Rozumiem dwie strony tego "sporu". Warto mieć wybór i możliwość warzenia i kupowania czego dusza zapragnie. Z drugiej strony ta tzw. "amerykanizacja" w Polsce ma charakter często bezrefleksyjny i bez wątpienia jest to jakaś moda. Pytanie co w tym złego? Jak każde zjawisko tego typu, wytwarza pewne ekstremum które może razić bardziej zdystansowane jednostki. Podobnie jak z ubiorem, niektóre osoby w opinii większości, mogą zwyczajnie "przesadzać", tak w naszym małym środowisku jest miejsce dla piw typu "Shark" czy "Żytorillo". Dla mnie obydwa przechmielone, a apologeci nowego podejścia chyba w ogóle nie znają takiego pojęcia. Przyszłość pokaże, które z nich przetrwa próbę czasu.
Sam jestem zafascynowany chmielem z Nowej Zelandii, bezkrytycznie.