Skocz do zawartości

lechu555

Members
  • Postów

    510
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    9

Treść opublikowana przez lechu555

  1. Panowie a dlaczego rozcieńczenie miałoby sprawić, że wyjdzie z tego woda skoro mnóstwo drożdży kończy swoją fermentację właśnie na poziomie wspomnianych przeze mnie 2-3 BLG i jak woda zdecydowanie nie smakuje ? Przy czym nie upieram się, że musi to być ten poziom bo piwo z 5 BLG też będzie smakować, dlatego napisałem do poziomu PREFEROWANEGO, czyli nalepiej wziąć trochę z kranika do szklanki i rozcieńczyć tak by wystarczająco smakowało. To wszystko piszę, przy założeniu, że te 10BLG są cukrami niefermentowalnymi i dałem sposób na sprawdzenie tego. Równie dobrze Wasze sugestie z dodaniem gęstwy mogą się okazać psu na budę jeśli się okaże, że to właśnie cukry niefermentowalne, wtedy gęstwa nic tutaj nie da, no chyba, że WB-06. Najpierw określmy z czym mamy do czynienia w przypadku autora wątku. Nawet gdyby to w czym problem jeżeli zachowa się końcowe BLG na poziomie normalnego piwa 2-3-4-5 BLG ? Fakt, że alkoholu już tam nie będzie za wiele, ale co poradzić innego JEŻELI okaże się, że to cukry niefermentowalne z tego ekstraktu, który dał, mu zalegają w piwie ? Jeżeli ktoś twierdzi, że straci to smak to można łatwo sobie sprawdzić: -zrób roztwór 1l - 10BLG - wsyp do jednego litra 100g cukru -zrób roztwór 1l - 20BLG - wsyp 200g do 1 litra wody, rozwodnij to do 2l - wyjdzie 2l - 10BLG Czy smak się będzie różnił w obu tych przypadkach ?
  2. Zerknij na giełdę. Widzę, że są tam chyba ze trzy ogłoszenia z kociołkami. Różne przedziały cenowe. Na to 'pełne wyposażenie browaru' i kociołek z mieszadłem ostrzę sobie nawet zęby, ale z drugiej strony gar i indukcja u mnie daje nieźle radę.
  3. Mnie się wydaje, że nie było problemu z fermentacją. Ekstrakty mają to do siebie, że mają dużą zawartość cukrów niefermentowalnych. Sam pamiętam jak z ekstraktowej gozdawy 12tki zostało mi ok 5BLG które już nie spadało. Jeżeli nie masz zapasowej paczki drożdży albo od kogo pożyczyć gęstwy to można by sypnàć troche cukru tak by podbić to wszystko o 1BLG i sprawdzić czy fermentacja ruszy. Jeżeli ruszy i stanie znowu na 10 blg to masz już odpowiedź, że to cukry niefermentowalne. Wtedy rozwodnij piwo wodą do jakiegoś preferowanego BLG np. 2-3blg i możesz iść dalej.
  4. Z powyższym się pozostaje mi tylko się zgodzić w 100%.
  5. Właśnie dzisiaj zabutelkowałem piwo z Gwoździ i Bananów i przelałem na cichą z chmieleniem na zimno wheat'a z Amerykańskiego Snu z jednej warki 30l, do fermentora poszło wszystko razem z chmielimi i osadami. Z11blg oba zeszly mi: weizen do 3 a wheat do 2. Chmielone na goryczkę odzyskanym z poprzedniej warki z chmielenia na zimno Styrianem dragonem 30gr i 10 citry co to mi została. Efekt? W weizenie ni cholery nie czuć goryczki jak przykładam język do podniebienia i próbuje przełknąć ślinę. Drugie 15l wheata taką samą metodą doskonale ją czuć i jest git, nie jest jakaś duża, ale nie da jej się nie odczuć. Zresztą w opisie Amerykańskiego Snu chyba było napisane , że eksponuje chmielowość i zdecydowanie coś w tym jest! Napisz nam tutaj jak Twoje odczucia w obu piwach co do chmielowości jeżeli zdecydujesz się zrobić jak ja. Do czego zmierzam: człowieku olej wszelakie granice stylu. ŻADNA tragedia się nie stanie jak w którymś tych styli się nie zmieścisz. Nie ujmując doświadczenia kolegom z forum, ale czasami ma się wrażenie , że mają zbyt aptekarskie podejście, 10, 15, 20 ,25 IBU jakby ktokolwiek miał widzieć w tym jakąś różnicę. Do laboratorium ani na konkurs tego piwa nie oddajesz wszak, a jak infekcja nie popsuje nic to marne szanse by wyszło z tego inne piwo niż przynajmniej dobre i na pewno lepsze niż 90% tego co jest na rynku. Jakie następne piwo na Amerykańskim Śnie będzie? Ja pewnie coś w stronę AIPY, na pewno coś wykręcającego ryj. Bo jeśli chodzi o chmiele to te drożdże naprawdę sprawiają wrażenie , że się z nimi lubią. A obok trzasne jeszcze ze trzy, cztery warki weizenów. Pozdro i bezproblemowego warzenia.
  6. [WARSZAWA] Jako, że fermentacja powoli dobiega końca i będę przelewał na cichą (kwestia dni, mogę poczekać jeżeli ktoś zechce) to mogę oddać gęstwę po FM52 Amerykański Sen i FMniepamiętamile Gwoździe i Banany. Od razu ostrzegam, że do fermentora poszło wszystko razem z gorącymi osadami, ale raz, że jak ktoś będzie chciał zadać od razu to żaden problem wtedy, dwa nigdy nie miałem problem z użyciem takowej nawet po ok miesiącu, aczkolwiek informuję bo ludzie są jakoś na to wyczuleni.
  7. Tutaj akurat się nie zgodzę co do czasu dodawania dodatków aromatycznych, bo gdzieś był eksperyment na Brulosophy, że koleś dodawał chmiele w w momencie zadania drożdży i aromat było jak najbardziej czuć i chyba wcale nie mniej niż w takim samym piwie chmielonym taką samą ilością chmielu tylko, że na fermentacji cichej. Być może herbata będzie się rządzić innymi prawami. No i też herbata i to co w niej jest raczej lepiej się rozpuszcza w wodzie niż substancje aromatyczne w chmielu. Coraz bardziej mi to wygląda na to, że może chmiel potrzebuje jednak sporego litrażu, żeby oddać co ma do oddania w tym temacie. Nawet w wódce (ponoć lepsza rozpuszczalność) nie przyniosło to żadnego efektu.
  8. Niespecjalnie przejmowałem się chmieleniem na goryczkę. Dałem po prostu 30gr użytego we wcześniejszej warce na chmielenie na zimno słoweńskiego Styriana Dragona i jakieś resztki Citry (może z 10gr tego było) na 30l. Goryczki tam nie będzie za wiele, a i niespecjalnie mi w Wheacie na niej zależy, jak dotychczas wszystkie wheaty, które piłem nie wykazywały specjalnie goryczki w smaku, a bardziej smak brał się z wrażeń aromatycznych tego piwa, o wiele bardziej skupię się na chmieleniu na zimno. Piwo robię bardziej jako powód, żeby się z kimś napić, a raczej u mnie większość krzywi ryj już na Żywca APA. Może nie będzie to 100% stylu, ale poszedłem sobie na taki kompromis między tymi dwoma stylami, żeby skorzystać z jednego warzenia i przede wszystkim rozbujać drożdże na następną AIPĘ, zobaczyć jak weizeny wychodzą na płynnych no i ogólnie doświadczyć pierwszy raz w życiu drożdży płynnych. Może to będzie jakaś wielka jakościowa zmiana w moim warzeniu. Zacieranie właśnie tak zrobię. Słodu owsianego nie mam, ale pszeniczny i owszem. Co do karmelu to właśnie myślałem, że to on ma najwięcej mieć udziału w słodkości. Wybór drożdży już stety/niestety podjęty i jest to właśnie Fermentum Mobile. Laktozę w sumie mam. Ale do ilu BLG jej sypać, żeby nie przesłodzić, ale żeby jednak dać goryczce usiąść na tym cukrze. Tak swoją droga: ogólnie mam wrażenie, że gorycz o wiele łatwiej współgra właśnie ze słodkim niż z wytrawnym i jak sięgam pamięcią, to raczej większość mocno chmielonych piw, które piłem zawsze miało raczej mocną podbudowę słodową niż były wytrawne. Nie mogę sobie przypomnieć żadnego piwa, które byłoby wytrawne z dobrze siedzącą goryczką, widocznie wytrawne i goryczkowe to sztuka zrobić. A u mnie to jak bym nie chmielił tych moich piw to po fermentacji (zazwyczaj US-05, S-04, zazwyczaj końcowe BLG to jakieś 2-3) ta goryczka już nie siedzi tak dobrze jak np. wcześniej brzeczka po gotowaniu z tym chmielem. Tak samo jak bawiłem się w, ostatecznie nieudane, eksperymenty z herbatką chmielową - jak chmiel był w samej wodzie to wykręcało ryj nieprzyjemnie jak się to piło, ale jak rozpuściłem w tym cukier na syrop do refermentacji - nagle zaczęło wszystko nabierać sensu, tak jakby wszystko co nieprzyjemne z chmielu schowało się pod cukrem. Często można usłyszeć, że goryczka jest kontrowana słodowością i chyba teraz zaczynam rozumieć co oznacza ten termin bo dotychczas rozumiałem go tak, że te dwa odczucia (słodowość, goryczka) walczą ze sobą o dominację nad kubkami smakowymi, a to chyba jednak chodzi o to, że one właśnie współpracują ze sobą. Wiem, że to może dla Was nie odkrycie i oczywistość, ale zanim coś się stanie oczywiste... Rozwiązania były w zasięgu ręki, a wraz ich nie widziałem.
  9. Tutaj akurat się obczytałem forum i póki co narobiłem 30 litrów 11stki BLG, 50:50 pszenica, jęczmień, podzieliłem na dwa fermentory po równo i do jednego poszły Gwoździe i Banany, do drugiego właśnie Amerykański Sen (będzie American Wheat) i właśnie postanowiłem z fiolki bezpośrednio dać drożdże (termin "przydatności" jeszcze trzy miechy), może nadal jest to underpitching, ale ludziom wychodzi i w ten sposób, zobaczymy. Oba fermentory ładnie ruszyły po parunastu godzinach i właśnie z gęstwy po FM52 poleci AIPA w następnym rzucie jak tylko zleje na cichą Wheat'a. A to piwo harcerskie to zrobię sobie obok z wysłodzin po zacieraniu AIPY parę litrów bo aż mnie zaintrygowało, że z 4.5BGL da się uzyskać coś innego niż wodę smakową
  10. od ilu % słodu karmelowego w zasypie można mówić o przedawkowaniu ? Na wikipiwo widzę, że nawet do 40% można dać (ciekaw jestem co to za piwa są). Drożdże to akurat FM52, nie wiem ile zejdą przy zatarciu na słodko, pierwszy raz będę używał płynnych drożdży więc pomyślałem, że wybór właśnie padnie na AIPĘ, lubię słodkie i gorzkie (np. lubię próbować brzeczkę po gotowaniu gdy pływają w niej chmieliny), ale już samo słodkie jakoś nie bardzo mi podchodzi, albo jeszcze nie znam życia... Szczęśliwego Nowego Roku dla wszystkich czytających wątek.
  11. Jako, że wole mieć więcej piwa o mniejszym ekstrakcie niż mniej piwa o większym, a na alkoholu mi nie zależy za bardzo to głupie pytanie: dałoby się jakoś oszukać i po prostu zatrzeć to na słodko, żeby dać to odczucie słodowości kontrowanej goryczką z typowego chmielenia AIPY ? Danie wincyj słodu karmelowego (kosztem pewnie ciemniejszej barwy). Ktoś coś takiego może uskuteczniał ?
  12. A czym tłumaczysz sobie tą mniejszą wydajność bo na pierwszy rzut oka nie ma specjalnie powodu by miala być mniejsza? Co prawda ja nie zacieram w worku tylko filtruje w nim po przeniesieniu zacieru do worka założonego na fermentor, ale zakładajàc, ze ktoś ma worek rozpościerający się na cały gar zacierny to już kompletnie nie idzie się doszukać przyczyn mniejszej wydajności. Należałoby jeszcze założyć przy tym, że robimy wysładzanie. Tak aczkolwiek jak masz gęstwę z droższych (i załóżmy, że lepszych) drożdży to zawsze mnie kusi by jednak skorzystać z niej licząc na lepsze piwo, w końcu jak się tyle czasu brzeczke robiło to by się chciało wyciągnąć z niej jak najwięcej. To zazdroszcze, że tak u Ciebie się układa u mnie nigdy tak nie było. Prawda, aczkolwiek jak ostatnio przelalem wszystko jak leci to i tak mi się to jeszcze bardziej zbiło niż się osadziło po schłodzeniu brzeczki. To wlaśnie ten 1l - 1.5 który się "wycisnął" pod ciężarem opadającego osadu i drożdży. Zawsze zanim mi drożdże ruszą z gęstwy mija kilka dobrych godzin to osadu mam mniej więcej 2-4 litrów ,a po burzliwej wlaśnie ten litr , półtorej mniej go. Ogólnie w tym temacie nawet niekoniecznie mi chodzi o BIAB sam w sobie, podałem go bardziej w kontekście osadu by zbić argument przeciw BIABowi odnośnie osadu tegoż. Abstrahując od BIABu można wszak nie czekac aż się złoże filtracyjne z młóta ułoży tylko zamieszać wszystko i spuścić jak leci. Dolewać wody jak ktoś chce wysładzać ciągle i mieszac, albo po spuszczeniu wszystkieho potem dolac wody, znowu zamieszać i sru do gara i tak na raty jeśli jeszcze nie wysłodziliśmy wszystkich cukrów w młócie. Też troche się przyoszczędzi czasu. Nie trzeba czekać na złoże, zwracać vorlaufu, można odkręcić kran na pełną... Można by w sumie podnieść jeszcze kontrargument, że większa iloś osadów to większe prawdopodobieństwo przypalenia się przy gotowaniu aczkolwiek nigdy nie miałem z tym kłopotu, nawet na max mocy indukcji która grzeje mi wodę na herbatę w minutę. Mieszam dla bezpieczeństwa dopóki nie zacznie brzeczka wrzeć a potem miesza się to już samo Zero przypaleń jak dotąd.
  13. Próbowałem już kilka razy, jak dotąd udało mi się raz z Citrą trzymaną w wodzie ok 60stopni jakieś 30min, oddzielenie chmielu od ekstraktu poprzez praskę francuską. Efekt ewidentnie był i to dobry, aczkolwiek po ok 2tyg po aromacie ani śladu w butelce. Już nigdy mi się nie udało nawet tego powtórzyć, a próbowałem trzymać dwa dni w wodzie, trzymać krótko w wodzie, dać więcej chmieli, dać mniej, mieszać, nie mieszać, robić ekstrakt chmielowy na bazie wódki - efekt ten sam - zero aromatu. Metoda wydawała mi się z początku genialna i prezentowała same zalety, można łatwo oddzielić chmiel, ominąć trawiastość, ale dzisiaj chyba ostatecznie rzucam ją w cholerę. Czy ktoś ma jakieś pozytywne i powtarzalne w miarę doświadczenia z tego typu sposobem uzyskiwania aromatu w piwie ?
  14. Czy w świetle eksperymentu https://brulosophy.com/2014/06/02/the-great-trub-exbeeriment-results-are-in/ jest sens wydłużać sobie robotę z warzeniem i przejmować się osadem w fermentorze oraz gorącym osadem po gotowaniu brzeczki? Filtracja przez młóto potrafi być naprawdę frustrująca i chyba nie ma człowieka, który nie miał z nią kiedyś problemów, do tego wysładzanie, drugie tyle roboty... Moje pierwsze zmagania z tym shitem trwały 2 godziny, a chęć uwarzenia swojego piwa była tak wielka, że się cholernie wkurzyłem, że coś z czym nie wiedziałem, że mogą wystąpić problemy wzięło mnie z zaskoczenia, więc rzuciłem to w diabły i przeszedłem na worek do BIABu (tylko do filtracji, nie zacieram w nim bo po co) jak tylko go odkryłem, nawet wysładzanie robię totalnie na lenia i po prostu leje wodę do worka przez młóto i mieszam wór i do góry go i wyciskam dziada albo daje obcieknąć. Potem po gotowaniu i schłodzeniu, próbuje dekantować brzeczkę znad osadu, chociaż niespecjalnie się przejmuje jeżeli wpadnie mi tam jakiś osad. Resztki osadu (nigdy więcej niż 4 litry na 30l gotowanych z 5kg słodu nie miałem) daję do osobnego gara i czekam nawet i dzień aż to opadnie - czasami można odratować jeszcze z tego z 1-1.5 l i leje do fermentora. Nigdy jeszcze w ten sposób nie miałem zakażenia. Piwo ostatecznie wychodzi bez zarzutu, klarowność po cold crashu tak samo, ponoć w powyższym eksperymencie klarowność wyszła nawet lepsza w fermentorze z osadem. Tłumacze to sobie tak, że może jak drożdże się uwieszą na tym osadzie to razem z nim łatwiej jest im opaść razem na dno, ale to tylko hipoteza wymyślona na szybkiego... Być może ktoś różnicę w finalnym produkcie wyczuje, ale nie oznacza to w żadnym wypadku, że piwo nie wyjdzie bardzo dobre tylko i wyłącznie z tego powodu. Czy jest sens utrudniać sobie życie zatem ? Zdaje sobie sprawę, że można doszukać się również i wad takiego rozwiązania, ja widzę dwie potencjalne: -chmieliny podczas fermentacji mogą sprawić, że goryczka może wyjść za długa, zbyt ściągająca - kupuję ten argument, aczkolwiek w piwach nie-jakoś-przesadnie-chmielonych nigdy nie miałem z tym problemu. Nie wiem jak u Was, ale zazwyczaj chmieliny u mnie opadają pierwsze po gotowaniu na dno i potem są przykryte osadem, więc dałoby się w sumie ich pozbyć albo chociaż zredukować ich ilość w fermentorze. Podobnie mam w gęstwie, do której też zaciągnie mi się czasem trochę chmielin z dna - zazwyczaj jak mieszam w słoiku taką gęstwę to chmieliny zawsze pierwsze opadają, potem dopiero zdechłe (?) drożdże a potem te "najbardziej żywe", aczkolwiek tego pięknego książkowego rozwarstwienia nigdy mi się nie udało uzyskać. -problemy z trwałością gęstwy zebranej po takiej fermentacji - przerabiałem temat i ostatnio zadałem takową gęstwę US-05 dwa razy, raz od razu po zebraniu jej z poprzedniej warki, potem w słoja i już nie pamiętam jak starą, ale minimum ze 4 tygodnie do następnej, zero problemów. Piszę to w dziale Piaskownica bo może nie ma sensu kłaść na to aż tak wielkiego akcentu radząc początkującym piwowarom (zatem i dla mnie) ?? Może pewne procesy niepotrzebnie komplikujemy w jakiejś niemałej części przypadków ?
  15. czepiacie się o BLG, ale żeby już podbić je np. ekstraktem to nikt nie doradzi, przecież można jeszcze wszystko uratować.
  16. a jakby koncerny nagle wszystkie jak jeden mąż zaczęły by produkować takie same okrutne piwa jak ich obecne lagery tylko, że górniaki to sprzedaż by spadał Twoim zdaniem ? przy założeniu, że większość ludzi szuka w piwie wrażeń smakowych to mógłbym przyznać rację ale spójrzmy prawdzie w oczy - tak zwyczajnie nie jest. Przytłaczająca większość ludzi kupuje piwo bo chce się albo nawalić albo ochłodzić, przy czym bardzo zabawne są te dyskusje piwoszy spod znaku Tyskiego, Harnasia, Żubra, Tatry, Żywca czy co tam jeszcze o wyższości ich marki piwa nad pozostałymi i nie jestem przekonany czy mają na myśli smak, ale jeżeli tak to podziwiam ich rozdzielczość kubków smakowych, która pozwala im czuć między tymi wyrobami jakąkolwiek różnicę. nie wiem czy te miliony reprezentują tutaj większość, ale większość nawet nie wie, że pije lagera, a wybór najczęściej sprowadza się do ceny i ewentualnie zawartości alkoholu, względnie do stosunku ilości alkoholu do ceny
  17. aż mi się przypomniał Paulaner Pszeniczne Bezalkoholowe...
  18. Zły strzał. Otwarta fermentacja. Cały chmiel idzie do śmieci. -czemu do śmieci bo nie wiem ? Pytam serio. A to jest obowiązek podawania IBU na etykiecie? Jakoś na większości piwo dostępnych w sklepach nie widziałem, ale może jestem ślepy, a może dopiero od jakiegoś poziomu jest obowiązek podawania, chętnie usłyszę odpowiedź bo również nie wiem. No to jak niby browary testują recepturę w takim razie ? Piszą sobie na papierze recepturę i o teraz odpalamy ją na skalę hektolitrów, na pewno się sprawdzi. Poza tym straszliwie się czepiasz, jak ktoś ma mózg zamiast styropianu to sobie taką recepturę w domu w ostateczności przetestuje, wielkie mi mecyje, mówię o kilku, kilkunastu litrach, a Ty o celnikach... W sumie to jak by się zastanowić to nie wiem czemu w ogóle dyskutujemy o browarach, mam wrażenie, że w którymś momencie tylko po to one zostały wciągnięte do tematu, żeby argumentować to na zasadzie autorytetu: "browary tak nie robią, więc nie ma sensu tego robić też i w domu".
  19. Jeżeli nie przekonuje Ci bezwzględna kwota oszczędności to przelicz ją sobie może na coś innego, np słód. Jeżeli 100g Citry mam za 22 zł i mogę tym nachmielić jedną warkę na aromat i dwie następne na goryczkę po 50g każda, które zamierzałem nachmielić Citrą (bo czemu nie) to oszczędzam 22 zł czyż nie ? 22 zł - dla jednego dużo dla jednego mało, dla Ciebie to jest dość tani chmiel, ale jak sobie wyobrażę, że za te oszczędzone 22zł mógłbym kupić 4 kg słodu i mieć z tego 20l brzeczki 12stki, a może i nawet więcej jak się przyłożę do zacierania, to szkoda mi, że mogłem mieć te 40 piw za tą samą cenę. A teraz podstaw sobie jakiś inny chmiel, który nie jest dla Ciebie dość tani i policz co możesz za to mieć. Może taka perspektywa lepiej przedstawia dlaczego warto powtórnie wykorzystać chmiel bo widać co można by za te oszczędności mieć. A dlaczego saszetka ma nie być lepszym rozwiązaniem POD PEWNYMI WZGLĘDAMI ? Wszystko zależy na czym bardziej Ci zależy. W gęstwie ryzykujesz mniej lub bardziej zakażenie i niekoniecznie będzie to czuć w gęstwie przed jej zadaniem. Saszetka redukuje to zagrożenie, aczkolwiek nie upieram się, że przy dobrze przechowywanej i w miarę świeżej gęstwie jest się czego bać. Więc jeżeli mniej zależy Ci na szybkim starcie fermentacji, a bardziej na bezpieczeństwie to saszetka jest lepszym rozwiązaniem. Jeżeli chce zredukować koszty i mieć szybszy start to wybiorę gęstwę kosztem jakiegoś tam ryzyka mniejszego czy większego. Nie wiem właśnie co na myśli miał anteks mówiąc "browary komercyjne", założyłem, więc, że takie, które jednak chmielą na zimno. Dajmy na to mamy Miłosława Chmielowego Lagera, i inne ich wyroby jak Marcowe, Pilzner, Niefiltrowane, gdzie można tenże chmiel wykorzystać. Również wspomniałem wcześniej o piwach "mniej rygorystycznie chmielonych". Wszak nikt nie mówi, że ten chmiel trzeba od razu ładować ponownie do IPY. Co do powtarzalności - zauważ, że nawet bez naszych rozważań z jej utrzymaniem jest różnie. No i co stoi na przeszkodzie by browar sobie przeprowadził eksperyment, po prostu wziął z głównego kotła trochę brzeczki kilka równoległych mini warek po parę litrów, wykorzystał do każdej z nich inną ilość odzyskanego chmielu i sprawdził, jaki poziom nachmielenia takim odzyskanym chmielem daje poziom goryczki identyczny jak ich regularny produkt.?
  20. Ja też zrobiłem to dwa tygodnie temu i jest pięknie jak spróbowałem próbki. 60g mieszanki (Citra, Zula i jakieś resztki Sybilli) co to mi została z herbatki chmielowej na aromat z poprzedniej warki. Ile IBU ? Nie mam pojęcia, ale goryczka jest konkret. No ,a co do oszczędności to kwestia perspektywy, mnie stać na to by pozwolić sobie na marnotractwo, wysładzać też nie muszę, zamiast gęstwy sypać świeżą saszetkę drożdży, ale jakoś boli mnie świadomość tego, że marnuje się coś z czego jeszcze można zrobić użytek w takiej samej sprawie. Skoro te same efekty można uzyskać w sposób efektywniejszy to czemu nie. Jeżeli powiedzmy, że chmielimy na zimno 100g Citrą za 22 zł (cena z allegro) i można potem porządnie nachmielić tym na goryczkę jeszcze przynajmniej ze dwie warki to już tych batoników trochę jest. najwidoczniej bo ja nie widzę powodu by ponownie go nie wykorzystać. No chyba, że goryczkowego chmielu tyle przerabiają w zakładzie w stosunku do chmielu na zimno, że jest tak niewielki ułamek, że w ujęciu całościowym oszczędność jest wtedy marginalna.
  21. Nooo i to mi się podoba, swoją drogą nie wiem jak Wy wszyscy osiągacie to super wyraźne rozwarstwienie drożdży w słoju, nigdy moja gęstwa nie ułożyła się w warstwy choćbym nie wiem co przy niej robił, nigdy też nie przejmowałem się czy daje jej wierzchnią warstwę czy nie i nigdy nie miałem z tego powodu problemów z zakażeniem się piwa czy co tam jeszcze.
  22. Zebrać chmiel (który i tak trzeba jakoś oddzielić od piwa) i wrzucić go do następnej warki to wielki zachód? Nie mówię, że da się wtedy obliczyć dokładnie IBU itd. (pomijając to, że ta jednostka często guzik mówi o możliwych odczuciach goryczy), ale do nierygorystycznie chmielonych piw spokojnie zrobi to robotę i pozwoli zredukować koszty chmielów goryczkowych - właśnie dlatego zdaje się to opłacalne. No właśnie nie do końca, wszak izomeryzacja alfa-kwasów z chmielu przy chmieleniu na zimno jest niska, o ile w ogóle zachodzi (tutaj jakiś mądry chemik by się przydało by się wypowiedział), więc w tym chmielu jeszcze zostaje coś po co warto się schylić.
  23. Wygląda na to, że bez szwagra nie dojdę prawdy, a ja go cholera nie mam...
  24. bo są gupie. Nie wszystko co rozsądne jest uskuteczniane, nawet powiedziałbym, że ludzie mają tendencję do komplikowania sobie życia tam gdzie to niepotrzebne.
  25. Po kiego grzyba ? Skoro można wykorzystać go na chmielenie na goryczkę przy następnej warce i przy okazji zredukować koszty warek. Tak sobie myślę, że jeżeli nie da się kogoś przekonać do powtórnego wykorzystania chmielu do goryczki to nie fajnie by było częstować się takim np. zamrożonym chmielem podobnie jak częstujemy się gęstwami drożdżowymi ?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.