Skocz do zawartości

c64club

Members
  • Postów

    495
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    10

Treść opublikowana przez c64club

  1. Zawsze awaryjnie można lać w PETy. Przeciętnie wytrzymują 7 bar zanim sie zaczynają wyoblać, nie wiem ile do rozszczelnienia. Zeby PETa wygranacić to juz trzeba by celowo cos sknocic.
  2. Świetne do "Ultra Fresh IPA" Ale tu by poszła tona chmielu do aromatyzowania zupełnie niewybitnego trunku i niewiele by go uratowała. Z ekstraktami chmielowymi zrobimy próbę.
  3. Te ekstrakty to byłby niezły pomysł zostawię 15l na taki eksperyment. 45l potraktuję jednak tym moim uwarzonym przechmielonym, bo cały "misterny plan" polega na przeciągnięciu posiadanego koncerniaka na "górną stronę mocy" poprzez pożenienie go ze świeżym Ale.
  4. Jakie zaprawy masz na myśli? Kupić po 30 ml wynalazków o smaku cytryny czy bourbona, jakimi zaprawia się bimber? Próbowaliśmy coś dolewać i mieszać z tym Żywcem, ale to się nie różniło od Perły z kija z sokiem z pompki. Efekt jat mówisz, pewny, ale nie o taki mi chodzi. Taki miks wciąż pije się ze wstrętem lub przynajmniej brakiem jakiejkolwiek radości. Odkąd polubiłem piwo, dostaję czasem w ramach wdzięczności butelkę Harnasia, czteropak Tyskiego. Nie wytłumaczysz że nie o to chodzi, że nie masz co z tym zrobić (no przeca lubisz piwo, nawet sam robisz) a czasem po prostu lepiej się nie odzywać jak u kochanej babci podającej nieco dziwny sernik Część tego wydaję np sąsiadowi, ale czasem z bratem przeprowadzamy jakiś eksperyment typu rebutelkowanie z grudką chmielu (niegłupi efekt, nie licząc gejzera) albo z resztką domowego z rozpitej butelki. Ten ostatni po paru dniach zaczyna "nabierać rozumku" i traci znaczną część tego charakterystycznego posmaku, stąd pomysł aby zrobić to planowo i w skali. Ekstrakt? W sensie słodowy? Niestety nie jest nachmielony. Brewkit jest nachmielony ale tyle co dla siebie, a nie żeby jeszcze się podzielić aromatem z dwoma porcjami piwa chmielonego homeopatycznie. No i bez udziału drożdży taki miks byłby dziwnym ulepem. Uwarzyłem więc dwa piwa nachmielone tak wściekle, że aż do przesady. Zbełtam je w zbiorniku do butelkowania z tym homeopatycznym, dodam trochę cukru do ponownego nagazowania. Jak drożdże górne trochę popracują nad tym, całość się z miesiąc przegryzie, to może zrobić się wręcz smaczne. Właśnie na stojaku ociekają butle na pierwszą porcję.
  5. Dostałem w rozliczeniu dwa ładne kegi 30l z grupy Zywiec, z któych chcę uczynić kadzie do minibrowaru. Problem w tym, że kegi pełne. Żywiec Premium, Harnaś czy inny Okocim - ciężko stwierdzić - w każdym razie na plombie fittingu widnieje 12,5*P, 5,6Alk Vol. i trzy składniki, których nie wstydzili się wymienić. Komisyjnie stwierdziliśmy, że na trzeźwo wypić się nie da (jeszcze nie to stadium alkoholizmu) a wylać żal, w końcu to jednak słód (przynajmniej w połowie), praca drożdży i w ogóle. Postanowiliśmy z kumplem jakoś uzdatnić ten wynalazek, którego sam Tricatel by się nie powstydził. Powinno wyjść coś co zawieziemy na zlot i będzie nieść radość grupce przyjaciół, którzy niejednego naszego wynalazku próbowali. Uwarzyłem więc dwa "koncentraty" w celu refermentacji wymienionego trunku: 1. 20l 13°Blg z w sumie 200g amerykańców + 50 g Magnum na goryczkę 70 minut, zaszczepione pachnącą gęstwą po "American Brown Ale" 2. 10l 12°Blg nachmielone na bogato polskimi chmielami + 30g Magnum na goryczkę 75 minut, zaszczepione gęstwą po Amber Ale Oba wściekle nachmielone, taka Quad IPA tyle że niski Balling. Zgodnie z oczekiwaniami po tygodniu w piwnicy 19°C oba koncentraty zatrzymały się na około 3°Blg. Wstępne zmieszanie po 20 ml każdego koncentratu ze 100 ml piwa z kega, dało niewybredny, ale smaczny i obiecujący rezultat. Ot, letnie zlotowe do popijania przy kiełbasie. Jutro robimy w sumie 90 litrów "bełta" (30l polskiego i 60 l "prawie apa") i zastanawiam się nad następującymi opcjami: -przetrzymać ten wynalazek w fermentorach zobaczyć ile drodże "eljowe" zeżrą z gotowego lagera -butelkować z ostrożnie oszacowaną porcją 5 g sacharozy na litr -butelkować na bogato z 7g sacharozy na litr, tak jak to normalnie czynię z lekkim górniakiem.
  6. Wczoraj piłem Damę Pik (lekka APA z pszenicą), ten sam efekt. Jak na 12°Blg, piwo zaskakująco "żadne" w smaku, aromacie. Jest pewna różnica między słabym/cienkim/delikatnym a żadnym. Żeby chociaż kiepskie było jak jakiś Harnaś, ale nic. Poprzednia butelka to była po prostu lekka APA z dobrze przypieczonym herbatnikiem,; a tym razem jakieś takie puste. Nawet nie wodniste, po prostu żadne. Kiedyś też to w jakimś piwie wyczułem, w tamtym też wysycenie było ledwe a smaki blade. Tak jakby po prostu piwo sobie odstało w otwartej butelce. Może jakaś nieszczelność? Jak na mój gust, gdyby było niedofermentowane, to przynajmniej byłoby brzeczkowate w smaku czy coś w tym stylu. Z kolei zbyt wysokie odfermentowanie przy 12°Blg już powinno pozostawić jakieś wytrawne klimaty, choćby i wodnosto-wytrawne ale jednak.
  7. Kup sobie Atak Chmielu z Pinty i Butchera z Brokreacji. Będziesz miał pogląd na to jak smakuje lekko potraktowane karmelem piwo dobrze chmielone oraz czerwono-karmelowe do bólu i chmielone w opór. Recepturę na Butchera, Brokreacja wystawia na swojej stronie, wraz ze wskazówkami co robić w kierunku krwistego koloru. Spotkałem się z opisem "zajeżdża lizakiem Kojak" albo "landrynką" przy degustacji czerwonych IPA, byłoby szkoda warki gdyby Ci miała nie smakować z tego powodu.
  8. Spławik kalibrowałeś? Bo się może okazać, że zawyża ostro, a Ty mierzyłeś refraktometrem przed fermentacją, a spławikiem po i sie niepotrzebnie stresujesz. Mój pierwszy spławik w wodzie 20°C pokazywał dokładnie zero, drugi minus dwa. Na szczęście to wynika jedynie z przesunięcia papierka, więc zaniża nie tyle liniowo, co o stałą wartość, czyli w równaniu a*x+b, raz skalibrowany spławik traktujesz tak jakbyś musiał odjąć lub dodać trochę do b.
  9. c64club

    pompa do piwa

    Pompa przeponowa w praktyce nadaje się wyłacznie do czystej cieczy. Mam taką polską (Fotton) i to jest bardzo dobra pompa, ale np. do chłodnicy obiegowej. Kawałek chmielu i masz rozrywkę na wieczór - rozebrać, wyczyścić, złożyć.
  10. Jeśli to 7°Blg to coś zatrzymało fermentację. Zrób "test fermentowalności" tego piwa - pobierz próbkę ze 200 ml, natleń, ogrzej chocby do 25°C i zobacz cz ruszy. Jak drożdże nie zabiorą się do dalszej roboty, to albo nie żyją albo masz zatarte na super słodko i drożdże już tego nie tkną. Dodaj nadmiarową porcję drożdży (, ta gęstwa jeśli żyje, albo jakichkolwiek, choćby piekarniczych, to tez s. cerevisae) i zobacz czy coś zjedzą z tego. Warkę na czas testów schowaj w chłodzie.
  11. Babunia wali po nosie starą ścierą. Przy podpiwku myślałem, że złapał jakieś zakażenie. Ale teraz nie było powodu. Warzony równolegle z normalnym piwem, te same składniki, ten sam proces, to samo pomieszczenie, tylko drożdże nie piwne. No po prostu nie. po dwóch dniach leżakowania wylazł dokładnie ten sam aromat starej ścierki co przy poprzedniej próbie użycia tych drożdży. Może kiedyś inaczej przygotowywano je do bycia piekarskimi?
  12. Trzeba było organoleptycznie sprawdzić czy ciśnienie wzrasta. Bardziej wieje. Kiedyś tak uszkodziłem reduktor przewracając butlę od spawarki.
  13. Tą kapslownicą nie jest łatwo szyjkę z niskim dolnym pierścieniem obsłużyć. Wymaga to wprawy i w (na oko) 1% przypadków w ogóle nie uda się zakapslować butelki albo uszkodzi pierścień na szyjce. Na razie zbieraj butelki z wysokim pierścieniem dolnym na szyjce - coca-cola, oranżada, niektóre krafty, stare butelki z (z XX w.) po piwie. Jak się bolce w Grecie wyrobią, to będzie nią trudniej niektóre kapsle zakładać na "niskiej" szyjce ale już nabierzesz wprawy. Owszem, ramiona się wyginają, ale złośliwa włoszka jest trudna do uszkodzenia. I tak jak wspomniano - stołowa. Można ją zrobić z młotkowej i statywu do wiertarki. Polecam, sam już taka wydumką z 600 butelek zakapslowałem.
  14. Woda do słodu wagowo 3:1. Przy najbliższym warzeniu sprobuje zaburzav strukture młóta i od momentu mashoutu nie zejść ponizej 80°C.
  15. Drożdże Babuni zeżarły "półpiwek" do 2°Blg i stanęło, więc wczoraj z kumplem zdegustowaliśmy półlitrową porcję klarownego, po sztucznym nagazowaniu. Degustacja w temperaturze fermentacji (20°C). (nie jestem fanem degustowania w 10-15°C - dobre piwo broni się w pokojowej) Napój cienki, więc co miało wyleźć, nie miało się gdzie ukryć. Nagazowałem sztucznie, rozlałem w dwa gliniane kubki i takie oto wrażenia. Potężna i nawet trwała piana. Słodkawe i kwaskowe. Mocno zbożowe (młyn), palone ale bez popiołu (czyli to co miałoby wyleźć z kawy Kujawianki gdybym użył). Owocowe aromaty (mirabelka, wiśnia?) Aromat młodego piwa oczywiście jest, w Podpiwku by go nie było bo i z czego. No i drożdże. Nie wali grzybem, pieczarkarnią, zapomnianą piwnicą, ale wylazły na wierzch. Zapach drożdżowy przyjemny, w sumie całość daje ciastem, trochę kwasem, cały zestaw aromatów jak "tuż znad gęstwy". No dobra, po 4 dniach fermentacji mają prawo nie dać się ukryć. Na pewno jednak zadałem ich za dużo. Zobaczymy za parę dni. Ten napój na pewno wymaga schłodzenia. Reszta poszła w butelki ze sporą porcją cukru do refermentacji (7g/l) ale to w końcu nasz "szampan dla żniwiarzy" nie jakaś popierdółka dla burżujów. Ze względu na spodziewaną skłonność do gejzerów, butelkowane po 400+ ml. Jak na 4l cienkiego piwka było zaskakująco dużo gęstwy.
  16. Tytuł nieco przesadzony, ale już precyzuję. Otóż wydajność w sensie ilości cukrów wypłukanych ze słodu mam całkiem sporą, ale wymaga to znacznie więcej wody niż liczy PPPP. [przykład]Wbijam wydajność zachowawczo 70% (bo uzyskiwałem ponad 70), chcę zrobić 22l lekkiego Ale 12°Blg czyli standardowa warka. PPPP wyznacza mi 5 kg słodu i na zacieranie + wysładzanie niecałe 30l wody. Żeby przy 5 kg słodu dojechać z wysładzaniem do ~2°Blg i wypłukać 70% możliwych cukrów, musiałbym przepuścić przez cały proces ze 45-50 litrów wody. Brzeczka przednia całkiem gęsta, potem ekstraktywność spada raptownie. Po 25l (w garze mam 25l 9°Blg) cieknie mi około 2°Blg i tak przez następne kilkanaście litrów dolewanej wody, więc się nie wygłupiam z dalszym wysładzaniem. Czyli dochodząc do założonej wydajności uzyskam cały basen cienkusza żeby go później odparować bezlitośnie. Bessęsu. Zacieranie i wysładzanie w kadzi złożonej z 2 dobrze zaizolowanych fermentorów, jeden ma nawiercone kilkaset otworków w dnie, włożony w drugi z nisko osadzonym kranem. Jeden błąd tej metody widzę już na samym początku. Otóż przy tak skonstruowanym fałszywym dnie, podbicie ma objętość około 3l, czyli tak jakbym do uzyskanej brzeczki przedniej na dzień dobry dolewał 3l wody. Testowo wypełniłem "przestrzeń szkodliwą" pod FD za pomocą wkładki o objętości 1,5l ale niewiele to pomogło. Zacieranie dwutemperaturowe, podgrzewanie między przerwami poprzez pobranie 3-4 litrów brzeczki przedniej, zagotowanie i zwrócenie na górę za pomocą deszczownicy, zamiast dolewania gorącej wody. Wysładzanie "prawie ciągłe" czyli tyle ile spuszczę z kranu, tyle wody 70°C dolewam na górę. Coś mi świta, że w procesie mam jakiś duracki błąd widoczny na pierwszy rzut oka, jeno nie mojego
  17. Czasem wystarczy odwrocic. W butli jest pierścień o przekroju prostokątnym, natomiast awaryjnie można użyć oringa (jeśli akurat posiadamy w garażu zestaw oringów), rozmiar o ile pamiętam 16x4 wchodzi. Formalnie oringi nie są gazoszczelne, ale tu nie chodzi o gazoszczelność tylko odporność na węglowodory i sztywnienie po jakimś czasie. Na pewno piwowar zużyje butlę szybciej niż guma sparcieje.
  18. Ona właśnie jest w rowku wytoczonym w zaworze butli. Jeśli do reduktora dołożysz uszczelkę, zostanie ona zgnieciona i w sumie nie będzie szczelne bo ta zgnieciona wyjdzie bokiem.
  19. Widok nie dziwny, popracowały sobie jeszcze trochę albo piwo puściło resztkę gazu. U mnie normalna gęstwa z czysto jęczmiennego Ale też tak wyglądała i jeszcze dwie warki na niej wyszły. Oczywiście rada Zohana dla każdej gęstwy jest aktualna.
  20. Zakładasz temat "Problem z taboretem" po czym pytasz o rzeczy: -zupełnie niezwiązane z taboretem -na które natkniesz się w pierwszej godzinie lektury forum (ale po co, niech się ludzie znowu produkują pisząc to samo) W chininie zdarzają się braki lub nadkomplety części.
  21. Używam klasycznego spławika Biowin, razem z fiolką kosztuje niewiele cebulionów. 40 ml brzeczki wystarcza na pomiar, chłodzę w kubeczku z lodem do bardzo orientacyjnych 20 stopni, ale do oceny "na żywo" ekstraktu brzeczki i tego co leci z wysładzania, w zupełności wystarcza, ale pomiar jest kłopotliwy nieco. Ten patent z chłodzeniem pipety nie rozwadnia mierzonej brzeczki w czubku pipety?
  22. Właśnie ta losowość jest cechą drożdży piekarskich, która zbliża je do naturlnych warunków czynienia piwa/psiwa/podpiwka na polskich wsiach. Właśnie wstawiłem warkę 9.3/2018 "Ogorzały dziadunio". 3,7l cienkusza po dzisiejszej warce #9/2018 + 0,3l ciemnej wody powstałej z zaparzania 100g mieszanki słodu barwiącego i czekoladowego litrem wrzątku. Razem 4l, 8 °Blg, gotowane z 3g Lomika na 30' i 2,5g Lomika na 5'. (Lomik i Perle to moje małe odkrycia, po prostu pokochałem te "chmiele typu chmiel ziołowy", ładuję je do każdego warzenia ostatnio, planuję mocnego jasnego single hopa na Lomiku, dla mnie lepszy niż Lubelski chociaż jest trakotwany jako jego mniej szlachetny brat). Zadałem do tego 5g drożdży Babuni. Spodziewam się cienkiego, może lekko kwaskowego (niestety Ph-metr mi dzisiaj umarł) "piwka", powinno być akurat gotowe na zbiór śliwek węgierek. Przypuszczam, że gdyby moja szanowna szalona babunia Natalia żyła do dzisiaj, warzyłaby podobne wynalazki mając dostęp do naturalnych składników na zasadzie "Igorku, zamów babci takie a takie surowce". Także dla mnie drożdże "babuni" mają dodatkową moc. Na pomysł wykorzystania cienkusza do tego eksperymentu wpadłem w trakcie wysładzania #9. Doszedłem do planowanych 70%, a tu nie chce skończyć się wysładzać. Zakończyłem wcześnie, bo przy około 5* Blg, ale zanim doszedłbym do 2°Blg, to chyba jeszcze z 10l bym musiał przepuścić przez zacier, więc nic by mi to nie dało.
  23. Dzisiaj zabutelkowałem jeszcze dwa piwa, dwumetrowym wężykiem. Zbiornik na schodach, butelkowanie w spawalni-browarze. 1,5m słupa piwa robi robotę. Butelka w 3 sekundy a nie w 15. Szykuję sobie miejsce na browar niedzielony ze spawalnią (choć przez nią doświetlwany łukiem UV) i już wiem, że piwo będę butelkowac z górnej półki, prawie 2m słupa.
  24. Cała moja przygoda z piwem zaczęła się na dobre gdy mieszkałem koło Gołubia a potem na Oruni Z oparciem na podpiwku jak najbardziej się zgadzam (podpiwek, psiwo, kozicowe, cenczè - w końcu to wszystko palony jęczmień, cykoria, cukier, miód, trochę chmielu i innych przypraw) stąd tez w pierwszym poście pisałem o garści kawy zbożowej czy słodów ciemno-palonch. Jak dla mnie jego obowiązkowym elementem byłyby właśnie drożdże Babuni lub podobne "przypadkowe". Jednak w domowym browarze gdzie "przypadkiem", grzebiąc w znajdującym się w lodówce pudełku z napisem "Dżordże", można natrafić na jakieś Belgi, Saisonowe czy Kveiki, tę przypadkowość należy ograniczyć. Czyli Twój dawał mocno drożdżami? Dobra, ja tam może jestem inny, ale mi w jasnym domowym lekka nuta drożdży wręcz pasuje. Swojego pierwszego "Polaka" (warka 2x6l) spiłem w całości zanim się zdążył sklarować w butelkach. W przyciemnianym drożdże wyciagają niechciane smaki, pokkreślają też żelastwo w wodzie. Zaraz spawam małe usprawnienie w chłodnicy i biorę się za "polski sezon". Będzie Kujawianka, macerują się juz słody barwiący i ciemny czekoladowy, mające robić za prażony z ręki jęczmień. Jałowiec chwilowo jeszcze rośnie, ale parę gałązek się doda. Ale Babunią na razie zaszczepię testową ilość. Bo nawet jeśli powinny być piekarnicze, to jakby dawało za mocno grzybkiem - byłoby szkoda.
  25. Rzecz tak banalna, że aż wstyd iż wcześniej na to nie wpadłem. Tzn wpadłem, ale "nie było czasu". Dotychczas do butelkowania używałem kranika na dnie fermentora (pierwsza warka), potem rurki do butelkowania, takiej z zaworem uruchamianym przez dotknięcie o dno butelki (za dychę ze sklepu piwowarskiego). O wiele szybsza niż kranik, ale jednak... Rurka do butelkowania ma pewną wadę. Szybkość nalewania zależy od poziomu piwa w fermentorze. Bardzo. O ile pierwsza butelka napełnia się w akceptowalnym czasie, to ostatnie zdążą się refermentować zanim nalejesz do końca. W dodatku butelkę trzeba unieść i precyzyjnie trzymać tak aby uruchomić przepływ i nie przydusić go dnem flaszki. To dwie wady. Aha, rurka jest sztywna i potrafi spaść z kranu. To trzy wady. Powolność, słaba upierdliwe dozowanie i tendencja do spadania z kranu. W dodatku nie pasuje do dowolnego kranu tylko do wynalazku firmy Biowin, który ma tę wadę i zaletę, że się przekręca - potrafi się rozszczelnić, ale póki tego nie zrobi, ułatwia stawianie fermentora na płaskim. No dobra, cztery wady. Nikt sie nie spodziewa hiszpańskiej inkwizycji. Aż tu nagle ładny czerwony mundurek żółta żarówka. Przecież mam wężyki silikonowe. Zdjąłem z rurki przelotkę do mocowania na kranik i założyłem metrowy wężyk, którego drugi koniec nasadziłem na kran w kadzi rozlewno-filtracyjnej*, zaś samą kadź postawiłem na stole spawalniczym**. Rozlew przyspieszył rakietowo. Ostatnia z 69 butelek dzisiaj poszła szybciej niż pierwsza przy użytej normalnie rurce do butelkowania. Cały nastaw 30l cydru we flaszki 330 i 500 ml poszedł mi dzisiaj w pojedynkę szybciej, niż normalnie z bratem robimy. jedną ręką przekładam tylko rurkę do kolejnch butelek, drugą nakładam kapsle. Po 20 flaszkach kapslownica, każdą zakapslowaną do skrzynki i następna seria. Obojętnie czy butelkujesz z kranika, dekantując czy lejkiem - kupno rurki rozlewnej z zaworkiem i 1-2m wężyka silikonowego 10mm przyzpieszy butelkowanie zauważalnie (a nawet krotnie) za cenę 2-3 butelek kraftów. Warto. *poświęciłem dwa fermentory na kadź rozlewno-filtracyjną. Jeden ma kranik przy samym dnie, a drugi ma dno podziurawione jak po ciężkim ostrzale. Służą do zacierania/wysładzania oraz do rozlewu, chłodzenia i przechowywania chłodnicy. Nie fermentuję w tym zewnętrznym. ** stół spawalniczy dlatego, że jest wysoki, a i tak warzę w spawalni. Dzięki palonemu codziennie silnemu łukowi, to wbrew pozorom najbardziej sterylne pomieszczenie jakie można sobie wyobrazić. Moc łuku elektrycznego przy spawaniu to kilkadziesiąt lamp UV wiszących w przeciętnym gabinecie lekarskim, świecących jednocześnie. Warzywa przechowuję w spawalni, bo nie gniją nawet przy obecnej pogodzie. Nawet sala operacyjna nie jest tak naświetlona.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.