Przemierzając dziś bezkresne aleje jednego z popularnych marketów budowlanych znalazłem rozwiązanie moich dylematów na temat zaciągania brzeczki "ustyma".
Jak "uszlachetniałem" wino w procesie destylacji, wtedy jeszcze pod czujnym okiem ojca, problem czy technika tzw "spuszczania z butla" nie był istotny ponieważ i tak wszystko szło w "rurę" . W przypadku brzeczki, jak sadzę ma to znaczenie, bo może grozić np infekcją. Przy pierwszej warce, przy przelewie z gara do pojemnika zastosowałem najpierw strzykawkę, ale efekty były niezadawalające i skończyło się na gruszce co wymagało dodatkowej pary rąk, niestety!!! Wszystkie pompki i elektryczne gadżety jakoś do mnie nie przemawiają, a "ustyma" jakoś mi tak nie zręcznie
Zawsze uważałem, że najlepsze są rozwiązania najprostsze i oto dzisiaj przechadzając się po zatłoczonych regałach mój wzrok zatrzymał się na chwilę na jakimś silikonie czy innym półpłynnym wyrobie i dostałem olśnienia. Każda tuba zaopatrzona jest z dozownik (stożkowa nakręcana końcówka), z której postanowiłem wykonać ustnik. Ma tą zaletę że pasuje do różnych rurek z racji swej stożkowej budowy. Gdzieś na forum natknąłem się na pomysł wkładanie rurki w rurkę, ale to uważam za rozwiązanie wygodniejsze. Kontakt ust z wężykiem zerowy - po zaciągnięciu wyjmuję ustnik