Dzisiaj #42 poszła w końcu w butelki. Piwo zeszło do 2°Blg, dodałem 140g. cukru, uzyskałem 42 butelki.
No i chyba mam pierwszą poważną infekcję. Testowo otworzona #40 (amerykańska pszenica) ma jakiś dziwny aromat i smak. Nie jestem w stanie stwierdzić co to takiego, ale jakoś mi się to kojarzy z zapachem drożdży, których dodałem (Zymoferm American Ale und Gewurz-Biere) - ale jestem lamerem sensorycznym, więc może być różnie. Nie czułem tego przy butelkowaniu, a teraz piwo jest w zasadzie na granicy pijalności i to oczywiście tylko we własnym spożyciu. Czytałem niedawno o utlenieniu piwa i kartonowych posmaku, możliwe, że to coś takiego, ale może bardziej jestem zasugerowany wątkiem o utlenieniu, który właśnie dzień wcześniej wyczytałem. Czy utlenienie może być wynikiem zbyt późnego startu fermentacji (powiedzmy po dwóch dobach pojawiła się piana, fermentacja bardzo spokojna, woda w rurce w mojej obecności zachowywała ten sam poziom).
Dzisiaj badałem Blg piwa #43 (też pszenica tym razem bardziej klasyczna) też na drożdżach Zymofermu (czarny baran) i albo mam już coś zakodowane we łbie albo w zapachu wyczuwam też to samo (tylko o wiele delikatniej). Oba Zymofermy zadane bez startera, po terminie, te drugie na dokładkę doświadczyły kilka upalnych dni u kuriera. Dodam jeszcze, że na gęstwie z tych pierwszych, piwa nie mają takiego posmaku, ale i fermentacja wyglądała o niebo burzliwiej.