Cześć,
posiadam fermentory stożkowe Grainfathera. Wszystko fajnie tylko po zakończonej fermentacji piwo jest trochę nasycone CO2, choć to nie są fermentory ciśnieniowe. Odkąd ich używam mam problem z dodawaniem glukozy do refermentacji. Z racji, że fermentory stożkowe są po to, żeby nie przelewać piwa z wiadra do wiadra to wszystko odbywa się w jednym. Obecnie robie tak, że rozlewam piwo do butelek (beergun) i sypie z miarki glukozę do każdej butelki. Jest to żmudny proces, ale najgorsze jest to, że zaraz po wsypaniu glukozy mam fontannę i bardzo ciężko jest zakapslować. Dzisiaj rozlewałem pszenice i była masakra - fontanna po 2-3 sekundach od wsypania glukozy.
Czy dobrym pomysłem byłoby schłodzenie piwa do 0-1 stopni (żeby fermentacja stanęła), wlanie syropu z glukozą do fermentora, wymieszanie i pozostaniecie na 1 dzień, żeby jakiś syf ponownie osiadł na dnie? Zaworem dolnym można większość osadu spuścić, ale jednak na ściankach też się się osadza.
Czy jest jakiś inny sposób na dodanie glukozy do refermentacji?