Skocz do zawartości

plx

Members
  • Postów

    262
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez plx

  1. Gdyby to była prawda, w ostatnim czasie mam codziennie przynajmniej dwie burze dziennie i nie zauważyłem żeby mi jakiekolwiek piwo zepsuło się. Zupa też mi nigdy nie skisła. Przez burze kiedy zupy zapomniałem wstawić do lodówki się nie liczy, poza tym i tak nie skisła. A tak poważnie, czy jest jakieś racjonalne wytłumaczenie żeby cokolwiek kisło kiedy jest burza? Pioruny produkują dużo ozonu który raczej zapobiega kiśnięciu, ozon jest silnie bakteriobójczy, obniżenie ciśnienia też nie wpływa najlepiej na rozwój drobnoustrojowi. Zwiększenie wilgotności? Silne porywy wiatru, jak to przy nagłych zmianach ciśnienia, obniżenie temperatury? To ma jakiś związek?
  2. Jak piorun uderzy w butelkę, piwo na pewno się popsuje. Prawdopodobnie rozsadzi flaszkę. Ewentualnie pożar pomieszczenia wywołany przez piorun, tu dzież zalało mieszkanie przez intensywne opady. Ewentualnie jak piwo w białej butelce będzie narażone na promieniowanie UF z bardzo bliskich wyładowań atmosferycznych, wtedy może powskakiwać tradycyjny skun. Inne rzeczy nie przychodzą mi do głowy. Prąd o mocy kilkuset milionów amper i napięciu kilku milionów wolt raczej wszystko sterylizuje, nie ważne czy w środku, czy na zewnątrz butelki, więc infekcja odpada.
  3. Ale wiesz... te piwa z PETa się przelewa do szkła żeby je wypić. Ja jakoś nie mam oporów przed PETami - pewnie dlatego że pierwsze piwa z PET jakie piłem to stare dobre Kocoury. Mam trochę tych brązowych litrowych i czasem kilka z nich wykorzystam. Natomiast kiedyś jeden tak PET mi się rozszczelnił w tajemniczych okolicznościach i od tego czasu to co poszło w PET wypijam w pierwszej kolejności. To niech ktoś powie jakiemuś winiarzowi co ma winnice z jakimś super jego wymuskanym winem, że będzie rozlewał jego dzieło do butelek zakręcanych nakrętką a nie zatykane korkiem z kory. Albo jeszcze większe "UPS", niech leje do petów. Zapewniam że istnieje duże prawdopodobieństwo że dojdzie do rękoczynu.
  4. A niby dlaczego? Jesteś w stanie logicznie uzasadnić te swoje wypociny? Pomijam rozgazowanie, skunksa etc. zakładając trzymanie w ciemnym pomieszczeniu z zamiarem wypicia w ciągu kilku miesięcy. To może ja. Jeżeli ktoś szuka najlepszego na świecie rozpuszczalnika, to jest nim zwykłe, popularne, wszechobecne na ziemi H2O. Po prostu woda. Jeżeli woda jest w szklanej butelce, rozpuszcza butelkę, jeżeli jest w PET, rozpuszcza PET. Może na smak nie ma jakiegoś pływu, ale ze szkła zdecydowanie jest zdrowsze. Problem jest gdzie indziej. Po pierwsze placebo. Sugestia jest czymś strasznym, zwłaszcza na smak. Po drugie, szkło z mojego doświadczenia jest ździebko szczelniejsze, za czym idzie ma też wpływ na smak. Po dwóch latach w każdej PET flaszce ocet, a w szklanej doskonałe piwo.
  5. Na moje oko, w 70 st. C. mało co jest w stanie przeżyć, obstawiał bym na źle dezynfekowane naczynie, albo infekcja przy przelewaniu. Z powietrza też może się coś przywlec, zwłaszcza teraz.
  6. Czegoś takiego też nigdy nie zauważyłem (... ciap jak wyżej...) Niestety bardzo zauważyłem. Po dwóch latach nagazowanie 0, butelka wklęsła, w środku piwo wymieszane z octem, plus karton jak diabli. Piwa nie da się pić, gorszy niż mój Lambik Stout. Po pół roku różnica zauważalna.
  7. Oj tam. Pierwsze koty za płoty. Sam do tego dojdzie. Take it easy.
  8. Prawie dobrze. Dlaczego? Ponieważ glukoza ma strukturę krystaliczną która powoduje uwalnianie się CO2 z młodego piwa które powoduje wypychanie powietrza z butelki. Dzięki temu nikt nie zarzuci że czuć kartonem, czyli typowy objaw utlenionego piwa. Lepsze wyniki daje położenie kapsla na butelce po nalaniu.
  9. Kopyr za takie praktyki na koncerniakach nie zostawił suchej nitki. Cennym Twoim doświadczeniem wiesz jakich błędów unikać. Dwa, wiesz co w piwie jest niepożądane. Same plusy.
  10. kolego a od czego jest forum? nie chcesz nie odpowiadaj. Gdyby tylko wiki wystarczyło to nie potzrebne byłoby forum. Jak to po co jest forum? Żeby nawyzywać od najgorszych, spławiać na wiki, błysnąć że jestem lepszy a reszta to... Tak poważnie. Jeżeli ktoś nie ma możliwości albo nie chce się (jak mi) to niech nie przelewa na cichą. Jedyne co trzeba zachować to ostrożnie przelewać do butelek co by drożdże z dna się nie podniosły i nie lało się do flaszek szlamu. Stosuje też praktykę sypania glukozy do flaszek i lania tam młodego piwa. Jak glukoza zostanie na dnie po zakapslowaniu wstrząs flaszką i jest dobrze. W związku z tym że ostatnio nie stosuje przelewania na cichą, lanie glukozy do fermentora było by samobójstwem. Miał bym więcej drożdży w butelce niż piwa. Z mojego doświadczenia lepsze są PET 0.5 litra. W większych piwo się będzie marnować, patrz utlenianie piwa. Jeszcze jedno z PET. 0 jakiegokolwiek światła, bo skun i drożdże na dnie rozpadają się na brązowoczarne coś. Druga rzecz nie dłużej niż pół roku, ponieważ PET ciekną i ucieka CO2, co gorsza piwo utlenia się.
  11. Zawsze zadaje pytanie przy takim dodawaniu glukozy, a co z osadem który jest na dnie, nie podniesie się? 70 g. na 25 l. to daje 2,8 g. na litr, czyli o jakieś 3.2 g za mało. Przy 40 g. na 25l. nagazowanie będzie bardziej symboliczne i obawiam się że będą poważne problemy z wytworzeniem piany podczas nalewania.
  12. Jak nie ma możliwości zlania na cichą, to przy pierwszym piwie może i lepiej. Jeżeli już nie "bulka" i drożdże opadły to już jest cicha. Tylko bez przelania. Łyżeczka to dość mało precyzyjne narzędzie. pół łyżeczki to jest od 1~2 gramy cukru, cała to jakieś 2~4 gramy. Teoria głosi że powinno się wsypywać 6 gram na litr. Więc wychodzi że mniej więcej łyżeczka i będzie mocno nagazowane. Pół będzie lekko (przynajmniej dla mnie). Poeksperymentuj jakie piwo będzie Ci bardziej smakować. Kiedy do butelek... przy "górniakach" opracowałem se prosty system. Wlewam piwo do probówki (tą od areometru), po pomiarze odstawiam na pół godziny. Jak drożdże przez ten czas nie zbierają się na dnie, znaczy że czas butelkować. PS. Jak pisałem, 3 osoby zdążyły odpisać wcześniej.
  13. Na pewno literówka, chodziło mu po cichej. Do PET można ale: 1. Pół litrowe są najlepsze. 2. nie dłużej niż pół roku, bo się odgazowują.
  14. Nie łam się. Dobry piwowar bez infekcji, to jak żołnierz bez karabinu. Moja 4. warka załapała tyle infekcji że nikt nie jest w stanie zliczyć ile. Zdarza się. Rób dalej, wyciągaj wnioski. Nic tak nie daje doświadczenia jak nauka na własnych błędach.
  15. Infekcje można wyłapać zawsze. Zbyt długi czas chłodzenia brzeczki do zadania drożdży. Przelewanie na cichą. Zaglądanie pod dekiel. Rozlewanie do flaszek. Napisałem od najbardziej ryzykownej do najmniej. Wszelkie operacje rób w pomieszczeniu przy zamkniętych oknach. Sprzęt sterylny. Najgorszym problemem jest pogoda. Ciepło, słonecznie, wilgotno... idealne warunki do załapania infekcji.
  16. Jak na moje oko infekcja dzikimi drożdżami, charakterystyczny smak goździków na to wskazuje. Dzikusy mają tą wadę że fermentują bardzo głęboko robiąc piwo ultra hiper turbo wytrawne.
  17. plx

    Piwo "Brok"

    Broka w latach 90' warzyl browar w Koszalinie i Slupsku. Sam pamietam ich piwa takie jak Kanclerz, Wiking, Sambor, Martin czy Hetman. Jak na tamte czasy byly to przyzwoite lagery (przynajmniej ja je tak pamietam). Być może bredzę, ale pamiętam że jakieś piwo mnie powaliło na kolana jak przeczytałem na etykietce PepsiCo. Kojarze bardziej etykietkowo, niż nazwowo. Nie zmienia to faktu że na świecie jest tyle stylów piwa które są o niebo lepsze od masówek... szkoda czasu na Brok'a jaką by się jego miłością nie darzyło ja wolałbym osobiście szukać mojego piwa samemu. Czy go znajdę? Nie sądzę, ale na pewno zbliżę się do mojego ideału i będzie to moje idealne piwo. Kiedyś lubiłem Lecha, teraz tego zdalnie sterowanym kijem przez szmatę we śnie nie tykam.
  18. Butelki zakręcane można kapslować kapslownica stołową, ale nie nową. Musi być ździebko wyrobiona. Gretą nie ma jak chwycić flaszki, przeważnie brak kołnierza. Ku mojej rozpaczy 1/3 moich flaszek są gwintowane. Kapslować to gówno trzeba się nauczyć. Nowa stołowa jak już uda się jakimś cudem zakapslować, ponieważ odkrywa się że kołnierz nie chce wleźć na kapsel. Dopiero za 2~4 razem. Potem rodzi się pytanie jak tą flaszkę wyciągnąć. Nie w dół ciągnąć, a przechylić w bok. Ciągnąć w dół nie wyciągnie się za chiny ludowe. (mowa o gwintowanych) Co do glukozy i równomiernego rozprowadzenia. U mnie wzięło górę lenistwo informatyczne. Sypie łyżeczkę glukozy do flaszki i leję piwo. To jest jakieś 3 gramy. Jak bardzo czubata to 4.g. Na flaszki 0,65l biorę czubatą, 0,5 mniej, 0,33l bardziej płaską. Glukoza zostaje na dnie, więc po zakapslowaniu wstrząsam flaszką tak żeby glukoza się od dna oderwała i rozmieszała. W sumie odwracam butelkę i wstrząsam dnem. Piwa zawsze są równo nagazowane, 0 infekcji (jak do tej pory) i święty spokój.
  19. plx

    Piwo "Brok"

    Brok... coś kojarzę że coś takiego produkowało na Polskę PepsiCo. Piwo w smaku... nic rewelacyjnego. Takie coś między Ice Lager, a Lager. Ni pies ni wydra.
  20. To jak tak w gwoli upierdliwości, to dlaczego kiedy wrzucam drożdże suche do wody z brzeczką, po pół godzinie robi się piana?
  21. Wedle teorii inteligencji rozproszonej, kiedy rój albo termitiera jest brana jako jeden organizm, a nie pojedynczy osobnik, można rzec że to jest rodzaj inteligencji. Patrzeć tak samo na drożdże w fermentatorze można zaryzykować słowo "stres" w dosłownym tego słowa znaczenia, problem polega na czym innym. Jak to sprawdzić?
  22. Fachowo nazywa się to antropomorfizacja. Tego nie uniknie się. Można rzec "mamy to w genach".
  23. Cukry z zasady są cięższe od wody i lubią opadać ku złości drożdżom. Na szczęście drożdże potrafią sobie radzić z takimi drobiazgami. BLG to inaczej 1% cukru w wodzie. Zależy co chcesz obliczyć. W większości działanie na procentach i liczysz wszystko. Jeżeli masz 10 BLG i wyparowało z 23 litrów 3, wychodzi Ci 11,5 BLG licząc że cukier nie paruje.
  24. Belgi zazwyczaj mają więcej, więc jak to jest? Ostatnio miałem RISa z Holandii z datą 05.2015... Tak mówi dyrektywa o ile pamiętam piw niepasteryzowanych. O ile pamiętam oczywiście. W sumie w krainie gdzie ślimak jest ryba lądową, a marchewka owocem... nic mnie nie zdziwi.
  25. Jeden Ale stał dwa lata i był dobry. Mój sławetny Lambik Stout... prędzej ja się zepsuje niż on, przynajmniej mam takie wrażenie. Wedle dyrektywy UE pół roku. Moim skromnym zdaniem jeżeli masz w butelkach PET, trwałość piwa jest kilka miesięcy maksymalnie. Nie wiedzieć czemu pety są nieszczelne i szybko się utleniają, jeżeli w brązowym szkle dobrze zakapslowane, w ciemnym chłodnym miejscu, myślę że rok powinien bez problemu.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.