Było bardzo sympatycznie. Trochę dziwne uczucie (oczywiście w sensie pozytywnym) zobaczyć na żywo osoby znane z fotografii z imprez piwowarskich, a byłam po raz pierwszy na imprezie z piwowarami domowym Widziałam też kilka osób, które były ze mną na ostatnim kursie sensorycznym Browarzyciela. Spośród próbowanych piw najbardziej zapadł mi w pamięci Koelsch ze stoiska PSPD (nie dostrzegłam niestety na etykiecie kto go warzył, bo kufel podał mi kolega, a nie miałam okazji dopytać) i Roggen od Diebelsa. Na pytanie dotyczące czasu filtracji, uśmiechnięty od ucha do ucha odpowiedział, iż "jedyne 6 godzin". Nie ma to jak poczucie humoru
Rozbroiła mnie pewna sytuacja: otóż pewne osoby, przechodząc nieopodal stoiska, gdzie lano piwo z beczki z logo "piasta", stwierdziły, że idą dalej, bo tu nie ma sensu prosić o nalanie piwa do kufli, bo leją "piasta"... Miałam ubaw do końca dnia.
Dopiero teraz piszę o wrażeniach, ale ostatnio nie miałam za bardzo czasu.