Skocz do zawartości

lechu555

Members
  • Postów

    493
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    8

Treść opublikowana przez lechu555

  1. no, nie wiem, jakaś charakterystyka, odczucia smakowe, wydajności, ogólnie jakie doświadczenia ze słodem, problemy. Cokolwiek można powiedzieć o tym słodzie co może przydać się w decyzji o zakupie tego słodu. Słód podstawowy niby, ale to nie znaczy, że jeden równy drugiemu.
  2. się rozpisali, aż nie nadążam czytać komentarzy...
  3. Wy też macie diacetyl podczas refermentacji ? Tylko na tych drożdżach go miałem, już trzeci raz, to nie może być przypadek. Oczywiśćce diacetyl znika po tygodniu, dwóch bez śladu. Po burzliwej go nie ma, tylko przy refermentacji, w takiej samej temperaturze co fermentacja. Może te drożdże karzą za niecierpliwość i zbyt szybką chęć spróbowania piwa ?
  4. Ja po prostu się zastanawiam czy tego samego co chmielenie w whirpoolu nie osiągniemy mniejszą ilością chmielu w chmieleniu na zimno. Tutaj link do eksperymentu porównującego co prawda Hop Stand, zamist whirpoola vs Dry Hopping: https://brulosophy.com/2016/02/29/hop-stand-vs-dry-hop-exbeeriment-results/ może nie do końca to samo co Whirpool (bardziej taki whirpool bez mieszania, jakkolwiek sprzecznie to nie brzmi), ale też coś mówi. No i dry hopping wygrał zdecydowanie, ale nie jest jasne czy wygrał bo miał taki sam, tylko, że silniejszy aromat czy aromat tenże pod swoją intensywnością wytworzył po prostu wyodrębnialną jakość, którą degustatorzy bardziej preferowali. EDIT: jednak jest wspomniane, że różnica jest jakościowa: "Tasters consistently reported perceiving the dry hop sample as being fresher smelling, more flavorful, and having a different quality than the hop stand beer." "Participants didn’t describe either beer as being notably more or less aromatic than the other and a few acknowledged their selection was based on their perception of the dry hop beer being more flavorful"
  5. Ja wychodzę z założenia (ale niech mnie ktoś poprawi czy jest ono słuszne czy nie), że chmielenie w 0' oraz wszelakie whirpoole są "BEZ SĘSU" pod tym kątem, że więcej (ilościowo) z aromatu wyciągnę podczas chmielenia na zimno. Czy aromaty uzyskane przez gotowanie na 0' i whirpoole JAKOŚCIOWO różnią się od tych, które otrzymamy przy dry hoppingu ? JA twierdzę, że różnicy jakościowej nie będzie, a tylko ilościowa czyli po prostu mniej intensywny aromat niż chmiel na zimno ergo: niefektywne wykorzystanie zasobów chmielu. Z drugiej strony natura uczy nas, że ILOŚĆ przechodzi w JAKOŚĆ, toteż solenie zupy do pewnego momentu poprawia smak, daje inne wrażenia jakościowe niż niesolona, ale po przekroczeniu pewnej ilości zaczyna być tylko gorzej, pojawia się kolejna zmiana jakościowa (tym razem na gorsze). Dałbym wszystko na zimno XD A ja bym, i zamierzam, spróbować ponownie z Zulą oraz Oktawią, tylko tym razem bez żadnego kombinowania z przeklętymi herbatkami. Z drugiej strony nie wiem czy Kopyr gdzieś na swoim kanale nie testował jakiegoś single hopa na Marynce i poczuł wyraźne cytrusy w aromacie, może nie tak mocne jak amerykańce, ale były. Może to właśnie Marynka też powinna pójść na aromat, a Lubelski zostawić na coś innego...
  6. Rozumiem, że to ma być polska wariacja na temat American Wheat'a ? Jeśli tak to próbowałem coś takiego zrobić, tylko, że na Zuli zamiast Lubelskiego: pszenica:jęczmień 50:50 , US-05tkami, właśnie stoi u mnie takie piwo, BLG końcowe 2. Nie dawane nic innego na aromat, poza herbatką chmielową (z wódy), która kompletnie nie wniosła żadnego aromatu z Zuli, chociaż ekstrakt pachniał bardzo obiecująco, na szczęście chamskość wódy też się rozeszła po piwie i jej nie czuć. Na gorycz dałem resztki citry, jakieś 30g na 25l warki z poprzedniego chmielenia na zimno, goryczka raczej bardzo łagodna. Piwo nie jest żadnym mistrzostwem świata, ale zdecydowanie lepiej się to pije niż wszelakie lagery koncernowe, co potwierdza cała moja rodzina. Piwo jest zdecydowanie gładsze, piana praktycznie towarzyszy do samego końca. I ogólnie dobra baza do chmielenia na aromat i piwo by pozamiatało w towarzystwie. Czy te 40g Lubelskiego na 0' da coś lepszego w aromacie niż gdyby dać 80g na zimno na raz ? Ewentualnie można sypnąć do fermentacji chmielu, ponoć też tak robią, ale nie próbowałem, ale mnie kusi, oszczędza czas i ponoć drożdże aż tego aromatu tak nie wypierdzają przez rurkę jak mawiają, gdzieś był eksperyment na bulosophy gdzie koleś porównywał dry hopping z chmieleniem na zimno podczas fermentacji.
  7. Gdzieniegdzie to będzie ok. Aczkolwiek czasami to za mała różnica. Dawałem kiedyś na próbę US-05 i S-04 do podzielonej brzeczki i jakiejś superszczególnej różnicy między nimi nie czułem, no coś tam było czuć ale to raczej żadna różnica jakościowa między tymi dwoma, a raczej zwyczajna wariacja na ten sam temat piwny. Faktycznie ! Co do wysłodzin to w sumie tutaj na forum była też recepura na piwo harcerskie z bodaj 4BLG - z wysłodzin w sam raz. Aczkolwiek nie wiem czy to można nazwać stylem ale pić się da i różnica jakościowa między karmelową IPĄ, a harcerskim będzie zdecydowana. Co Wy wszyscy macie do tego karmelu swoją drogą, to ja nie wiem...
  8. Jak w temacie, jeżeli ktoś zna style, które po niewielkich modyfikacjach można warzyć za jednym zamachem rozdzielając warkę na pół, chmieląc inaczej obie części, stosować inne dodatki, inne drożdże, przymykając ewentualnie oko na drobne wyjście poza sztywne ramy danego stylu, to może dla początkujących (w tym i dla mnie) będzie to dobra metoda na poznawanie różnych stylów. Ja sam dotychczas z powodzeniem uwarzyłem: Dry stout - Milk Stout - American Stout . Warka na trzy części, chmielenie na goryczkę jednakowe. Jedna część bez dodatków, do drugiej laktoza, do trzeciej trochę amerykańskich chmieli na zimno i mamy trzy jakościowo różne piwa. American Wheat - Weizen - tak samo chmielone na goryczkę, dodane tylko inne drożdże do fermentacji. Do American Wheat'a dodać tylko coś do chmielenia na zimno. Weizen - Berliner Weisse - chmielenie symboliczne, warka na dwie części, jedną zaszczepić drożdżami weizenowymi, drugą lactobaccilusami. U mnie 100% lacto bez dodawania normalnych drożdży później. Ktoś ma jeszcze jakieś pomysły ?
  9. Kupuję to. Przykład z marchwiowościà do mnie trafił, a ja w swoich rozważaniach wziąłem tylko pod uwagę cukry. Dobra, muszę przyznać publicznie, że jednak te 2,3BLG to poleciałem ostro i palnąłem zwyczajną głupotę, ale o 5tkę bym się pokusił już, jeszcze jakbym dodać coś na zimno to może się okazać, że gorycz ma na czym usiąść (po Waszemu to będzie "kontrować"). Ale to tylko przy założeniu, że mamy do czynienia z dekstrynami, a wciąż tego nie potwierdziliśmy. @Łachim tak myślałem, że zostanę zrozumiany, że wb06 to nie ten styl, ale mogłem być precyzyjniejszy. Bardziej mi chodziło o żarłoczność wb06 niż ich profil stylowy. Na bretach się nie znam, jeżeli faktycznie przeżrą co by im nie podstawić, nawet dekstryny to jest to wyjście.
  10. Zacieram w garze bez worka, filtruję w fermentorze za pomocą worka, filtrat przelewam z fermentora do gara i zaczynam jego gotowanie, przez ten czas wysładzam wór w fermentorze. Nie zacieram w worku bo już raz go upaliłem przez grzanie w Klarsteinie i dno worka przyległo dna i tam się przypaliło, jak podniosłem do góry, nie będąc tego świadomym to dno worka szlag trafił, a całe młóto dostało się do brzeczki. Drugim powodem dlaczego tak robię to to, że mojego worka nie nałożę na cały gar bo worek jest za mały. Na fermentor już tak.
  11. Panowie a dlaczego rozcieńczenie miałoby sprawić, że wyjdzie z tego woda skoro mnóstwo drożdży kończy swoją fermentację właśnie na poziomie wspomnianych przeze mnie 2-3 BLG i jak woda zdecydowanie nie smakuje ? Przy czym nie upieram się, że musi to być ten poziom bo piwo z 5 BLG też będzie smakować, dlatego napisałem do poziomu PREFEROWANEGO, czyli nalepiej wziąć trochę z kranika do szklanki i rozcieńczyć tak by wystarczająco smakowało. To wszystko piszę, przy założeniu, że te 10BLG są cukrami niefermentowalnymi i dałem sposób na sprawdzenie tego. Równie dobrze Wasze sugestie z dodaniem gęstwy mogą się okazać psu na budę jeśli się okaże, że to właśnie cukry niefermentowalne, wtedy gęstwa nic tutaj nie da, no chyba, że WB-06. Najpierw określmy z czym mamy do czynienia w przypadku autora wątku. Nawet gdyby to w czym problem jeżeli zachowa się końcowe BLG na poziomie normalnego piwa 2-3-4-5 BLG ? Fakt, że alkoholu już tam nie będzie za wiele, ale co poradzić innego JEŻELI okaże się, że to cukry niefermentowalne z tego ekstraktu, który dał, mu zalegają w piwie ? Jeżeli ktoś twierdzi, że straci to smak to można łatwo sobie sprawdzić: -zrób roztwór 1l - 10BLG - wsyp do jednego litra 100g cukru -zrób roztwór 1l - 20BLG - wsyp 200g do 1 litra wody, rozwodnij to do 2l - wyjdzie 2l - 10BLG Czy smak się będzie różnił w obu tych przypadkach ?
  12. Zerknij na giełdę. Widzę, że są tam chyba ze trzy ogłoszenia z kociołkami. Różne przedziały cenowe. Na to 'pełne wyposażenie browaru' i kociołek z mieszadłem ostrzę sobie nawet zęby, ale z drugiej strony gar i indukcja u mnie daje nieźle radę.
  13. Mnie się wydaje, że nie było problemu z fermentacją. Ekstrakty mają to do siebie, że mają dużą zawartość cukrów niefermentowalnych. Sam pamiętam jak z ekstraktowej gozdawy 12tki zostało mi ok 5BLG które już nie spadało. Jeżeli nie masz zapasowej paczki drożdży albo od kogo pożyczyć gęstwy to można by sypnàć troche cukru tak by podbić to wszystko o 1BLG i sprawdzić czy fermentacja ruszy. Jeżeli ruszy i stanie znowu na 10 blg to masz już odpowiedź, że to cukry niefermentowalne. Wtedy rozwodnij piwo wodą do jakiegoś preferowanego BLG np. 2-3blg i możesz iść dalej.
  14. Z powyższym się pozostaje mi tylko się zgodzić w 100%.
  15. Właśnie dzisiaj zabutelkowałem piwo z Gwoździ i Bananów i przelałem na cichą z chmieleniem na zimno wheat'a z Amerykańskiego Snu z jednej warki 30l, do fermentora poszło wszystko razem z chmielimi i osadami. Z11blg oba zeszly mi: weizen do 3 a wheat do 2. Chmielone na goryczkę odzyskanym z poprzedniej warki z chmielenia na zimno Styrianem dragonem 30gr i 10 citry co to mi została. Efekt? W weizenie ni cholery nie czuć goryczki jak przykładam język do podniebienia i próbuje przełknąć ślinę. Drugie 15l wheata taką samą metodą doskonale ją czuć i jest git, nie jest jakaś duża, ale nie da jej się nie odczuć. Zresztą w opisie Amerykańskiego Snu chyba było napisane , że eksponuje chmielowość i zdecydowanie coś w tym jest! Napisz nam tutaj jak Twoje odczucia w obu piwach co do chmielowości jeżeli zdecydujesz się zrobić jak ja. Do czego zmierzam: człowieku olej wszelakie granice stylu. ŻADNA tragedia się nie stanie jak w którymś tych styli się nie zmieścisz. Nie ujmując doświadczenia kolegom z forum, ale czasami ma się wrażenie , że mają zbyt aptekarskie podejście, 10, 15, 20 ,25 IBU jakby ktokolwiek miał widzieć w tym jakąś różnicę. Do laboratorium ani na konkurs tego piwa nie oddajesz wszak, a jak infekcja nie popsuje nic to marne szanse by wyszło z tego inne piwo niż przynajmniej dobre i na pewno lepsze niż 90% tego co jest na rynku. Jakie następne piwo na Amerykańskim Śnie będzie? Ja pewnie coś w stronę AIPY, na pewno coś wykręcającego ryj. Bo jeśli chodzi o chmiele to te drożdże naprawdę sprawiają wrażenie , że się z nimi lubią. A obok trzasne jeszcze ze trzy, cztery warki weizenów. Pozdro i bezproblemowego warzenia.
  16. [WARSZAWA] Jako, że fermentacja powoli dobiega końca i będę przelewał na cichą (kwestia dni, mogę poczekać jeżeli ktoś zechce) to mogę oddać gęstwę po FM52 Amerykański Sen i FMniepamiętamile Gwoździe i Banany. Od razu ostrzegam, że do fermentora poszło wszystko razem z gorącymi osadami, ale raz, że jak ktoś będzie chciał zadać od razu to żaden problem wtedy, dwa nigdy nie miałem problem z użyciem takowej nawet po ok miesiącu, aczkolwiek informuję bo ludzie są jakoś na to wyczuleni.
  17. Tutaj akurat się nie zgodzę co do czasu dodawania dodatków aromatycznych, bo gdzieś był eksperyment na Brulosophy, że koleś dodawał chmiele w w momencie zadania drożdży i aromat było jak najbardziej czuć i chyba wcale nie mniej niż w takim samym piwie chmielonym taką samą ilością chmielu tylko, że na fermentacji cichej. Być może herbata będzie się rządzić innymi prawami. No i też herbata i to co w niej jest raczej lepiej się rozpuszcza w wodzie niż substancje aromatyczne w chmielu. Coraz bardziej mi to wygląda na to, że może chmiel potrzebuje jednak sporego litrażu, żeby oddać co ma do oddania w tym temacie. Nawet w wódce (ponoć lepsza rozpuszczalność) nie przyniosło to żadnego efektu.
  18. Niespecjalnie przejmowałem się chmieleniem na goryczkę. Dałem po prostu 30gr użytego we wcześniejszej warce na chmielenie na zimno słoweńskiego Styriana Dragona i jakieś resztki Citry (może z 10gr tego było) na 30l. Goryczki tam nie będzie za wiele, a i niespecjalnie mi w Wheacie na niej zależy, jak dotychczas wszystkie wheaty, które piłem nie wykazywały specjalnie goryczki w smaku, a bardziej smak brał się z wrażeń aromatycznych tego piwa, o wiele bardziej skupię się na chmieleniu na zimno. Piwo robię bardziej jako powód, żeby się z kimś napić, a raczej u mnie większość krzywi ryj już na Żywca APA. Może nie będzie to 100% stylu, ale poszedłem sobie na taki kompromis między tymi dwoma stylami, żeby skorzystać z jednego warzenia i przede wszystkim rozbujać drożdże na następną AIPĘ, zobaczyć jak weizeny wychodzą na płynnych no i ogólnie doświadczyć pierwszy raz w życiu drożdży płynnych. Może to będzie jakaś wielka jakościowa zmiana w moim warzeniu. Zacieranie właśnie tak zrobię. Słodu owsianego nie mam, ale pszeniczny i owszem. Co do karmelu to właśnie myślałem, że to on ma najwięcej mieć udziału w słodkości. Wybór drożdży już stety/niestety podjęty i jest to właśnie Fermentum Mobile. Laktozę w sumie mam. Ale do ilu BLG jej sypać, żeby nie przesłodzić, ale żeby jednak dać goryczce usiąść na tym cukrze. Tak swoją droga: ogólnie mam wrażenie, że gorycz o wiele łatwiej współgra właśnie ze słodkim niż z wytrawnym i jak sięgam pamięcią, to raczej większość mocno chmielonych piw, które piłem zawsze miało raczej mocną podbudowę słodową niż były wytrawne. Nie mogę sobie przypomnieć żadnego piwa, które byłoby wytrawne z dobrze siedzącą goryczką, widocznie wytrawne i goryczkowe to sztuka zrobić. A u mnie to jak bym nie chmielił tych moich piw to po fermentacji (zazwyczaj US-05, S-04, zazwyczaj końcowe BLG to jakieś 2-3) ta goryczka już nie siedzi tak dobrze jak np. wcześniej brzeczka po gotowaniu z tym chmielem. Tak samo jak bawiłem się w, ostatecznie nieudane, eksperymenty z herbatką chmielową - jak chmiel był w samej wodzie to wykręcało ryj nieprzyjemnie jak się to piło, ale jak rozpuściłem w tym cukier na syrop do refermentacji - nagle zaczęło wszystko nabierać sensu, tak jakby wszystko co nieprzyjemne z chmielu schowało się pod cukrem. Często można usłyszeć, że goryczka jest kontrowana słodowością i chyba teraz zaczynam rozumieć co oznacza ten termin bo dotychczas rozumiałem go tak, że te dwa odczucia (słodowość, goryczka) walczą ze sobą o dominację nad kubkami smakowymi, a to chyba jednak chodzi o to, że one właśnie współpracują ze sobą. Wiem, że to może dla Was nie odkrycie i oczywistość, ale zanim coś się stanie oczywiste... Rozwiązania były w zasięgu ręki, a wraz ich nie widziałem.
  19. Tutaj akurat się obczytałem forum i póki co narobiłem 30 litrów 11stki BLG, 50:50 pszenica, jęczmień, podzieliłem na dwa fermentory po równo i do jednego poszły Gwoździe i Banany, do drugiego właśnie Amerykański Sen (będzie American Wheat) i właśnie postanowiłem z fiolki bezpośrednio dać drożdże (termin "przydatności" jeszcze trzy miechy), może nadal jest to underpitching, ale ludziom wychodzi i w ten sposób, zobaczymy. Oba fermentory ładnie ruszyły po parunastu godzinach i właśnie z gęstwy po FM52 poleci AIPA w następnym rzucie jak tylko zleje na cichą Wheat'a. A to piwo harcerskie to zrobię sobie obok z wysłodzin po zacieraniu AIPY parę litrów bo aż mnie zaintrygowało, że z 4.5BGL da się uzyskać coś innego niż wodę smakową
  20. od ilu % słodu karmelowego w zasypie można mówić o przedawkowaniu ? Na wikipiwo widzę, że nawet do 40% można dać (ciekaw jestem co to za piwa są). Drożdże to akurat FM52, nie wiem ile zejdą przy zatarciu na słodko, pierwszy raz będę używał płynnych drożdży więc pomyślałem, że wybór właśnie padnie na AIPĘ, lubię słodkie i gorzkie (np. lubię próbować brzeczkę po gotowaniu gdy pływają w niej chmieliny), ale już samo słodkie jakoś nie bardzo mi podchodzi, albo jeszcze nie znam życia... Szczęśliwego Nowego Roku dla wszystkich czytających wątek.
  21. Jako, że wole mieć więcej piwa o mniejszym ekstrakcie niż mniej piwa o większym, a na alkoholu mi nie zależy za bardzo to głupie pytanie: dałoby się jakoś oszukać i po prostu zatrzeć to na słodko, żeby dać to odczucie słodowości kontrowanej goryczką z typowego chmielenia AIPY ? Danie wincyj słodu karmelowego (kosztem pewnie ciemniejszej barwy). Ktoś coś takiego może uskuteczniał ?
  22. A czym tłumaczysz sobie tą mniejszą wydajność bo na pierwszy rzut oka nie ma specjalnie powodu by miala być mniejsza? Co prawda ja nie zacieram w worku tylko filtruje w nim po przeniesieniu zacieru do worka założonego na fermentor, ale zakładajàc, ze ktoś ma worek rozpościerający się na cały gar zacierny to już kompletnie nie idzie się doszukać przyczyn mniejszej wydajności. Należałoby jeszcze założyć przy tym, że robimy wysładzanie. Tak aczkolwiek jak masz gęstwę z droższych (i załóżmy, że lepszych) drożdży to zawsze mnie kusi by jednak skorzystać z niej licząc na lepsze piwo, w końcu jak się tyle czasu brzeczke robiło to by się chciało wyciągnąć z niej jak najwięcej. To zazdroszcze, że tak u Ciebie się układa u mnie nigdy tak nie było. Prawda, aczkolwiek jak ostatnio przelalem wszystko jak leci to i tak mi się to jeszcze bardziej zbiło niż się osadziło po schłodzeniu brzeczki. To wlaśnie ten 1l - 1.5 który się "wycisnął" pod ciężarem opadającego osadu i drożdży. Zawsze zanim mi drożdże ruszą z gęstwy mija kilka dobrych godzin to osadu mam mniej więcej 2-4 litrów ,a po burzliwej wlaśnie ten litr , półtorej mniej go. Ogólnie w tym temacie nawet niekoniecznie mi chodzi o BIAB sam w sobie, podałem go bardziej w kontekście osadu by zbić argument przeciw BIABowi odnośnie osadu tegoż. Abstrahując od BIABu można wszak nie czekac aż się złoże filtracyjne z młóta ułoży tylko zamieszać wszystko i spuścić jak leci. Dolewać wody jak ktoś chce wysładzać ciągle i mieszac, albo po spuszczeniu wszystkieho potem dolac wody, znowu zamieszać i sru do gara i tak na raty jeśli jeszcze nie wysłodziliśmy wszystkich cukrów w młócie. Też troche się przyoszczędzi czasu. Nie trzeba czekać na złoże, zwracać vorlaufu, można odkręcić kran na pełną... Można by w sumie podnieść jeszcze kontrargument, że większa iloś osadów to większe prawdopodobieństwo przypalenia się przy gotowaniu aczkolwiek nigdy nie miałem z tym kłopotu, nawet na max mocy indukcji która grzeje mi wodę na herbatę w minutę. Mieszam dla bezpieczeństwa dopóki nie zacznie brzeczka wrzeć a potem miesza się to już samo Zero przypaleń jak dotąd.
  23. Próbowałem już kilka razy, jak dotąd udało mi się raz z Citrą trzymaną w wodzie ok 60stopni jakieś 30min, oddzielenie chmielu od ekstraktu poprzez praskę francuską. Efekt ewidentnie był i to dobry, aczkolwiek po ok 2tyg po aromacie ani śladu w butelce. Już nigdy mi się nie udało nawet tego powtórzyć, a próbowałem trzymać dwa dni w wodzie, trzymać krótko w wodzie, dać więcej chmieli, dać mniej, mieszać, nie mieszać, robić ekstrakt chmielowy na bazie wódki - efekt ten sam - zero aromatu. Metoda wydawała mi się z początku genialna i prezentowała same zalety, można łatwo oddzielić chmiel, ominąć trawiastość, ale dzisiaj chyba ostatecznie rzucam ją w cholerę. Czy ktoś ma jakieś pozytywne i powtarzalne w miarę doświadczenia z tego typu sposobem uzyskiwania aromatu w piwie ?
  24. Czy w świetle eksperymentu https://brulosophy.com/2014/06/02/the-great-trub-exbeeriment-results-are-in/ jest sens wydłużać sobie robotę z warzeniem i przejmować się osadem w fermentorze oraz gorącym osadem po gotowaniu brzeczki? Filtracja przez młóto potrafi być naprawdę frustrująca i chyba nie ma człowieka, który nie miał z nią kiedyś problemów, do tego wysładzanie, drugie tyle roboty... Moje pierwsze zmagania z tym shitem trwały 2 godziny, a chęć uwarzenia swojego piwa była tak wielka, że się cholernie wkurzyłem, że coś z czym nie wiedziałem, że mogą wystąpić problemy wzięło mnie z zaskoczenia, więc rzuciłem to w diabły i przeszedłem na worek do BIABu (tylko do filtracji, nie zacieram w nim bo po co) jak tylko go odkryłem, nawet wysładzanie robię totalnie na lenia i po prostu leje wodę do worka przez młóto i mieszam wór i do góry go i wyciskam dziada albo daje obcieknąć. Potem po gotowaniu i schłodzeniu, próbuje dekantować brzeczkę znad osadu, chociaż niespecjalnie się przejmuje jeżeli wpadnie mi tam jakiś osad. Resztki osadu (nigdy więcej niż 4 litry na 30l gotowanych z 5kg słodu nie miałem) daję do osobnego gara i czekam nawet i dzień aż to opadnie - czasami można odratować jeszcze z tego z 1-1.5 l i leje do fermentora. Nigdy jeszcze w ten sposób nie miałem zakażenia. Piwo ostatecznie wychodzi bez zarzutu, klarowność po cold crashu tak samo, ponoć w powyższym eksperymencie klarowność wyszła nawet lepsza w fermentorze z osadem. Tłumacze to sobie tak, że może jak drożdże się uwieszą na tym osadzie to razem z nim łatwiej jest im opaść razem na dno, ale to tylko hipoteza wymyślona na szybkiego... Być może ktoś różnicę w finalnym produkcie wyczuje, ale nie oznacza to w żadnym wypadku, że piwo nie wyjdzie bardzo dobre tylko i wyłącznie z tego powodu. Czy jest sens utrudniać sobie życie zatem ? Zdaje sobie sprawę, że można doszukać się również i wad takiego rozwiązania, ja widzę dwie potencjalne: -chmieliny podczas fermentacji mogą sprawić, że goryczka może wyjść za długa, zbyt ściągająca - kupuję ten argument, aczkolwiek w piwach nie-jakoś-przesadnie-chmielonych nigdy nie miałem z tym problemu. Nie wiem jak u Was, ale zazwyczaj chmieliny u mnie opadają pierwsze po gotowaniu na dno i potem są przykryte osadem, więc dałoby się w sumie ich pozbyć albo chociaż zredukować ich ilość w fermentorze. Podobnie mam w gęstwie, do której też zaciągnie mi się czasem trochę chmielin z dna - zazwyczaj jak mieszam w słoiku taką gęstwę to chmieliny zawsze pierwsze opadają, potem dopiero zdechłe (?) drożdże a potem te "najbardziej żywe", aczkolwiek tego pięknego książkowego rozwarstwienia nigdy mi się nie udało uzyskać. -problemy z trwałością gęstwy zebranej po takiej fermentacji - przerabiałem temat i ostatnio zadałem takową gęstwę US-05 dwa razy, raz od razu po zebraniu jej z poprzedniej warki, potem w słoja i już nie pamiętam jak starą, ale minimum ze 4 tygodnie do następnej, zero problemów. Piszę to w dziale Piaskownica bo może nie ma sensu kłaść na to aż tak wielkiego akcentu radząc początkującym piwowarom (zatem i dla mnie) ?? Może pewne procesy niepotrzebnie komplikujemy w jakiejś niemałej części przypadków ?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.