No Jejski, odwaliłeś kawał dobrej roboty. Proponuję podyskutować trochę nad tym tekstem, obrobić go ładnie i wrzucić na stronę główną pt. "Wrażenia z pierwszego roku piwowarzenia" lub coś w tym stylu. W najbardziej hardkorowej wersji można zrobić tak, żeby nic nie zmieniać, a jedynie dodać przypisy bardziej doświadczonych piwowarów.
Ten fragment proponuję uczynić mottem tego artykułu. Nie każę czekać i czytać pół roku, ale kilka tygodni to absolutne minimum. Im dłużej tym lepiej.
Ja jednak polecam Porkerta. Solidny sprzęt na lata.
Proponuję dodać zdanie, że wskazania termometru dobrze na początku porównać z jakimś innym.
To zdecydowanie nie jest godne polecenia młodym adeptom piwowarstwa. Jeśli korzystamy z jakichś niestandardowych pojemników, niech chociaż mają dopuszczenie do żywności. Nadają się pojemniki po ketchupach, majonezach i innych produktach żywnościowych w dużych opakowaniach cateringowych.
Beczka po produktach budowlanych, to jest niepotrzebne ryzyko. Może i nic nie przenika, ale dla 20 zł ryzykować, że jakieś związki rakotwórcze wypłuczą się do piwa, to IMO głupota.
Odradzam, też tak kiedyś robiłem i narobiłem sobie granatów i niedogazowanych butelek. Syrop glukozowy jest dość gęsty i słabo miesza się z piwem. Dlatego obecnie rozpuszczam glukozę w 0,5l wrzątku i dolewam 0,5l wody niegazowanej ze świeżo otwartej butelki. Ten roztwór wlewam na dno fermentora. Zaleta jest również taka, że nie podnosi to ekstraktu brzeczki nastawnej. Wbrew pozorom 1l, na 20l brzeczki wcale nie rozcieńczy nam piwa tak bardzo, a jest pewność, że wszystko się ładnie wymiesza.