Skocz do zawartości

c64club

Members
  • Postów

    495
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    10

Treść opublikowana przez c64club

  1. Piwowarskich mam całą kolekcję podstawowych sucharów, i dwie świeże gęstwy, znad których jutro zlewam (s-04 po 14°Blg i coopersowe "drożdże do ale z brewkitu" po lekkim ciemnym), także to nie chęć przydziadowania mną kieruje. Składników na całą warkę mi szkoda (stąd temat) a z drugiej strony od dawna chodzi za mną piwo w typie "żniwnym" ale takie jak Miś, na miarę naszych możliwości. Ciekawe ile Przyjaciel ich zadał. Kostka Babuni to jednak 100g zdrowej grzybni wprost z propagacji i ciężko porównać z najlepszą nawet gęstwą albo saszetką sucharów. Na podpiwek 8*P 10l wychodzą 2 gramy ze zdrowej kostki i grzybem/drożdżami/autolizą nie capi, ale to inny nastaw. Czysta sacharoza aromatyzowana palonym jęczmieniem, odrobiną chmielu i jałowca. Wypowiedzi o piekarskich nie wspominają o dawkowaniu, zaś z badań kol. Żuka niewiele wyczta ktoś, kto nie policzy sobie Dżordży (jak ja). Jutro i tak zamierzam warzyć lekkie jasne, to odleję 1,5l do PETa i zadam 0,3g "babuni" wystartowanych w kubeczku brzeczki przedniej. Starter na półtorej godziny przed zadaniem powinien piekarskim wystarczyć - na ciasto w sacharozie startują w kwadrans bo to zdrowe niewysuszone żarłoki.
  2. O tym typie drożdży w piwowarstwie Baron Von Żuk napisał artykuł oparty na swoich badaniach: W skrócie - uwarzyli jasne Ale, zaszczepili czterema typami drożdży i piekarnicze wcale nie okazały się takie złe, a efekty ich pracy (jakie wyszły w tym badaniu) mogłyby być wręcz pożądane jeśli ktoś celuje w karmel i płytkie odfermentowanie. Na forum nie znalazłem natomiast żadnej poważnej opinii na temat tych drożdży. Jeśli już to "dorzuć jeszcze drożdże Babuni" do kompletu albo "jak ci nie ruszyło a nie masz nic na zapas to awaryjnie skocz po drożdże do warzywniaka i nimi zaszczep". Gdzieś się przewinęła informacja, że komuś piwo na piekarskich strasznie drożdżami dawało. Gdzieś mi się też obiła informacja (a mże propozycja) żeby je wstępnie przećwiczyć na starterze aby przyzwyczaić do cukrów występujących w brzeczce, ale też nie wiem na ile t było podyktowane doświadczeniem, a na ile teoretyzowanie. Kusi mnie zrobić "polski Saison" na okres zbioru owoców. Akurat powinno zdążyć gdybym teraz wstawił. czyli "jakieś jasne z resztki słodów Pale Ale", koło 10°Blg, trochę chmielu, garść kawy zbożowej albo słodów innych niż jasne i drożdże piekarnicze. Z tego co pamiętam, podpiwek specjalnie drożdżami nie zajeżdżał, ale jak to jest w piwie?
  3. Na pewno brak CO2? Rozpusczalnosc, prężność par, nieszczelności. Temat "rurka nie bulka" do przeczytania (: W skrócie - nie musisz nie miec CO2 nad piwem. Po prostu nie ma on chwilowo takiego ciśnienia aby bulkać. Gdybyś mocno schlodzil piwo nie drgając nim, to woda w rur e moglaby nawet zdradzać lekkie podcisnie i nie swiadczyloby to o braku gazu.
  4. "Nie warzyć na śpiąco" oraz "Sprawdzić i skalibrować nowy sprzęt przed warzeniem i ważeniem" jak również "Wyciągać wnioski z warzenia a nie termometr z zacieru". Tyle po dzisiejszej nocce. A oto przepis jak spierniczyć warzenie na śpiąco, mając jedną wolną noc w tygodniu pracy na nocki: Miała być IIPA ciemno-bursztynowa z kaffirem, skórką limonki i szuflą chmieli na C. Z 7 kg słodów planowałem uczynić 25 litrów 16°Blg, biorąc pod uwagę ostatnio uzyskaną wydajność. Zaczęło się od tego, ze źle zatarłem, co chwilę wyjmowałem termometr choć jest on tak powolny, że nie nadąża za zmianami w trakcie zacierania. Przetrzymałem całość 20 minut w 56 stopniach zamiast 65, potem mimo dostępnych 10 kW nie mogłem dojść dolewkami do 73, skutkiem czego całość zatarła się słabo a większość wody na wysładzanie poszła na zacieranie. Jakbym nie spał, to bym pobrał "rzadki dekokt" tak ze 3 litry, dał mu w palnik i prawie wrzący oddał do zacieru. Ostatecznie wyszło mi 62% zamiast 75%. No dobra, nie ma tragedii, trochę mocniej się odparuje, trochę mniej piwa zrobi i będzie chociaż 14°Blg. I tak był słód karmelowy w zasypie, więc jak trochę pan Maillard w garze poszaleje, to nie zepsuje. Takoż uczyniłem. Przy przelewaniu do fermentora na chłodzenie (chłodnica w garze zanurza mi się tylko do połowy) poszło mi bokiem pół litra brzeczki przed odkręcony kranik. Potem z 15 minut chłodzenia zrobiło się 18 bo zleciał wężyk z chłodnicy, wychlapując część brzeczki a resztę rozrzedzając. Załatałem na szybko, ale wynik ostateczny to 22 litry APA 11,5°Blg, w tym pewnie z litr odpadnie na gęstwe i chmieliny. W dodatku gdzieś przechlałem cukromierz w trakcie wysładzania, a drugi który wziąłem (nowy z paczki) zaniża o 2°Blg bo ma przesunięty papierek, ale o tym dowiedziałem sie kiedy wsadziłem oba do probówek po chłodzeniu bo znalazłem ten zagubiony pod notatnikiem. Wydajność całej imprezy 49%... Czas 5,5h razem ze sprzątaniem warzelni po wybuchu chłodnicy.... Chłodnica idzie do poprawki - maszynką do przewodów hamulcowych spęczyć końcówki rurek, zmienić wężyk łączący moduły chłodnicy ze zbrojonego na pęcznienie igielitu na silikon zbrojony od środka sprężyną (żeby nie zgięło). Cukromierz, termometr i inne zabawki należy sprawdzić przed warzeniem. Niestety spławiki powszechnie dostępne potrafią być nieźle "odjechane".
  5. Raz się tak zrobiłem. Na szczęście gazowałem wodę. Waliło metalicznie i fenolami. Gość od gaśnic tłumaczył, że aromaty w napoju gazowanym CO2 zależą też od procesu, z jakiego pochodzi CO2 i ten lizol w tle go nie dziwi. Olej zaś może się pojawiać jeśli punkt rozlewu dziaduje na serwisie pompy. Parę lat kupuję od niego gaz i nie mam problemów z napojami.
  6. Każdy zakład zajmujący się gaśnicami, robi i napełnia też butle dla spawaczy i gastronomii, bo to ten sam sprzęt i uprawnienia. U siebie przez przypadek trafiłem na gościa mającego maleńką rozlewnię. Przerobił mi dwie stare śniegówki na butle spawalnicze, nawet byłem przy przeróbce i legalizacji, przy okazji przebadał gaśnice samochodowe. Nabicie butli 8l kosztuje 25 zł, przeróbka i legalizacja z używanym zaworem (tylko bezpiecznik nowy) 50.
  7. Arkusz działa prawidłowo w OpenOffice/LibreOffice 4.3.x i w "excelu" wbudowanym w telefon z Windowsem 8.1 Postawiłem sobie linuksa na jakimś starym lapku i mam osobny komputer browarny. Mały tuning arkusza. Przydałaby się korekcja pomiaru ekstraktu w funkcji temperatury, żeby nie trzeba było próbki chłodzić do 20 stopni, tylko wprost odczytać ze spławika wrzuconego w pojemnik podstawiony pod kadź zacierną. U siebie w zakładce "zacieranie" (powinna być w "przeliczniki") dorzuciłem formułkę:
  8. Cóż, jak najbardziej rozumiem. Ale w samej optymalizacji też znajduję przyjemność. Tak jak w budowie gratów do browaru, toczeniu, spawaniu, szyciu, czytaniu, piciu piwa, łażeniu po lesie i pracy zarobkowej (czyli znów spawaniu). Na które czas zaoszczędziłem z warzenia. No i jeszcze spać kiedyś trzeba. Piwo można pić podczas warzenia, ale przestaje juz być rytuałem wtedy, tak jakby zieloną herbatę przygotowywać i pić podczas robienia obiadu.
  9. Jeśli zamrażalnik ma poniżej -18, to zakładam temperaturę lodu -18. Pomijajam różnicę między ciepłem właściwym brzeczki i wody, bo woda stanowiąca te np. 85% brzeczki ma je i tak spore. Czynnikiem wpływającym na prędkość chłodzenia jest różnica temperatur między brzeczką a lodem/chłodnicą/wanną/wiatrem/czymkolwiek. Dlatego najłatwiej jest zbić 100-90, a najdłużej trwa schodzenie ostatnich paru stopni przed zadaniem dżordży. Rzeczywiście wymiana wkładów lodowych na nowe zimne pod koniech chłodzenia sporo by dała, a wrzucenie lodu "korygującego Blg" zostawić sobie na pod koniec chłodzenia. (dzięki koval_blazej) 20 minut od wrzątku do drożdży? Pokazuj Pan tę chłodnicę! Dlatego teraz mimo 9 kW pod garem będę grzać na dwa gary, w sumie 12 kilowatami.
  10. Czas samego warzenia to nie jest czas zmarnowany. Ale 40 minut czekania aż będzie można wrzucić chmiel na goryczkę, podczas gdy możnaby to oczekiwanie skrócić do 10 minut, to czysta marnacja.
  11. Butelki zdezynfekowane w normalnej temperaturze za pomocą piro, wysuszone i spryskane roztworem etanolu idą do mrożenia w równie zdezynfekowanym od środka worku. W trakcie warzenia wyjmuję je z zamrażarki po dodaniu ostatniej porcji chmielu i siedzą sobie w zamkniętym fermentorze w atmosferze uzyskanej przez spryskanie ich roztworem etanolu. Kiedy nadchodzi "minuta zero, wyłączam palnik i chlup! wszystkie do gara wraz z dwoma litrami zamrożonej w pojemniku po lodach wody mineralnej. Jesli odparowało więcej to trzeci litr ląduje i się rozpuszcza, tyle aby uzupełnić niedobór w brzeczce do planowanego wybicia. Zjazd do 60-paru stopni jest błyskawiczny (parę minut),ale przydałoby się zoptymalizować ten najbardziej czasochłonny wycinek chłodzenia - 60-parę do 20-paru. To niestety trwa.
  12. Próbuję skrócić czas robienia piwa. Nie mówię np. o krótszym wysładzaniu kosztem wydajności, tylko o niemarnowaniu czasu na rzeczy, które nie mają wpływu na jakość piwa. Z przemyślen wychodzą mi dwa miejsca, gdzie tracimy najwięcej: -organizacja (co oczywiste) -niskie moce procesów grzania i chłodzenia (powolny przepływ energii) Wczoraj zmieniłem źródło ciepła z 3 kW pod garem na 9 kW, plus grzanie wody do wysładzania na dodatkowych palnikach. Zaoszczędziłem godzinę na warce, na samym oczekiwaniu na podgrzanie. Plus zaoszczędzona energia, bo im krócej trwa "czas bezproduktywny" (gar z brzeczką 60-95°C oddający ciepło do otoczenia) tym mniej wypromieniujemy na marne. Z organizacyjnych optymalizacji na razie mam: 1. porcjowanie chmieli w trakcie zacierania 2. grzanie już uzyskanej brzeczki w trakcie wysładzania 3. mycie części sprzętu w trakcie warzenia 4. przygotowanie gęstwy/drożdży w "międzyczasie" 5. chłodzenie: -wrzucone do brzeczki butelki z lodem -18°C (4x1,5l), które dezynfekuję w trakcie warzenia -uzupełnianie wody odparowanej - wodą zamrożoną. 2 kg lodu -18°C robią robotę -lodowata kąpiel gara warzelnego niezależnie od chłodnicy zanurzeniowej Woda z chłodzenia idzie potem na domycie sprzętu i do zbiornika na deszczówkę, także się nie marnuje, a nie czekam aż umyję całe graciarstwo po zadaniu drożdży. Udało mi się uzyskać wydajność 75% zacierając w podwójnym fermentorze (jeden z tysiącem otworów 3 mm w dnie, wsadzony w drugi z kranem) bez oczekiwania na osadzenie się młóta. Zacieranie 5 kg w 15 litrach plus dolewki do w sumie 20. Zatarte na słodko, jednotemperaturowo, bez bełtania całości, a jedynie z lekkim wzruszaniem młóta w trakcie dolewek przez dziurawą łygę (zamiast deszczownicy). Zaraz po zakończeniu czasu zacierania, spuścić 2l mętnej brzeczki bez większych ceregieli, w kilkanaście sekund do gara i zawrócić na górę, reszta już idzie czysta, dolewki niemal ciągłe aż do wypłukania. Myślę dodatkowo o: 1. izolacji boków gara warzelnego - (jakaś wełna mineralna czy co?) + pokrywki - kolejna oszczędność na czasie podgrzewania jak i na energii zużytej na warzenie 2. wydajniejszej chłodnicy z obiegiem przez lód + dwie wężownice równolegle zamiast jednej (im większa różnica temperatur między czynnikiem chłodzącym a brzeczką, tym większa moc chłodzenia, więc lepiej łączyć chłodnice równolegle niż w szereg) 3. może jednak jakaś wariacja na temat BIAB? Na czym Wy oszczędzacie czas?
  13. Podgrzewaczem o mocy 2 kW w ogóle bym sobie głowy nie zawracał. Żeby doprowadzić 25 litrów od temperatury wysładzania do wrzenia, to trzeba naprawdę dać w palnik. Wczoraj postawiłem gar na trzech kuchenkach typu Osa/Asia na butlach 3kg napełnionych propanem, co według obliczeń daje około 9 kW. Dotychczas używałem jednej, przerobionej na taboret do warzenia: i właśnie wszedłem na forum aby dodać uwagę do tematu o niej 9 kW to już rozsądna opcja, nie trzeba doprowadzać do wrzenia brzeczki rozlanej na trzy gary, ani czekać 30 lat na zagotowanie warki, także niedługo zaopatruję się w taboret 10kW do warzenia. Im większa moc tym mniejsza strata czasu i - wbrew pozorom - energii, bo krócej trzymamy niedogrzany gar, z którego ciepło ucieka do otoczenia w "bezproduktywnym" czasie przed warzeniem właściwym. Jeśli budynek nie jest podłączony do gazu ziemnego, to śmiało możesz używać butli 11kg i taboretu. Zagrzanie wody do wysładzania jak i doprowadzenie do wrzenia przebiega w rozsądnym czasie.
  14. "Ciemne ale improwizowane" 26l Razem 5166,25l (wliczając mikrowarki kol. vertha)
  15. Nie stwierdziłem właściwości czyszczących. Albo jestem odporniejszy albo nie doszedłem do "większych ilości".
  16. Stewia niestety pozostawi posmak, jakbyś słodzikiem syntetycznym dosładzał, taki nieco lukrecjowy, a bardziej jak leki jakieś albo tania Cola z dyskontu. Jak w cydrze wylezie, to będziesz miał ni to do picia (ohyda) ni to do odkamieniania zlewu (za mało kwaśne). Czyli grzech jabłka tak psuć. Brat dosładzał Ksylitolem i to jest świetne rozwiązanie, bo możesz zrobić od słodkawego do ulepka, bez wpływu na aromat.
  17. Pomysł zacny z tym barem, nawet mam jeden gdzie docenią taką inicjatywę. Kegi zamierzam przerobić na kadzie - zacierno-warzelną i filtracyjną, więc ze złączek/armatury kupię kilka króćców i innych zabawek ze zwykłej 4301 i wspawam. "Wyszynk" wolę prowadzić z butelek. Jeśli już w ogóle moje piwo uczestniczy w imprezie, to w ilościach poczęstunkowych, raczej nie więcej niż litr jednego na raz.
  18. Dostałem w rozliczeniu dwa kegi GŻ, każdy zawiera 30l Żywca Premium. Zależy mi na kegach, zawartość jest do zwrotu poprzedniemu właścielowi poprzez zabutelkowanie w PETy. Ma ktoś pożyczyć sprzęt do rozlewu/wylewu?
  19. Był. I ów specjalista zalecił mu poszukanie piw o jak najmniej kwaśnym odczynie (plus oczywiście minimalna ilość) skoro lubi piwo. Zmienił biedak dietę i to dosyć mocno, ale tęskno mu za "browarkiem", w dodatku jakimś smacznym a nie do narąbania się. Wiem, że piwo generlnie jest kwaśne (dżordże to lubią), że CO2 nie czyni go bardziej alkalicznym, ale spośród stylów inne niż "kwachy" powinno się dać wybrać coś o niższym Ph jak i o wyższym.
  20. Mam problem z sąsiadem Chłop lubi dobre piwo, ale po większości go skręca w kiszkach bo generalnie nie powinien spożywać potraw o kwaśnym odczynie. Czym go mogę poczęstować (ew. jakie style polecić do zakupu), żeby było smacznie a nieszkodliwie? Stouty raczej odpadają (palony słód), kwachy z definicji nie przejdą.
  21. 25l "Atak Spawacza" (miało być Polish Ale na pilzeńskim, ale w połowie warzenia padł palnik i dokończyłem grzejąc gar z boku palnikiem spawalniczym, co dało lekką nutkę karmelu...) Razem moich 109l Razem 4144 l do tego 25l cydru - brat zrobił rozłam w browarze i poszedł w cydry, w sumie w tym roku uczynił 70l i się rozpędza
  22. Chyba nie klapuję. Na screenie z tamtej stronki obcięło kawałek cytowanego zdania i w sumie nie wiadomo o co chodzi, a ludziska rechoczą. Ale to jest Fejsbuk. Jak mawia znajomy, nie ma takiego shitu, który na Fejsie nie dostałby lajka.
  23. Uniwersalny taboret gazowy. Robiony z myślą o warzeniu, ale dołożyłem też kratkę pod inne naczynia i będzie służył w czasie paru imprez terenowych. Składniki: -resztki metalu z budowy innych gratów -palnik typu Asia -butla turystyczna 3l napełniona czystym propanem -żaroodporna farba do wydechów Koszt - to co i tak mam w warsztacie plus 2h roboty. Jeden obrazek wyjaśnia prawie wszystko. Pociąłem resztkę rur kwadratowych 20x20x1,5 (takie miałem pod ręką) i posmarkałem z nich taboret. Żeby gar nie uszczelniał góry, dospawałem nakrętki, na ktorych stoi - wtedy strumień gorącai płomień dotyka gara a nie prześlizguje się pod utworzoną pod nim poduszką. Wymiary taboretu to 270x270, wysokość 320. Butlę przedprzesunięciem zabezpieczają cztery łapki. Pomalowany farbą do układów wydechowych, bo nie chciało mi się piaskować i dawać do cynkowania. Zagadką może być moc palnika, która nominalnie wynosi zaledwie 1,4 kW. Tak, ale dla mieszanki propan-butan 50%, w dodatku ciepłej. Butan w 8°C prawie nie robi (w 4°C nie odparowuje już w ogóle) i wymaga sporo ciepła do odparowania, więc butla się chłodzi podczas używania. Propan robi tak samo do -40°C. Nie żeby propan był 2x bardziej kaloryczny, po prostu ma sporą prężność par (2 MPa w 23°C vs 0,6 MPa dla miksu 50%propan-butan). Co przy prostackim reduktorze dysza-blaszka użytym w palniku Asia, powoduje jego pracę znacznie ponad parametry fabryczne. Najstarszej Asi używam do codziennego gotowania już kilka lat na czystym propanie i nie wrócę do mieszanki do gotowania. Dostałem kilka tych palników w prezencie, więc jeden poszedł do taboretu. Moc policzyłem bardzo prosto. Zużycie gazu ponad 200 g/h, a propanu potrzeba przy tak czystym spalaniu 72-25 g/kWh. Żaden inny palnik (włącznie z dwupalnikową Asią) nie zwiększa mocy na czystym propanie,bo reduktory są stabilne. Jak ktoś ma w domu starą butlę 3-5-8 kg i palnik z dzieciństwa, to można sobie tanio mocarny taboret urządzić. EDIT: Taboret daje radę uwarzyć piwo, ale 3 kW to jednak bardzo mała moc i czas podgrzewania jest denerwująco długi. Warzelnię doposażam w taboret 10 kW a ten idzie do celów "normalnokuchennych" i na ew. wspomaganie warzenia poprzez gotowanie wody lub doprowadzania części brzeczki do wrzenia w garze 8l.
  24. Świetne. Jak mi minie lenistwo - wykorzystam. Na razie na leniucha piszę na kapslu numer warki markerem, reszta w notesie. Na brzegu półki w piwnicy kredą numer, nazwę i Blg.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.