Witam.
Chciałbym was prosić o poradę. Wczoraj wieczorem miałem granata w szafce, piwa kupionego z jednego browaru restauracyjnego. Prawie 3 h sprzątania, pełno drobinek szkieł i nawet szuflady musiałem ściągać bo wszędzie piwo lub szkła. Piwo było w butelce z cienkim szkle, trzymane ok. 2 tygodnie w temperaturze pokojowej w półce z innymi piwami. Piwo te było niefiltrowane i niepasteryzowane ale chyba nie powinno wybuchać po 2 tygodniach?? Dodatkowo nie było daty ważności na etykiecie, rubryczka ta jest pusta.
Dzwoniłem do restauracji to mi właściciel powiedział że to moja wina bo nie trzymałem w lodówce a jest napisane na etykiecie aby je tak trzymać. Piwa oni nie refermentują w butelce, te piwo było z borówkami i pewnie resztki cukru spowodowały drugą fermentację. Ale to że jest napisane że trzymać w lodówce to dla utrzymania świeżości piwa a nie groźby wybuchu?
Dziwne tylko że jakoś obok na półce stoją mi od dawna moje domowe piwa które też są niefiltrowane, niepasteryzowane i jakoś nie wybuchają mi? Chyba ze 30 piw mam na szafkach z różnych browarów i tylko te tak wybuchło.
Myślałem że dzwoniąc mam szansę na nową butelkę a tu niby moja wina xD jak dla mnie to jest patologia bo jakbym nie zdążył przyjechać do domu z piwem to co w aucie walnie?? mam lodówkę turystyczną zabierać na podróż?
Czy na serio prawnie takie cos jest dozwolone? Według mnie powinni chociaż mieć grubsze szkło na butelkach ale właściciel nie ma zamiaru ich zmieniać i według jego wszystko jest ok.
Mieliście takie doświadczenia?
Mam nawet zdjęcia zrobione jak wygląda butelka i sajgon w szafie jakby ktoś był zainteresowany xD
PS. I czy to prawda że w sklepach piwa niefiltrowane i niepasteryzowane zawsze są trzymane w lodówkach??