Wg mnie i ludzi co próbowali te piwa, to temperatura podana przez producenta jest lekko przegięta. To nie są drożdże sezonowe w belgijskim słowa tego znaczeniu. Zachowałem na dłużej kilka butelek. Niestety zaczęły się przegazowywać jak wróciłem do nich po kilku miesiącach, miałem też gushing. Jestem pewien, że nie jest to infekcja, bo pod mikroskopem nic takiego nie widać. Zatem te płytkie odfemrentowanie jest złudne, bo ciągle skubane powoli żrą. Żeby nie było, fermentowałem je długo i w sesyjnym ekstrakcie. Drożdże silnie flokulujące niestety tak mają, że mogą laga złapać.
Co do samego profilu. Mi odpowiada, lubię piwa słodowe, ale ja też zbyt dużych wymagań nie mam. Podkreśla słody użyte w zasypie, pojawiają się jakiś wypieki, owoce. Ale nie ma co oczekiwać szału i fajerwerków. Po prostu możesz zagrać zasypem i będzie go czuć a drożdże to podkreślą. Fermentacja w wyżach temperaturach, które zaleca producent psuje mocno w aromacie i smaku piwa. W aromacie co prawda rozpuszczalnika nie czuć, ale piwo robi się gryzące i rozgrzewające w smaku. Dochodzą aromaty zbożowe, w negatywnym tego słowa znaczeniu i piwo staje się też trochę puste. Dawałem kolegom do spróbowania FM601 (fermentowanego na ciepło) i FM602 i niemal przez aklamacje woleli 602. Jak było fermentowane w niższym zakresie to takiej dysproporcji już nie było.
Podsumowując, w gorące lato nie fermentowałbym na nich. Są fajniejsze w odbiorze jak fermentujesz w granicach 20 stopni a nie jak producent zaleca 25-35. Też pamiętajcie, że robiłem na nich piwa lekkie i jasne. Może w ciemnych coś innego by pokazały. W chmielowych, raczej szybko zostaną przykryte, ale kto wie.
To co mogę polecić po czasie i skromnych próbach to będą to FM602. A jak macie ochotę na saisona takiego z pazurem to niezmiennie WLP590.