Uwarzyłem kolejne grodziskie z serii różnych dymów od strzegomia i na wstępie brawa na stojąco dla wiśni.
Piwo jest co prawda bardzo świeże, dopiero co wyturlałem je w kegu, aczkolwiek aromat wędzony już jest bardzo wyraźny. Receptura banalna, 25% pszeniczny, 75% wędzony wiśnią i us-05 w 15 stopniach. Nalewam do szklanki, lekko opalizujące nieklarowne. Pierwszy niuch - szok! Prawie jak torf. Surowy, ziemisty, nawet lekko piwniczny (ale nie stęchły, tylko taki czarny aromat). Bardzo mocno kojarzący się z ogniskiem, w życiu nie czułem tyle kominka w jednej szklance.
Po drugim kuflu medytacji odnalazłem deskryptor idealnie oddający to co czuję - atrament! Piwo pachnie zupełnie jak chiński atrament HERO.
Pół godziny później nadal mam w ustach ten posmak. Szacun VM.
PS. przecież opalizacja to feeria barw benzyny na bruku, a nie mętność!