To co cieszy w domowym piwie to chyba wszystko po trochę...na początku zakupy, planowanie, co by sobie uważyć, a może coś po angielsku, a może coś po belgijsku, potem radocha jak zakupy przyjdą do domu, zapach zmielonych słodów, zapach brzeczki, zapach chmielenia, zapach drożdży w starterze, widok odpalonej fermentacji, smak młodego piwa..."nie zepsuło się", "to będzie dobre piwo", czekanie, po miesiącu, jest dobrze, po trzech jest sukces, szkoda że zostały tylko 3 flaszki... Jak ktoś się wkręcił wie o czym, mówię, wszystko cieszy w domowym browarze