
Pierre Celis
Members-
Postów
4 691 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
7
Typ zawartości
Nowości
Receptury medalowe
Profile
Forum
Galeria
Pliki
Blogi
Wydarzenia
Sklep
Collections
Giełda
Mapa piwowarów
Treść opublikowana przez Pierre Celis
-
Jakie zmiany w Browarze Widawa przyniósł rok 2018? Siadamy na chill kanapie i słuchamy Wojtka Frączyka! View the full article
-
Szymon o jasnych i tych mniej jasnych stronach mijającego roku. I o jasnej czarnej porzeczce! View the full article
-
Artur Karpiński punktuje minusy polskiego craftu! I oczywiście mówi o planach i projektach na kolejne lata! View the full article
-
Z Jackiem Michną i Piotrem Wypychem rozmawiam regularnie od rynkowego debiutu Browaru Łańcut w roku 2016. Czy nastąpiło w końcu przełamanie i udało się osiągnąć rynkowy sukces? View the full article
-
Zaledwie tydzień temu odbył się pierwszy półfinał w stylu Zest IPA, a już w kolejny wtorek spotkaliśmy się w Craft Beer Muranów na półfinale numer dwa. Tym razem frekwencja była zdecydowanie mniejsza. Czy to pokazuje skalę przyprowadzania znajomych przez uczestników bitew? Czy też umiarkowane zainteresowanie piwem z charakterystycznym motywem bandaży i kolejowych podkładów parujących w upalny dzień? Ja tam torfowe nuty lubię i to zarówno pochodzące od słodów dymionych torfem jak i od drewnianych beczek po szkockiej Laphroaig. W bitwie jednak dozwolone było wyłącznie użycie wędzonych słodów. Zatem które z piw okazało się najciekawsze? Jan Bochen i Sebastian Tasak – piwo zawartością 25% słodu wędzonego. W aromacie dużo czekolady podbitej torfem. W smaku gorzka czekolada, lekka kwaskowość, torf wyczuwalny głównie retronosowo. Konrad Uściński – 43% słodu wędzonego w zasypie. Zbyt kwaśne, czuć to było już w aromacie. Czekolada w smaku obecna, ale wraz z nieprzyjemnymi „jelitowymi” nutami. Torf w tle, treściwość dość niska. Artur Milczarczyk – 50% słodu wędzonego. Zdecydowanie najbardziej fenolowe w aromacie – charakterystyczny „bandaż” grał pierwszoplanową rolę. Podobnie w smaku – wyrazista torfowość, fenolowość, ale za tym idzie odpowiednia czekolada i co najfajniejsze – łagodna i gładka tekstura. Między piwami duetu Jana i Sebastiana a Artura zrobiłem dogrywkę. Wygrało u mnie piwo Artura jako bardziej wyraziste, bardziej torfowe. Zwolennicy delikatniejszej obecności nut peated, a wyraźniejszej czekolady, na pewno upodobali by sobie piwo Jana i Sebastiana. Ostatecznie bitwę wygrał Artur Milczarczyk (86 pkt.), przed duetem Jan Bochen i Sebastian Tasak (39 pkt.) i Konradem Uścińskim (25 pkt.). Gratulacje! Do finału jako lucky loosers wszedł tandem piwowarów, który zajął drugie miejsce w pierwszym półfinale – Mateusz Skwarecki i Kamil Klukowski. Należało im się! Pozostaje nam już tylko finał. Odbędzie się 13 grudnia w The Taps, a przedmiotem pojedynku będzie Braggot! View the full article
-
Grzegorz Zwierzyna czyli skarbnica wiedzy na temat polskiego rynku piw rzemieślniczych, opowiada co działo się w roku 2018 i co nas czeka w najbliższych miesiącach! View the full article
-
Prosiliście o sprawdzoną recepturę na Irish Red Ale – oto ona ? Wykonanie nie jest zbyt skomplikowane, właściwie mogę polecić, to piwo każdemu początkującemu piwowarowi. RECEPTURA ze słodów na 20l piwa o ekstrakcie 13Blg Surowce słód pale ale 3,5kg słód carared 0,4kg słód monachijski typ I 1,0kg jęczmień palony [1100EBC] […] Artykuł Irish Red Ale – receptura ze słodów pochodzi z serwisu blog.homebrewing.pl. View the full article
-
Z Darkiem Piecuchem rozmawiam o mijającym roku, o możliwych kierunkach rozwoju, a w międzyczasie stoisko odwiedza „piwny naturszczyk”! View the full article
-
Z Martyną i Markiem rozmawiam o pozytywach i negatywach mijającego roku w Pracowni Piwa. I o tym, jakie kooperacyjne piwa pojawią się jeszcze w 2018! View the full article
-
Gambrinus, czyli jak legenda może przeistoczyć w kulturowy symbol
Pierre Celis opublikował(a) temat w Blogosfera
Gromki rechot biesiadników rozdzierał powietrze przesiąknięte alkoholową wonią. Stukot drewnianych kufli i kakofoniczne pijackie stękania, tworzyły w hali biesiadnej przedziwny spektakl, który nie miał nic wspólnego z cywilizowanym społeczeństwem. Książe Jan Primus, wlawszy w siebie solidne pokłady weny oratorskiej, dziarsko wspiął się na trzy beczki piwa, by uraczyć biesiadników dawką solidnej filozoficzno-pijackiej paplaniny. By przebić się, przez ten werbalny galimatias, zakrzyknął z mocą trąby Jerychońskiej: – Jan Primus! Jan Primus! Nie było jednak takiej mocy, coby sprawiła, że ów okrzyk stanie się wyraźnie słyszalny. Wzleciawszy z ust księcia, przefiltrowany przez nietrzeźwe umysły biesiadników, przepoczwarzył się w słowo: „Gambrinus”. I tak zostało. Na wstępie, uczciwie dodam, że powyższy opis, to tylko moja prywatna interpretacja jednej z teorii powstania imienia bohatera tegoż artykułu. Okazuję się, że w środowisku piwowarów jest on nieomal postacią mityczną. Każdy o niej słyszał, nikt jednak tak naprawdę nie wie, skąd nasz Heros chmielu, Noe jęczmienia, król piwa, czy jak tam jeszcze go opiewano pojawił się na kartach historii. Zanurzmy się więc w opowieści, gdzieś pomiędzy prawdą, a fikcją. O postaci, która ponoć potrafiła wypić beczkę piwa jednym haustem, która przepiła samego diabła. O znakomitym rycerzu, strategu i osobie warzącej tak przednie piwo, iż został za nie nobilitowany na księcia. Musicie przyznać, że to dosyć bogate portfolio, warto jednak te strzępki informacji jakoś poukładać. Czy wyjdzie z tego coś kompletnego? Przekonajmy się. Jan Primus Patrząc przez pryzmat historii, teorii jest kilka. Jedną nakreśliłem z początku. Owy Jan Primus faktycznie istniał, zwany był także Janem I. Urodzony w 1251r. był księciem brabanckim (teren obejmujący część Belgii i północnej Holandii). I wychodziło mu to całkiem nieźle; świetnie walczył, brał udział w turniejach, był także mecenatem sztuki i udało mu się odnieść spektakularne zwycięstwo po Worringem w 1288r, dzięki czemu uzyskał księstwo Limburgii. Wracając do jego piwnych konotacji, właśnie podobno podczas hucznych biesiad, w celu uczczenia tego nielichego zwycięstwo, doszło do scenki opisanej na początku artykułu. Jedna z teorii o jego śmierci mówi, że doszło do niej podczas turnieju rycerskiego, a jego przegrana miała związek z kuflem piwa wypitym przed stanięciem w szranki. Śmierć zaiste szlachetna zarówno dla piwosza, jak i dla rycerza. Jan II Bez Trwogi Inną postacią będącą ponoć Gambrinusem, był Jan II Bez Trwogi (1371-1419). Ten miał już większe zasługi dla koneserów piwa. Oficjalnie wprowadził chmiel do jego produkcji na poniektórych terenach dzisiejszej Belgii. Dawniej różnie z tym chmielem bywało. Zamiast niego, używano mieszanki ziół, zwanej: gruit, na którą składało się tyle rodzajów ziół, że aż trudno nie mieć wrażenia, że po prostu zrywało się co rosło, w pobliżu browaru. Jako, że o Gambrinusie mówi się także jako o Herosie chmielu, może być to wskazówka, jednakże nadal dosyć mglista. Cambrinus, Król Piwa Jak to bywa z postaciami nieomal legendarnymi, pisząc o nich trudno było się oprzeć na faktach. Można więc było trochę popuścić wodzę fantazji i zacząć tłumaczyć jej genezę w dosyć fantastycznej formie. W XIXw. Francuski dziennikarz Cherles Deulin napisał krótką powieść o Cambrinusie, królu piwa. Główna postać powieści była flamanckim szklarzem. Tutaj oryginalność tego utworu się kończy. Mamy z początku nieszczęśliwą miłość do pięknej Flandrine (ten wątek chyba nigdy się ludzkości nie znudzi), potem topienie smutku w alkoholach wszelakich (m.in. w w normańskim cydrze, w gruszkówce, w galijskim miodzie, we francuskim koniaku, w angielskim i holenderskim ginie, w szkockim whisky, w germańskim kirschu). Mimo imponującego arsenału lekarstw na nieszczęśliwą miłość nic nie pomagało, więc nasz Werter wśród piwowszy, z braku alternatyw, poprosił o pomoc diabła. Diabeł za jego ulubioną formę waluty, czyli dusze szklarza, okazał się skory do pomocy. Pokazał mu roślinę chmielu i stwierdził, że ona wyleczy jego smutki. Dał mu też nasiona chmielu i wyjaśnił jak przy jego udziale, stworzyć piwo, które da mu zapomnienie o pięknej Flandrine. Diabeł wręczył mu także dzwonek, który wprawiał ludzi w nieodpartą i niepowstrzymaną chęć tańca (trochę jak w dzisiejszych czasach muzyka disco-polo). Jak oszukać diabła Gambrinus miał więc narzędzia. Otworzył browar i po uwarzeniu pierwszego piwa zorganizował przyjęcie. Na nim zagrał na dzwonku i wszyscy biesiadnicy dzięki magicznej mocy dzwonka tańczyli, a ich pragnienie wciąż się wzmagało. Gambrinus chętnie częstował gości swoim trunkiem, dzięki czemu zdobywał ich uwielbienie. Jego interes kwitnął i król w zamian za zasługi mianował go księciem Brabancji. Najważniejsze jednak jest to, że w swoim przednim piwie odnalazł wreszcie zapomnienie. Gdy diabeł wreszcie chciał odebrać jego duszę, ten zagrał na dzwonku. Diabeł nie mogąc oprzeć się pragnieniu tańca, po kilku godzinach błagał Gambrinusa, o coś na zaspokojenie pragnienia. Ten dał mu beczkę piwa, a Mefisto wypił ją jednym haustem. Widocznie taka ilość alkoholu powaliłaby nawet diabła, więc obiecał on, że jeszcze wróci po duszę piwowara, gdy ten będzie umierał ze starości. To jednak również się nie udało. Diabeł, gdy wreszcie poczuł, że Gambrinus umiera, wrócił po jego duszę. Nie zastał jednak nikogo. Tylko ogromną beczkę, wypełnioną piwem. Tak oto kończy się ta piwna mieszanina Fausta, Cierpień Młodego Wertera, z akcentem typowym dla mitów greckich, czyli pośmiertne przeistoczenie w symboliczny przedmiot. Oczywiście takich mitów i pieśni jest znacznie więcej. W tej wędrówce przez wieki nie można niestety jednoznacznie odpowiedzieć, kim tak naprawdę Gambrinus był. Jego historyczne konotacje są trochę naciągane, dlatego wolę opowieści takie jak ta Charlesa Deulin’a. Ja wyobrażam sobie Gambrinusa jako postać mityczną, która mknie przez dzieje, przejawia się w ludzkiej wyobraźni, w postaci różnych legend i co najważniejsze, niesie ze sobą pewne dziedzictwo. Jest symbolem radosnej zabawy w przednim towarzystwie i przy kuflu zacnego piwa. Gdy będziesz więc w jednej z takich sytuacji, nie zapomnij wznieść toast ku Herosowi chmielu, królu piwa, Noemu jęczmienia. Ku Gambrinusowi. Cześć jemu i chwała! Obraz: Wikimedia Commons The post Gambrinus, czyli jak legenda może przeistoczyć w kulturowy symbol appeared first on Kraftmagia. Przeczytaj cały wpis -
Zaczynamy cykl podsumowań roku, tradycyjnie dokonanych na ostatnim festiwalu w sezonie, czyli Lubelskich Targach Piw Rzemieślniczych. Na start Karolina i Wojtek z Browaru Cztery Ściany! View the full article
-
[warzepiwo]Raciborskie (Browar Zamkowy w Raciborzu)
Pierre Celis opublikował(a) temat w Piwowarskie wieści
„My piwo tworzymy, inni je produkują”. Butne hasło, ale czy nie na wyrost? Browar Zamkowy to doskonały przykład nowego trendu na rynku piwnym w Polsce. Zakłady, które upadły przed laty z powodu braku rentowności, odradzają się jak feniks z popiołów, wyciągają ze zbutwiałych kufrów (nawet jeśli istnieją tylko w wyobraźni marketingowców) stare receptury, wracają do tradycyjnych, powolnych metod produkcji i wypuszczają do sklepów coraz to nowe marki piwa. I to działa! Raciborskie, według opisu na kontrze, fermentuje w otwartych kadziach i leżakuje ponad miesiąc. Sprawdźmy, czy rzeczywiście zasługuje na miano „piwa dla prawdziwych koneserów”. Po nalaniu do kufla nie pieni się szczególnie mocno. Piana jest dość krótkotrwała, prawie nie zostawia śladów na szkle. Wysycenie średnie, zanikające, bąbelki gazu bardzo drobne. Kolor – piękny, dostojny bursztyn. W zapachu delikatnie słodowe. Smakuje – jeśli wierzyć temu co piszą różne browary – jak tradycyjne polskie piwo. To znaczy nie jak czeski goryczkowy pils, a bardziej zasadniczo, masywnie, słodowo. Na szczęście nie jest słodkie – słodycz można wyczuć gdzieś w tle, ale absolutnie nie dominuje. Dzięki temu sączy się je przyjemnie, choć nie da się ukryć, że wielkiej głębi w nim nie ma. Pod koniec do głosu dochodzi aromatyczna goryczka, a całość nabiera miodowego posmaku. To nie jest piwo szczególnie wybitne, ale z pewnością zasługuje na miano dobrego wspomagacza knajpianych dysput. ==Radar== Alkohol: 5%, ekstrakt: nie podano Cena: 3,20 zł (Olo, Gliwice) Ocena: 7,5/10 + zasadnicze, słodowe piwo + trzyma poziom do końca – szybko znikająca piana – szybko traci gaz View the full article -
[warzepiwo]Piwo Tradycyjne (Browar Jabłonowo)
Pierre Celis opublikował(a) temat w Piwowarskie wieści
Browar z Jabłonowa powoli wygrzebuje się spod sterty gruzu, którym sam usilnie zasypywał się przez lata produkcji marketowych szczochów. W nowym życiu planuje być „tradycyjnym browarem regionalnym”, w czym pomóc ma mu niezdarny marketing i nowe marki piw. Jedną z nich jest dwusłodowy lager o jakże błyskotliwej, zgodnej z linią programową nazwie – Piwo Tradycyjne. Jeszcze o marketingu. Polega on na tym, że chłopaki wymyślili, aby jak w Roku 1984 Orwella wmówić konsumentowi, że nigdy nie byli zakładem przemysłowym, tylko tradycyjnym małym browarem, w którym wszystko robi się tak naturalnymi sposobami, że nawet amazońscy Indianie by się zdziwili, że tak można. Przyklejają na flaszkę starożytną etykietę, a na kontrze wypisują zdanka typu: „Tradycyjne przypomni Ci piwa pijane zanim fabryczne, nagazowane piwa zdominowały nasze sklepy”. I jeszcze napiszą, że ich piwo jest „naturalnie utrwalone” – co to oznacza, nie mam pojęcia. Faktem jest, że termin przydatności do spożycia to cztery miesiące licząc od dziś, a w składzie znajduje się witamina C… No dobra, spróbujmy wreszcie tego cudu natury. W kuflu prezentuje się całkiem nieźle, ze sporej grubości pianą i jasnobursztynowym kolorem. W smaku od pierwszego łyka atakuje mocny słód z lekko kwaśnym posmakiem – aż mi się przypomniał Premium Lager z Corneliusa, który ostatnio bardzo się popsuł. Na szczęście po chwili kwas się ulatnia, a w okolicy połowy kufla odzywa się goryczka – sygnalizowana na kontrze jako „potrójne chmielenie”. Kolejny pusty slogan. Goryczka jest płaska, ale piwo ogólnie wchodzi dość dobrze. Pod koniec trochę traci parę, jednak da się skończyć. Na pochwałę zasługuje niska cena, natomiast jakość trzeba jeszcze poprawić. Na zachętę daję pozytywną ocenę i spróbuję ponownie za jakieś 2-3 miesiące. ==Radar== Alkohol: 5,8%, ekstrakt: brak informacji Cena: 2,60 zł Ocena: 6/10 + ładna piana + smak kojarzący się z PRL-em + dobra cena – na początku kwaśnawe – brak mu głębi View the full article -
[warzepiwo]Piwo na miodzie gryczanym (Browar Jabłonowo)
Pierre Celis opublikował(a) temat w Piwowarskie wieści
W browarze Jabłonowo zorientowali się wreszcie, że trzepanie taśmowo niskobudżetowych piw dla hipermarketów to nie jest dobry pomysł na długofalowy rozwój. Dlatego najpierw poprawili swój flagowy produkt (Belfast), a teraz atakują wyższe półki sklepowe modnym piwem miodowym. A żeby nie było zbyt nudno, zrobili miodowe ciemne, a żeby jeszcze się wyróżnić, miód jest gryczany. Dodatkowo w składzie znajduje się gryka, ale w jakiej postaci, tego już nie wiem, a producent też o tym nie pisze. Naturalnym konkurentem dla piwa z Jabłonowa jest Czarne Miodowe z Fortuny i do niego najsensowniej będzie się odnieść. Zacznijmy od wyglądu: ciemne, lecz nie czarne, pod światło mętne, z krótką, szybko znikającą pianą. W zapachu miód z landrynkami. Wyjaśnienie tkwi w składzie, a jest nim aromat miodu. Zupełnie niepotrzebny, naprawdę nie odczuwam potrzeby tak mocnego zapachu, to w końcu piwo, a nie napój miodowy! Smak jest całkiem przyjemny. Nie za słodki, z lekko gorzkawą nutą (niekoniecznie od chmielowej goryczki, to może być akurat zasługa miodu gryczanego), piwo całkiem dobrze wchodzi dzięki umiejętnie dobranemu wysyceniu. Brak obecnej w Czarnym karmelowej nuty, co mnie akurat cieszy. Niestety, jest to kolejne polskie piwo, w którym miód pełni tylko rolę dosładzacza, a nie elementu fermentacji. Z tego powodu uważam obecną modę na „piwa miodowe” za przereklamowany trend, który szybko przeminie. Równie dobrze można sobie przecież jasne lub ciemne piwo zaprawić w domu ulubionym miodem – efekt będzie identyczny. Dopóki nie zmieni się metoda produkcji (a właściwie cała filozofia związana z piwami smakowymi w Polsce, które są tworzone jak napoje gazowane: piwo + sok), nie będę traktował ich jako coś więcej niż jednorazową przygodę. W tej dziedzinie jest jeszcze u nas wiele do zrobienia – na razie widzę tylko koniunkturalizm browarów. Mam pewne wątpliwości co do wizerunku tego piwa. Po pierwsze nazwa. A właściwie jej brak. „Piwo na miodzie gryczanym” to nie nazwa, tylko opis. Spore przeoczenie. Po drugie etykieta. W założeniu pewnie nawiązująca do produktów domowych, mnie wydaje się infantylna. W dodatku użycie „ręcznej” czcionki utrudnia odczytanie informacji z kontry. Podsumowując: piwo udane, a jak na Jabłonowo wręcz świetne i dobrze rokujące temu browarowi, jednak ja odczuwam już znudzenie tym smakiem i raczej wracał nie będę. ==Radar== Alkohol: 5,2%, ekstrakt: nie podano Cena: 4,80 zł Ocena: 7/10 + niefiltrowane + jak na browar Jabłonowo widać bardzo duży skok jakości + nie lepi ust – niepotrzebny dodatek aromatu miodowego – infantylna oprawa graficzna, brak nazwy z prawdziwego zdarzenia View the full article -
[warzepiwo]Raciborskie Zielone (Browar Zamkowy w Raciborzu)
Pierre Celis opublikował(a) temat w Piwowarskie wieści
Zielooono mi… Nie tylko w Dzień św. Patryka. Zielone z Witnicy okazało się przeciętnym produktem dla niesprecyzowanego odbiorcy. Browar w Raciborzu tego samego błędu nie popełnił. Ich Zielone jest bowiem normalnym piwem z dodatkiem naturalnego barwnika (nie podano, o jaki barwnik chodzi) – kolor zabawowy, smak zupełnie serio. Zielone z Raciborza nalewa się ze skromną pianą, która szybko znika. Zapach ma nikły, chmielowy. Wysycenie średnie. Kolor to oczywiście soczysta zieleń. Smak – bardzo „raciborski”. Ładna, pełna goryczka i ukryty z tyłu słód. Na szczęście nie ma tu żadnych prób dosładzania czy innego kombinowania ze składem. Zielone pije się przyjemnie, jest orzeźwiające i lekko wytrawne. Klasowy lager z dziwacznym kolorkiem. Warto spróbować nie tylko w wiadome święto. ==Radar== Alkohol: 5%, ekstrakt: nie podano Cena: 3,60 zł Ocena: 8/10 + świetny goryczkowy smak + dobra cena – nieokreślony barwnik w składzie View the full article -
[warzepiwo]Redd’s Cranberry (Kompania Piwowarska)
Pierre Celis opublikował(a) temat w Piwowarskie wieści
Hej bejbe, postawić ci redsika? Chyba oszalałem, decydując się pokalać mój pokal tym wysiękiem z czyraków pośladkowych marketingowców Kompanii Piwowarskiej. Na ekspresyjnie wymalowanej puszce czytam, że Redd’s to wyjątkowa kombinacja charakterystycznej piwnej goryczki (!) z wytrawnym (!) smakiem żurawin. Nie no, dział kreatywny spisał się doskonale, każda małolata będzie miała mokro po przeczytaniu takiego opisu. Poczuje się taka dorosła… Piwa jest w składzie podobno 91%, ale o „charakterystycznej piwnej goryczce” możemy sobie tylko pomarzyć, tak jak marzymy o czerwonym Ferrari i trójkąciku z dwiema znanymi aktorkami. Po zrobieniu psst zawleczką, w powietrzu rozpościera się intensywny zapach landrynek, jak w toalecie po użyciu odświeżacza (ale wolę zapach leśny). Napój pieni się jak przystało na oranżadę. Piana uchodzi z symbolicznym sykiem i znika w mgnieniu oka, zanim zdążę nacisnąć spust w aparacie. Wygląda koszmarnie – czerwone, wpadające w róż coś. Gimnazjum już kocha to pifko. O smaku nie będę się zbyt rozwodził, bo mnie kolka łapie. Słodkie aż zęby bolą, smak taniej zaprawy z Biedronki udającej sok z prawdziwej żurawiny. Nawet przez myśl by mi nie przyszło, że w tym jest piwo. Jest? Szczerze odradzam, chyba że masz 15 lat, długie paznokcie i chcesz się pościskać w ciemnym korytarzyku prowadzącym do obskurnej toalety. Ale pamiętaj, nie znamy się. ==Radar== Alkohol: 4,5%, ekstrakt: nie podano Cena: nieznana (prezent) Ocena: 2/10 + fajna oprawa plastyczna puszki – to nie jest piwo – to nie jest żurawina View the full article -
Nazwa Paulaner jest właściwie synonimem klasycznego niemieckiego piwa pszenicznego. Ostatnio jakby bardziej dostępnego i przystępnego cenowo w naszym kraju, dzięki objęciu dystrybucji przez Grupę Żywiec. Udało mi się kupić butelkę za 5 zł, co jest znaczącym postępem w porównaniu z cenami sięgającymi w marketach nawet 6,50. Przejdźmy do degustacji. Już pierwsze wrażenie jest pozytywne; po nalaniu do kufla tworzy się masywna kopuła śnieżnobiałej, twardej i długotrwałej piany. Wygląda przepięknie! I trzyma się dłuuugo, specjalnie odczekałem kilkanaście minut, by napawać się jej kształtem. Kolor piwa równie urodziwy, żółty, z odcieniem pomarańczowym. Zawartość kufla jest mętna, wewnątrz pracują ambitne bąbelki. Osadu drożdżowego brak. Można stwierdzić, że Paulaner to nic nowego, każdy go zna, że to taki Żywiec wśród pszeniczniaków – ale to nie zmienia faktu, że smakuje rewelacyjnie. Każdy łyk jest jak muzyka, łagodny, miękki i pełen dyskretnych niuansów. Smak jest tak wyważony, że powinien zauroczyć każdego, nawet amatora pilsów. No i ta piana! Ciągle trzyma się w postaci półcentymetrowego kożuszka o konsystencji bitej śmietany. Kapitalne piwo – idealne na upały i nie tylko. Szczerze polecam. Etykieta i kapsel – czysta elegancja i bachiczna przyjemność. Kontra w całości po polsku, podany pełny skład i instrukcja nalewania. Wszystko na swoim miejscu. Wzór godny naśladowania. ==Radar== Alkohol: 5,5%, ekstrakt: 12,5% Cena: 4,99 zł (Polo Market) Ocena: 10/10 + genialna piana + idealne wysycenie + doskonale wyważony smak + stylowa oprawa graficzna + konkurencyjna cena – przy takiej ocenie chyba nie wypada kombinować z minusami View the full article
-
[warzepiwo]Raciborskie Mocne (Browar Zamkowy w Raciborzu)
Pierre Celis opublikował(a) temat w Piwowarskie wieści
W segmencie wzmocnionych lagerów raczej trudno o niespodzianki i browar z Raciborza podtrzymuje tę mało chlubną tradycję. Z reguły unikam piw opisanych przymiotnikiem „mocne”, jednak skusiłem się w końcu na jedynego reprezentanta raciborskiej rodziny, którego do tej pory nie kosztowałem. Dla porządku. Mocne odrzuca już od początku paskudną etykietą (dokładniej jej dolną częścią), ale ja jakimś specjalnym estetą nie jestem, więc nie przejąłem się tym nic a nic. Po nalaniu do kufla widać złoty napój przyozdobiony średniej wielkości pianą, która szybko schodzi, ale pozostawia na długo drobny kożuszek. Zapach: przez chwilę chmielowy, potem słodowy, nieco stęchły. Pierwszy łyk – i nie ma niespodzianki. Raciborskie Mocne to typowy przedstawiciel „gatunku”, a przy tym piwo niemal identyczne jak ostatnimi czasy słabsze procentowo wersje lagerów z tego browaru (Raciborskie, Twierdzowe) – jest słodko! Niestety, nie jest to przyjemna słodycz słodowa, raczej przypomina syrop glukozowo-fruktozowy. Smak ten, zupełnie pozbawiony jakiegokolwiek niuansu chmielowego (choć w składzie są go aż dwa rodzaje: goryczkowy i aromatyczny), utrzymuje się bardzo długo, praktycznie do końca kufla, co powoduje, że degustacja staje się przeciągającym się w nieskończoność wyczekiwaniem na widok spodniego szkła, by móc już zamówić kolejne, lepsze piwo. Na plus brak alkoholowego posmaku, ale i tak jest to piwo zaledwie przeciętne. PS. Z powodu bezmyślnego sformatowania karty w aparacie posiłkuję się zdjęciem pożyczonym ze sklepu internetowego. ==Radar== Alkohol: 7%, ekstrakt: nie podano Cena: 3,80 zł Ocena: 5,5/10 + niewyczuwalny alkohol + prezencja – za słodkie – gdzie ten chmiel? View the full article -
[warzepiwo]Pozdrav z Prahy. U Tří Růží na trzy hausty
Pierre Celis opublikował(a) temat w Piwowarskie wieści
To nie był wyjazd piwny, ale będąc w stolicy Czech nie sposób uniknąć tego tematu. Piwo samo pcha się do twarzy, więc nie warto się opierać pokusie. Zwłaszcza, gdy trafi się na tak urokliwy minibrowar jak U Tří Růží (Pod Trzema Różami), mieszczący się na Starym Mieście przy ulicy Husova 10. Piątek był tak upalny (tak, tak, to było zaledwie kilka dni temu), że widok połyskującej zza szyby miedzianej kopuły był jak oaza majacząca przed odwodnionym wędrowcem. Wpadliśmy więc z A. na dwa szybkie, które okazały się prawdziwym zbawieniem dla naszych wycieńczonych organizmów. Fantastyczna pszenica o cudownie jedwabistej pianie i doskonale gaszącej pragnienie kwaskowatości oraz pełne owocowo-kwiatowych aromatów ciemne były strzałem w dziesiątkę. Dawno nie piłem piwa tak szybko Sam lokal jest niewielkich rozmiarów. Jedna sala, przedzielona drewnianym przepierzeniem. W większej części wystająca z podłogi instalacja, solidny bar i kilka stołów. W drugiej cztery stoły i telewizor nadający mecz hokejowy. No tak, jesteśmy w Czechach. Ściany ozdobione zabawnymi rysunkami w stylu naszego Raczkowskiego. Ogólnie – przytulnie, bez zadęcia i epatowania tradycją. Za duże piwo należy tu zapłacić 47 koron, za małe 30. W większości knajp na Starym Mieście za piwo zapłacimy ok. 35-40 koron, więc różnica między cenami piw przemysłowych a rzemieślniczych naprawdę niewielka. Przy okazji: czy mieliście kiedyś okazję wpaść do piwiarni Pod Złotym Tygrysem (U Zlateho Tygra), która mieści się na tej samej ulicy? Radzę choćby zajrzeć. Niesamowity klimat prawdziwej tubylczej spelunki (w pozytywnym znaczeniu) – zero turystów, sami miejscowi w strojach nieoficjalnych, mnóstwo dymu (najwyraźniej przepisy dotyczące zakazu palenia w lokalach są w Czechach bardziej elastyczne od naszych) i oldskulowy, potężny nalewak. Ponoć lokal legenda, chwali się bywalstwem Bohumila Hrabala. Więcej informacji: http://www.uzlatehotygra.cz. A skoro już jesteśmy w tak miłym nastroju, mała zapowiedź. Przywiozłem coś niecoś z Pragi, więc przez kilka najbliższych dni popróbujemy czeskich piwek. Nie będą to żadne wymyślne trunki, ot kilka zakupionych w markecie popularnych browarków. Śledźcie Teraz Piwo! View the full article -
[warzepiwo]Perła Chmielowa (Perła – Browary Lubelskie)
Pierre Celis opublikował(a) temat w Piwowarskie wieści
Namawialiście, żądaliście, reklamowaliście, a więc jest – recenzja Perły Chmielowej. Gotowi na świętą wojnę? Taki żarcik, spokojnie. Wbrew pozorom nie jestem uprzedzony do żadnego browaru, nawet koncernowego, jeśli potrafi zrobić dobre piwo. Więc i do Perły Chmielowej podchodzę jak do każdego innego piwa. Będzie dobre – pochwalę, nieudane – na pewno o tym wspomnę. Do spożycia wystąp! W oczy rzuca się obfitość piany wywołana nonszalanckim nalewaniem. Po chwili mogę dopełnić kufel i obserwować zachowanie śnieżnej pokrywy. Opada powoli, pozostając na powierzchni do końca. W zapachu czuć chmiel, ale bardzo delikatny, to zaledwie muśnięcie aromatu. Nie zapowiada to obiecanych w nazwie chmielowych doznań. Tak jest w istocie – Perła to bardzo poprawny lager (na pilsa trochę za mocna, jak na mój gust), którego smak opiera się o nikłą słodową bazę, bardzo słabo wyczuwalną goryczkę (w miarę ogrzewania jest jej więcej, ale nadal mało) oraz szczypiące w podniebienie akcenty alkoholu. Pod koniec robi się wodnista i nieprzyjemna. Perle Chmielowej brakuje pełni i zdecydowania – albo idziemy w ciężką polską słodowość, albo w czeską goryczkową lekkość. Perła jest pośrodku, co stawia ją niestety w szeregu nijakich jasnych piw masowych. Jednak nie mogę odmówić racji tym, którzy chwalą Chmielową Perłę – jest to piwo przyzwoite, jak najbardziej wypijalne, jednak bez indywidualnego rysu, po prostu bez charakteru. Konsumpcja nikomu nie zaszkodzi, ale jest tyle lepszych piw, że… Wybór należy do was. ==Radar== Alkohol: 6%, ekstrakt: nie podano Cena: 2,18 zł (Auchan) Ocena: 5,5/10 + piana + cena + wysoka pijalność… – …ale końcówka mizerna – nieco za mocne – słaba goryczka – bez charakteru View the full article -
Amber miał ostatnio kiepski okres. Kiedy inne małe i średnie browary szalały z dobrze przyjętymi nowościami, piwowarzy z Bielkówka mieli problem z utrzymaniem jakości już istniejących marek – nie mówiąc o stworzeniu czegoś nowego. Niedawno zdobyli się jednak na wysiłek i wypuścili pewniaka – pszeniczne. Dość zachowawczo, ale wolę porządną pszenicę od kolejnego słabego wynalazku typu piwo z oranżadą, colą czy miodem. Aż dziwne, że Amber do tej pory nie miał tego gatunku w swojej ofercie. W oczy rzuca się starannie opracowana butelka. Stylowe grafiki nadrukowane na butelkę, budzące respekt wytłoczenia – za dizajn piątka z plusem. A co w środku? Piana, dużo piany, cały szampon piany! Pszeniczniak nie chce się zmieścić w wysokiej szklance, a gdy już się w niej w całości znajdzie, u jej szczytu formuje zawadiacką smerfną czapkę. Piana jest bardzo gesta i trwała. Bomba! Potem już tak bombowo nie jest. Owszem, Pszeniczniak ma przyjemny drożdżowy posmak, a pierwsze łyki są wysoce orzeźwiające. Jednak zaczynają wychodzić jego wady – brak charakterystycznych niuansów smakowych (bananów trochę jest, goździków brak, cytrusy ledwo-ledwo), wodnistość i niestety pewna pustka smakowa. To jest jak najbardziej pijalne piwo, które nieźle się sprawuje do samego końca, ale brakuje mu błysku, czegoś wyrazistego, czegoś, co sprawiłoby, że sięgałbym po to piwo chętniej niż po Paulanera. Przyzwoite piwo przemysłowe, nic ponad to. Za taką cenę raczej nie warto. ==Radar== Alkohol: 5,2%, ekstrakt: 12,1% wag. Cena: 4,49 zł (E.Leclerc) Ocena: 6/10 + gigantyczna piana + urocza oprawa plastyczna – cena – mało wyrazisty smak – poprawność i pustka View the full article
-
Wydawać by się mogło, że relacje z klientem to wręcz podstawa prowadzenia biznesu, ale chyba jednak Public Relations w browarach, a przynajmniej niektórych browarach trochę kuleje. A mnie jako osoby związanej z obiema branżami to nieco boli, więc postanowiłem poruszyć temat na blogu. Bardzo podoba mi się jak ten nasz świat kraftowy się rozwija. Fajnie, że powstają nowe browary, te kontraktowe przeobrażają się w browary pełną gębą ze swoim zapleczem, że jest już kilka wiodących marek na rynku, które mogą stanowić wzór dla pozostałych. Zdarzają się jednak wpadki. Nie są wynikiem złej woli, a bardziej określiłbym to jakimś chwilowym zaćmieniem umysłu, może brakiem refleksji nad konsekwencjami. Co ciekawe mimo, że jest coraz więcej browarów, to jeszcze takich sytuacji jest stosunkowo niewiele. Niemniej nie oszukujmy się. Rynek jest już bardzo nasycony i choć środowisku przyświeca idea piwnej rewolucji, więc wspólnie działamy na rzecz zainteresowania piwem rzemieślniczym tych, którzy piją koncernówki, to przyjdzie moment, kiedy zacznie się silniejsza rywalizacja wewnętrzna. W tym momencie widzę kilka browarów, które na takiej płaszczyźnie sobie spokojnie poradzą, np.: Pinta, AleBrowar, Dr Brew, czy Browar Trzech Kumpli i parę innych. Kilka aspiruje do tego grona, ale jeszcze muszą zrobić krok do przodu, a są i takie, które zapewne sobie nie poradzą w walce o klienta. Takie są zasady biznesu i nic na to nie poradzimy. Tym bardziej obecnie w momencie rozwoju, poszczególne browary powinny położyć nacisk na budowę relacji z klientami. Ok, powiecie, że dobry browar obroni się smakiem swoich piw. Wśród geek’ów i zaprawionych piwoszy być może, ale ja tu myślę bardziej o masie. Wystarczy poważniejsza rysa na wizerunku i smakosze nawet nie sięgną po piwo z danego browaru, więc na jakiej podstawie będą w stanie sprawdzić, czy jest ono dobre, czy nie? To są detale, ale w ogólnym rozrachunku trzeba spojrzeć na to z perspektywy uciekającej kasy. Ja np. tak mam z Browarem Brodacz. Jeszcze nie skosztowałem, ale jakoś nie mam impulsu do sięgnięcia po ich produkty. Raz, że najpierw na Instagramie oraz Twitterze widziałem kilka nie najlepszych recenzji wśród – tak może brzydko nas ogółem określę – piwoszy, a dwa, że potem jeszcze zobaczyłem całą akcję pomiędzy ich piwowarem, a jednym z blogerów. Wrzucam screen: WarzePiwo.pl | Browar Brodacz awanturaNajwyraźniej ktoś tu źle znosi krytykę. Ale nieważne, bo przecież jesteśmy tylko ludźmi i każdy może popełnić błąd. Rzecz w tym, że tutaj robiono błąd za błędem, brnąc w konflikt. Nie zduszono sytuacji kryzysowej w zarodku i boom! Rozniosło się po sieci i trafiło choćby do mnie, czyli zwykłego szarego, początkującego exploratora kraftu. Błędem jest też zasłanianie się po fakcie, iż jest to prywatna opinia piwowara. Sprawa dotyczy ogólnodostępnej informacji o produkcie, który mogą spożywać różni ludzie, a pan piwowar jest niejako twarzą browaru, więc jak tu mówić o „prywatnej opinii”. Pracownicy browarów powinni mieć w firmie social media policy, aby wiedzieć na co uważać w mediach społecznościowych, bo social media nie wybaczają. Jest to nauczka dla tego pana, jego przełożonych, jak i wszystkich innych browarów. To jednak nie wszystko w kontekście Public Relations w browarach. Jakiś czas temu na Instagramie wyświetliła mi się etykieta Browaru Piwoteka. Ok, to nic strasznego. Po to śledzę różne profile, aby czerpać informacje o nowościach itp. Sedno w tym, co ta etykieta prezentowała. Piwoteka znana jest z charakterystycznych etykiet z rymowankami i grami słów. Tym razem wypuścili piwo Lime American Pale Ale o nazwie… Limonka Hooligans. No i trochę sztuki: „Limonka Hooligans. Facjata nie koronka, Hooligans Limonka” Skomentowałem to u nich na insta: „Słaby ruch z wykorzystaniem motywu Hooligans, czyli środowiska pełnego agresji i przemocy. choć pewnie ci bez mózgów jak zobaczą, to sięgną po butelkę, bo się podjarają” Oczywiście ktoś mi tam rzucił, abym nabrał więcej dystansu, co sprowokowało kolejne komentarze, bo rzeczywiście do czego ten dystans? Do podwójnej moralności i standardów? Kibice mają zakaz wywieszania flag z napisem „Hooligans” i tym podobnych, kluby za to dostają potężne kary, bo nie wolno propagować tego typu patologii, a tymczasem na półeczkach w sklepach spokojnie coś takiego wystawiamy? Oburzaliśmy się, gdy widzieliśmy zadymy takich grup na ekranie telewizora w wieczornych wydań serwisach informacyjnych. A jeśli chodzi o produkt, na którym się zarabia, to już możemy stosować ich nazwy, znaki itp.? Piwoteka włączyła się do dyskusji: „…my się nie musimy reklamować w takich środowiskach, po prostu zabawna nam się wydała gra słów. (…) Z poczuciem humoru tak już jest, że nie każdy musi mieć takie samo, co śmieszy jednych irytuje innych.” Gratuluję kolejnego strzału w kolano. W porządku, powiedzmy, że pana X śmieszą żarty z papieża, pana Y z Hitlera, pana Z te rasistowskie, więc na pewno nic się nie stanie, gdy oni na swoich etykietach zamieszczą adekwatne „zabawne” treści. O to mi właśnie chodzi, że ludzie zajmujący się komunikacją i Public Relations w browarach, powinni mieć wszystko pod kontrolą już w początkowej fazie planowania piwa. Muszą głębiej przemyśleć swoje ruchy, bo można być kontrowersyjnym na rynku, ale wtedy też potrzeba pewnej konsekwencji, a nie zasłaniać się „dowcipem”. Trzeba obrać pewną strategię komunikacji, zrobić plan, przewidzieć sytuacje kryzysowe oraz sporządzić scenariusze reagowania w takich sytuacjach, przygotować załogę na korzyści i zagrożenia z ich komunikacji w mediach społecznościowych itd. Owszem to wymaga też nakładu pracy, ale opłaca się. Unika się przecież niepożądanych sytuacji, które na koniec dnia wpływają na wyniki finansowe. Pasja pasją, hobby i takie tam, ale jak ktoś wykłada kasę na swój browar, to też chce na tym coś zarobić. Te dwie sytuacje mocno mnie zakuły. „Nigdy nie mów nigdy”, więc pewnie kiedyś sięgnę jednak po jakiś produkt Brodacza, Piwotekę lubię i się nie obrażam, ale chciałbym, aby oni oraz pozostałe browary wyciągały wnioski z takich sytuacji. Jeśli ktoś z Was miał jakieś nieprzyjemne zdarzenia w komunikacji z Browarami, a może wręcz przeciwnie, chcielibyście kogoś wręcz pochwalić za proces komunikacji, to dajcie znać w komentarzu. Pozdrawiam. View the full article
-
[warzepiwo]Piwo Siła w walce z rosyjskim agresorem
Pierre Celis opublikował(a) temat w Piwowarskie wieści
Kolega Maks, który pochodzi z Ukrainy, przywiózł mi niedawno ze swojego kraju bardzo wyjątkowy prezent. Wyjątkowy, bo jeszcze się nie spotkałem z takim piwem i nie chodzi tu o wrażenia smakowe, a bardziej ideologiczne. Piwo Siła z browaru Prawda uderza etykietą w rosyjskiego agresora. Ile w tym rzeczywistej walki, a ile marketingu? Postanowiłem to sprawdzić. Etykieta z mocnym uderzeniem w Rosjan Jeszcze przed przyjazdem Maks wysłał mi zdjęcie etykiety innego piwa, z bardzo kontrowersyjnym przekazem, wizerunkiem prezydenta Rosji oraz nazwą… „Putin Pedał”. To była mocna zapowiedź. Z różnych względów, których tu nie będę poruszał, do mnie ostatecznie trafiło piwo Siła. Jest to Belgian Triple Blond 27 IBU i 8% alkoholu. Etykieta jest czarna, a na jej froncie tuż pod nazwą widać narysowaną wieżę kontroli lotów z lotniska w Doniecku. Po obu jej stronach widnieje ten sam tekst, ale w dwóch wersjach językowych – rodzimej oraz angielskiej i brzmi tak: Lotnisko w Doniecku było oblężone przez rosyjskich terrorystów przez 242 dni. Ukraińscy żółnierze, którzy dzielnie go bronili nazwani zostali „cyborgami”. Oblężenie i bitwa o lotnisko stały się symbolem odwagi Ukraińców w walce z rosyjskim terroryzmem w Europie. Jest siła, co? Człowiek tu sobie siedzi kilkaset kilometrów dalej i jakoś tak do niego nie dociera, że tam się dzieją cały czas takie rzeczy. A dzieją się mimo, że polskie oraz światowe media tak jakby się znudziły tym tematem. Przyznaję, że jak tylko zobaczyłem tę butelkę, to ścisnęło mnie w gardle, zaimponowało, a z drugiej strony zacząłem się zastanawiać co tak naprawdę za tym stoi? Maks pokazał mi stronę tego browaru i opowiedział nieco więcej. Sam browar mieści się we Lwowie i swoje produkty sprzedaje tylko na miejscu. Z tego co zrozumiałem oraz widziałem w sieci jest to bardziej browar restauracyjny. Zdecydowaną większość piw leją do butelek 0,3 L. Rzecz w tym, że linia komunikacji, taka polityczno-ideologiczna nie dotyczy jedynie wschodniego agresora, ale też ogólnie innych wyraźnych wydarzeń lub osobowości globalnej polityki. W ten sposób na etykiety innych piw z tego browaru trafili chociażby kanclerz Merkel, czy były już prezydent USA Obama. Nie zmienia to faktu, że turyści, którzy trafią na takie piwo Siła, czy pozostałe, widzą prosty komunikat i nadal pamiętają o wydarzeniach na Ukrainie. Maks przyznaje z kolei, że sami Ukraińcy rzeczywiście traktują to jako bardziej marketing, coś zabawnego, bo można się też pośmiać z rosyjskiego prezydenta, ale nie określają tego jako formy walki. Być może wynika to też ze skali, bo tego piwa na rynku nie ma za wiele. A jeśli to marketing, to co? Jajco. Nawet jeśli browar chciał wykorzystać sytuację polityczną jedynie w celu zwiększenia przychodów i nie kryje się za tym ideologia walki z agresorem, to efekt jest taki, że komunikat jednak idzie w świat. Turyści, osoby, które miały styczność z browarem lub chociaż tym piwem, na pewno się nad tym chwilę pochylili i mniej lub bardziej zastanowili nad całą sytuacją. Być może to niczego nie zmienia, nie ma wpływu na jakieś sankcje, nie odstraszy samego agresora itd. Ok, ale to kolejny nośnik informacji podtrzymujący zainteresowanie tą wojną jakiejś tam grupy. Patrzcie choćby na niniejszy wpis. To właśnie tak działa. Jeden przeczyta, zastanowi się, przekaże dalej do znajomych, oni opowiedzą swoim itd., a póki w jakikolwiek sposób opinia publiczna interesuje się takim tematem, to i politycy też. Mnie osobiście bardzo odpowiada, aby nasz craftwoy świat był swego rodzaju łącznikiem pomiędzy różnymi środowiskami, różnymi ludźmi, różnymi sytuacjami. Przy okazji fajnie spróbować takiego piwa, a jaka jest ta cała Siła pod tym kątem? Nie ma szczocha Samo piwo Siła nie powaliło mnie na kolana, aczkolwiek nieco pozytywnie zaskoczyło. To dlatego, że z kolei kolega Szopa naopowiadał mi o tym stylu, że wali szczochem. Przyznaję, piłem Triple Blond już ze dwa razy i faktycznie raczej jeśli chodzi o aromat, to nie jest mój styl. Siła jednak mi smakowała. Pachniało tak owocowo-kolendrowo z nutą alkoholu gdzieś w tle, natomiast w smaku było bardzo przyjemne. Tekstura piwa delikatna, trochę gęsta, przez chwilę fajnie się utrzymywało w gardle. Goryczy… trudno tu mówić o goryczce, więc kurtyna. Co do piany, to jakaś tam była, nawet drobno pęcherzykowa, ale szybko znikała. Bardzo pijalne piwko i chętnie jeszcze kiedyś przy okazji po nie sięgnę, bo nie ukrywam, że będę miał po prostu sentyment. View the full article -
1:17 - Newsy 8:35 - Wywiad z Tomkiem Kopyrą z blogu blog.kopyra.com 56:27 - Laboratorium o Zmętnieniu w Piwie Jesteśmy na: ? YouTube - https://goo.gl/WLKzt4 ? Spotify - https://goo.gl/PTmB7j ? SoundCloud - https://goo.gl/24Mjyn ? iTunes - https://goo.gl/x4SFYk ? Stitcher - https://goo.gl/bXXvpK ? TuneIn - https://goo.gl/aktiyA ?️ mp3 do pobrania z Google Drive - https://goo.gl/Kg3gJE Alchemia - Podcast o piwie Zapraszają: Przemek Iwanek - Piwo i Cydr Mateusz Puślecki - Mazowiecki Oddział PSPD (pspd.org.pl) Olek Hurko - Browar Gliss / Browar Monsters (www.fb.com/browarmonsters/) Janek Gadmoski - Alderaan Brewery / Browar Monsters (www.fb.com/browarmonsters/) Przeczytaj cały wpis
-
1:17 - Newsy 8:35 - Wywiad z Tomkiem Kopyrą z blogu blog.kopyra.com 54:28 - Laboratorium o Zmętnieniu w Piwie Jesteśmy na: ? YouTube - ? Spotify - https://goo.gl/uENhKq ? SoundCloud - ? iTunes - goo.gl/x4SFYk ? Stitcher - goo.gl/bXXvpK ? TuneIn - goo.gl/aktiyA mp3: ?️ Google Drive - https://goo.gl/YZijUj Alchemia - Podcast o piwie Zapraszają: Przemek Iwanek - Piwo i Cydr Mateusz Puślecki - Mazowiecki Oddział PSPD (pspd.org.pl) Olek Hurko - Browar Gliss / Browar Monsters (www.fb.com/browarmonsters/) Janek Gadmoski - Alderaan Brewery / Browar Monsters (www.fb.com/browarmonsters/) Przeczytaj cały wpis