Skocz do zawartości

crosis

Members
  • Postów

    2 934
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    5

Odpowiedzi opublikowane przez crosis

  1. crosis a słyszałeś o takim zjawisku jak dyfuzja?

     

    Słyszałem, uprościłem to znacznie w moim poście. Rurka jest po to, żeby maksymalnie oddzielić piwo od warunków zewnętrznych i utrzymać jak najwięcej CO2 nad piwem, upuszczając nadmiar przez rurkę ;) Zasada działania zaworu zwrotnego chyba jest każdemu znana.

     

    Chciałem po prostu wskazać, że używanie rurki jest bezsprzecznie bezpieczniejsze niż utrzymywanie uchylonej pokrywy albo zaglądanie do piwa ;)

     

     

    Crosis

  2. Nie chodzi o to żeby się spieszyć - wręcz przeciwnie - zostaw to piwo w spokoju w "burzliwej" przez 3-5 tygodni, potem przelej do butelek.

     

    scooby, nie wiem, czy to głupi traf początkującego czy też trafna obserwacja, ale na dwóch warkach z tego samego brewkita odczułem różnicę. Piwo zostawione na dłużej nad osadem mocniej dawało "bułeczką", do tego miało taki charakterystyczny posmak - może nie koniecznie przypalonego mleka, ale jeśli ktoś kiedyś próbował domowych bułek na drożdżowym zaczynie, który nie wyszedł - powinien załapać o co chodzi.

     

    Cicha nic nie kosztuje, a może pomóc - w czym więc problem? ;)

     

    Crosis

  3. Dlaczego ryzyko? Rurka to nic innego jak zaworek zwrotny, którzy służy upuszczaniu nadmiaru ciśnienia CO2 z fermentora przy jednoczesnym nie dopuszczaniu do dostania się powietrza z zewnątrz. Na burzliwej, nawet przy nieszczelnościach ciśnienie w fermentorze jest zawsze większe niż na zewnątrz, więc nic się do środka nie dostanie (podstawy fizyki).

    Na cichej produkcja CO2 też występuje. Rurka jest istotna tym bardziej, im szczelniejszy mamy fermentor - przy idealnie szczelnym może dojść do mechanicznego rozszczelnienia i całkowitego wyrównania ciśnień - wtedy infekcja jest teoretyczni możliwa. Ale ponieważ coś takiego nie istnieje, to spokojnie można sobie radzić bez.

     

    Natomiast nie rozumiem, po co zostawiać niedociśniętą pokrywę? W moim przypadku, jeśli akurat nie mam wolnego baniaka z "pełną" pokrywką (bez dziurki) po prostu nakładam na dziurkę kawałek folii spożywczej i oklejam scotchem ;) Efekt idealny - pokrywka lekko się wybrzusza - dowód podwyższonego ciśnienia w środku, ale nadmiar gazu ucieka nieszczelnościami. Mimo to poduszka CO2 zawsze istnieje.

     

    Acid: to nie piana chroni piwo od infekcji, ale właśnie "poduszka" CO2. Oddziela ona brzeczkę od zewnętrznych warunków. Dodam też, że kontakt z zewnętrznymi warunkami nie oznacza 100% infekcji, przecież brzeczka ma z nimi mnóstwo kontaktu, np:

    1. podczas chłodzenia

    2. po chłodzeniu, przed zadaniem drożdży

    3. podczas przelewania z burzliwej na cichą

    4. podczas butelkowania.

     

    Także nie należy nic demonizować, za to zrozumienie znaczenia rurki fermentacyjnej jest kluczowe ;)

     

    Crosis

  4. Ja mam brzozową, na szczęści. A do tematu bulka/nie bulka.

     

    Rozwiązanie jest proste jak konstrukcja cepa. Oto ono:

    1. Wlewamy brzeczkę do fermentora.

    2. Zadajemy drożdże.

    3. Wstawiamy rurkę fermentacyjną z wodą (tak, żeby zakryło kolanka, nie do pełna!)

    4. Odstawiamy na dwa dni i szukamy sobie lepszego zajęcia.

    5. Po pierwszym dniu chłostamy się pokrzywami za pchanie łap do piwa.

    6. Po drugim dniu (jeśli cały czas nie bulka) bierzemy latarkę, tudzież silną lampkę, albo nawet gromnicę. Stawiamy za fermentorem i patrzymy na powierzchnię. Koloru nie zobaczymy, ale jeśli fermentacja rusza lub ruszyła to zobaczymy osad piany na ściankach, tudzież nierówną powierzchnię cieczy.

     

    Jeśli powierzchnia cieczy jest idealnie równa, poziom wody w rurce jest idealnie równy - wtedy można zacząć co jakiś czas mieszać fermentorem - jeśli sprawdzenie dokonane dnia 3 i 4 nie wykaże poprawy - to raczej potrzebujemy restartu.

     

    Oczywiście wszystko to w rozsądnej temperaturze.

     

    Przy pierwszej warce może nawet macie szczelne fermentory, pokrywy, otwory na rurkę... przy drugiej, trzeciej, piątej - niekoniecznie... ja otwory w pokrywach robię widiową szóstką trzymaną w ręce, w to daję rurkę i bez uszczelki i nie patrzę, czy bulka. A piwko i tak wychodzi! ;)

     

     

    Crosis

  5. Ja zrobiłem w sumie wszystkie swoje warki na puszkach z Coopersa (ale teraz będę już zacierał) i teraz garść uwag:

    1. Coopers bazowo daje do pilsnera drożdże dolnej fermentacji - u mnie pracowały genialnie na 9°C.

    2. Pszenicznego nie trzeba zlewać na cichą, ale wszystkie inne na tym zyskują - wg mnie piwo jest w smaku "czystsze", ma mniej drożdżowych posmaków oraz jest klarowniejsze. Poza tym mniej osadu w butelce.

    3. Warto, ale to naprawdę warto zainwestować w ekstrakt słodowy. Nie koniecznie płynny (drogi), ale suchy.

    4. Żeby piwo mogło poczekać 3 miesiące wystarczy nastawiać je co dwa tygodnie :D

    5. Gęstwę drożdżową zawsze warto zostawić :)

     

    Pozdrawiam,

    Crosis

  6. Lusterko, a jak Ci smak tego cydru podchodził?

     

    Ja w sumie w międzyczasie wykończyłem cydr "Krawa Mary" (kombinacja soku pomarańczowego i grapefruitowego wyszła nieznośnie gorzka... ale podobno mieszany z jakimś cienkim lagerem jest świetny).

    Potem na tapetę poszedł "Czuję miętę" - 8l jabłka + 1l napoju "jabłko mięta" - jest już butelkach, klarowny i pyszny.

    W sobotę natomiast nastawiłem 3 następne:

    malinowy (sok jabłkowy z dodatkiem syropu malinowego) - 17BLG

    imbirowy (tak samo) - 15,5BLG

    jabłko-mięta - klasyczne 12,5BLG

    Wszystkie na drożdżach do pszenicznego, dodawanych do "Coopers Wheat Beer".

     

    Muszę powiedzieć, że robienie cydru jest całkiem wciągające, bo:

    1. Jest tanie

    2. Praktycznie nie wymaga pracy

    3. Efekty są nadspodziewanie zadowalające i trzymają moją lepszą połowę na pozytywnej stronie mocy ;)

     

    Crosis

  7. Niezrażony negatywnymi wypowiedziami na temat robienia cydru z soku z kartonika postanowiłem takowy zrobić. Użyłem na początek 5 litrowy balon, 1 litr soku Hortex "złote jabłka" oraz 4 litry soku z biedronki. Drożdże winiarskie szlachetne Sauternes płynne do win białych. Blg nastawu wyszło 11Blg, drożdże zadane bez przygotowania matki drożdżowej w temp. 18 st.C Zamieszczam link do fotorelacji :https://picasaweb.google.com/ajerkuchy/ ... directlink

     

    Dwie rady: zaopatrz się w słodzik, bo efekt może wyjść niesamowicie kwaśny.

    Przygotuj się do zlania tego cichą, bo inaczej będzie strasznie waliło bułeczką.

    I nie przejmuj się, jeśli areometr pokaże Ci wartość "ujemną".

     

    Crosis ;)

  8. No ja mam takie właśnie eksperymenty w planach. Co prawda nie z ręcznie wyciskanego soku, ale z kartoników. Nawet jeśli ktoś uzna, że z ręcznego będzie lepszy, to smak nie powinien jakoś mega odbiegać - więc baza do doświadczeń dobra.

     

    Dzisiaj np przelałem na cichą cydr z dodatkiem grenadiny, soku grapefruitowego i pomarańczowego. Wynik jest taki:

    trzeba było zostawić samą grenadinę (75ml na 6 litrów soku). Dodała cydrowi pięknego koloru, nie zwiększyła BLG mimo, że stał się słodszy. Sok grapefruitowy zostawił charakterystyczną dla tego owocu goryczkę, spotęgowaną jeszcze przez sok pomarańczowy.

     

    Z innej beczki: fantastycznie orzeźwiający jest cydr z dodatkiem mięty. Żeby było łatwiej, ja na 8 litrów soku dodaję 1 litr napoju jabłko-mięta z kartonika. Cydr zostaje przyjemny, delikatny, z nutą wytrawności, ale charakterystyczny miętowy posmak powoduje, że jest genialny na upalne dni - sprawdzone przez wieeeelu znajomych.

     

    Crosis

  9. O, wina mi się podobają. Coś czuję, że marchewki i kiwi pójdą w ruch (fajnie jest robić wino z owoców dostępnych w zimie;) )

     

    Co do "bogatości" składników potrzebnych drożdżom w jabłkach - co źródło to inaczej. U mnie sam fakt, że drożdże piwne, które jabłka jadły już ze 4 razy, po 2 miesiącach przechowywania w lodówce startują idealnie i w ciągu 24h zjadają 10BLG z cydru ;)

     

    A właśnie, dzisiaj cydr "Krwawa Mary" (sok jabłkowy, grenadina, sok pomarańczowy i grapefruitowy) idzie na cichą ;)

    Ale ciągle nie jest to mój najlepszy przepis.

     

     

    Crosis

  10. No właśnie o to chodzi. Jak na owoce jabłka mają wyjątkowo małą wydajność. Co do Twoich pretensji do soku z kartonika - zrobię dwa cydry, identyczne receptury, praktycznie identyczne BLG.

     

    Nie poznasz tego z soku od tego z soku z kartonika.

     

    Oczywiście, zawsze można unieść się kwestią kartonika i robić tylko cydr z własnoręcznie wyciśniętych jabłek... ale ja wolę wyciskanie soku zostawić innym ;)

     

    Crosis

  11. Szczerze? Zależy co chcesz uzyskać. Zrobiłem X cydrów, trochę na drożdżach winnych - dla mnie i dla testujących zdecydowanie zbyt wytrawne. Do tego relatywnie słabo nagazowane - uważaj, bo winne mogą szybko przejeść cukier - mi raz w zostawionym testowym reaktorku refermentacja w ogóle nie poszła.

     

    Wg mnie zdecydowanie lepiej sprawdzają się piwne, z powodzeniem używam po piwnej warce i to po kilka razy. Może cydr nie jest idealnie klarowny, ale mniej wytrawny w smaku.

     

    Dwa: jabłka są dość słabe w uzyskiwaniu soku - jak już chcesz koniecznie cydr - kup sok jabłkowy i wzbogać go wrzucając pokrojone jabłka.

     

    Trzy: pożywka do jabłek wg mnie to strata czasu i kasy (małej ale zawsze). MD startuje spokojnie w 2 do 3 dób (weź to pod uwagę).

     

    A na koniec: cydr to wdzięczny temat, szybko fermentuje, można eksperymentować, tanie surowce - warto się pobawić!

     

     

    Crosis

  12. Mnie rozwaliły drożdże z Coopersa. Po 1 warce piwa poszły na 1 warkę cydru. Potem kolejną i kolejną. W sumie 3 warki bez płukania. 4ta waliła już "bułeczką", ale cały czas bez infekcji. Przed 5tą przepłukałem drożdże czystą wodą, pozbyłem się osadu. Postały 2 miesiące w lodówce. Zadałem znów - działają idealnie, zero infekcji (jak do teraz, a cydr zaraz do butelki).

     

    Nie wiem co za drożdże daje Coopers do zestawów, ale będę sobie je zostawiał w razie W - jak coś nie wystartuje. Przechowuję w litrowej butelce po mleku - po prostu w lodówce.

     

     

    Crosis

  13. Trochę mnie tu nie było... z braku czasu nie robiłem ani puszek, ani nie zacierałem (choć do zacierania brakuje już tylko gara). Na szczęście praca się ustabilizowała, podróży mniej, jest czas, są środki.

     

    Na początek warka #5 - Ramen II. Pszeniczniak coopersa, tym razem na ekstrakcie Mistrza Sladka (jakoś nie kupiłem ekstraktu pszenicznego, ale nic to).

     

    24l, 10BLG.

     

    Warka #6, jeszcze bez nazwy - Pilsner Coopersa - dolniak

     

    Generalnie w najbliższych 2 tygodniach kupuję gar, potem surowce i zaczynam zacieranie :)

     

    A co do cydrów: narobiłem się tego co niemiara. W przerwie w pisaniu koło 40 litrów. Mam trochę wniosków - można poczytać na:

    www.idepozapalki.pl

     

    Crosis

  14. No to cydrowanie poszło w piątek. Nie miałem czasu napisać, ale wyszły ciekawe kombinacje. I tak:

     

    Wiaderko #1 - 3l czystego soku jabłkowego - 13°Blg

    Wiaderko #2 - 3l jabłkowego + 0,3l pomarańczy - 12°Blg

    Wiaderko #3 - 3l jabłka + 125g cukru trzcinowego + cynamon i goździki - 18°Blg

    Wiaderko #4 - 4l jabłka + 0,4l jabłko-mięty + 125g cukru trzcinowego - 15°Blg

    Do wiaderek dołożyłem pokrojone na szóstki jabłka, do 4tego starte jabłko

     

    Wyszło trochę dużo cieczy w wiaderkach, więc zrobiłem piąte wiaderko, zlewek - po trochu z każdego, + litr z kartonika, goździki, cynamon, dosłodzone cukrem trzcinowym do 20°Blg :)

     

    Potem podzieliłem starter drożdżowy wg proporcji baniaków i wszystko poszło do piwnicy.

     

    Duży baniak:

    25l jabłka i drożdzę bayanusy - 12°Blg

     

    Wczoraj robiłem pierwsze zlewki do sprawdzenia, wszystko pięknie fermentuje, bayanusy co prawda wolno, ale piwne drożdże szaleją. Smak genialny, nie mogę się doczekać butelkowania :)

     

    Crosis

  15. Hej,

     

    to jest tak: gęstwa (dwumiesięczna, zlana z baniaka razem z osadem, nie dekantowana) wystartowała jak marzenie. W 3 dni zeszło z 12 do 2-3 °Blg!

     

    Nie wiem czy to szczęśliwy traf, ale zamierzam zrobić kilka takich prób... może nabożne podejście do gęstwy nie jest wcale konieczne?

     

    A co do smaku (bo oczywiście spróbowałem) to mnie zachwycił. Jest kwaśny (mocno), wyraźnie jabłkowy (ale nie za mocno, brak też posmaku octu). Efekty opiszę w swoim wątku piwowarskim.

     

     

    Crosis

  16. To by było chyba na tyle jeśli chodzi o kwestie przechowywania/mrożenia gęstwy. Gęstwa zlana po Draughcie Coopersa, po prostu do butelki, razem z pokładem martwych drożdży, nie dekantowana - wystartowała idealnie.

     

    3 dni od dodania całości do litra soku jabłkowego z Lidla poszło jak złoto - z 12 do 3°Blg . W sobotę (a może nawet jutro) wszystko idzie do soku i w baniaki ;)

     

    Crosis

  17. Warka #4 in progres. Chociaż w sumie ciężka nazwać to warką, bo będą cydry. Zakupiłem 40l soku jabłkowego w Lidlu, na dodatek w różnych odmianach. Zaopatrzyłem się w sporo małych pojemników, zamierzam sprawdzić, czy sok z wyciśniętych jest lepszy z tego robionego z zagęszczonych etc.

     

    Nastawiłem też starter z drożdży zebranych po ostatnim piwie z puchy - Draughcie Coopersa. Jak wystartują - super. Jak nie - zrobię na polecanych przez bnp bayanusach.

     

    Przy okazji zmierzyłem zawartość cukru w tej cieczy robione z zagęszczonego soku - wyszło 12°Blg. Może być fajnie ;)

     

     

    Crosis

  18. O, na to nie wpadłem.

     

    Chociaż tak jak pisałem - mam ich za darmo i tak od groma - teściu ma 40 koni i dostaje w nich dodatki paszowe. Tylko właśnie nie byłem pewien co do tego, że oznaczenie było tylko na pokrywce a nie na samym pojemniku, no i kwestii kształtu.

     

    Crosis

  19. Hmm... na razie mam tylko tę gęstwę z tego coopersa, dałem znać, że jak ktoś we WRO ma inne do oddania to chętnie przyjmę :)

     

    Co do jabłek - znajomy ma prasę do owoców, więc kiedyś pewnie skorzystam z tego, na razie cydr będzie z soku z lidla :)

     

    Crosis

  20. Zaplanowałem sobie zrobienie kilku eksperymentów... do czego potrzebuję mniejszych pojemników. Okazało się, że mam świetne źródełko pojemników z przyzwoitymi pokrywkami.

     

    Pojemność 4l - okrągłe - biały, nieprzeźroczysty plastik, wieczko brązowe, zarówno na wieczku jak pojemniku znaczek o dopuszczeniu do kontaktów z żywnością (widelec z kieliszkiem) - tutaj nie mam pytań. Dzisiaj przetestowałem nawet ręczne zrobienie dziurki na rurkę fermentacyjną - idealne.

     

    Oraz 10l - prostokątne. I tutaj mam zagwozdkę. Pojemnik (zawartość) sprowadzana z Niemiec, wspomniane już oznaczenie jest tylko na pokrywce, sam pojemnik ma tylko PP05. Może ichniejsze przepisy wymagają oznaczania tylko wieczka?

     

    I pytanie ostateczne - czy prostokątny pojemnik będzie dobry? W sumie nie przychodzi mi żadne logiczne wytłumaczenie dlaczego miałby nie być, ale.... zawsze mogę o czymś nie wiedzieć...

     

     

    Crosis

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.