Uwarzyłem na początku stycznia 2013 r. Monachijskie jasne na Baviarian Lagerach, całość poszła do kega. Przez pierwsze 2 miesiące diacetyl dominował zupełnie piwo. Nie mam raczej wstrętu przed diacetylem "w małej ilości" ale z moim monachijskim jasnym było go zdecydowanie za dużo.
Teraz, po 6 miesiącach piwo bardzo mi smakuje, jest lekkie i orzeźwiające. I teraz pytanie, czy diacetyl redukuje się po pewnym czasie na inne związki? Czy nie zmienia się już zupełnie w gotowym piwie, a jedynie inne cechy piwa na tyle urosły, że przesłoniły mi to "mega-masło"? Nurtuje mnie kwestia leżakowania piwa, które jest skażone diacetylem, bo mam wrażenie, że po pewnym czasie nie czuć go w takim stopniu i piwo staje się bardziej pijalne.