Prosze Towarzyszy,
mam taka zagwozdke mala: popelnilem Amber Ejla 14 brix (5kg PA + po 400g carahella i municha), drozdze Windsory. Brzeczka zaszczepiona przy ok. 17°, stalo i gnilo radosnie w piwnicy w temp. otoczenia 14°, termometr na wiadrze wskazywal 17-17,5°. Po 3 dniach temp. na wiadrze spadla do 15°, porownalem odfermentowanie (4,1 brix) z wynikiem FFT (3,1) postanowilem przeniesc calosc do mieszkania, zeby grzybki sobie spokojnie dokonczyly konsumpcje. I bach, cala rodzina, lacznie ze mna, z godziny na godzine legla plackiem z goraczka i suchotami - niech zyje nowy rok szkolny! ? Efektem czego wiadro przenioslem do cieplego z 2-dniowym poslizgiem. Stoi w cieplejszym juz 3. dzien, a drozdze ani dudu. I zachodze w glowe - czy to efekt spoznionej reakcji i drozdze ostatecznie poszly lulu? No ale przeciez nie powyzdychaly do licha, jesli im cieplej i maja jeszcze 1 brixa paszy, to o co im chodzi? Albo - staram sie pocieszyc - roznica wynikow odfermentowania wynikla z tego, ze FFT byl na drozdzach piekarniczych, bo szkoda mi bylo tych wlasciwych? Tak czy inaczej - potencjal jeszcze jest (1 stopien), wiec o calkowitym odfermentowaniu nie moze byc mowy poki co. To co, czasu jeszcze potrzebuja? Czasu moge im dac skolko ugodno, ale nie chcialbym trzymac piwa przez kolejny tydzien w 21° w mieszkaniu...
Doradzcie, ludkowie rozumni.
Zdrowko!