W ubiegłym sezonie uwarzyłem 21 warek od samego początku (śrutowanie) do końca (butelkowanie) w piwnicy. W starej, wilgotnej, zapleśniałej (choć wytynkowałem i pobielilem wapnem ściany) piwnicy w kamienicy. Często bez chłodzenia - zostawiałem na chillout. Butelki również trzymam w piwnicy.
Na te 21w mam jedno zakażenie, bo nie zdezynfekowałem kega, do którego wlewałem gorącą brzeczkę po warzeniu. Także IMO: nie bójmy się piwnic, trzeba tylko dbać o dezynfekcję sprzętu i w miarę o wentylację. Im chłodniej tym lepiej (gorsze warunki dla rozwoju mikroustrojów).