Piwo to pierwsze podejście do lichtenhainera, prawie 10 blg. Warzenie poszło gładko, żadnych wpadek. Schłodzone do 35 stopni w kilka minut. Zadane około pół litra startera z lacto (opisany wyżej). Trzymane w szafce w temperaturze ponad 20 stopni. Gdy zajrzałem po 48 godzinach, na całej powierzchni była gruba, gęstwa czapa, którą widać na zdjęciach przy ścianach wiadra. Przez środek musiałem się przebić chochlą, żeby zadać gęstwę. Wystartowało po 24 godzinach, odfermentowało do ok. 2,5 blg. Co do sprzętu, to po każdym warzeniu i umyciu wiadra płynem, robię kilka litrów roztworu NaOH i kilka razy w ciągu dnia wstrząsam wiadrem. Dzień lub dwa przed warzeniem dorzucam tam umyty drobny sprzęt. W dniu warzenia ostre płukanie, kilka razy ciepłą i kilka razy zimną wodą. Potem wlewam kilka litrów star-sanu i znów wstrząsam. Stąd wnioskuję, że to nie wina sprzętu. Co do aromatu i smaku to ewidentnie coś jest nie tak, z tym że ja żaden sensoryk, a u mnie na pustyni nie mam komu dać spróbować. Apteką bym tego nie nazwał, to może być wędzonka w pomieszaniu z czymś jeszcze, tylko czym? A może to jakieś zapachy fermentacji, tylko skąd ta czapa przed zadaniem drożdży? Tak dużo pytań a tak mało odpowiedzi