Skocz do zawartości

pogo

Members
  • Postów

    467
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez pogo

  1. FurioSan mi jakiś czas temu pisał, że to w dużym stopniu kwestia śrutowania. Zwyczajnie następnym razem muszę się zorientować, który sklep grubiej śrutuje, bo teraz z alepiwa dostałem niemal mąkę. Ludzie często narzekają, że sklepy za grubo śrutują, więc oni pewnie się postarali. Normalnie bym się cieszył, ale przy tym piwie to jak widać problem. Ktoś jeszcze pisał o filtrowaniu przez płatki dębowe, choć pojęcia nie mam czy w moim przypadku cokolwiek by zmieniły. Poza tym zostawiają jakieś swoje smaki, których nie koniecznie oczekuję w Rye IPA. Obecnie połowa zasypu jest w wiadrze z wężykiem, dolałem 4l wody na wierzch i powoli idzie... temperatura pewnie już spadła mimo, że wszystko jest zawinięte w kołdrę... ale ciągle wydaje się trzymać tempo. Marne bo marne, ale trzyma... Druga połowa jest w worku i właśnie przestaje lecieć, wypadałoby podgrzać i może nieco rozrzedzić... albo bardzo cierpliwie czekać na zwolnienie wężyka.
  2. Temperatura jest... dopiero co zrobiona... Przerwa beta-glukanowa była, miałem nadzieję, że to wystarczy... Mój wężyk przeżył już wysładzanie 9kg młóta. Fakt, że wolno szło, ale jednak akceptowalnie. Ale wtedy było prawie bez żyta, a wszystko gwałtownie przyspieszyło gdy Blg spadło do chyba jakichś 12 czy 14. Musze powiedzieć, że tym razem brzeczka jest wyjątkowo smaczna... aż się nie chce jej chmielić i fermentować
  3. Tego się właśnie obawiam, ale to oznacza, że muszę co ok godzinę wrzucać znowu do gara, podgrzewać i znowu w worki... i tak praktycznie całą noc... Już samo przerzucanie tego jest dość drażniące. Następnym razem jak wpadnę na taki głupi pomysł to muszę znaleźć grubiej śrutowany słód, może wtedy będzie lepiej.
  4. Zabutelkowałem Gretą chyba z 7 warek. Nie uszkodziła mi żadnej butelki, więc teoretycznie nie miałem powodu do wymiany. Jednak podczas każdego butelkowania były 3-4 butelki (niskie kołnierze), których prawidłowe zamknięcie zajmowało mi dobrych kilka minut. Wkurzyłem się, kupiłem Eternę i kapslowanie jednej butelki trwa dłużej niż 5 sekund tylko jak strącę kapsel z szyjki i muszę go położyć jeszcze raz (świeży, to co na podłodze, to idzie do ponownej dezynfeksji). Zeszliśmy z tematu i piszemy o rzeczach, które nie powinny się tu znaleźć, a ja sam mam pewien problem. Filtracja praktycznie mi stanęła. W sumie od początku prosiłem się o kłopoty i byłem tego świadomy. Zasyp 8kg z czego 5kg to słód żytni. Sraczwężyk kompletnie nie dawał rady, poddał się po przepuszczeniu 3 litrów z czego 2 wymuszone intensywnym mieszaniem. Ostatecznie znalazłem w domu dwie lniane siatki i przerzuciłem do nich zacier, obciekają strasznie powoli, po 3h mam w sumie ok 7-8l brzeczki. Oczywiście idealnie mętnej. Temperatura spadła jak tylko chciała, bo teraz już nie mam jak tego zaizolować, a i dolewanie gorącej wody wydaje mi się złym pomysłem, bo większość pewnie ucieknie gdzieś ponad młótem. Podstawowy pomysł to zostawić to i czekać do rana, ale nie wiem czy coś z tego będzie jak temperatura spadnie całkiem... Jakieś pomysły jak można to pogonić, albo przynajmniej zapewnić by do rana był z tego jakiś sensowny efekt?
  5. Domyślam się, że po tych przygodach zapragniesz możliwie najszybciej wymienić kapslownicę. Oczywiście najlepszy wybór to jakaś stołowa, ale jak żal kasy to może warto kupić Eternę lub Rigamonti. Tej pierwszej ja używam i bez problemu kapsluję wszystkie butelki, choć słyszałem opinię, że jest jakiś jeden typ butelek, z którym sobie nie radzi. Tylko nie zapomnij nasmarować tego przed pierwszym użyciem. Ja uwalniałem jedną butelkę z jej objęć za pomocą młotka i kombinerek, właśnie z powodu braku smaru...
  6. To nie pozostaje mi nic jak tylko wypróbować No i jeszcze muszę w końcu mieszadło magnetyczne zrobić... Szkoda, że gęstwę będę mógł tylko oddać, bo pewnie nie dam rady zrobić nic innego w rozsądnym czasie. Chociaż nad tym jeszcze pomyślę
  7. Mam jeszcze 2 tygodnie na myślenie, potem trzeba zamówić składniki... Mogę jeszcze całkowicie zmienić zdanie @mat, dzięki za info, bo prawie na pewno bym kupił WLP. Ogólnie kombinowałem piwo, które mógłbym zostawić na ok 3tyg bez żadnej opieki i możliwości pilnowania temperatury fermentacji. Uznałem, że coś takiego może być dobrym wyborem, bo dziukusy raczej nie naprodukują syfu jeśli temperatura będzie za wysoka i nie padną jak będzie za niska. A nie wiem czego się spodziewać po tym, jak będą dogrzewać sąsiedzi, bo w zeszłym roku wielu z nich dostało astronomiczne rachunki za ciepło - mieszkam w bloku. BTW. Sądziłem, że poczytaliście mojego bloga i się czepiacie ogólnie wszystkich moich piw. Ktoś mi mówił, że nie brakuje tam kwiatków, że omal z krzesła nie spadł, ale nie chciał podać konkretów.
  8. Dzięki, takiej opinii potrzebowałem. Jakbym nie miał wątpliwości co do tego pomysłu to nawet bym o nim nie wspomniał Jeśli natomiast chodzi o fermentację kwaśnych piw to co nieco o tym wiem... Chciałem zrobić inaczej by mieć efekt dość szybko, choć nie koniecznie z dobrym efektem. W życiu bym nie wpadł na tak głupi pomysł jak wstępna fermentacja dziukusami, pasteryzacja i dopiero kończenie wszystkiego dedykowanymi gdyby Alebrowar się nie pochwalił, że robił coś w ten sposób. W miarę prawidłowo zrobionego lambika spróbuję zrobić dopiero w lutym i ten będzie fermentował w piwnicy przez ok rok albo i dłużej...
  9. Zależy kiedy to filtrowanie... jeśli tuż przed spożyciem to raczej nie ma się czym martwić. Bardziej by mnie martwiło, że raczej nie ma tam dużych odłamków szkła (znaczy na co najmniej 0,5mm średnicy), a drobniejsze z dużym prawdopodobieństwem przejdą też przez pończochę. Niestety nic nie podpowiem co zrobić, moja Greta jeszcze nic nie ucięła, a i tak została już wymieniona na inny sprzęt. Myślę jednak, że pończocha wciśnięta w butelkę przed przelewaniem nie natleni już piwa bardziej niż przelewanie bez pończochy.
  10. Dr2, mam rozumieć, że problem mam w doborze składników, a nie w samym procesie produkcji? Osobiście czytając tego typu komentarze bardziej się zastanawiam nad tym co robię źle w zacieraniu, filtrowaniu, przygotowaniu do fermentacji... Nawet nie pomyślałem o składnikach, bo nie licząc paru głupich pomysłów to zwykle robię raczej sprawdzone style, choć fakt, że trochę sam kombinuję przepis... choć zwykle dopiero po przeczytaniu kilku gotowych propozycji na forum i w sklepach. Wciąż nie mam pojęcia gdzie szukać swoich błędów... i na jakich elementach w literaturze się skupić... składniki? proces? i ewentualnie, który element procesu? Mi moje piwo smakuje Moim zdaniem nawet nie ustępuje dużo sklepowym piwom, czasem je przewyższa (nie pamiętam kiedy ostatnio kupowałem coś wyraźnie tańszego od Pinty) Wiem, że prawie zawsze czegoś nie dopilnuję, coś pomylę, o czymś zapomnę... ale mi się zdarza pomylić ilość sera do tostów, więc tego nie uniknę. Jeszcze się nie trafiło by piwo nie nadawało się do wypicia z tego powodu. Niestety w sklepie koło mnie wielkiego wyboru takich piw nie ma, ale dobrze, że mówisz o tej pasteryzacji. W sumie i tak bym spróbował o tym poczytać na wszelki wypadek przed zakupem, ale przynajmniej to mi teraz odpadło Wiem natomiast, że mają Gueuze Grand Cru Cuvee Rene, według opisu refermentowany w butelkach, więc może się nada... Ale to też Lindeman's.
  11. Czytasz co piszesz czy tylko sobie piszesz, żeby pisać? Chcesz destylat fermentować? no to gratuluję Ups... chodziło mi o pasteryzację... już poprawiam. Nie wiem jak mogłem pomylić te pojęcia, jeszcze nic dzisiaj nie piłem... i nie brałem. Starałem się czytać co mogłem... szczególnie wiki tutejsze. Widać, źle coś rozumiem, albo przegapiłem jakieś istotne elementy.Niestety nie mam nikogo, kto by mi wskazał jakieś konkrety, co robię źle...
  12. Nie zamierzam robić typowego belgijskiego lambika, tylko trochę pokombinować. Pomysł nasunął mi się po tym jak usłyszałem w jaki sposób w Alebrowarze zrobiono Johnego Cherry. Plan jest taki aby uzyskać brzeczkę ok 15-16°Blg. Zadać do niej coś co zrobi kwaśne piwo, a po 3 tygodniach pasteryzacja i dać typowe drożdże piwowarskie aby dokończyły dzieła. Dlaczego akurat 3 tygodnie? Bo na tyle wyjeżdżam na święta, a warzenie będzie tuż przed wyjazdem. No i tu pojawia się kilka kwestii, nad którymi się zastanawiam: 1. Jaki zasyp? Nie wiem jaki chcę kolor uzyskać... na pewno nic specjalnie ciemnego. Raczej bez słodów karmelowych, bo pewnie podczas pasteryzacji powstanie dość typowych dla nich smaków. 2. Jak mniej więcej chmielić? Wstępnie mam ochotę na zrobienie dość konkretnej goryczki, ale raczej mało smaku i aromatu z chmieli. 3. Czym zaszczepić takie piwo na dziko? Myślałem o użyciu buteleczki Faro lub Gueuze, ale te z Lindemansa nie są szczególnie kwaśne i boję się, że moje piwo też wyjdzie trochę za mało kwaśne. Nie bardzo mi się uśmiecha kupowanie dedykowanej mieszanki drobnoustrojów. Ewentualnie mam swoje zepsute piwo sprzed kilku miesięcy (zaczyna mi ostatnio smakować, bo kwas się ułożył i jest przyjemniejszy, nie trąci już ogórkami). Zakwas chlebowy raczej by wymagał zrobienia startera, a nie chce mi się w to bawić tym razem (brak mieszadła i stosownego pojemnika). Pukiel kocich kłaków zakładam, że też nie jest dobrym pomysłem, a tym by się skończyło zostawienie tego w kuchni na kilka dni, a na balkonie już pewnie będzie za zimno. 4. Jak właściwie przeprowadzić pasteryzację? jaka temperatura? jak długo? Będę używał tego samego gara co do zacierania i warzenia, mam nadzieję, że nie będzie to problemem dla kolejnych piw. 5. Czy an dofermentowanie będzie się nadawała gęstwa po Rye IPA 18°Blg US-05... i po miesiącu stania w lodówce, czy lepiej coś świeżego?
  13. Nic nie zakładam. Zwyczajnie nigdy tego nie robiłem i nieco się boję W środę lub czwartek będę butelkował, więc wtedy zbiorę i odezwę się na priv. BTW. Nie mam żadnego słoika... jak duży powinienem zorganizować?
  14. Termometr naklejony na fermentor pokazuje temperaturę 2-3° niższą niż jest w pomieszczeniu. Tylko ja używałem ręcznika i gara z wodą aby obniżać temperaturę... Niestety nie pamiętam już jak często nawilżałem ten ręcznik, wydaje mi się, że sam ciągnął wodę z gara.
  15. Szkoda, że nie mam opcji komentowania, bo bym wiedział z czego się tak śmiejecie
  16. Numer warki + nazwa stylu, bo po roku można zapomnieć, która warka czym była, a latać do piwnicy z notesem i szukać w nim co jest co raczej się nie będzie się chciało
  17. Bardzo kiepskie odfermentowanie, ale się zdarza. Nie wiem czy byłby to najlepszy pomysł, ale ja bym spróbował to lekko zamieszać (całym wiadrem, bez otwierania) i poczekać jeszcze 2 dni, jak nie będzie zmian to na cichą... Ewentualnie przelewanie na cichą można całkowicie pominąć (podobno) i przetrzymać ze 3tyg w jednym fermentorze.
  18. Kiedy można się spodziewać kompletnego regulaminu konkursu i informacji o tym jak i do kiedy należy przekazać piwo?
  19. Żeby byle kto się nie pchał i nie psuł Ci zabawy
  20. Chyba nie napisałem akurat o tym... Ogólnie to zamówiłem M84 w jednym sklepie i jak już paczka przyszła to znalazłem informację, ze trzeba ich 2 razy więcej, a do tego często niechętnie startują. W ramach ratunku aby nie utknąć z brakiem fermentacji dokupiłem 2 paczki WB-34/70, a skoro już miałem to zużyłem wszystkie drożdże do dolniaków, bo nie planuję nic takiego robić w przewidywalnym okresie czasu. Nie sądziłem, że ktoś poza mną zagląda na moją stronę, chyba będę musiał podpiąć jakiś skrypt do statystyk
  21. Przepraszam, trochę przesadziłem wczoraj z degustacją...
  22. Warszawa - Ursus: Obecnie fermentuję lagerka na 2 saszetkach WB-34/70 i jednej M84 - wymieszane. Lagerek 14°Blg, zakończył pracę na ok 4° pozornego. Dziś mijają 3 tyg od warzenia. Nie przelewałem na cichą. W tym tygodniu będę butelkował to piwo. Nigdy nie zbierałem gęstwy, więc chętnie zobaczę jak się za to zabrać tak na żywo. Mi się te drożdże nie przydadzą, bo na najbliższe 2-3 miesiące planuję tylko górną fermentację, ale trochę szkoda takiej ilości saszetek... Wysyłka tylko na ryzyko odbiorcy, bo zakładam, że nie zbiorę samodzielnie gęstwy jak należy.
  23. Warto dodać, że s-04 (bo tylko o nich czytałem) podobno odfermentowują głębiej z gęstwy niż z "na sucho". To o czymś świadczy :> Ja jeszcze nie używałem gęstwy i bardzo tego żałuję, bo jak się dowiedziałem to akurat mam warkę z której nic nie zrobię...
  24. 1. nie mam śrutownika, kupuję gotowe 2. miniwarkę właśnie planuję na 5l, muszę jeszcze pogadać z sąsiadką czy ma pożyczyć stosowny garnek (u mnie w domu garnki kończą się na 4,5l, a potem jest jeden 30l) trochę zejdzie zanim zaplanuję kolejną 3. człowieka, który opisywał robienie warki 100% żyta mam za idiotę, bo pominął przerwę beta-g...coś-tam, która jest bardzo istotna przy czymś takim. fakt... tamten robił to w worku, ale... nie ważne... Ja za tydzień robię warkę z 7,75kg słodu, gdzie 5kg to żyto. Jak się uda to będę dalej zwiększał proporcje Na razie była gładka przeprawa z 2kg żyta na 5,8kg wszystkiego. Niestety, wolę zmarnować całą warkę niż zrobić coś pewnego... jak do tej pory jakoś wszystko idzie... choć barley wine wciąż nie wiem czy się uda.
  25. Jeśli emalia nada się na indukcję (nie znam się mam gaz) to za 150 kupi gar z 50l internety mówią, że alledrogo pod względem podstawowych garów emaliowych jest o blisko 20% droższe niż niektóre sklepy. Sam kupiłem gar 30l (szeroki i niski) za 100 z przesyłką... nie pamiętam gdzie... gar się do tej pory dobrze trzyma (czego się spodziewać po 10 warkach)... przykrywka po upadku z 1,5m się lekko wgięła i trochę emalii odprysnęło i tam rdzewieje od samej pary...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.