Porter 180 z datą12,07,2027r. Czyli to ta warka, która wygrała kraft roku 2022r. O dziwo kupione dziś (ostatnia butelka), nie sądziłem, że będzie w sklepie.
Wygląd - czarne, delikatnie mętne, nieprzejrzyste, bardzo ładna lekko brązowawa piana. Gęsta na 1 porządny palec. Nieprzejrzyste nie, bo takie czarne tylko też od zmętnienia. Nawet lampa telefonu się nie przebija. Piana zostawia super lacing, trzyma się do końca degustacji.
Aromat - przyjemny, porterowy. Przypieczona skórka chleba, taka skarmelizowana nie czarna, trochę czekolada mleczna, trochę śliwka. Jest też taka suchość, wytrawność jakby gorzkiej czekolady, kakao. Nie jest to ciężki aromat, fajnie wszystko tu gra.
Smak - słodycz na początku przechodzi szybko w paloną goryczkę, średnio-wysoką, po chwili dochodzi średnia palono-śliwkowa kwaśność. Niskie wysycenie, piwo jest lekko gęste i wyklejające. Ale tu też jest trochę efektu osuszania, który nadaje dozy wytrawności. To osuszanie kojarzy mi się z ciemnym kakao. W smaku przypieczona skórka chleba, śliwka, przypieczona ciasto. Ogólna paloność i palona goryczka. W pierwszym łyku bardzo fajny był efekt opóźnionego aromatu. Rzadko to jest w piwach, ale parę razy tak było, że po przełknięciu pojawiał się z tyłu nosa jakby jeszcze jeden dodatkowy aromat. Ciężko to opisać, ale to taki opóźniony aromat właśnie, taki zaskakujący.
Ogólnie - bardzo dobry porter. W dodatku kosztował chyba dychę. Wygląd na duży plus, zwłaszcza piana. Minus za lekką mętność choć w czarnym piwie to akurat mniej wadzi. Aromat porterowy, fajnie zbalansowany. Tekstura porteru na plus. Alkoholu zero. Smak dość bogaty, jednocześnie zbalansowany, nic nie przeszkadza. Jest jednocześnie wyrazisty i bardzo w stylu wg mnie. Umieściłbym go tak między łagodnym okocimem a intensywniejszym żywcem z domieszką jakiejś super warki porteru Łódzkiego spośród tych powszechnych. Oczekiwania były i piwo im sprostało. Nie jest to piwo, które robi jakieś wielkie WOW, ale jest bardzo solidne. Dużo się dzieje, ale wszystko jest super zbalansowane. I to jest mega atut. Nie jestem sędzią, ale nie dziwię się, że wygrało. Spora intensywność spakowana w ramy stylu.