Przede wszystkim gratuluję finalistom, zwłaszcza Michałowi i Kasi za najlepsze piwo konkursu a także, może nawet bardziej, Krzyśkowi za zdeklasowanie wszystkich rywali. Widzicie ten wynik w pilznerze? Uważam, że każdy z wcześniejszych wpisów zawiera trochę racji, poza anteksem, który zawsze marudzi (wyłącz kompa i szykuj piwo do Witnicy). Ja mam zawsze największe obawy o eliminacje. Gdy jest konieczność ocenienia kilkudziesięciu piw, muszą być pomyłki, musi wkraść się losowość. Zwłaszcza, gdy eliminacje sędziują lokalni, mało doświadczeni sędziowie albo jest niedobór sędziów - piję do Birofilii, gdzie eliminacje sędziowało po 2 sędziów na kategorię, a do ocenienia mieli około 100 próbek. To musiała być masakra a nie ocena. Kilku z nich oceniało nawet 3 kategorie, mam nadzieję że nie tego samego dnia Kiepsko wypadające piwo w finale to już inna sprawa - 1 może 2 słabe mogły się prześliznąć, kilka źle trafionych butelek też się zdarza. Najgorzej gdy ponad połowa finalistów to szambo a uczestników było 70 (przytyk do Szczecina). Jestem jednak przekonany, że pierwsze 5-6 piw w każdej kategorii to piwka zasługujące na wyróżnienie a dyskusje pokonkursowe dotyczą zwykle miejsc dalszych. To, że znani piwowarzy zajmują odległe miejsca lub nawet nie kwalifikują się do finału to normalka i nic w tym dziwnego. Piwo jest kapryśne, nie zawsze wychodzi albo wkrada się wcześniej wspomniana losowość, zła butelka tudzież słabo dysponowany sędzia. Jak w każdej rywalizacji odrobina szczęścia też jest potrzebna. Zarówno my, piwowarzy, jak i sędziowie, jesteśmy jeszcze kiepscy. Pamiętajmy, że piwowarstwo domowe na tak dużą skalę jak dziś, istnieje dopiero kilka lat, sędziów kształci się zaledwie od 4 lat. Jeszcze długa droga do profesjonalizmu, najważniejsze to ciągle się uczyć i poprawiać własne umiejętności. Pokłon dla tych, którzy w piwowarstwie domowym trwają i próbują swych sił w konkursach od wielu lat zamiast warzyć kwasy w browarach kontraktowych
Na zdrowie!