
Pierre Celis
Members-
Postów
4 691 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
7
Typ zawartości
Nowości
Receptury medalowe
Profile
Forum
Galeria
Pliki
Blogi
Wydarzenia
Sklep
Collections
Giełda
Mapa piwowarów
Treść opublikowana przez Pierre Celis
-
Piwo powinno być kryształowo przezroczyste – to było tak pewne, jak równanie 2×2=4. Jasne i klarowne, prawda? Tak było przez długie, długie lata. Owszem, pewne piwa, jak pszenice z osadem egzystowały gdzieś na peryferiach, ale traktowano je jako marginalny wyjątek. Aż nastała era piw rzemieślniczych i cały klarowny porządek legł w gruzach. Podziały na piwo jasne pełne oraz inne piwa dziś można schować do kieszeni. Zaś zjawisko mętność nadal postępuje i zatacza coraz większe kręgi. Niezmiennie ciesząca się popularnością IPA z piwa dość przejrzystego wyewoluowała w formę zwaną po angielsku hazy, by nie powiedzieć murki. Jak do tego doszliśmy? Jakkolwiek wstęp wydaje się dość mglisty, to dalsza część artykułu rozwieje wątpliwości. Mętność Dawno dawno temu, w pradawnych dziejach w dalekiej Mezopotamii narodziło się piwo. Sumerowie chętnie poświęcali nadwyżkę zbóż na produkcję alkoholu. Przyrządzanie ze zbóż należy potraktować dosłownie: były to nieledwie rozgniecione ziarna, mąka i fragmenty łupin pływające w mętnej, sfermentowanej cieczy. Zapewne była to jedna z przyczyn, dla której piwo pito przez słomkę – by odcedzić pływające części stałe. (Co jednocześnie udowadnia, że w XXI w. używanie słomek do piwa jest już całkiem bezcelowe). Kolejne epoki i kolejne cywilizacje mierzyły się z piwem udoskonalając techniki jego produkcji. Z dużym prawdopodobieństwem można stwierdzić, że przez wieki piwo pozostawało mętne. Z jakiego powodu? Przyczyn może być klika. Mętność powodują drożdże, surowce niesłodowane, bakterie, a także chmiel (głównie dodawany na zimno). Piwo często potrafi wyklarować się samo – jednak do tego potrzeba czasu. Pierwotne piwa produkowano z surowców niesłodowanych, często też w warunkach sprzyjających rozwojowi innych drobnoustrojów – bakterii. Było pite też przeważnie bardzo świeże. Gdy technika piwowarska rozwijała się, upowszechniło się słodowanie ziarna, a warzeniem zajmowały się wyspecjalizowane browary, szansa na klarowność rosła. Klarowność Duży wkład w rozwój wiedzy i techniki piwowarskiej wniosły średniowieczne klasztory. Warzono tu coraz mocniejsze piwa, a zarazem wydłużano czas leżakowania, co dawało szansę na samoistne klarowanie. To w klasztorach zaczęto po raz pierwszy stosować środki klarujące wino, skąd technika szybko została przeniesiona do piwa. Źródła pisane potwierdzają, że w XVIII wieku karuk stosowany był w Europie już masowo, a sprowadzano go z Rosji, gdzie wytwarzany był z pęcherzy pławnych jesiotra. Karuk do dziś stosowany jest m.in. na Wyspach Brytyjskich do tradycyjnych ale. Prawdziwy przełom w piwowarstwie nastąpi w związku z pojawieniem się jasnego lagera. Niska temperatura i dłuższe leżakowanie z pewnością przyczyniało się do uzyskania czystszego wyglądu piwa. Jeszcze jeden istotny parametr sprawił, że piwosze zaczęli preferować jasne, idealnie klarowne piwo. Masowa produkcja szkła w drugiej połowie XIX wieku zrewolucjonizowała rynek piwa. Co prawda szklane lub kryształowe szklanki i kufle były używane od dawna. Jednak były drogie i niewiele osób mogło sobie na nie pozwolić. Powszechnie piwo piło się z kubków lub kufli wykonanych z prostszych w obróbce materiałów: gliny, drewna lub metalu. Dopiero koniec XIX wieku i masowa produkcja znacząco obniżyły koszt szkła, a szklanki na początku XX wieku skutecznie wyparły wszelkie inne naczynia. W szkle doskonale było widać to, czego niedostrzegało się pijąc z glinianego kubka – klarowność. A przemysł browarniczy miał już na podorędziu całą masę środków do uzyskiwania idealnie klarownego piwa – z filtracją na czele. Mętność I tak przez dekady jasny kryształowo czysty lager wypierał inne piwa na całym świecie. Gdy zdawało się, że zdominował już rynek całkowicie, zupełnie niezauważalnie na samym dole zaczęła kiełkować idea zgoła przeciwna. Piwna rewolucja, której początek datuje się na lata 70 ubiegłego wieku w USA, zaczęła rozglądać się za innymi piwami, niż lager. Odszukiwanie starych stylów i przerabianie ich na nowo stało się motorem napędowym nowego ruchu. Piwna rewolucja, oparta na kontrze wobec lagera, nie miała problemów z akceptacją piw, których wygląd był diametralne różny od kryształowego pilsa. Wszystko, co nie było lagerem – było dobre (a nawet sam lager, byle by był rzemieślniczy). Ostatnie lata w krafcie szczególnie są łaskawe dla mętności. Popularnością cieszą się dodatki, takie jak owoce, pojawiają się piwa z brokatem, była też chwilowa moda na milkshake IPA. Jednak to nie dodatek owoców czy laktozy ostatnio decyduje o braku klarowności. To chmielenie na zimno powróciło w wielkim stylu. Do wytwarzania New England IPA zużywa się niespotykane dotąd ilości chmielu, który stosowany na zimno wnosi całkiem spore zmętnienie. Co jest entuzjastycznie witane przez fanów piwa. Tymczasem na całkiem klarowne IPA patrzy się dziś z pewną dozą nieufności. Takie to przewrotne czasy. zdjęcie: Heady Topper at The Alchemist, „Handmade” in VT with Chef Matt Jennings na licencji CC The post Czemu moja IPA jest taka mętna? appeared first on Kraftmagia. Przeczytaj cały wpis
-
Skąd wzięła się tak duża popularność beczek do piwa? Jaki dają efekt w piwie? Które beczki się nadają? I do jakich piw The post Dlaczego stosuje się drewniane beczki do piwa? appeared first on Kraftmagia. Przeczytaj cały wpis
-
[warzepiwo]Oettinger Hefeweissbier (Oettinger Brauerei, Niemcy)
Pierre Celis opublikował(a) temat w Piwowarskie wieści
Nowe niedrogie piwo importowane w ofercie hipermarketu Auchan – pszenica w konserwie z Niemiec. Piwo opisane przez importera jako „pszenno-drożdżowe naturalnie mętne”. Sprawdźmy. Nalewa się z typową dla pszeniczniaków solidną, bielutką pianą. Pachnie minimalnie drożdżowo, z mocniejszą nutą owocową i goździkową. Kolor żółty przechodzący w pomarańcz, mętne, spore wysycenie. Smakuje łagodnie, z ledwo wyczuwalną chlebową bazą, orzeźwiające, kwaskowato-owocowe. Z pewnością nie jest to mistrzostwo świata, ale za taką cenę to i tak jedna z tańszych pszenic dostępnych w naszym kraju (pomijam okazjonalnie pojawiający się w Lidlu pszeniczny wariant Grafenwaldera. ==Radar== Alkohol: 4,9%, ekstrakt: nie podano Cena: 3,75 zł (Auchan) Ocena: 7/10 + niska cena + bardzo poprawne piwo + łagodny i orzeźwiający smak – niczym się nie wyróżnia View the full article -
Dobre wieści z Grupy Żywiec – po entuzjastycznym przyjęciu obu warek warzonego w cieszyńskim Browarze Zamkowym piwa Mastnego (sprzedało się wszystkie 250 tys. butelek), zapadła decyzja o dalszej produkcji tego znakomitego trunku. Oto co można przeczytać w komunikacie GŻ: „Mastne zostało już uwarzone i obecnie leżakuje w piwnicach Brackiego Browaru Zamkowego w temp. ok. 2-3 stopni C. Z uwarzonych 797 000 l, 624 000 Mastnego rozlane zostanie do 0,5-litrowych butelek, a 173 hl znajdzie się w 30-litrowych kegach. Rozlew planowany jest między 9-11 czerwca. Już dziś właściciele pubów i restauracji zamówili ok. 100 000 l. Premiera trzeciej partii Mastnego nastąpi w czasie Święta Trzech Braci w Cieszynie. Tego samego dnia Bracki Browar Zamkowy zostanie ponownie otwarty dla zwiedzających (bezpłatnie), a wszyscy, którzy przybędą na dziedziniec browaru na wzgórzu nad Olza wezmą udział w pikniku. Po premierze 19 czerwca w czasie Święta Trzech Braci piwo będzie można kupić w wybranych sklepach na terenie woj. śląskiego”. 19 czerwca już niedługo, a ja mam upatrzony sklep, w którym Mastne na pewno będzie. View the full article
-
[warzepiwo]Orkiszowe z miodem (Browar Kormoran)
Pierre Celis opublikował(a) temat w Piwowarskie wieści
Małego browaru przepis na sukces: wziąć dobre piwo i rozbełtać je z miodem. Ludzie lubią słodkie. Ustalmy jedną rzecz: piszę o tym piwie wyłącznie z obowiązku i dlatego, że w Auchanie dawali drugie za 1 grosz. Druga taka okazja do popełnienia wpisu pewnie się nie powtórzy. Orkiszowe to dobre piwo, może nawet bardzo dobre. Z dodatkiem miodu to piwo słabe. Okej, jeśli jesteś fanem (fanką) słodkich z miodkiem, pewnie będziesz zachwycony. Ja byłem znudzony. Piwo jest poprawne do bólu, nie oferuje nic ponad to, co od dawna daje Ciechan. Nawet użycie słodu pszenicznego niewiele tu zmienia, poza ambitną pianą, która owszem, bardzo mi się podoba, ale pachnie i smakuje jak cukierki miodowe. I to właściwie wszystko na ten temat. Spróbowałem, odhaczyłem i to tyle. Dziękuję, nie powtórzę. ==Radar== Alkohol: 5,1%, ekstrakt: 14,5% wag. Cena: 5,99 zł (Auchan) Ocena: 6/10 (jeśli uwielbiasz piwa miodowe, śmiało dodaj do oceny 2 punkty) + świetna piana i pszeniczna mętność – słodkie – nudne – niczym się nie wyróżnia z całego rzędu podobnych „miodunek” View the full article -
Od czasu do czasu pod moimi postami pojawiają się komentarze zarzucające mi brak kompetencji, nieznajomość podstawowych pojęć z dziedziny piwowarstwa, laickie podejście do opisywanych piw i tym podobne przywary amatora. O ile są to uwagi utrzymane w tonie przyjaznym lub neutralnym, pozostawiam je – nie jestem osobą, która reaguje jak jeż na każde słowo krytyki. Jednak trafiają się też „znawcy”, „eksperci”, których wypowiedzi przekraczają granicę mojej tolerancji. Ich aroganckie wypowiedzi potrafią mnie wytrącić z równowagi, czego efektem jest przykra pyskówka oraz kasowanie komentarzy. Aby w przyszłości uniknąć takich nieprzyjemnych sytuacji, postanowiłem ogłosić osobistą deklarację niekompetencji. Moi Drodzy, informuję oficjalnie, że jestem piwoszem amatorem. Nie znam dokładnie każdego aspektu produkcji piwa, nie potrafię nazwać związków chemicznych powstających w piwie, nie wiem skąd się bierze „masełko” i „warzywa”, ani w jakiej temperaturze fermentuje się imperial stouta. I nie zamierzam się tego dowiadywać! Nie planuję pójść na kurs kiperski (czy jak to się nazywa w przypadku smakowania piwa) i jestem raczej pewny, że nikt nie zaprosi mnie do jury oceniającego piwa w konkursie. Piszę tak, jak mi na to umiejętności pozwalają. Opisuję smaki tak, jak je odczuwam i używam porównań do takich, które również wy powinniście znać. Wolę porównać coś do smaku marmolady różanej niż rzucić nic nie mówiącą nazwą związku chemicznego. Tak, jestem amatorem. Nie interesuje mnie rozkładanie piwa na czynniki pierwsze. Nie mam laboratorium i nie analizuję każdego aspektu piwa według ściśle określonych kryteriów. Moje zdjęcia również są amatorskie i często nieudolnie wykonane (warunki oświetleniowe). I inne nie będą, ponieważ nie zamierzam inwestować w sprzęt fotograficzny i specjalne atelier. Mam nadzieję, że po tej deklaracji raz na zawsze zamilkną domorośli krytycy mojej skromnej robótki. Za to gorąco zachęcam do dzielenia się własnymi opiniami na temat opisanych tu piw. View the full article
-
Nowe piwo od Fortuny. Wraz ze zmianą właściciela browar postawił na rozwój starych (zmiana etykiet) i promowanie nowych marek. Widać próbę zagrania na sentymentach regionalnych (na kontrze opisana rola Miłosławia podczas Wiosny Ludów) i lokalnych (na etykiecie podkreślenie pochodzenia browaru). Choć elementy graficzne są trochę mało czytelne, to jednak butelka przyciąga wzrok, a o to pewnie chodziło. Czas na degustację. Pilzner z Miłosławia wygląda dokładnie tak, jak powinno wyglądać jasne pełne podawane w małej piwiarni dla „lokalsów”. Pękaty kufelek ozdobiony pianą na… półtora palca (do dwóch trochę zabrakło), złocistego koloru piwo pachnące chmielem i zapowiedzią wytrawnej goryczki, idealnej pod mięsną zakąskę. Rzeczywiście, piana jest w porządku: nie za wysoka, w sam raz, dość długo się trzyma. Zapach obiecujący, chmielowy, nieco żywiczny, rześki. Pierwszy łyk – nuta słodowości, wyczuwalna goryczka, niezbyt duże wysycenie. Kolejne rozwiewają nadzieję na piwo wybitne, ale wciąż jest to porządny lager, który przede wszystkim czaruje zapachem i aromatem chmielu. Pięknie też oblepia bielą ściany kufelka. W takiej cenie jest w stanie powalczyć z koncerniakami w segmencie jasnych 5-porocentowych lagerów. Hitu nie ma, ale wstydu również nie. ==Radar== Alkohol: 5,4%, ekstrakt: 12,5% wag. Cena: 3,45 zł Ocena: 7/10 + trwała piana + ładny zapach, wyczuwalny chmiel – mało złożony smak – nieco pusta goryczka View the full article
-
[warzepiwo]Okocim Premium Pils (Carlsberg Polska)
Pierre Celis opublikował(a) temat w Piwowarskie wieści
Skoro „premium” w nazwie, to znaczy, że należy oczekiwać najwyższej jakości. Zobaczmy, co ma do zaoferowania Okocim na polu klasycznych pilznerów. Dobre wrażenie robi stylowa, smukła butelka z tłoczonym emblematem i nazwą browaru. Butelka jest z brązowego szkła, ale jaśniejszego od standardowej butelki zwrotnej. Po przelaniu do szkła w oczy rzuca się intensywny proces pienienia. Okocim zachowuje się dość histerycznie, a gruba piana na chwilę przerywa proces nalewania. Okazuje się jednak, że na trwałą czapę nie ma co liczyć. Pokrywa szybko redukuje się do cienkiego kożuszka (który o dziwo trzymał się dzielnie prawie do końca). Zapach – chmielowy, później do głosu dochodzi słód. Wygląd – nieskazitelne ciemne złoto, niewielka ilość gazu, bąble sporej wielkości osadzają się na ściankach. Smak – standaryzacja rynkowa nie ominęła Okocimia. Wątpię, by udało mi się rozpoznać markę w ślepej próbie. Prawdopodobnie strzeliłbym, że to Tyskie Gronie. Premium Pils niewątpliwie jest lepszy od taniej „czerwonej” Warki (mogę porównać, bo niedawno zmagałem się z 5-pakiem), jest odrobinę „głębszy”, słód dostarcza jakichś wrażeń, ale i tak jest to piwo, które bardzo szybko traci wszelkie pijalne właściwości. Około połowy szklanki staje się nieznośnie paskudne, a wrażenie to potęguje brak gazu. Choć wygląd butelki sugeruje wyższą półkę (taką samą mają niezły porter i znośna pszenica), to degustacja szybko pozbawia złudzeń – Premium z Okocimia to zwykła kiepska podróbka pilsa, której nie będziecie w stanie rozpoznać po smaku, jeśli barman wam nie powie, z której beczki napełnił szklankę. Choć całkiem prawdopodobne, że on sam nie będzie tego wiedział. ==Radar== Alkohol: 5,6%, ekstrakt: nie podano Cena: 2,75 zł (Tesco) Ocena: 5/10 + pierwsze wrażenie + do połowy całkiem wypijalny – druga połowa szklanki robi się trudna – słabe wysycenie – znormalizowany, pozbawiony charakteru smak View the full article -
[warzepiwo]Obołoń Switłe (Browar Obołoń, Ukraina)
Pierre Celis opublikował(a) temat w Piwowarskie wieści
Kolejny przedstawiciel kolekcji ukraińskiego browaru. Switłe opisywane jest na etykiecie jako piwo o świeżym słodowo-chmielowym smaku, podkreślonym przyjemną goryczką. Brzmi obiecująco, zwłaszcza jeśli dodamy do tego informację o zawartości alkoholu na poziomie 4,5%. W związku z powyższym spodziewałem się lekkiego, chmielowego piwa. Po nalaniu do szklanki widać, że będzie problem z uzyskaniem dobrej piany. Pojawia się na krótko i jest gruboziarnista. Szybko pozostaje po niej nikłe wspomnienie. Piwo ma kolor jasnego złota, idealnie klarowne, bąbelki gazu bardzo drobne. W zapachu lekki aromat skunksa, który jednak szybko ulatuje. W smaku jest zupełnie inne niż się spodziewałem. Słodowe, wręcz słodkie (rzut oka na skład: zawiera cukier), praktycznie pozbawione goryczki. Jakiejkolwiek. Za to bardzo mocno wysycone, aż szczypie w gardło. Nie da się ukryć – Switłe to spore rozczarowanie. Niby jest to przyzwoicie zrobione piwo, ale bez błysku i niebezpiecznie dążące do zaspokojenia masowego smaku. Raczej nie wrócę. ==Radar== Alkohol: 4,5%, ekstrakt: 11% Cena: 3,75 zł (Tabakiera) Ocena: 5/10 + kilka pierwszych łyków obiecujące – dodatek cukru – brak obiecywanej goryczki – mizerna piana View the full article -
Co począć w taki dzień? Wszystkie normalne sklepy zamknięte. Wylądowałem w Żabce i w akcie desperacji chwyciłem puchę piwa z Głubczyc. Szkoda, że nie przemyślałem tej decyzji… Master (cóż za skromna nazwa) w szklance prezentuje się całkiem ładnie. Piana na dwa palce, podczas opadania pozostawia na szkle szczodre firanki. Zapach smrodliwy, jakby kałużę po słodzie przetarto starą ścierką. A smak… Trudno mówić w ogóle o jakimś smaku. Jest to coś bardzo wodnistego, kwaskowatego, pozbawionego goryczki i słodowej bazy. Po prostu woda z rozpuszczonym w niej kwaskiem cytrynowym. Po chwili… Nie, to nie jest piwo. Wierzyłem, że może z czasem Master odda coś z głębi siebie, ale on nie ma głębi. Jest płytki jak Doda Rabczewska. Z tym, że nie ma cycków. Kompletne dno. Drodzy panowie z browaru w Głubczycach. To, co tam robicie… po prostu przestańcie to robić, dobrze? ==Radar== Alkohol: 4,2%, ekstrakt: nie podano Cena:1,75 zł (Żabka) Ocena: 2/10 + wygląd puszki – można się nabrać + posiada pianę – wygląd puszki – można się nabrać – piwo tak nie smakuje – piwo tak nie pachnie – za drogie o całe 1,75 zł View the full article
-
Spokojnie, to nie nowe wcielenie Żubra. Przed nami prawdziwe czeskie piwo – nie za mocne, nie za słabe. Nie za gorzkie, nie za słodkie. Po prostu klasyczny pilzner zza południowej granicy. Gold nalewa się z niewysoką pianką, która szybko opada do skromnego kożuszka. Firanki na szkle – obecne. Pachnie chmielowo, niemal tak jak piwa „zielonobutelkowe”. Kolor zaskakująco ciemny jak na woltaż poniżej 5%. Wysycenie średnie, szybko malejące, bąbelki gazu bardzo drobne. Mimo to po nabraniu do ust drapie w podniebienie. W smaku goryczkowe, wytrawne, z prawie niewyczuwalnym słodowym dnem. Bardzo aromatyczne, zrównoważone smakowo, pięknie wchodzi. Dobre do końca, ani na chwilę nie traci przyjemnego goryczkowego aromatu. Godne polecenia na gorące dni i… do kibicowania J ==Radar== Alkohol: 4,6%, ekstrakt: nie podano Cena: 3,79 zł (Kaufland) Ocena: 8/10 + doskonale zbalansowany smak + wyraźna, ale nie przesadzona goryczka + orzeźwiające – cena trochę za wysoka View the full article
-
[warzepiwo]Olivetinsky Opat (Browar Broumov, Czechy)
Pierre Celis opublikował(a) temat w Piwowarskie wieści
Drugie spotkanie z piwem z czeskiego Broumova. Tym razem będzie eksperymentalnie, bo kupiłem egzemplarz przeterminowany (z datą 11.08.). Zorientowałem się dopiero w domu (nieładnie, swoją drogą, tak robić w ch… klientów) i stwierdziłem, że zaryzykuję, bo piwo pasteryzowane raczej nie powinno być zepsute. Nalało się z kapitalną czapą bardzo gęstej piany, która towarzyszyła mi do końca. Opat pachniał bardzo słodowo, niewykluczone, że to z powodu przekroczenia terminu przydatności, na szczęście w smaku okazał się bardzo konkretny. Goryczkowy, z kilkoma warstwami różnych doznań smakowych. Głębia słodu, nuta bananów, lekka kwaskowatość owoców – przyjemne, z każdym łykiem coraz lepsze. Umiarkowanie wysycone, pod światło złote, nieco mętnawe. Osobna historia to etykieta, którą tym razem zaopatrzono w polski opis. Wg niego, piwo o zawartości alkoholu do 5,5% zasługuje na określenie „mocne”. Hm, może w Czechach, u nas to raczej standard dla piw normalnych. Najbardziej rozwaliło mnie to zdanie: oryginalnie ważone, niepowtarzalny oryginalny smak zawdzięcza tradycyjnej CSN 566635 Czeskiej Technologii (!). Piwo mi smakowało, ale piwowarom z Broumova sugeruję zmienić tłumacza. Bo to nie tłumacz, tylko dupa wołowa. ==Radar== Alkohol: 5,5%, ekstrakt: 13% Cena: 4,30 zł (Tabakiera, Gliwice) Ocena: 8/10 + okazała piana + bogaty bukiet + znakomite mimo przekroczenia daty przydatności – nie mam pewności jak smakuje świeże – może jest gorsze? Kto wie? – kiepskie polskie tłumaczenie opisu na etykiecie (sugeruję skorzystanie ze słownika ortograficznego i skorygowanie tego rażącego błędu) View the full article -
[warzepiwo]Niespodzianka od Kompanii Piwowarskiej – komu to potrzebne?
Pierre Celis opublikował(a) temat w Piwowarskie wieści
Kompania Piwowarska po raz kolejny postanowiła uszczęśliwić blogerów prezentem. W gustownym pudełku, owinięte w piękne wstążki, wjechało do mojej hacjendy zagadkowe piwo bez etykiety i nieobrandowana szklanka. Zagadka szybko się wyjaśniła, lecz powodów do radosnych podskoków nie było. Podziwiam marketingowców z KP za wytrwałość. Mimo najniższej oceny w historii TP, jaką dostał Żubr Ciemnozłoty, oni mnie nadal lubią (albo dobrze udają) i wysyłają kolejny swój produkt do oceny. Jak tam sobie chcecie… Niby piwo jest zamaskowane, ale wystarczy poskrobać paznokciem w naklejkę na kapslu, by odsłonić to: Aha, Żubr. A konkretnie Żubr Ciemnozłoty ze zmienioną recepturą. Skojarzyłem tę informację z wyglądem w szklance, by mieć niemal stuprocentową pewność, że to właśnie o tym wilku mowa. A to pech. Według tejże informacji, nowy Żuberek ma obniżoną wartość ekstraktu i mniej alkoholu. Dane te wyglądają obecnie następująco: 13,6% oraz 6,5%. Jeśli o mnie chodzi, nadal za dużo alko. Tak coś czuję. W dostarczonym szkle piwo prezentuje się nieźle. Herbaciana barwa, dość trwała, drobnopęcherzykowa piana. Zapach zdecydowanie słodowy, podbity alkoholem. Niemal identyczny jak w przypadku Tyskiego z beczki (dość rzadko pijam, ale tego zapachu nie da się zapomnieć). W smaku początkowo nadal dominuje ostry, nieprzyjemny alkohol. Wrażenie wąchania czegoś technicznego, rozpuszczalnika na przykład. Niezbyt miłe. Wysycenie typowe dla koncerniaków, bardzo wysokie. Pod dwóch łykach zacząłem bekać. Wraz z ogrzewaniem płynu Żubr nieco łagodnieje i uwalnia jakieś tam symboliczne owocowe posmaczki, ale pod tym względem jest straszna bieda. Nie ma co liczyć na głębię wrażeń i „bogactwo smaku”. Najgorszy jest ten lakierniczy posmak, wstrętny zapach i pojawiająca się na szkle lepkość. Uff, jeszcze pół szklanki. Dam radę? Nie, nie mogę, po prostu mnie odrzuca. Tego się już nie da uratować. Daję jedno oczko wyżej za dobre chęci, ale szczerze radzę: nie kupujcie tego. ==Radar== Alkohol: prawdopodobnie 6,5%, ekstrakt: przypuszczalnie 13,5% Cena: jeszcze nieznana Ocena: 2/10 View the full article -
[warzepiwo]Ognie Szczęścia (PINTA/ Browar na Jurze)
Pierre Celis opublikował(a) temat w Piwowarskie wieści
Kolejnym „wybrykiem” chłopaków z Pinty, który biorę na język, jest piwo w stylu irish red ale. Nie jestem wielkim zwolennikiem ejli, dlatego nie zakładałem, że zabujam się w Ogniach Szczęścia na amen. I rzeczywiście, nawet pomimo uroczej nazwy, do ataku miłości nie doszło. Nawet w pierwszej chwili byłem rozczarowany, ale potem poszedłem po rozum do głowy – jeśli ktoś lubi takie podpalane, karmelowo-goryczkowe smaki, powinien być usatysfakcjonowany. Piwo nalewa się praktycznie bez piany – to co widać na zdjęciu, za chwilę znikło. Ma herbaciano-miedzianą barwę, pachnie delikatnie słodowo. Początkowo dość mocno pracują w nim bąbelki, jednak szybko ulatują i nic już nie mąci spokojnej toni tego trunku. W smaku dominują akcenty palenia, karmel, w miarę ogrzewania dochodzi słód i goryczka. Początkowo wydaje się wodniste, z czasem nabiera treści. Zdecydowanie lepiej smakuje pod koniec niż na początku, co jest dla mnie prawdziwym ewenementem. Dopiero, gdy się ogrzeje, ujawnia bogactwo smaków. Atak Chmielu ciągle jest moim numerem jeden wśród piw Pinty (Imperium Atakuje jeszcze nie dorwałem. Ale dorwę), Ognie Szczęścia mu nie podskoczą. Jednak jeśli lubisz taki „wyspiarski” styl piwa, spróbuj, powinno ci posmakować. ==Radar== Alkohol: 4,2%, ekstrakt: 11,5% Cena: 6 zł Ocena: 7/10 + smakuje do końca + lekkość zbalansowana z treściwością – brak piany – palono-karmelowy smak, w którym nie gustuję View the full article -
Coś mi się wydaje, że kolejną modą wśród naszych browarów będzie tworzenie marek odmiejscowych – Wrocławskie i Darłowiak z Lwówka to pierwsze z brzegu przykłady. Jaki styl wybrano? Oczywiście lager. Kormoran do tej pory nie pokusił się o eksperymenty z „egzotycznymi” stylami typu IPA czy dunkel weizen. Olsztyńskie wyróżnia zasadniczo tylko użycie dodatkowego ciemnego słodu, które przekłada się na nieco ciemniejszy kolor piwa. W kuflu wygląda wybornie – trwała piana, ładny kolor i bardzo mocne nasycenie CO2. Od pierwszych łyków nieco zaniepokoił mnie obecny wśród słodu i nikłej goryczki smak alkoholu. Niestety, im dalej, tym bardziej wyraźny – przy takim woltażu alkohol nie ma prawa dominować! Poważny błąd, który – mimo zachęcającego wyglądu – w mojej opinii dyskwalifikuje to piwo. Drogi Kormoranie – do poprawki! ==Radar== Alkohol: 5,2%, ekstrakt: 12,5% Cena: 3,59 zł (Auchan) Ocena: 5/10 + wygląd, piana – dominujący smak alkoholu psuje przyjemność picia View the full article
-
[warzepiwo]Odrzut z eksportu (Browar Gontyniec)
Pierre Celis opublikował(a) temat w Piwowarskie wieści
Fama głosi, że Gontyniec, mimo bogatego katalogu, produkuje tak naprawdę tylko dwa piwa: jasne i ciemne. Całą resztę załatwiają etykiety i dodatki smakowe. Przykładem choćby bohater dzisiejszego wpisu. Piwem o kuriozalnej nazwie i odpychającej etykiecie (ja tam za czasami PRL-u nie tęsknię, ale widzę, że jest spora grupa ludzi, która daje się złapać na „senty-męty”) jest ponoć Noteckie, które znajdziemy też w butelkach z innymi nalepkami, np. Czarnkowskie. Czarnkowskie piłem w lipcu i gdy porównuję opis z obecnym w szklance Odrzutem, to rzeczywiście, mam wrażenie, że coś jest na rzeczy. Piwo wygląda identycznie: ciemnozłoty kolor, krótka piana, początkowo dość wysokie wysycenie. W smaku również dominuje solidna goryczka, która zaskakująco długo pozostaje na języku i podniebieniu. W tle mdławy posmak słodu i lekka, cukierkowa słodycz. Piwo jak najbardziej wypijalne, ale nie ma wątpliwości, że to klon. Gontyniec sprzedaje to samo piwo pod kilkoma nazwami. I coś wam powiem. Wkurza mnie to. Dziwię się, że nikt o tym głośno nie mówi, a powinniśmy nazwać rzecz po imieniu: Gontyniec oszukuje konsumenta. Wielokrotnie sprzedaje ten sam produkt w innym opakowaniu, sugerując, że mamy do czynienia z różnymi markami. Nic dziwnego, że potem niektórzy amatorzy piwa twierdzą, że każdy jasny lager smakuje tak samo. O ile w przypadku koncernów nie oczekuję już niczego, to takie manewry w wykonaniu browaru małego, dotąd przez piwoszy poważanego, są bardzo nieciekawe (mowa oczywiście o browarze Czarnków, wykupionym przez podmiot gospodarczy Gontyniec, który początkowo symulował bycie browarem). Rozumiem dążenie do osiągnięcia zysków, każdy browar ma do tego prawo, ale Gontyniec podąża po linii najmniejszego oporu, tym samym psując dobrą markę (Noteckie) i swoją opinię. Ja już od dłuższego czasu nie mam ochoty kupować kolejnych nowości z tego browaru, bo boję się, że to będzie to samo piwo, które znam od dawna. I jeszcze jedno. Spójrzcie tylko na etykietę. Na pierwszym planie duża pieczątka „Browar Czarnków 1893”. Aha, czyli piwo jest z Czarnkowa, tak? A właśnie, że nie, bo jest z Browaru Gontyniec, zlokalizowanego w miejscowości Kamionka koło Chodzieży. Sztuczka w najgorszym stylu koncernów piwowarskich. A fe, takiemu browarowi lokalnemu mówię stanowcze: przeginacie. Wracając do Odrzutu. Piwo okej. Bez błysku, przyciężkawe pod koniec, nieco mdlące, ale za to całkiem solidnie nachmielone. Da się wypić na szybko i bez rozczulania nad smakiem. ==Radar== Alkohol: 5%, ekstrakt: 12,1% Cena: 1,92 zł + kaucja (Auchan) Ocena: 6,5/10 + wyrazista goryczka – stary znajomy z inną etykietą – nieco mdłe pod goryczką View the full article -
Kolejna recenzja i co, znowu IPA? Nie do końca, bo tym razem hybryda pszeniczniaka z ajpą od browaru Trzech Kumpli, czyli Pan IPAni. Od razu nazwa skojarzyła mi się z takim kawałkiem pewnej artystki, co to z rockowych akordów spadła na takie melodyjne sikacze. Fragment leci jakoś tak: „Czy ten i pani są w sobie zakochani?…”. Jeśli mam to odnieść do degustowanego piwa, to stwierdzam, że… tak Pan IPAni są w sobie zakochani. A czy ja się zakochałem? O tym w podsumowaniu. Na razie przypomnę moją punktację. Degustowane piwa oceniam w skali 55 punktów: 5 punktów etykieta, 20 punktów aromat, 20 punktów smak, 5 punktów nasycenie, 5 punktów piana. Etykieta: 3/5 No tym razem jest zdecydowanie lepiej. Etykieta stanowi przedzielony na pół witraż, który jednak stanowi harmonijną całość. Kolorystyka jest dobrana w taki sposób, aby obie części do siebie pasowały i w pewien sposób się uzupełniały. W centralnym miejscu duże logo browaru Trzech Kumpli, a poniżej nazwa piwa i stylu. Naprawdę dobrze to wygląda. Może szczena mi nie opadła, ale podoba mi się. Ocena 3/5 jest wystarczająca. Pan IPAni Browar Trzech Kumpli | WarzePiwo.plAromat: 15/20 Otworzyłem i… no to się nazywa fajnie nachmielone piwo. Tu robotę zrobiły Amarillo, Citra i Mosaic. Jest cytrusowo, jest gdzieś ta gruszka oraz kwiaty. Pięknie, choć już w samym kuflu gdzieś mi to uciekało. Niemniej rozbudzili moje oczekiwania wobec smaku. Pan IPAni Browar Trzech Kumpli | WarzePiwo.plSmak: 15/20 I w sumie się nie zawiodłem. Jest chmielowo z wyraźną średnią do wysokiej goryczką. Gdzieś tam na podniebieniu zostaje chwilę. Do tego wyczuwalna lekka kwaskowatość pszeniczniaka. Piwo bardzo pijalne oraz zbalansowane. Nasycenie: 5/5 Jest akurat. Trzem Kumplom udało się połączyć rześkie odczucia, które kojarzą mi się właśnie z piwem pszenicznym oraz lekkie nasycenie charakterystyczne dla tak lubianych przeze mnie piw w stylu American India Pale Ale. Deja vu z pianą: 1/5 O co chodzi? Drugie piwo z rzędu i spora walka o pianę, a ta najnormalniej w świecie ucieka. Na początku nalewania nawet myślałem, że będzie coś z tego, ale może po 30 sekundach się bardzo rozczarowałem. Szkoda. Wrażenia ogólne Po otwarciu i pierwszych łykach pomyślałem nawet, że chciałbym takie piwo zrobić w moim domowym browarze EMES BEER. Serio, pozytywnie mnie zaskoczyło. Może się nie zakochałem, ale piwo jest dobre oraz stanowi dla mnie alternatywę… albo inaczej – przyjemny przerywnik pomiędzy kosztowaniem ajp. Zdecydowanie bardziej polecam niż ŁDZ IPA. Suma punktów: 39/55, czyli nieco lepiej jak średnie. Jeśli się podobało to zawsze możecie dać jakiegoś lajka na fejsie albo wyrazić to w komentarzu. Zresztą jeśli było wręcz przeciwnie, to od dzisiaj na fejsie też możecie to wyrazić, ale mam nadzieję, że jak na pierwszy raz nie będziecie zbyt surowi dla mnie. View the full article
-
Beer Geek Madness sprawił, że spróbowałem takich piw jak Dr Octopus czy Double Bastard i zupełnie inaczej spoglądam na piwa w stylu Barley Wine oraz temu podobnych. Do tego stopnia, że postanowiłem trochę sprawdzić rynek, a że przypadkowo pierwszy pod rękę wpadł mi browar Faktoria i jego Alcatraz, to właśnie to piwo zdegustowałem. Dla formalności, przed oceną dwa słowa o parametrach. Alkohol 9,2%, IBU 100, ekstrakt 20,1% wag. Przypominam, że piwa oceniam w skali 55 punktów: 5 punktów etykieta, 20 punktów aromat, 20 punktów smak, 5 punktów nasycenie, 5 punktów piana. Etykieta: 3/5 No nie, nie powala i nie przykuwa uwagi. Pełni swego rodzaju dodatkową funkcję, bo przybliża nam historię słynnego więzienia. Jest, więc jakaś ciekawostka, ale jakoś to graficznie nie zwraca uwagi. Powiedziałbym, że się nie wyróżnia niczym specjalnym, a z daleka nawet myślałem, iz to coś z Wąsosza. Aromat: 10/20 Piwo w stylu Barley Wine i w aromacie to poniekąd jest, aczkolwiek mam wrażenie, że ten aromat jakoś szybko ucieka. Alcatraz ma przez chwilę słodki zapach, jest trochę karmelu, ale też nuty siarki. No ogólnie nie zachwyca, ale też i wielkiego dramatu nie ma. Przeciętne. Smak: 15/20 W smaku jest już dużo lepiej, aczkolwiek spodziewałem się czegoś lepszego. Sam zresztą nie wiem czemu :P. Przy pierwszym kontakcie jest słodkie, nawet trochę taki posmak mango, a po przełknięciu zostawia mocną, wyraźną, taką nawet ziołową goryczkę. I ona się utrzymuje dość długo, chyba, że weźmiemy od razu drugi łyk. Wyczuwalny jest alkohol, co przy Dr Octopusie nie doświadczyłem. Alcatraz był też mniej aksamitny, bardziej wodnisty. Ogólnie jest nieco lepiej niż przeciętne. Nasycenie: 5/5 Szczerze to nawet się na tym specjalnie nie skupiłem i w pamięci jakoś nie potrafię się doszukać uwag, więc uznaję, że było w porządku. Piana: 4/5 Pianka była, potwierdzam. Dosyć szybko się zmyła, ale to co z niej zostało całkiem fajnie oblepiało ścianki szkła. Wrażenia ogólne Gdybym wypił Alcatraz jako swoje pierwsze w życiu Barley Wine, to mam wrażenie, że mógłbym już więcej po ten styl nie sięgnąć. Chociaż w sumie, żona pierwszy łyk wzięła i jej smakowało na tyle, że się nie zraziła. Piwo jest przeciętne, ta goryczka taka ziołowa mi przeszkadzała. Podobnie zresztą jak tekstura samego piwa. Choć przyznaję, że akurat barwa udana i kilka nut aromatycznych bardzo bliskich temu stylowi. O ile z prawdziwego więzienia Alcatraz praktycznie nie dało się uciec, o tyle od propozycji Faktorii nie będzie to stanowić problemu. Suma punktów: 37/55, czyli już przeciętnie. View the full article
-
Stało się to, co w rozmowie z Wojtkiem sprzed kilku lat wydawało się myśleniem życzeniowym. Piwowarska Gwiazdka rozrosła się na tyle, że ustawiony został dodatkowy namiot na tyłach Gospody. Tam umiejscowiona została scena i chillkanapa. Sala główna przeszła metamorfozę. Co prawda warzelnia, mimo zapowiedzi, ciągle stoi w tym samym miejscu, ale już bar został przesunięty na środek sali. Jak w przypadku większości zmian, były tego plusy i minusy. Na plus potraktować mogę fakt separację części muzycznej od głównej sali. Wiadomo, że gusta muzyczne są różne. Dzięki temu rozwiązaniu osoby niezbyt zainteresowane scenicznym repertuarem mogły spędzić czas na rozmowach lub grze w Klask! Z drugiej strony powiększenie powierzchni imprezy wpłynęło optycznie na frekwencję. Gdzie te edycje, gdzie był ścisk i tłok? Teraz (może dzięki dodatkowemu namiotowi) wydawało się, że na imprezę dotarło mniej ludzi niż zazwyczaj. Miałem wrażenie, że stara gwardia nie zawiodła i jak co roku pojawiły się znajome twarze z branży. Ale zwykłych ludzi chyba było mniej niż zazwyczaj. Z mojego punktu widzenia największą atrakcją imprezy była możliwość wykonania fotek w parach, celnie określonych przez Kopyra jako monidła. Pamiętacie ten film oparty na scenariuszu Himilsbacha? Naprawdę zaskakujące jest, jak dużo par pojawia się na Piwowarskiej Gwiazdce! I myślę, że ten aspekt jest tu najważniejszy. Kochajcie się i wspólnie wybierajcie się na piwne imprezy! A jak podsumowała to Marlena: Na Piwowarskiej Gwiazdce każdy znajdzie swoją parę! View the full article
-
[Docent]Mocarze: Browar Zakładowy vs Piwne Podziemie!
Pierre Celis opublikował(a) temat w Blogosfera
Dwa piwa aspirujące do Debiutu Miesiąca: Pan Portier z Browar Zakładowy vs Death Is Not Final z Piwnego Podziemia. Które mnie przekona? View the full article -
Piwa rzemieślnicze niewątpliwie potrafią oczarować. Ilość smaków i aromatów wydaje się nieskończona. A niezależny, kolorowy świat pełen ciekawych ludzi inspiruje i zachęca do bliższego poznania. Tylko od czego zacząć? Jak zrozumieć o co w tym wszystkim chodzi? Wbrew pozorom, wcale nie jest tak trudno. Podpowiadamy, jak zacząć przygodę z kraftem. Uwaga: to wciąga! 1. Znajdź swój sklep Gdzie najpierw skierować swoje kroki? Dobrym początkiem jest wizyta w sklepie pełnym piwa. I choć wydawałoby się, że obecnie piwa jest pełno wszędzie, to jednak wybór dobrego sklepu nie jest wcale taki banalny. Oczywiście, można pójść do dużego supermarketu, gdzie na piwo został poświęcony cały wielki regał. Można zajrzeć do spożywczaka na rogu, także całkiem dobrze zaopatrzonego. Wybór jakiś będzie, coś można znaleźć. Jest jednak coś lepszego. Idealnym miejscem do spotkania kraftu jest specjalistyczny sklep z piwem. Być może nie jest łatwy do znalezienia, być może będzie dalej, niż do osiedlowego spożywczaka. Całkiem prawdopodobne, że trzeba się będzie do niego specjalnie wybrać. Niewykluczone, że nie będzie leżał na utartym szlaku zakupowym i trzeba będzie nadłożyć drogi. To akurat nawet lepiej – wyprawa będzie lepiej smakować. Dlaczego warto to zrobić? Jakie zalety ma sklep specjalistyczny nad marketem? Jest ich całkiem sporo: najlepszy wybór piwa nowości i rzeczy niedostępne w sieciach handlowych wiedza i profesjonalne doradztwo dostęp do najświeższych piwnych wieści i plotek ludzie którzy kochają i znają się na piwie Dla kogoś, kto chce poznać świat piw rzemieślniczych – rzeczy bezcenne. Przede wszystkim zaś doradztwo. To żaden wstyd powiedzieć, że czegoś się nie wie, właściciele i pracownicy sklepów specjalistycznych zazwyczaj bardzo chętnie dzielą się swą wiedzą. Nikt tak dobrze jak oni nie zna potrzeb różnych klientów. Czy potrzebujesz konkretnego piwa, czy konkretnego smaku, a może czegoś wyjątkowego? Z pewnością znajdą to, czego potrzebujesz. sklep Paleta Piwa (Warszawa)Często są to sklepy małe, za to zazwyczaj lepiej zaopatrzone, niż markety. Jako, że to sami właściciele, najczęściej fani piwa, kupują to, co jest dobre i ciekawe. Duże sieci przy zatowarowaniu kierują się głównie ceną – tu mają przewagę. Jednak to małe sklepy specjalistyczne wygrywają bój o jakość i aktualność oferty. Warto je wspierać swoimi zakupami. A nagle, przy kolejnych wizytach nagle okazuje się, że jesteście z właścicielami w dobrej znajomości i plotkujecie jak gdyby nigdy nic… Bezcenne. Gdzie szukać specjalistycznych sklepów z dobrym piwem? Mogą w tym pomóc rozmaite wyszukiwarki i fora. Przytają się też mapy piwne z naniesionymi sklepami: Piwna Mapa Polski – sklepy z całej Polski, zaznaczone są na zielono (w legendzie po lewej stronie należy zaznaczyć „sklepy z piwem”, a odznaczyć pozostałe elementy) Piwna Mapa Warszawy – sklepy w stolicy i okolicy zaznaczone są na niebiesko 2. Multitap, tam gdzie spotkasz beergeeka Miejscem nie mniej ważnym są puby wyspecjalizowane w piwie rzemieślniczym. Multitap, czyli wielokran, to lokal z dużą ilością nalewaków do piwa. Kilka, kilkanaście na czasem kilkadziesiąt kranów daje duże możliwości wyboru. Dodatkowo, managerowie dbają o różnorodność. Beczki zmieniają się natychmiast po opróżnieniu, zamiast jednego stylu pojawia się inny, zmienia się browar – generalnie: trudno narzekać na nudę. Multitapy są ważne dla kraftu. To tu trafia większość produkcji browarów rzemieślniczych. Tu odbywają się premiery nowych piw, kranoprzejęcia, urodziny, spotkania producentów piwa z fanami. Można powiedzieć, że w multitapach bije serce sceny rzemieślniczej w Polsce. I tu trafiają beergeecy, czyli ludzie mocno wkręceni w kraft. Co nie znaczy, że świeża osoba nie znajdzie tu czegoś dla siebie. Przede wszystkim wybór i rozmaitość. Managerowie dbają o to, by na kranach był szeroki przekrój stylów piwa. To ułatwia naukę, bo daje możliwość poznania kilku rodzajów piwa podczas jednej wizyty. Zwłaszcza, że można zamówić pojemność mniejszą, niż pojemność butelki, czyli 0,5 litra – często spotyka się 0,3 lub 0,2 l. Jeśli nadal nie jesteś przekonany, czy dane piwo będzie ci odpowiadać, poproś o małą próbkę. multitap Drugie Dno (Warszawa)W niektórych multitapach można spotkać jeszcze jedną świetną rzecz: „deski piwa”. To zazwyczaj kilka dowolnie wybranych piw z nalewaka podanych w małej pojemności, np. 0,1l. Zdecydowanie ułatwiają szybki przegląd tego, co jest na kranach! Gdzie szukać multitapów? Najłatwiej znaleźć je w dużych miastach, ale coraz częściej pojawiają się w mniejszych ośrodkach. Znalezienie ich ułatwiają powyższe mapy lub serwis ontap, w którym można także sprawdzić, co jest aktualnie dostępne na kranach 3. Nauki nigdy za wiele Podstawówka, liceum, studia, a teraz jeszcze to… Tak, o piwie trzeba się sporo dowiedzieć. Na szczęście jest to nauka całkiem przyjemna. A wszelkie kursy zazwyczaj połączone są z degustacją. Przecież nie można nauczyć się pływania bez wody! W celu poszerzenia horyzontów warto chociaż raz wybrać się na spotkanie z piwem. Są one bardzo różne, zarówno jeśli chodzi o poziom zaawansowania, jak i cel. Na początek dobrym pomysłem jest odwiedzenie szkolenia wprowadzającego w świat piwa. Prowadzone są przeważnie przez doświadczonych fanów piwa, którzy potrafią odpowiedzieć na niejedno pytanie. Można spróbować piw w różnych stylach, poznać różne tradycje piwowarskie czy podstawy degustacji. styczniowe szkolenie wprowadzające w świat piw rzemieślniczych (Warszawa)hNieco bardziej zaawansowane są panele degustacyjne. Zazwyczaj mniej tu gadania, a więcej piw do spróbowania. Dobrze wówczas wiedzieć już co nieco, nie tylko po to by docenić to, co się pije. Ale także by trafić na degustację, która będzie najbardziej odpowiednia dla naszych kubków smakowych. I portfela. Gdzie szukać szkoleń? Najlepiej w sieci, często organizowane są także przez mutltiapy lub festiwale piwa. 4. Festiwal – święto piwa A gdyby tak mieć wszystko naraz w jednym miejscu? Setki piw, dziesiątki browarów, specjalne beczki, spotkania z piwowarami, szkolenia, degustacje? To da się zrobić! Wystarczy wpaść na festiwal piwa. Co więcej, tu nie tylko wypada, ale i warto bywać. Festiwale piwa wyrastają jak grzyby po deszczu niemal w każdym mieście. Część z nich cieszy się sporym poważaniem, a co chwila pojawiają się kolejne. Warto tu wpaść, by zobaczyć z bliska, jak bardzo kolorowy jest świat piw rzemieślniczych. Każdy z producentów piwa chce się zaprezentować jak najlepiej, często przygotowuje specjalne wersje swoich alkoholi, niedostępne nigdzie indziej, lub przywozi swoje najnowsze dokonania. Jeśli jesteś prawdziwym fanem, możesz tu kupić też koszulkę, czapeczkę, czy skarpetki z ulubionym browarem. zdjęcie: Warszawski Festiwal PiwaFestiwale to nie tylko możliwość poznania browarów z bliska, ale przede wszystkim możliwość spróbowania różnorodnych piw. Można tu dowiedzieć się z pierwszej ręki, w jaki sposób powstają, co w nich się znalazło i z jakiego powodu. Duże imprezy niejednokrotnie mają też strefę edukacyjną. Na scenach odbywają się prelekcje; często organizowane są też warsztaty, czy szkolenia. Festiwale zazwyczaj są płatne, wstęp na większość to kilkanaście złotych plus piwa na stoiskach. Są też imprezy organizowane w konwencji płacisz raz i pijesz ile chcesz – wówczas cena za wstęp jest wyższa. Jak znaleźć najbliższy festiwal piwa? Oczywiście w sieci. Są dwa sezony festiwalowe: wiosenny i jesienny. Na początku każdego roku w licznych miejscach w Internecie (fora, blogi) pojawiają się listy piwnych wydarzeń na cały rok. Warto zajrzeć na lokalny festiwal lub zaplanować wyjazd na którąś z dużych, zasłużonych imprez. 5. Internet to najlepszy przyjaciel człowieka Wiedzy o piwie rzemieślniczym nie da się zdobyć w bibliotece. Nie tylko dlatego, że to sprawa całkiem świeża. Po prostu: dobrych polskich książek o piwie niemalże nie ma. Dodatkowo, cały kraft cechuje się dużą zmiennością, tu co chwila coś się dzieje. Pojawiają się nowe style piwa, nowe browary. Trzeba trzymać rękę na pulsie. Nie ma więc lepszego miejsca do śledzenia co się dzieje, niż Internet. W sieci jest całe mnóstwo miejsc poświęconych piwom rzemieślniczym. Blogi, strony, fora, portale społecznościowe. W języku polskim i angielskim, do czytania, oglądania i słuchania. Jak odnaleźć się w tym gąszczu? Gdzie szukać informacji o piwie rzemieślniczym w sieci? W jednym z poprzednich artykułów pochyliliśmy się nad tym zagadnieniem. W tym linku znajdziesz wpis Piwo w Sieci, w który wymieniamy kilka najlepszych miejsc. The post Piwa rzemieślnicze – od czego zacząć appeared first on Kraftmagia. Przeczytaj cały wpis
-
Wraz z Jakubem Borowskim oglądamy efekty programu modernizacyjnego w browarze pod postacią hopguna, wirówki, przepływowego pasteryzatora oraz monobloku. To w części pierwszej. W drugiej natomiast podsumowanie roku 2018 i próbka piw z tanka! View the full article
-
1:18 - Newsy 24:30 - Wywiad z Filipem Paprockim z Fermentum Mobile 56:58 - Laboratorium o Mitach w Piwie Jesteśmy na: ? YouTube - ? Spotify - ? SoundCloud - ? iTunes - goo.gl/x4SFYk ? Stitcher - goo.gl/bXXvpK ? TuneIn - goo.gl/aktiyA ?️ mp3 do pobrania z Google Drive - Alchemia - Podcast o piwie Zapraszają: Przemek Iwanek - Piwo i Cydr Mateusz Puślecki - Mazowiecki Oddział PSPD (pspd.org.pl) Olek Hurko - Browar Gliss / Browar Monsters (www.fb.com/browarmonsters/) Janek Gadmoski - Alderaan Brewery / Browar Monsters (www.fb.com/browarmonsters/) Przeczytaj cały wpis
-
1:18 - Newsy 24:30 - Wywiad z Filipem Paprockim z Fermentum Mobile 56:58 - Laboratorium o Mitach w Piwie Jesteśmy na: ? YouTube - ? Spotify - https://goo.gl/DeXKTm ? SoundCloud - https://goo.gl/M5NfR7 ? iTunes - https://goo.gl/x4SFYk ? Stitcher - https://goo.gl/bXXvpK ? TuneIn - https://goo.gl/aktiyA ?️ mp3 do pobrania z Google Drive - https://goo.gl/BAv7jt Alchemia - Podcast o piwie Zapraszają: Przemek Iwanek - Piwo i Cydr Mateusz Puślecki - Mazowiecki Oddział PSPD (pspd.org.pl) Olek Hurko - Browar Gliss / Browar Monsters (www.fb.com/browarmonsters/) Janek Gadmoski - Alderaan Brewery / Browar Monsters (www.fb.com/browarmonsters/) Przeczytaj cały wpis
-
Dotarliśmy do końca czwartego sezonu WBP. Stylem finałowym ostatniej, piętnastej bitwy był Braggot. Na palcach obydwu rąk można policzyć krajowe rzemieślnicze piwa w tym stylu. Cóż to zatem jest? W kategoryzacji stylów piwa wg BJCP opisu nie znajdziemy, bo znajduje się on w oddzielnym dokumencie, poświęconym wyłącznie pitnym miodom. Jakie są główne wyznaczniki stylu? Okazuje się, że to a harmonious blend of mead and beer, with the distinctive characteristics of both. (…) A braggot can be made with any type of honey, and any type of base beer style. Czyli właściwie rodzaj piwa i rodzaj miodu użytego do tego stylu nie ma znaczenia, a najważniejszym wyznacznikiem powinien być balans i zharmonizowanie połączenia składowych czyli miodu i bazowego piwa. Z taką też różnorodnością do kwestii wyboru bazowego piwa podeszli uczestnicy finału, który rozegrał się w The Taps. Artur Milczarczyk – bazą Scotch Ale. Miody: wielokwiatowy, lipowy, wrzosowy. Aromat słodowy i intensywnie miodowy. Smak słodki, oblepiający, gładki. Zero wysycenia, lekkie rozgrzewanie. Dość jednowymiarowe. Paweł Kowalewski – bazą Premium Bitter. Miody: wielokwiatowy, lipowy. W aromacie przyjemne, bardziej subtelne niż u poprzednika nuty miodu, jak po otwarciu słoika z naturalnym miodem z małej pasieki. Pierwsze wrażenie w smaku to optymalny balans. Słodycz jest lekka, współwystępująca z lekkimi melanoidynowymi nutami. Kontrowane jest to lekką, ale zauważalną goryczką w tle. Nasycenie umiarkowane. Mateusz Skwarecki i Kamil Klukowski – bazą RIS. Miody: wielokwiatowy, nawłociowy. W aromacie wiśnia w czekoladzie, pralinka. W tle akcenty miodowe. Smak podobny jak aromat: czerwone owoce w czekoladzie. Miodowa słodycz dość wyraźna w posmaku. Ogólne wrażenie było jakby charakter piwa i miodu były tu oddzielną sprawą i nie tworzyły spójnej całości. Tym razem zagłosowałem na piwo Pawła Kowalewskiego, jako najlepiej wśród tych trzech pokazujące harmonijność składowych i nie ma co ukrywać, jedyne zawierające jakąś goryczkę Walka o głosy była zacięta, a różnice punktowe były względnie niewielkie. Wygranym finałowej bitwy i tym samym całego czwartego sezonu został Artur Milczarczyk (55 pkt.). Drugie miejsce zajął duet Mateusz Skwarecki i Kamil Klukowski (48 pkt.), a na trzecim Paweł Kowalewski (46 pkt.). Gratulacje dla zwycięzcy oraz wszystkich piwowarów, którzy dotarli do decydującego etapu bitew! A sezon numer pięć wystartuje zapewne w marcu roku przyszłego. Powodzenia! View the full article