Skocz do zawartości

kiwitom

Members
  • Postów

    350
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    3

Treść opublikowana przez kiwitom

  1. Kolego, ja mam w Royalu (to jest to samo co Klarstein, tylko nazwa inna) 40 litrowym, właśnie grzałki 2,5kW i wcale nie będziesz musiał długo czekać nawet na zagotowanie. U mnie idzie to błyskiem przy 30 litrowym wsadzie.
  2. Kapslownica TYLKO stołowa, przy tych ręcznych masz kilkadziesiąt złotych oszczędności, ale jest to mordęga i do tego często ucina góry butelek. Te 50-60 zł więcej naprawdę warto wydać, przy stołowej kapslowanie to przyjemność. Jakie butelki, mam oba rodzaje, patentowe są bardzo drogie - płaciłem prawie 5 zł za sztukę, a za zwykłe 89 groszy, więc różnica w cenie ogromna. Generalnie sprawdzają się i jedne i drugie bardzo dobrze. Patentowe mają ten plus, że oszczędzasz na kapslach i szybciej idzie rozlew, no i niekiedy zdarzało mi się nie docisnąć dobrze kapsla i piwo było bez gazu (mimo, że nie ciekło jak się je obróciło), przy patentowym zamknięciu nie ma takiej możliwości. To tyle, mam nadzieję, że pomogłem.
  3. TUTAJ masz tańszą wersję kotła, posiadam tej firmy i bardzo sobie chwalę. Najgorsze w całym procesie warzenia jest mycie po zakończeniu, a przy kotle masz tylko kocioł do wymycia. Poza tym nie musisz kilka godzin cały czas siedzieć i pilnować temperatur, programujesz temperatury i przerwy i idziesz zająć się czymś innym. Kocioł sam Cię wezwie, jak przyjdzie czas na zasyp, czy chmielenie. Do tego, jak masz kilka przerw w różnych temperaturach, to utrzymanie ich na palnikach, czy to gazowym, czy elektrycznym jest trudne i odbija się to na jakości piwa. Do kotła warto dokupić chłodnicę (koszt 250 zł), oszczędza masę czasu. Grainfather ma to chyba już w zestawie, Royal nie. Ja też bardzo lubię Hefeweizeny i było to pierwsze piwo, które zrobiłem, ale od razu ze słodów. Brewkitt nie daje żadnej przyjemności, jesteś skazany na to, co ktoś zrobił. Nie bój się słodów, wystarczy, że trzymasz się przepisów np TYCH i wszystko wychodzi super. Dodatkowo możesz robiąc ze słodów wprowadzać swoje innowacje, pod swój gust.
  4. Dzięki, była niestety masa chmielin i dlatego dałem całą. Wiem, że powinienem dać pół. Czyli normalnie zebrać gęstwę, jak w przypadku piwa bez Whirfloc'a?
  5. Proste, może i naiwne pytanie mam. Czy po użyciu Whirlfloc'a (wrzuciłem na 10 minut przed końcem gotowania tabletkę na 25 litrów) mogę normalnie zebrać gęstwę? Pierwszy raz używałem Whirlfloc'a, zależało mi na klarowności bo to Pils. Drożdże to Saflager W34/70. Zależy mi na gęstwie, gdyż planowałem Porter Bałtycki i specjalnie dla gęstwy nastawiłem tego Pilsa.
  6. No właśnie, dobre pytanie. Stary jestem, Alzheimer już daje o sobie znać, więc pomyliłem starter z matką ? Ale wszystko jest OK
  7. Po co kopać się z koniem? Udowodnij księdzu, że Boga nie ma bo my takie same ssaki, jak i inne, tylko lepiej wyewoluowane. Bez sensu. Najprostszy przykład, wszystkie pszeniczniaki robię zawsze na FM41, bo uważam je za najlepsze do pszenicy, a czy brzeczka ma 14, czy 11 BLG nie ma najmniejszego znaczenia. Zrobiłem różnych pszeniczniaków dziesiątki, bo lubię i zawsze na tych płynnych wychodzą wyśmienicie.
  8. Tak też uczynię. Dziękuję i wszelkiego powodzenia życzę!!!
  9. Niby czytałem, że CO2 i tak wypycha powietrze z wiadra, ale jednak to bulganie to miód na moje serce. Nigdy bym cichej rurki nie kupił ? Czyli nie ma co przelewać do szczelnego fermentora, tylko niech sobie dojrzewa, prawda?
  10. Very muchas gracias Panowie!!!!
  11. Sprawdziłem BLG i jest na poziomie 14, już jak zlewałem do menzurki czuć było zapach fermentacji, a i ostra pianka była po zlaniu. Czyli jednak pracuje!!!! ? Pierwszy raz używałem tego fermentora, bo wielki 42 litrowy, a tu taki zong. Czyli wynika z tego, że fermentor jest nieszczelny chyba. Czyli co, raczej nie będę kombinował, tylko zostawiam to, niech sobie już pracuje w tym nieszczelnym fermentorze, czy lepiej zlać do szczelnego? Czyli grzybki pewnie dostały lekkiego zawrotu głowy na mieszadle, ale to ich nie wykończyło ?
  12. Panowie mieliście rację, BLG właśnie zmierzyłem i jest na poziomie 14, zresztą już przy zlewaniu do menzurki czułem wyraźny zapach fermentacji, a i pokaźna pianka się zrobiła. Czapka z głowy Panowie. Czyli fermentor do dupy, nieszczelny. Pierwszy raz go użyłem bo wielki 42 litrowy, a tu taka kicha. Pochlastał bym się chyba, jakby mi się ta brzeczka zepsuła, nawalczyłem się z nią z powodu olbrzymiego zasypu, do tego wprowadziłem modyfikacje typu - brazylijska kawa namaczana w burbonie przez tydzień, później wypalana w piekarniku i wiele innych nowatorskich pomysłów. Czyli co, będzie dobrze???
  13. Jednym słowem armagedon!!! No nic, jutro jak dotrą nowe drożdże, to zagotuję jeszcze raz brzeczkę, żeby być pewny, że nic się tam nie zalęgło, schłodzę i zadam jeszcze raz grzybki. To chyba najlepsze i najpewniejsze wyjście.
  14. Chyba właśnie tak zrobię jak radzisz. Przynajmniej będzie pewność. Szkoda mi tej brzeczki, bo narobiłem się jak cholera, bardzo duży był zasyp, a do tego jeszcze specjalna brazylijska kawa namoczona w burbonie i wypieczona w piekarniku, jednym słowem masa roboty. Starczy ją pogotować 10 minut?
  15. Jeszcze jedno mi do głowy przychodzi, otóż przelewałem z jednego wiadra do drugiego już po zadaniu drożdży, czy upadek z wysokości mógł im też zaszkodzić? ?
  16. Suchary zawsze kręciłem na mieszadle i nigdy nic im się nie stało, nie pamiętam ale chyba u Palmera to wyczytałem. Jeszcze jedno mi do głowy przychodzi, otóż przelewałem z jednego wiadra do drugiego już po zadaniu drożdży, czy upadek z wysokości mógł im też zaszkodzić? ? OK w takim razie jak będę zadawał nowe drożdże, to mam ponownie napowietrzyć brzeczkę?
  17. Nie rozumiem, zawsze tego typu suchary kręciłem koło 20 minut - tak jak to wszędzie piszą, czy te dodatkowe 10 minut stanowi taką różnicę???
  18. To jest myśl, faktycznie nie pomyślałem o tym. W wiadrze 33 litrowym było bardzo mało miejsca, ale w tym 42 litrowym jest sporo miejsca nad brzeczką, ma to może jakiś wpływ?
  19. Nie po prostu psikałem spreyem, więc minimalnie, tyle że kolba była 0,5 litrowa i napsikałem do środka, ale odczekałem chwilę zanim wlałem wodę i drożdże. Starter kręcił się około pół godziny, tak jak pisałem. 72 godziny, to trochę długawo. Mam nie panikować i czekać?
  20. Dzień Dobry, mam podobny problem. Uwarzyłem 28 litrów Imperialnego Stouta Kawowego, w przepisie była laktoza, ale zbadałem BLG przed jej dodaniem - wynik 19BLG, po dodaniu laktozy - 22 BLG. Zrobiłem starter z drożdży suchych "Belgia Tripel M31 Mangrove Jack's. Na opakowaniu było napisane, że są to drożdże do ciężkich piw klasztornych z dużą tolerancją na alkohol. Na opakowaniu była informacja, że te 10g drożdży jest na +/- 20 litrów piwa, więc uwodniłem 2 saszetki i mieszałem na mieszadle magnetycznych dobre pół godziny. Brzeczkę porządnie napowietrzyłem i dodałem pożywkę dla drożdży, zadałem drożdże w temperaturze 18°C, a wiadro umieściłem w temp. 16°C. I teraz pytanie: Minęło 72 godziny i w wiadrze kompletnie nic się nie dzieje, żadnych oznak fermentacji. Równocześnie robiłem 2 piwa i obok tego Stouta również Pilsa w temp 10°C w lodówce, pils ruszył po 24 godzinach, a Stout nie. Czyli dolniak ruszył prędzej od górniaka. Drożdże miały jeszcze rok ważności, sprawdzałem. Analizowałem gdzie mogłem popełnić błąd i jedyne co mi przychodzi do głowy, to to że dezynfekowałem fermentor i kolbę, gdzie uwadniałem drożdże 80% alkoholem, spreyem, gdyż brakło mi piro po pierwszym piwie. Nie wlewałem jednak od razu, ale chwilę dałem (5 minut) na odparowanie alkoholu. Czy mogło to zaszkodzić drożdżom??? Zna ktoś ten szczep??? Zamówiłem już 3 nowe saszetki tych samych drożdży, bo chcę jakoś uratować tą brzeczkę. Czy jeżeli będę zmuszony dodać nowy starter z tych 3 saszetek, to powinienem ponownie napowietrzyć brzeczkę??? Nigdy nie robiłem restartu. Czy powinienem jednak odczekać jeszcze??? Napowietrzenie było naprawdę potężne, gdyż pierwotnie przelałem to do wiadra 33 litry, ale piana po napowietrzeniu była taka, że wlazła mi do rurki fermentacyjnej. Wszystko umyłem, posprzątałem i miałem iść spać, ale pomyślałem sobie, że jak ruszy fermentacja, bo wszystko wylezie mi z wiadra, więc ponownie wszystko rozbebeszyłem i przelałem kranikiem z dużej wysokości do wiadra 42 litry (które to dezynfekowałem alkoholem). Bardzo będę wdzięczny za każdą informację, czy sugestię.
  21. Dzień Dobry, uwarzyłem 28 litrów Imperialnego Stouta Kawowego, w przepisie była laktoza, ale zbadałem BLG przed jej dodaniem - wynik 19BLG, po dodaniu laktozy - 22 BLG. Zrobiłem starter z drożdży suchych "Belgia Tripel M31 Mangrove Jack's. Na opakowaniu było napisane, że są to drożdże do ciężkich piw klasztornych z dużą tolerancją na alkohol. Na opakowaniu była informacja, że te 10g drożdży jest na +/- 20 litrów piwa, więc uwodniłem 2 saszetki i mieszałem na mieszadle magnetycznych dobre pół godziny. Brzeczkę porządnie napowietrzyłem i dodałem pożywkę dla drożdży, zadałem drożdże w temperaturze 18°C, a wiadro umieściłem w temp. 16°C. I teraz pytanie: Minęło 72 godziny i w wiadrze kompletnie nic się nie dzieje, żadnych oznak fermentacji. Równocześnie robiłem 2 piwa i obok tego Stouta również Pilsa w temp 10°C w lodówce, pils ruszył po 24 godzinach, a Stout nie. Czyli dolniak ruszył prędzej od górniaka. Drożdże miały jeszcze rok ważności, sprawdzałem. Analizowałem gdzie mogłem popełnić błąd i jedyne co mi przychodzi do głowy, to to że dezynfekowałem fermentor i kolbę, gdzie uwadniałem drożdże 80% alkoholem, spreyem, gdyż brakło mi piro po pierwszym piwie. Nie wlewałem jednak od razu, ale chwilę dałem (5 minut) na odparowanie alkoholu. Czy mogło to zaszkodzić drożdżom??? Zna ktoś ten szczep??? Zamówiłem już 3 nowe saszetki tych samych drożdży, bo chcę jakoś uratować tą brzeczkę. Czy jeżeli będę zmuszony dodać nowy starter z tych 3 saszetek, to powinienem ponownie napowietrzyć brzeczkę??? Nigdy nie robiłem restartu. Czy powinienem jednak odczekać jeszcze??? Napowietrzenie było naprawdę potężne, gdyż pierwotnie przelałem to do wiadra 33 litry, ale piana po napowietrzeniu była taka, że wlazła mi do rurki fermentacyjnej. Wszystko umyłem, posprzątałem i miałem iść spać, ale pomyślałem sobie, że jak ruszy fermentacja, bo wszystko wylezie mi z wiadra, więc ponownie wszystko rozbebeszyłem i przelałem kranikiem z dużej wysokości do wiadra 42 litry (które to dezynfekowałem alkoholem). Bardzo będę wdzięczny za każdą informację, czy sugestię.
  22. Generalnie możesz, to nie będzie miało żadnych negatywnych skutków. Możesz też zrobić dekokcję, definicję wklejam poniżej: " Ten sposób zacierania jest podobny do zacierania sterowanego temperaturowo, ale podgrzewanie zacieru pomiędzy poszczególnymi przerwami robi się w specjalny sposób: poprzez odebranie części zacieru (jak najgęstszej), doprowadzeniu go do wrzenia w osobnym garnku i wlaniu z powrotem go głównego zacieru Np. gdy chcemy zacierać w temperaturze 52* i 68*, możemy wrzucić słody do wody w temp. ~53* (zacier powinien być dość rzadki ~1:4), poczekać ok. 1/2h i wybrać z garnka ok. 1/3 gęstej zawartości (najlepiej robić to sitkiem) do mniejszego garnka. Taki dekokt podgrzewamy do ok. 70°C (ciężko będzie ustalić tą temperaturę precyzyjnie) i potrzymać ok. 20 minut - w tym momencie następuje konwersja większości skrobi zawartej w ziarnach dekoktu. Następnie doprowadzamy dekokt do wrzenia i gotujemy 10-30 minut (im ciemniejsze słody, tym dłużej). Potem wrzący dekokt powoli, najlepiej chochelką wracamy do głównego gara w którym pozostaje reszta rzadkiego zacieru w temperaturze ok. 50*. Przez to podgrzewamy zacier do temperatury 68*, w której pozwalamy mu jeszcze pobyć 10-30 minut aż do negatywnej próby jodowej. Może zdarzyć się, że dekokt nie podgrzeje zacieru do docelowej temperatury, można wtedy dolać wrzątku lub podgrzać go płomieniem, a następnym razem odbierać więcej dekoktu. Dokładną ilość można wyliczyć programem np. BeerSmith. Zawsze warto odebrać nieco więcej do dekoktu, niż się nam wydaje, najwyżej zwrócimy tylko część, a reszcie pozwolimy nieco ostygnąć w garnku dekokcyjnym. Powyższa procedura do dekokt jednowarowy - dekokcję robimy tylko raz. Można tę procedurę powtórzyć dwa razy np. 52 do 62 i 62 do 72 stopni, albo nawet trzy 40-50-60-70 itp. Można też dekokcyjnie zrobić mash-out: odbieramy wtedy rzadką część zacieru, podgrzewamy do wrzenia i od razu wlewamy z powrotem. Są tez pewne warianty dekokcji - można np. jednym dekoktem obsłużyć 2 przerwy np. zaczynamy w 40*, odbieramy 2/3 do dekoktu, potem część zwracamy, aby podnieść temperaturę do 50* na 10 minut, a potem zwracamy resztę, podnosząc do temperatury scukrzania. Inna wariacja to tzw. dekokcja amerykańska (cereal mash) w której do dekokcji (a właściwie kleikowania) bierze się tylko surowce niesłodowane, doprowadzane są do wrzenia i wracane do zacieru, aby podnieść temperaturę."
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.