Odkopując stary temat - jakże ja się cieszę, że ktoś podziela moje odczucia. Myślałem, że tylko ja tak odbieram jepiwke. Zawsze ceniłem "nasze" środowisko za poziom merytoryczny, za szczerą chęć pomocy, za to, że nawet na najgłupsze i milion razy wałkowane pytanie da się spokojnie i rzeczowo odpowiedzieć. Można nawet powiedzieć, że to też miało spory wpływ na fakt, że świat homebrewingu tak mocno mnie wciągnął. Nie jestem szczególnie aktywnym uzytkownikiem, albo wręcz mało aktywnym, ale na tym czy innym forum, pod tym czy innym nickiem w miarę regularnie od 2011-2012, jakoś tak. I zawsze to właśnie ten szczególny jakże mi bliski klimat najbardziej ceniłem. Później odkryłem jepiwke, heheszki, grupki, obśmiewanki, towarzystwa, dostałem pierwszego bana, bo nie spodobało mi się coś burackiego. Uczciwie przyznam, że myslalem, że to świat i nasze srodowisko tak się zmienily. Nawet się z tym pogodziłem, myślałem, że kraft stał się tak popularny, że po prostu musiało dojść do takiego obniżenia poziomu. Okazało się, że jepiwka to po prostu wieczna gimbaza. Jakże mi z tym nie po drodze.