Skocz do zawartości

kiwitom

Members
  • Postów

    350
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    3

Treść opublikowana przez kiwitom

  1. No nie wiem, twierdzili że mają kociołki 40 litrowe, czyli jak zamawiali (kupowali), to ktoś ich poinformował, że to wersja 40 litrowa, tymczasem dostali 30 litrowe. Zobacz co pisze kolega, że w 40 jest taka pojemność do rantu. A to nieprawda, bo w 40 pojemność jest 56 litrów
  2. Po taniości, to pirosiarczan potasu. Nie trzeba płukać, spirytus 70% też używam, ale z zewnątrz (ręce, opakowania przed otwarciem itd).
  3. Proszę uprzejmie. Dodam, że do kociołka 40 litrów wchodzi dokładnie 56 litrów pod sam rant - sprawdzałem. Ktoś Was oszukał i wcisnął Wam 35 w cenie 40, albo raczej 30-tki. Ale jaja... to są 100% 30 litrowe Royale
  4. No to chyba macie 35-tki, u mnie jest jak byk 40l. Akurat warzę piwo, ale jak skończę to dam foto.
  5. Nie prawda, podziałka 40 litrów jest jakieś 10cm od górnego rantu, ale zgadza się, że więcej niż 35-37 litrów ciężko uzyskać, bo wyłazi z gara przy gotowaniu.
  6. Wygląda wzorowo, tak jak powinno. Co do burzliwej, to nie zawsze jest ona stricte burzliwa, czasami nawet jej nie zauważasz, zwłaszcza jak fermentujesz w dolnych granicach temperatur, co jest zawsze wskazane.
  7. Ja też mam Royala 40 i robiłem na nim nawet 15 litrowe warki bez najmniejszego problemu. Te 40 litrów jest złudne, bo 40 litrów piwa nie zrobisz na tym, ale już kiedyś udało mi się 32 litry zrobić, choć przy gotowaniu już mocno chlapało ?. Weź większy, zawsze będziesz miał rezerwę, "od przybytku głowa nie boli", a mniejsze warki też zrobisz bez problemu, no chyba że będziesz chciał zrobić 5 litrów, to nie wiem. Ja najmniejszą robiłem tą wspomnianą 15 litrową. Przeważnie celuję w przedział 20-25 litrów, to zależy ile mam butelek - bo obdarowani nie kwapią się z ich oddawaniem ?
  8. Miałem podobne problemy, chmiel wyłaził z Hopa, a właściwie breja, która się z niego zrobiła. Polecam Ci wrzucenie czegoś ciężkiego do Hopa, żeby chmiel zostawał na dnie. Ja używam masywnego, ciężkiego kieliszka z bardzo grubego szkła. Pomaga to oczywiście do pewnej ilości chmielu, ale pomaga.
  9. Nic nie będzie, spokojnie butelkuj.
  10. Bardzo dobrze zrobiłeś, zawsze po jakimś czasie troszeczkę piwa się pojawia na wierzchu. Przed dodaniem gęstwy zlej tą resztkę i spróbuj, powinno mieć smak świeżego piwa, jak nie poczujesz w smaku i w zapachu niczego niepokojącego, to znaczy że można gęstwę dodawać i nie jest ona zakażona. Ja tak robię i to się sprawdza.
  11. Overpitching to jedno, a drugie to, że nie zlejesz tak dokładnie pierwszego piwa, żeby została Ci sama gęstwa, zawsze sporo tam zostanie co może skutkować delikatną zmianą smaku nowego piwa. Ja nawet jak robię tego samego dnia, to gęstwę daję do słoika i w trakcie jak robię nowe piwo, leży ona sobie w lodówce. Przez te kilka godzin ładnie osiądzie na dnie słoika i spokojnie resztki piwa mogę zlać z góry przy zadawaniu.
  12. Tak jak piszą koledzy, orkisz to pszenica, więc spokojnie jest to zamienialne. Nie spotkałem się ze słodem orkiszowym, ale płatki zamiennie używałem i różnicy nie było żadnej. Eksperymentuj, to robi frajdę ?
  13. To spokojnie czekaj, wszystko będzie OK. W tej temperaturze potrwa to minimum 4 tygodnie. Ja bym teraz nie podnosił temperatury, tylko zostawił tam gdzie jest. Nawet przy refermentacji gwałtowne zmiany temperatur nie wpływają korzystnie na smak. Trochę cierpliwości, a pifko będzie nagazowane i smaczne.
  14. Po 7 dniach fermentacji zabutelkowane??? To chyba rekord świata!! Badałeś BLG przed butelkowaniem z 2, 3 dniowym odstępem? Chyba nie, co? Ja myślę, że grzybki na pewno nie posprzątały po sobie, bo i kiedy? Na Twoim miejscu drastycznie przyspieszyłbym konsumpcję, bo za tydzień, dwa butelki zaczną eksplodować...
  15. Jeżeli to nie pomyłka i naprawdę po 12 tygodniach się nie nagazowały, to raczej już nic nie pomoże. Jeżeli jednak to 2 tygodnie, to po prostu zaczekaj jeszcze, w 12°C to może dobrą chwilę potrwać.
  16. @INTseed Panowie, grzanie dałem, bo lodówka stoi w piwnicy i w zimie temperatura potrafi tam spaść do 15°C, a niekiedy potrzebne jest te 20, albo 22°C @PanJaqb Co do sprawdzania histerezy, to po prostu sprawdzam bezwładność cieplną powietrza w lodówce przy konkretnej temperaturze otoczenia. Inaczej mówiąc, jeżeli w piwnicy mam 15°C, to przy osiągnięciu zadanej temperatury np 10°C i po wyłączeniu agregatu temperatura potrafi spaść w lodówce do 7,7°C, ale jak temperatura w piwnicy w lecie ma 22°C, to po wyłączeniu agregatu przy 10°C temperatura w lodówce spada już tylko do 8,6°C. Dlatego dostosowuję do tych spadków histerezę, żeby mi się niepotrzebnie grzanie nie włączało. Działa to naprawdę idealnie, przy ostatnim piwie osiągnąłem skoki temperatury brzeczki w granicach 0,16°C, co jak na warunki domowe uważam za rewelacyjny wynik. Nie otwieram drzwi lodówki nigdy, mam oprócz czujnika stc1000 jeszcze jeden w lodówce, żeby sprawdzać dokładność pomiaru, a do tego iSpider w brzeczce. Pozdrawiam
  17. Wklejam moje doświadczenia napisane w innym wątku: Mam stc 1000 zamontowany w lodówce razem z grzałką. Robiłem wiele prób, a jako że mam iSpidera, więc mogłem dokładnie badać temperaturę brzeczki bez otwierania drzwi lodówki. Po wielu próbach, zrobiłem w ten sposób, że sonda jest zawieszona w lodówce (nie dotyka niczego) w powietrzu, histerezę mam ustawioną na 2,1°C i funkcjonuje idealnie, temperatura brzeczki skacze o maks 0,2°C. W lodówce mam wymuszony ruch powietrza wiatrakiem, który oryginalnie w niej był. 1. Próbowałem sondę umieszczać w brzeczce bezpośrednio, ale bezwładność cieplna cieczy w ilości 22-25 litrów jest olbrzymia i jak ustawiałem np 10°C z histerezą 0,2°C, a brzeczka ogrzała się do 10,3°C, to lodówka chłodziła chyba przez ponad godzinę i temperatura powietrza w niej dochodziła do 0°C. Jak już temperatura brzeczki spadała do tych zadanych 10°C, to po pół godzinie osiągała 9,7°C, więc włączała się grzałka i znowu grzała przez ponad godzinę, tak że temperatura powietrza w lodówce osiągała ponad 25°C i tak w kółko. Efekt: skoki temperatury brzeczki były +/- 1,3°C. 2. Jak sonda mierzyła temperaturę powietrza, a dawałem histerezę mniejszą niż 1,5°C, to co 3 minuty włączało się chłodzenie, a za następne 3 minuty grzanie i tak w kółko bez przerwy. Efekt: skoki temperatury brzeczki były +/- 0,3°C, ale pewnie po 2, 3 miesiącach lodówkę szlag by trafił. 3. Zostawiłem sondę, żeby sprawdzała powietrze w lodówce i sprawdziłem przy nastawie 10°C do jakiego poziomu spada temperatura po wyłączeniu agregatu i rośnie po wyłączeniu grzałki. Po wyłączeniu agregatu przy 10°C temperatura powietrza w lodówce spadała do 8,3°C, czyli o 1,7°C, a po wyłączeniu grzałki przy 10°C temperatura rosła do 11,9°C, czyli o 1,9°C. Tak więc ustawiłem histerezę na 2,1°C. Efekt: skoki temperatury brzeczki były +/- 0,2°C. Pewnie to "błąd statystyczny" w porównaniu do metody nr 2, ale przynajmniej lodówka włącza odpowiedni tryb (grzania, chłodzenia) po kilkunastu minutach, a nie non stop, więc i jej żywotność będzie dłuższa. Proponuję sprawdzenie spadków i wzrostów temperatury jak przy nr 3, co jakiś czas w zależności od temperatury otoczenia lodówki. U mnie stoi w piwnicy, a teraz robi się tam cieplej, więc pewnie będę musiał co jakiś czas zmieniać histerezę, ale to nie będzie i tak miało żadnego wpływu na wahania temperatury brzeczki. Oczywiście temperatura brzeczki będzie ciut inna przy krawędzi wiadra niż w jego środku, ale nie dajmy się zwariować, w domowych warunkach nie stworzysz laboratorium NASA, żeby utrzymywać temperatury z dokładnością do piątego miejsca po przecinku. Ot i cała filozofia.
  18. Trochę za wysoka ta temperatura brzeczki była przy zadaniu drożdży, możesz mieć estry w piwie. Pamiętaj zadawaj drożdże do brzeczki o temperaturze fermentacji i staraj się fermentować w dolnych granicach temperatur podanych na opakowaniu drożdży. Temperatura może być nawet spokojnie o 1-3°C niższa niż w instrukcji. Wystarczy Ci przerwa 2, 3 dniowa, jak BLG nie zmieni się, to spokojnie butelkuj. Nagazowanie brzeczki to normalna sprawa, zanim zabutelkujesz gaz się prawie cały ulotni. Daj na litr około 7,5 grama glukozy, jest lepsza od cukru, a jak nie masz, to 6,5 grama cukru na litr. Butelki daj najpierw do ciepłego miejsca na kilka dni (20-22°C), a później do chłodniejszego i pamiętaj, czym dłużej stoją tym piwo robi się lepsze ? No i daj znać jak smakowało. Powodzenia.
  19. kiwitom

    Witam

    Czytaj, pytaj, pomożemy ?
  20. Odstaw i czekaj, niech dojrzewa. Miałem kiedyś podobną sytuację przy Witbier, tyle że ja ewidentny błąd zrobiłem. Warzyłem późno w nocy i o 3:00 nie chciało mi się czekać na schłodzenie brzeczki, tylko dodałem drożdże do temperatury o 10°C za wysokiej. Później wszystko schłodziłem oczywiście, ale fermentacja ruszyła błyskawicznie z kopyta, ale ustała mi dosłownie po 2 dniach. Przy butelkowaniu, jak uchyliłem wieko fermentora, to tak walnęło smrodem, że chyba jeszcze takiego smrodu w życiu nie czułem. Jakby żygociny pomieszane z odchodami ?. Pierwsza myśl w kanał, ale później spróbowałem i piwo było całkiem OK w smaku. Dosłownie już stałem z wiadrem nad umywalką, ale pomyślałem, że jednak je zabutelkuję i najwyżej będę wylewał z butelek. Po 2 tygodniach otworzyłem pierwszą butelkę, smród nadal wyraźnie wyczuwalny, ale w smaku piwo genialne. Po paru minutach od wlania do szklanki, smród już prawie niewyczuwalny. Minął ponad miesiąc i otwieram następną butelkę, a tu niespodzianka... nie ma żadnego smrodu, a piwo w smaku jeszcze lepsze. Zapewne przy za wysokiej temperaturze drożdże naprodukowały estrów. Jeżeli Ty nie zrobiłeś żadnego błędu, to trudno wyczuć skąd ten kwaśny zapach, ale na Twoim miejscu bym zabutelkował i uzbroił się w cierpliwość. Pozdrawiam.
  21. Kolego zostaw te butelki w spokoju. Miałem podobną sytuację, piwo miodowe, butelki stały od zakapslowania w piwnicy w temp 16°C. Po dwóch tygodniach otwieram butelczynę, a tu zero gazu. Nawet pisałem tu gdzieś posta z pytaniem co robić, czy dodawać drożdży, czy glukozy? Dostałem odpowiedzi, w stylu "spokojnie czekaj". Po tygodniu nie wytrzymałem i otwieram butelkę, dalej nic, zero gazu. Pomyślałem sobie, trudno będzie bez gazu, bo w smaku obłęd, no i szkoda, bo 5 słoi dobrego, gryczanego miodu poszło. Prawie zapomniałem o tym piwie, minęły chyba ze 2, albo 3 tygodnie i otwieram dziarsko butelkę, a tu piana wyłazi mi z butelki. Okazało się, że piwa są wręcz przegazowane, czego do końca nie rozumiem, bo poszło tylko 3 gramy glukozy na 0,5l. Tak więc, czas, czas, czas
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.