolno się redukuje, pozostawiając niemal centymetrową warstwę, która trzyma się jeszcze chwilę po wypiciu. Podoba mi się to, zawsze lubiłem pianę, zastanawiam się jednak, co jest przyczyną i wpadłem na takie wytłumaczenie:
Po negatywnej próbie jodowej podniosłem temperaturę do 78 stopni, przełożyłem do filtracji i czekałem na ułożenie młóta. Nagle jednak musiałem pilnie wyjść. Nakryłem szczelnie fermentor i wyszedłem na godzinę, może nieco dłużej.
Po powrocie nie mierzyłem temperatury, ale filtrat spływał lekko, więc się tym nie przejmowałem.
Czy na pianę mogło mieć wpływ pozostawienie zacieru w takiej temperaturze na taki czas?
Czy taka wymuszona, wydłużona przerwa może mieć negatywny wpływ na smak w przypadku innych warek?