Jacer brniesz w złą uliczkę. Każdy przypadek jest inny. Wiele zależy od nastawienia urzędników w danym powiecie. My mamy projekt zrobiony przez architekta poleconego przez panią ze starostwa, uzgodniony przez rzeczoznawców. Projektant jest nygus i krętacz i oczywiście nie odbiera telefonów, w biurze nigdy go nie ma. Natomiast pani z Sanepidu na samym początku powiedziała nam, że jest przeciwna powstaniu tego browaru. Ma mentalność i zachowanie rodem z PRL.
Teraz wykonujemy skrzętnie jej zalecenia punkt po punkcie w myśl zasady, że nie ma co kopać się z koniem. Szczerze mówiąc to mogła nam przywalić jeszcze więcej.
Największym problemem nie jest złe prawo, tylko to, że nikt nie szanuje czasu inwestora i jego pieniędzy. Traktuje się go jak typowego jelenia, którego łatwo wydoić. Dlatego nie powstają nowe małe firmy i nowe miejsca pracy. Prawie nikt nie inwestuje w produkcję czy usługi, wszyscy wolą grać na giełdzie lub spekulować nieruchomościami.