Wczoraj moje pierwsze warzenie.
Niestety długa lektura nie pozwoliła mi ustrzec się głupich błędów, zwłaszcza, że nigdy nie robiłem piwa z koncentratów, ani nawet wina czy bimberku.
Moje grzechy:
- zaciąganie wężyka ustami zrobiłem strasznie niechlujnie i poszło razem z moją śliną (też to pierwszy raz robiłem),
- drożdże zadałem po uwodnieniu do brzeczki 28 stopni bo niestety chłodzenie na balkonie nie było tak wydajne jak się spodziewałem (warzenie do późna i ciepła noc, a musiałem rano wyjść),
- próbki z pomiarów BLG wlewałem z powrotem do brzeczki (aczkolwiek balingometr był potraktowany OXI).
Gdy wróciłem wieczorem do domu to chociaż na strychu jest chłodniej (19 stopni), to fermentacja idzie jak z karabinu UZI - bąbelek za bąbelkiem.
Zapachy drożdżowo-chmielowe.
Miało z tego być Pale Ale 12blg, drożdże wysokotemperaturowe Mauribrew Ale, przed zadaniem drożdży wyszło mi 14blg.
Wiem.. cierpliwości.. ale bardzo zwiększyłem szanse na infekcję?