Skocz do zawartości

Stasiek

Members
  • Postów

    2 423
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    6

Treść opublikowana przez Stasiek

  1. Znów zacytuję sam siebie. No pewnie. Kiedyś tak przechmieliłem piwo że po miesiącu ciężko to było wypić. Po 3 miesiącach już się dało. Po pół roku czuć jeszcze było przechmielenie' date=' ale można było wypić bez większego problemu. Została mi jeszcze jedna butelka. Za tydzień sprawdzę jak smakuje po 1,5 roku od butelkowania. [/quote'] Sprawdziłem. Goryczka nie minęła. No... może przez rok odrobinę spadła. Oczywiście o ile dobrze pamiętam, bo ostatni raz próbowałem tą warkę rok temu. Wygląda więc na to, że podczas leżakowania goryczka spada najmocniej w ciągu pierwszych kilku miesięcy. Potem już nieznacznie. Tak więc jeśli rzeczywiście przeszkadza Ci ta goryczka to zostaw to piwo w spokoju na 3-6 miesięcy. Powinno trochę pomóc.
  2. Jestem już po zbiorze tego suszonego na strychu i faktycznie tu się też szyszki otwierały, więc to rzeczywiście normalny proces. Chyba. Prawie tyle samo stracił na wadze chmiel suszony 2tyg na strychu: wczoraj zebrałem 475g, z 2kg które zostawiłem do suszenia.
  3. Stasiek

    Mam córeczkę :)

    Milk stout jest z laktozą - to bym mamie polecił. Tacie proponuję portera. Albo dwa. Gratulacje i ode mnie. :)
  4. No ale chyba nie planowałeś fermentować za oknem. W domu chyba będziesz miał te 18°C. Pamiętam, że w ostatnie ferie zimowe, jak chciałem mieć w kuchni 18°C to musiałem dość długo wietrzyć mimo zakręconych kaloryferów.
  5. Stasiek

    witam serdecznie!

    Nieźle, nieźle. Ciekawe czy na tym forum znajdzie się jakiś inny maż któremu żona zrobiła taki prezent... Teraz nie masz wyjścia i będziesz musiał jej jakieś piwo zrobić.
  6. Oczywiście, że z tego wynika. Nachmielony ekstrakt słodowy zawiera taką ilość ekstraktu chmielowego żeby była właściwa dla podanej objętości warki. Robiąc warkę z gotowca z mniejszą ilością wody dostaniesz większy blg początkowy, ale również proporcjonalnie większą goryczkę. No pewnie. Kiedyś tak przechmieliłem piwo że po miesiącu ciężko to było wypić. Po 3 miesiącach już się dało. Po pół roku czuć jeszcze było przechmielenie, ale można było wypić bez większego problemu. Została mi jeszcze jedna butelka. Za tydzień sprawdzę jak smakuje po 1,5 roku od butelkowania.
  7. Nim pomogę' date=' musisz za karę napisać 10 razy prawidłowo (ortograficznie) słowo określające czynność przygotowania warki piwa :[/quote'] A mi się rzeczywiście parę razy zdarzyło ważyć brew-kit (tzn puszkę z ekstraktem). Przed warzeniem.
  8. To akurat nie ma :o ' date='[/quote'] Ale dlaczego nie ma? Że lubelski? Że za krótko? Czy że za mało? Kiedyś zrobiłem małą warkę chmieloną tylko lubelskim (na 60', 30' i 5') i wyszła bardzo dobra. Inna kwestia, że dla uzyskania rozsądnej goryczki 20g lubelskiego to może być trochę za mało. Na 20l nawet nie będzie to 10IBU. Nie masz więcej? To może 10g Marynki + 10g lubelskiego na 60' i 10' lubelskiego dla aromatu? % podbije na pewno, ale nie liczyłbym za bardzo że cukier (nawet karmelizowany) jakoś znacząco wpłynie na smak.
  9. A czemu na patelni? Słód karmelowy łatwo można zrobić w piekarniku. Najpierw namoczyć parę godzin (albo i dobę). Potem cienką warstwą na blachę i do piekarnika: - kilkadziesiąt minut w temp ok 60-75 - kilkanaście minut w temp 150-180°C. I wszystko. Polecam. Jeśli ma być mocniej karmelizowany trzymać dłużej w 180°C (np pół godziny). Ale polecam od czasu do czasu otworzyć piekarnik i sprawdzić. Jak będzie szedł dym z piekarnika to oznacza, że zrobiliśmy już karmelowy ciemny i zdecydowanie czas już wyjąć słód. Żeby nie być gołosłownym - poniżej zdjęcie skarmelizowanego słodu który kilka tygodni temu zrobiłem do dubbela. Po lewej stronie zdjęcia zostawiłem specjalnie kawałek białej kartki, żeby można było do czegoś porównać kolor.
  10. w tym czasie robiłem kleikowanie. Tak przypuszczałem. U mnie przerwa białkowa trwała 40 minut, tylko dlatego, że kleik zacząłem robić 25 minut wcześniej niż zasypałem słody. Zgaduję, że mimo godzinnej przerwy białkowej, piana była prawidłowa? Pewnie duży wpływ na to miały płatki...
  11. Uff... trochę mnie pocieszyłeś. Zważyłem przed chwilą chmiel wyjęty z piekarnika i z 460g zostało tylko 106g. Nie wiedziałem, że AŻ TAK traci na wadze. No cóż... Z pół kg powinienem ostatecznie dostać. Dobre i to.
  12. Ja wczoraj zebrałem lubelski. Na pewno nie był "trawiasto zielony", ale czy był wystarczająco dojrzały to pewności nie mam. W każdym bądź razie nie miałem wyjścia: mogłem zerwać albo wczoraj albo za dwa tygodnie. Sztobry posadzone rok temu - jeden marynki (niestety zmarniał - brak plonów w tym roku) oraz jeden sztobr lubelskiego - ten za to poszalał: z jednego krzaka zebrałem 2,5kg szyszek! Oczywiście waga przed wysuszeniem. Ciekawe ile będzie ważył po wysuszeniu? Większość wysypałem na strychu do wysuszenia. Ciekawe jak długo będzie schnął? Niecałe pół kg zabrałem do wysuszenia w piekarniku. Kilka godzin w 50°C z termoobiegiem i następne kilkanaście w 35°C i chyba mu już starczy. Czy to normalne że przy suszeniu szyszki się rozkładają? Wkładałem do piekarnika zwarte a wyjąłem rozłożone... Też tak mieliście? I jeszcze kilka zdjęć... To ostatnie to szyszki właśnie wyjęte z piekarnika po prawie dobie suszenia.
  13. Gratuluję zwycięstwa w Żywcu. Mam dwa pytania: Sporo tej pomarańczy. Ile sztuk musiałeś zetrzeć na taką ilość? Wczoraj starłem dwie sztuki i dostałem raptem 30g. Co przemawiało za tak dlugą przerwą białkową?
  14. Powiem tak: mi nie przeszkadza. No i się coś zmieniło i zaczęła mi jednak przeszkadzać łuska w chlebie. Zmieniliśmy śrutownik' date=' może to przez to? W każdym bądź razie znalazłem na to radę: blender. Zamrożone młoto zalewam wrzątkiem i po rozmrożeniu całą tą breję traktuję kilka minut blenderem. Może to siła sugestii, ale wydaje mi się, że po tej operacji łuska jest rozbita prawie "w pył". Ale co tam te moje 5% czy 10% młóta dodawane do chleba, gdy czytam, że można go dodać i 50%!
  15. Stasiek

    Chlebek

    Jeśli chodzi o chleby to oprócz w/w polecam także forum: http://www.cincin.cc/index.php?showforum=7, a szczególnie dział o pieczywie na zakwasie. Zamiast (ew. oprócz) proponuję wlać do małego naczynia żaroodpornego trochę wody i wstawić to do pierarnika razem z chlebem.
  16. Stasiek

    Chlebek

    No proszę, a ja myślałem, że te 5% czy 10% młóta które ja dodaję do chleba to dużo, a w tym przepisie jest go jakieś 50%! Hmm... może się i ja skuszę po następnym warzeniu.
  17. Zdziwiłem się trochę że jest w WES a nie ma w BA. Ale kiepsko szukałem: jest to samo i w BA.
  18. Można jeszcze spróbować opaski do mocowania zamknięć patentowych. Z obrazka by wynikało że dadzą się zastosować w butelkach po winie. Do tego oczywiście jeszcze zamknięcie i masz butelkę wielorazowego użytku.
  19. Powiem tak: mi nie przeszkadza. Zresztą Ci co jedli chleb też nie narzekali. Jest po prostu trochę bardziej razowy chleb. Bo oczywiście dodaję młóto tylko gdy robię razowe chleby. Kiedyś zrobiłem eksperyment i dałem młóto do części rozrobionego ciasta - w ten sposób miałem dwa chleby: jeden z młótem, drugi bez. Porównanie smakowe wypadło wręcz na plus dla tego z młótem.
  20. Ja nie będę oryginalny, bo większość wyrzucam na śmietnik. Ew. młóto w z mniejszych warek do kibla. Ale nikt jeszcze nie napisał o tym, że można młóto wykorzystać jako dodatek przy pieczeniu chleba. Z każdej warki około 1-2kg młóta zamrażam i po trochu (jednorazowo jakieś 100-200g) dodaję do chleba.
  21. Powiedz jeszcze jak duże to były warki? U mnie przy warkach z ok 5kg słodów było bez problemów. Warka z 10kg słodu, to masa zacieru ponad 40kg - może rzeczywiście pod ciężarem zamykają się te szparki pomiędzy drucikami?
  22. To kawałek blachy nierdzewnej. Wyciąłem pasek szerokości jakieś 2cm i długości 5cm i w imadle zagniotłem na końcówce. A potem jeszcze diax'em obciąłem wystające druciki.
  23. Dokładnie. Bezpośrednio na kranik. A tak to wygląda wygląda chwilę przed akcją - wkręcone w kranik i zamontowane w wiadrze.
  24. Kupiłem wąż z końcówką 3/4 cala. Idealnie pasuje na kranik od środka. Bez żadnych przejściówek.
  25. No prawie. Trochę tylko dłuższy i grubszy. I wkręcony jest do wiadra z kranikiem, gdzie przekładam gorący zacier. Jak dotychczas korzystałem gościnnie z podobnego filtratora tylko z rurek miedzianych. I sprawował się bardzo dobrze, ale postanowiłem zrobić sobie w końcu własny. Zadziałał dobrze na dwóch małych warkach. Zadziałał "w normie" na dużej warce (koźlak). Poległ na pszenicznym. Masz na myśli chyba pojemnik do filtrowania a nie zacierania. No chyba, że robi się i zacieranie i filtrację w jednym. Zapewne masz rację (i coder również pisząc o wysokości złoża filtracyjnego), bo gdy z wiadra przełożyłem z powrotem do szerokiego garnka w którym zacierałem to filtracja poszła bez większych problemów. Następnym razem spróbuję wypróbować filtrator z oplotu ale bez przelewania do wiadra z kranikiem. Spróbuję włożyć filtrator z oplotu bezpośrednio do garnka w którym zacierałem. Jeśli problemem rzeczywiście jest tu wysokość złoża, to z filtracją po takiej operacji nie powinno być problemu. Zastanawiam się tylko jak zmusić wężyk aby dał się zatopić na dnie garnka?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.