Skocz do zawartości

Muchor

Members
  • Postów

    433
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    5

Treść opublikowana przez Muchor

  1. Do udrażniania rur najczęściej stosuje się wodorotlenek sodu lub potasu - być może, tutaj dodali jeszcze jakiś związek chloru. Na pewno, toto wybije wszystko co się rusza - tylko warto potem bardzo dokładnie wypłukać wszystko wodą. A potem pewnie zdezynfekować po tej wodzie, i wtedy wystarczy już jakiś Oxi czy Starsan. Wysłane z mojego LEX820 przy użyciu Tapatalka
  2. Do mocnej dezynfekcji można też użyć wybielacza jak Ace - zawiera aktywne związki chloru. Śmierdzi jak na peerelowskim basenie, ale wystarczy dobrze przemyć i jest okay. Czyli sugerowałbym najpierw czyszczenie mechaniczne, potem kąpiel w Ace a potem wyparzenie w gotującej się wodzie.
  3. To, co piszesz brzmi rozsądnie. Tylko potrzebuję trochę czasu aby to wszystko ogarnąć. Pewnie fajnie byłoby właśnie się do kogoś wprosić, by zobaczyć wszystko na własne oczy od początku do końca - to co innego niż oglądanie filmika na YouTube. Ale to pewnie jesienią. Wysłane z mojego LEX820 przy użyciu Tapatalka
  4. Po pierwsze, co nagle to po diable. Po drugie, jak mawiał Kubuś Puchatek - najprzyjemniejszy moment w jedzeniu miodu to odkręcanie słoiczka. Po trzecie, postanowiłem rok pojechać na brewkitach aby nabrać doświadczenia w takich kwestiach jak fermentacja, czystość, butelkowanie, logistyka itp. Po czwarte, przez ten czas będę szukał rozwiązań co dalej, jakie kolejne kroki. I ten post należy do tego ostatniego nurtu. Kociołek z Lidla to interesujące rozwiązanie, ale jeszcze tego nie czuję i chcę dobrze zrozumieć zalety i wady takiego rozwiązania. A oprócz tego, to współdzielenie sprzętu uważam za bardzo dobry pomysł. Pzdr Wysłane z mojego LEX820 przy użyciu Tapatalka
  5. Och ja dopiero zaczynam swoją przygodę i mam za sobą dopiero cztery warki. Koszt brewkitu na 23 litry brzeczki to od 60 do 100 zł. Ale przecież nie tylko o forsę tu chodzi Wysłane z mojego LEX820 przy użyciu Tapatalka
  6. No tak, to też jest jakieś wyjście. Ale to można zrobić raz, tak trochę grzecznościowo - nie będę się wpraszał potem stale. Wysłane z mojego LEX820 przy użyciu Tapatalka
  7. Jeżeli by była jakaś infekcja to zobaczysz i poczujesz. Ewentualnych bakterii nie ma się co obawiać bo i tak przegotujesz brewkit po dolaniu wody. Także spróbuj. Wysłane z mojego LEX820 przy użyciu Tapatalka
  8. No tak, oczywiście, że tak zarysowany przez Laska scenariusz może się ziścić w Polsce. W naszej kulturze jest sporo zezwolenia dla takiego cwaniactwa - i zapewne, niejeden by się znalazł który by chciał płacić mniej. A znaleźli by się również i tacy pieniacze, którzy by do ułamka grosza wycenili wkład tego i owego i kazali innym płacić różnicę. Ale jednak - jako społeczeństwo - zaczynamy się stopniowo oswajać z myślą, że może w dużym mieście nie każdy musi mieć rower, jeżeli jeździ na nim raz w tygodniu - wystarczy konto na Veturilo czy inne Wavelo. Co niektórym świta w głowie, że samochód czasami taniej jest wynajmować na minuty i kilometry niż kupić, serwisować, płacić składki OC i przeglądy technicze. Rozumiem, że pojęcie TCO jest jeszcze mniej znane. Ale ten przykład z Norwegii zacytowany powyżej świadczy, że inni już być może tę drogę przeszli. Jak widzę, na twojbrowar.pl jest przykładowy Grainfather: https://twojbrowar.pl/pl/warzelnia-browaru/2207-grainfather-z-nowym-sterownikiem.html - za jedyne 3700 zł. I nie ma sensu dla mnie kupno takiego urządzenia, bo ja pewnie nie uwarzę więcej niż 10-15 warek przez cały rok. To spokojnie w 4-6 osób, o podobnych potrzebach można by się podzielić czymś takim - i np. za każde użycie płacić do wspólnej skarbonki 10 zł, aby było na ewentualne części zamienne. Zostawiam ten wątek jako wskazówkę, że gdyby ktoś w Wwie chciał się dołączyć do takiej inicjatywy, to niechaj tu zostawia swoje namiary. Jakby nas się zebrało kilka osób, to można by spróbować się dogadać.
  9. No właśnie, takie rozwiązanie jak w Norwegii - bardzo mi się podoba. Przecież jeżeli wydam te pieniądze, to i tak nie uwarzę więcej piwa niż jestem w stanie wypić, czy wliczając w to znajomych. Sharing economy, to jest to! Może warto o tym pogadać w następną sobotę, na Festiwalu Piwowarów Domowych. Będzie ktoś? Wysłane z mojego LEX820 przy użyciu Tapatalka
  10. Cześć wszystkim, Ot, taka luźna myśl mi przyszła do głowy... Jestem początkującym piwowarem, bardzo początkującym - na razie mam na koncie 4 brewkity i plany rozliczne na przyszłość bliższą i dalszą. Sporo czytam, ale jeszcze nie jestem absolutnie gotowy na własne zacieranie ze słodów, chociaż pewnie kiedyś będę bardzo chciał spróbować. I tu taka myśl mi zakiełkowała: - wydatek na porządny sprzęt do zacierania to jednak - jak by nie liczyć - od paru stówek do paru tysiaków. Jak na moją kieszeń - niemało. I pewnie nieprędko taką kwotę będę w stanie wygospodarować, zawsze jest coś pilniejszego. Ale może dałoby się albo zorganizować jakąś "spółdzielnię" i w kilka osób się zrzucić na taki sprzęt? "Prawa autorskie" byłyby wprost proporcjonalne do wkładu finansowego i można by je np. spłacać częścią piwa wyprodukowanego z takiej zrzutki. Albo inny pomysł - biznesik polegający na wynajmie gotowego sprzętu na 2 dni za rozsądną kwotę? Wtedy można by taki sprzęt wynajmować piwowarom na wyprodukowanie brzeczki, a potem to już każdy sobie przefermentuje w fermentorze (lub kilku, zależy od stylu). Zna ktoś jakieś takie działające pomysły w Wwie? Chociaż znając Wwę, to większa szansa w mniejszych miastach...
  11. Chodzi o to, że użycie nieprzegotowanej wody oligoceńskiej grozi infekcją bo taka woda jest biologicznie czynna. A - jak pokazuje moje doświadczenie - nie takie to proste, aby tę wodę przegotować i trzymać w baniakach. Wysłane z mojego LEX820 przy użyciu Tapatalka
  12. Do niczego ten Wasz sposób z przegotowywaniem oligocenki, panowie ? Wziąłem plastikowe baniaki po wodzie na moje poprzednie warki (trzymałem je sobie), poszedłem do żrodełka, nalałem do nich wody oligoceńskiej, i przyniosłem do domu, aby - zgodnie z Waszymi radami - ją przegotować i przechowywać taką przegotowaną. Największy garnek mam 5L, no ale te baniaki są mniej więcej właśnie takie. Wlałem wodę z jednego baniaka, zagotowałem i taką gorącą zacząłem wlewać do baniaka (aby ten baniak też się przecież odkaził od tej gorącej wody). Niestety, nie przewidziałem, że te plastikowe baniaki aż tak bardzo się kurczą pod wpływem temperatury! One tracą jakieś 20-30% pojemności, i po prostu zostało mi mnóstwo przegotowanej wody. Wziąłem kolejny baniak, przelałem z niego wodę do jakiegoś innego naczynia i wlałem przegotowaną wodę do niego - ale oczywiście, na sam koniec zostałem z dużą ilością oligocenki, której już nie było sensu przegotowywać bo nie było dla niej miejsca w skurczonych baniakach ? Nie ma sensu trzymać wody w garnku po przegotowaniu, aż przestygnie do przelania - bo wtedy przestanie być sterylna. Poza tym, to przegotowanie czterech baniaków trwałoby nazbyt długo. Najwygodniej będzie kupować 5L baniaki w Biedronce po 2 zł (tym bardziej, że - co prosto oszacować - jako, że mam kuchenkę elektryczną, to koszt zagotowania 5L wody to jakieś 60-70 groszy), i potem te baniaki wyrzucać do plastików. A taki chciałem być ekologiczny... Ale przynajmniej, nieco się z samego siebie podśmiewając, podziele się z Wami tą historią.
  13. A ja mam teraz zagwostkę - wziąłem brewkit Dark Ale od Gozdawy, ale zamiast standardowej porcji 7g drożdży przez nich dodawanej do puszki, zastosowałem właśnie 10g drożdży Gozdawa, Pure Ale Yeast 7. I musiałem wyjechać na kilka dni - wróciłem po tygodniu od zadania drożdży - i nic już nie bulka, na ściance fermentora są ślady piany czyli burzliwa fermentacja już chyba zaszła aż do końca. Syn mi tylko powiedział, że bulkało jak najbardziej - no ale już chyba wszystko co można te drożdże wyjadły?! Temperatura to 19 stopni (piwnica w bloku) więc nie tak ciepło, ale najwyraźniej tak się chyba stało. Nie chcę na razie otwierać aby zmierzyć blg - zrobię to pod koniec tygodnia, i jak będzie nisko, to będę butelkował.
  14. No i rozpocząłem degustację własnego piwa... Po pierwsze, ilość glukozy na butelkę jest trochę za mała - tzn. piwo jest za mało nagazowane. O żadnych granatach nie ma w ogóle mowy - jest nieco za mało gazu. Piana po nalaniu dość szybko opada. Piwo jest smaczne, orzeźwiające ale nie jest naturalnie tak dobre jak krafty w pubie. Pszeniczność jest wyczuwalna, lekko kwaskowe - ale powiem szczerze, jest co najwyżej poprawne. Da się wypić z przyjemnością, ale ta przyjemność nie trwa bardzo długo. Aromaty chmielu są wyczuwalne, ale nie są dominujące. Nie umiem tak kwieciście oceniać piwa (nuty estrowe zanikające, na podniebieniu zostaje goździk i banan, całość domyka jedwabisty posmaczek kozich bobków) - chętnie poczęstuję swoich przyjaciół tym piwem, ale już czekam aż dojrzeje mi kolejne - Pale Ale od Gozdawy. W kolejce już fermentują Dark Ale i kolejna pszenica, oba piwa od Gozdawy.
  15. @Kaniutek - ja bym chciał wrócić do tego Twojego wątku (wątek w tym wątku) o utlenianiu piwa w trakcie napełniania. Jako żem piwny neofita, ale z pewnym doświadczeniem z innej branży - chciałem się dopytać. Utlenianie piwa zachodzi w wyniku stykania się piwa z tlenem w powietrzu. Gdyby tlen rozpuścił się w piwie, to naturalnie szybko ulegnie reakcji chemicznej i utleni nam piwo. Ale zakładamy, że w piwie zlewanym z fermentora rozpuszczonego w nim tlenu raczej nie ma - czyli utlenianie może zachodzić tylko na powierzchni styku piwa z powietrzem. I tutaj szybkość przelewania piwa nie gra roli - można się spodziewać (zakładając stałą szybkość procesów dyfuzji), że stopień utlenienia zależy od iloczynu powierzchni styku i czasu stykania (co raczej należałoby wyrazić jako całkę powierzchni styku po czasie, ale to już w sumie detal). Zatem szybkość nalewania może wpływać na stopień utlenienia tylko pośrednio. Jeżeli szybkość nalewania będzie duża, to piwo będzie się po prostu pieniło w butelce. Bierze się to stąd, że w tym piwie jest rozpuszczony (roztwór nasycony) dwutlenek węgla zalegający nad piwem w fermentorze. Nawet niewielka zmiana temperatury, zderzenie piwa ze ścianką butelki - to wszystko będzie powodować pienienie się. Przy takim pienieniu się nalewanego piwa będzie dochodziło do mieszania powietrza z ulatniającym się CO2, czyli w tych bąbelkach będzie na pewno trochę powietrza, czyli będzie tam tlen, czyli będzie tam dochodziło do niepożądanego utleniania się piwa. Przy prędkościach z jakimi mamy do czynienia w rurce nie ma niebezpieczeństwa, że przekroczymy liczbę Reynoldsa - przepływ w rurce będzie zawsze laminarny, nigdy turbulentny. Bardzo niebezpieczne byłyby jakieś drobne nieszczelności bo zgodnie z prawem Bernoulliego, powietrze mogłoby być przez nie zasysane przez przepływające piwo, czyli znowu - piwo by się nam utleniało bardziej. Zatem jeżeli będziemy w stanie nalewać piwo przy pomocy tej rurki z większą średnicą dziurki na końcu rurki - w taki sposób, że piwo nie będzie się bardziej pienić - to lepiej nalewać je szybciej niż wolniej. Bardzo wolne nalewanie naraża nalewane piwo na długie przebywanie w towarzystwie tlenu z powietrza (które przecież jest w butelce zanim nie zostanie wyparte przez nalewane piwo). Podejrzewam, że to też jest powód dla którego piwo nalewamy zawsze aż do miejsca zwężenia się szyjki butelki - w ten sposób minimalizujemy powierzchnię styku z pozostałym tlenem, jak i jego objętość. Innymi słowy - w Twojej implikacji (" większe ciśnienie powoduje szybszy wypływ, szybszy wypły powoduje większy prąd, większy prąd powoduje większe natlenienie ") nie zgadza mi się ostatnie zdanie. Większy "prąd" (czyli większa szybkość piwa w rurce) nie powoduje jeszcze większego natlenienia. Dopiero spienienie się piwa w butelce daje ten niepożądany efekt. Jeżeli da się nalewać szybko ale bez spienienia, to nie będzie zachodziło zwiększenie utleniania się piwa. Pozdrawiam serdecznie, Przepraszam za ten długi post, ale chciałem rzecz uściślić.
  16. "Bulkanie po 10 warkach jakoś przestało mnie fascynować." - no widzisz, może dlatego ja wciąż się cieszę z każdego bul, bul, to moja dopiero 3 i 4 warka ? Ale cieszę się, że mój temat wywołał tak żywe reakcje ? Wszak o przyjemność tu chodzi.
  17. Panowie - macie absolutną rację ? Ale przecież bulkanie to jak poezja, jak morska bryza o poranku w upalny letni dzień, jak koń w galopie (albo przynajmniej kłus) ? Warzenie piwa z dziurką a bez rurki powinno być zabronione. A tak na (pół)poważnie - dla początkującego piwowara rurka jest źródłem zarazem niepokoju i radości (patrzcie na wątek bulka/nie bulka), jest jednym z niewielu dostępnych sygnałów diagnostycznych o stanie fermentacji. Nie mógłbym spać spokojnie, nie wiedząc czy jeszcze bulka. Ale oczywiście, podstawową motywacją postępowania była chęć postawienia jednego fermentora na drugim.
  18. Jak to "rozszczelnić fermentor"? Bez bulkania się nie liczy. Wysłane z mojego LEX820 przy użyciu Tapatalka
  19. Nie wydaje mi się, aby ten temat nadawał się do działu "sprzęt" - to jednak raczej "piaskownica". Jako piwowarski neofita zapragnąłem podwoić produkcję piwa. To w sumie proste - mam jeden fermentor, wystarczy dokupić drugi, cały pozostały sprzęt już jest i nie potrzeba go duplikować. Ale ja, niestety cierpię na szczupłość miejsca - fermentować muszę w piwnicy (przynajmniej mam tam stabilną temperaturę), zatem musiałem postawić jeden fermentor na drugim. To oznacza, że nie mogłem rurki fermentacyjnej włożyć do dziurki w pokrywie dolnego fermentora, tylko musiałem zrobić dziurkę w dolnym fermentorze tuż pod pokrywą. Znalazłem na allegro rurkę fermentacyjną kątową, czyli taką, w której rurka wchodzi pod kątem 90 stopni do środka fermentora. Była szklana, ale to mnie niestety nie tknęło. No i dziurkę w fermentorze zrobiłem, brzeczkę wlałem, drożdże uwodniłem i wlałem, rurkę wsadziłem i kiedy już miałem położyć jeden fermentor na drugim, to 'leciuchno' trąciłem tę szklaną rurkę fermentacyjną - co zaskutkowało jej rozdwojeniem ?. I zostałem bez bul-bul. Szybko zabezpieczyłem ujście kikuta rurki folią aluminiową (oczywiście, szczelne to nie było więc nie obawiałem się wybuchu tylko infekcji) i zacząłem kombinować. Szybko nabyłem dwie klasyczne zwykłe rurki plastikowe i pomyślałem jak by tu ją wygiąć. Próbowałem odciąć nogę od korpusu, ale ten plastik jest tak kruchy, że pierwsza rurka pękła natychmiast - nie jestem inżynierem, to prawda ?. W drugiej rurce zatem ostrożnie odpiłowałem nóżkę od korpusu piłką do metalu, a następnie przy pomocy suszarki rozgrzałem nóżkę i ostrożnie ją wygiąłem pod kątem 90 stopni ? Bardzo byłem z siebie w tym momencie dumny. No to włożyłem rurkę do garnka aby ją wygotować - i ku memu zdziwieniu, po wygotowaniu rurka się ustawiła z powrotem w poprzedniej pozycji ? Na szczęście, cały plastik był wtedy dość miękki więc szybko (lekko tylko parząc sobie dłonie) wygiąłem ją ponownie pod kątem 90 stopni i wystudziłem. Uff, na szczęście nie wyprostowała się ponownie... No i dalej to już było prosto - wyciągnąłem kikut szklanej rurki, włożyłem tę z wygiętą nóżką, dolałem przegotowanej wody - i po chwili mogłem się wsłuchiwać w cudowny odgłos dwóch bulkatorków jednocześnie. Docelowo, planuję przelewać do fermentora z kranikiem na cichą. A cała ta historia jest po to, aby przestrzec - szklane rurki łatwo się tłuką, a wygięcie plastikowej rurki takie proste też nie jest jak się może wydawać ?
  20. @Konstoi - link jest w treści posta, zwyczajnie przeoczyłeś. Bardzo dziękuję - szukałem czegoś takiego, a moja plastikowa rurka upadła mi na podłogę i jeden ząbek się wyłamał, troszkę mi zaczęła kapać, więc i tak musiałbym coś kupić. Wysłane z mojego LEX820 przy użyciu Tapatalka
  21. To ja dodam, że te moje drożdże od Gozdawy noname, dodane do ich brewkita Pale Ale swoje zrobiły. Fermentacja trwała prawie trzy tygodnie, ale doszła, dzisiaj butelkuję. Kolejny będzie Dark Ale, też są do niego drożdże w zestawie w saszetce bez nazwy, ale czy w takim razie nie lepiej wziąć jakieś inne? Czy uznać, że mądrzejsi ode mnie je dobrali i wziąć to co dali? Wysłane z mojego LEX820 przy użyciu Tapatalka
  22. @DevilNoOne - czy Ty robiłeś tego stouta na brewkicie od Gozdawy czy samemu zacierałeś i tylko drożdże od nich?
  23. @Kaniutek - dzięki, bardzo sensowna rada.
  24. @Kaniutek - OK, rozumiem co napisałeś i ma to sens. Czy jednak nie ma jakiegoś w miarę prostego sposobu, aby ocenić ten profil biologiczny oligocenki? One są często badane, urzędy miejskie zlecają to różnym spółkom, dałoby się w sumie jakoś do tej informacji dotrzeć, tylko nie wiem, o co pytać. Raczej nie ma sensu zadzwonić do takiej firmy (która robi analizę tej oligocenki) z pytaniem, czy mogę na niej uwarzyć piwo ? A powiem, o co mi chodzi - otóż nie dysponuję garnkiem większym niż 10 litrów i nie mogę np. rano przegotować 20L wody i zostawić do ostygnięcia na wieczór. Nie mam instalacji chłodniczej, nie jestem w stanie szybko schłodzić takiej ilości wody. Jako początkujący posiłkuję się na razie tylko brewkitami i wtedy sprawa jest prosta - wlewam zawartość puszki do kilku litrów wody, dodaję ekstrakt słodowy, zagotowuję i schładzam dolewając zimną wodę (tj. o temperaturze pokojowej). Czyli mam wtedy brzeczkę o temperaturze około 25 stopni, i to już się niemal nadaje do dalszych kroków. Na razie korzystam z wody z plastikowych baniaków 5L, ale ona kosztuje parę złotych i chętnie bym tę kwotę zaoszczędził (np. przeznaczył na piwo ? ). W instrukcjach dla przedszkolaków piwowarskich często pada sformułowanie, że można korzystać z kranówki, jeżeli jest smaczna. Woda krakowska jest bardzo smaczna, warszawska jest dużo gorsza (acz znacznie lepsza niż dawniej) i spokojnie daje się pić prosto z kranu, wrocławska też jest dobra, lubelska dobra ale twarda. Najsmaczniejszą wodę z kranu piłem we Wiedniu, no ale oni tam mają wodociąg z Alp. I stąd moje pytania - ale zrozum mnie dobrze, kolego Kaniutek - nie szukam na siłę argumentu, że jednak można wziąć tę oligocenkę, tylko raczej szukam sposobu aby ustalić jednoznacznie, czy ma to sens, czy nie ma sensu. Być może, zaryzykuję którąś warkę i zrobię na tej oligocence, ale zanim ewentualnie zmarnuję kilkadziesiąt złotych, chciałbym przynajmniej uprawdopodobnić szansę na sukces. Stąd moje pytanie - można dotrzeć do firmy, która bada wodę oligoceńską ze wszystkich ujęć na terenie mojej gminy. Jakie pytania jej zadać? Pzdr i dziękuję za dyskusję, Wasze komentarze są dla mnie pomocne.
  25. Odpowiadam dopiero teraz (lepiej późno niż wcale). Do aktualnej warki kupiłem cztery baniaki 5L z wodą Żywiec (będę mógł twierdzić, że moje piwo jest oparte na Żywcu [emoji16]) i zamierzam kolejną warkę zrobić na tej oligoceńskiej. Kran wygląda tak sobie, ale to są chyba jakieś związki wapnia, a nie syf. Wysłane z mojego LEX820 przy użyciu Tapatalka
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.