Pierre Celis
Members-
Postów
4 652 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
7
Typ zawartości
Nowości
Receptury medalowe
Profile
Forum
Galeria
Pliki
Blogi
Wydarzenia
Sklep
Collections
Giełda
Mapa piwowarów
Treść opublikowana przez Pierre Celis
-
Pod koniec maja trochę eksperymentowałem z piwem i chciałem się z Wami podzielić moimi spostrzeżeniami na temat jednego składnika. Mianowicie chodzi o gałązki drzewa iglastego, które nazywa się Daglezja. Na ogrodzie u moich teściów rośnie takie jedno drzewko. Miałem ochotę wzbogacić moją session IPA jakimś iglakiem. Mam dostęp do świerka, jodły, ale one wydawały się mi zbyt… drzewne, leśne, mocno żywiczne w aromacie. Dlatego wybór padł na daglezję. Jej świeże przyrosty z początku maja zrobiły na mnie duże wrażenie. Owszem jak to iglak, pachniał lasem, ale przy tym miał dużo orzeźwiających nut takich owocowych, słodkich. Niestety trochę się ociągałem z robieniem tego piwa i zabrałem się za nie tak, jak wspominałem dopiero na koniec maja i to był chyba błąd. Te wcześniej nowe pędy już trochę sobie wisiały. Straciły przez to dużo z tamtego aromatu. Niemniej coś tam na słodko jeszcze nieco pachniało. Zaryzykowałem, bo pomyślałem, że może Daglezja to jednak Daglezja. Naciąłem pędów tak, aby zakryły na centymetr dno fermentora. Piwa dodałem do tego przy zlewaniu na cichą. Postało na niej 7 dni. Po otwarciu pokrywy uderzył mnie bardzo przyjemny zapach, więc moje nadzieje wzrosły. Po zabutelkowaniu SIPA odleżakowała sobie w piwnicy w temperaturze 18-20 stopni Celsjusza jakieś 4 tygodnie. Byłem bardzo ciekawy jaki będzie efekt. Celowałem w coś o owocowym aromacie z lekką nutą leśno-żywiczną. Co wyszło? Ano wyszło całkiem dobre piwo, ale… No właśnie „ale”. Próżno szukać owoców. Jest mocno żywiczne, leśne, wręcz powiedziałbym, że mam wrażenie jakbym wąchał szyszkę. To też podbiło goryczkę, która miała być średnia do wysokiej, a jest zdecydowanie wysoka. U znajomych zauważyłem, że pierwszy i drugi łyk są ciężkie, ale potem piwo znika ekspresowo. Co do walorów wizualnych, to bardzo słaba pienistość, co może być spowodowane dodatkiem mchu irlandzkiego i późniejszej mocnej filtracji przy przelewaniu. Te zabiegi pozwoliły na wyklarowanie piwa, chociaż na załączonym zdjęciu jest mętne. To jednak efekt zbyt mocnego schłodzenia piwa. Tak czy inaczej piwo już prawie całe wypite, ale na przyszłość postaram się je zrobić jednak na przełomie kwietnia i maja. Wtedy będę miał naprawdę świeże gałązki daglezji. Może też dodam ich nieco mniej. Po to są właśnie eksperymenty. View the full article
-
Wywiad: Prezes Polskiego Stowarzyszenia Piwowarów Domowych
Pierre Celis opublikował(a) temat w Blogosfera
Z Arturem Kamińskim, prezesem Polskiego Stowarzyszenia Piwowarów Domowych (PSPD) rozmawia Przemek Iwanek Arturze, jesteś prezesem PSPD już kolejny rok. Powiedz może, czym tak właściwie zajmuje się stowarzyszenie? PSDP głównie zajmuje się promowaniem metod wytwarzania piwa sposobem domowym, na własny użytek. Jednocześnie poza edukacją organizujemy konkursy piw domowych, szkolenia sensoryczne, kursy sędziowskie i wiążące się z tym wydawanie certyfikatów sędziowskich. Jest to ze sobą związane, bo dzięki temu stale podnosimy poziom polskiego piwowarstwa. Naszą dumą jest nasz Festiwal Piwowarów Domowych – impreza podczas, której możemy pochwalić się swoim hobby na szeroką skalę. A gdybyś miał powiedzieć, dla kogo jest stowarzyszenie? Dla wszystkich. Skupiamy nie tylko piwowarów domowych, ale także fanów dobrego piwa rzemieślniczego. Jesteśmy po to, aby dzielić się wspólną pasją do piwa. Poza tym ludzie w stowarzyszeniu traktują się jak dobrzy znajomi. Kilka razy skorzystałem już z prywatnej pomocy członków stowarzyszenia. Dzięki PSPD mogę powiedzieć, że mam znajomych w wielu miejscach w Polsce. Ilu jest członków PSPD? Obecnie liczba ta przekracza 1100 osób. W ciągu ostatnich dwóch lat odnotowaliśmy naprawdę duży przyrost. Poza samym ideowym celem przynależności do PSPD i wspierania piwnych inicjatyw, oferujemy swoim członkom rozbudowany program rabatowy, który obejmuje zniżki w sklepach specjalistycznych, sklepach dla piwowarów domowych oraz pubach w całej Polsce. Poza tym są też duże zniżki na eventy organizowane przez stowarzyszenie. Do tego wszyscy otrzymują prenumeratę jedynego magazynu branżowego „Piwowar”. A to nie koniec, bo są jeszcze spotkania w oddziałach terenowych. Odbywają się regularnie praktycznie w każdym województwie. Zazwyczaj są otwarte dla wszystkich – także nie członków. Jeżeli ktoś uwarzył piwo w domu i chciałby sprawdzić, jak mu wyszło, to nie ma lepszego miejsca niż właśnie takie spotkanie oddziałowe. Ich lista jest na naszej stronie. Warto też obserwować oddziałowe fan page oraz grupy na Facebooku. Jaka jest misja stowarzyszenia? Misją od zawsze było szerzenie wiedzy na temat piwowarstwa domowego, sposobów i technik warzenia piwa metodami tradycyjnymi oraz propagowanie kultury piwa. Napój ten mocno stracił na wartości i jakości w historii świata, a jest przecież trzecim najczęściej spożywanym napojem zaraz po wodzie i herbacie. Ponadto zawsze podkreślamy, jak ważne jest odpowiedzialne podejście do kwestii spożycia alkoholu, jakim bez wątpienia jest piwo. W jaki sposób realizujecie tę misję realizujecie? W każdym województwie mamy swój oddział terenowy, który aktywnie promuje kulturę piwa na swoim rynku lokalnym. Oddziały organizują pokazy warzenia, bitwy piwowarskie, czyli imprezy, podczas których można spróbować piw domowych w danym stylu, spotkania degustacyjne czy szkolenia sensoryczne. To wszystko z myślą o właściwej promocji piwa. fot. Adrian Tomczyk | PolishHopsZależy nam, aby uczyć ludzi właściwej degustacji piwa, umiejętności dobierania go do każdej okazji, odkrywania smaków i aromatów, a nie bezmyślnego dostarczania alkoholu do organizmu. Wspieramy akcje promujące odpowiedzialne spożycie alkoholu. Swoją misję realizujemy także przez wydawanie magazynu o piwie i piwowarstwie Piwowar. Jakie są największe sukcesy PSPD? Z maleńkiego stowarzyszenia skupiającego 30 pasjonatów udało nam się zbudować jedną z największych i najbardziej prężnych organizacji hobbystycznych w Polsce. Jesteśmy doceniani w branży piwowarskiej i poważani w mediach. Naszym niewątpliwym sukcesem jest też magazyn Piwowar – jedyne branżowe wydawnictwo w Polsce wydawane przez pasjonatów. Od zeszłego roku szczycimy się organizacją Festiwalu Piwowarów Domowych – imprezy roku 2018 według głosowania internautów w naszym plebiscycie Nagród PSPD. Jednocześnie mamy swój udział w rynku piwa rzemieślniczego, uczestnicząc w wielu kooperacjach z browarami rzemieślniczymi w zakresie warzenia zwycięskich piw konkursowych – Mistrz Polski Piwowarów Domowych warzony jest w Browarze Zamkowym w Cieszynie, a Grand Prix Warszawskiego Konkursu Piw Domowych warzony jest w browarze Pinta. Lokalne oddziały terenowe także zapraszają browary rzemieślnicze do wspólnego warzenia najlepszych piw z ich konkursów. Co jest w planach na rok 2019? PSPD padło ofiarą swojego sukcesu i z małej organizacji hobbystycznej zaczęła nam się tworzyć bardzo duża struktura. Dlatego od 2018 roku mocno profesjonalizujemy stowarzyszenie, czego efektem jest powstanie biura zarządu. Z pewnością w 2019 roku będziemy nadal pracowali nad usprawnieniem naszych działań administracyjnych, ale zarazem nie zapominamy o dalszym rozwoju. Poszerzamy formułę Festiwalu Piwowarów Domowych. Chcemy zaoferować miejsce nie tylko piwowarom domowym, ale i firmom oferującym rozwiązania dla naszego rynku, tworząc swojego rodzaju targi dla piwowarów domowych. Dodatkowo powiększamy dystrybucję i dostępność magazynu Piwowara, bo chcemy powalczyć o nowych czytelników. Przykładem tego jest podpisanie umowy o współpracę z siecią Empik. Dodatkowo chcemy w najbliższym czasie wspólnie z jednym z naszych partnerów wprowadzić na rynek kilka piw kooperacyjnych z najlepszymi piwowarami domowymi w kraju. Czy znasz podobne organizacje piwowarów domowych z zagranicy? Bardzo prężnie rozwija się norweska organizacja Norbryg, która ma ponad 4000 członków i również jest bardzo aktywna na scenie piwowarskiej. Częściowo możemy zazdrościć Norwegom, ale należy także wziąć pod uwagę pewną specyfikę dostępu do alkoholu w tym kraju, co z pewnością sprzyja warzeniu piwa w domu. Szwedzi również zaznaczają swoją obecność w Europie, ale ostatnio jakby stracili trochę impet rozwoju. Wschodnia część Europy buduje swoje struktury i te ruchy są tam dopiero w powijakach. Wychodząc poza Europę należy wspomnieć o American Homebrewers Association, która jest największą i najstarszą organizacją skupiającą piwowarów domowych na świecie. Czy PSPD zależy na rozgłosie? Chcecie być widoczni? Hmmm trudne pytanie. Z pewnością nasze działania nie są skierowane w kierunku zdobycia rozgłosu, a bardziej promocji naszej pasji. Jednocześnie bez rozgłosu nie moglibyśmy docierać ze swoim przekazem do odpowiednich grup zainteresowania. Chcemy być widoczni, bo naprawdę poświęcamy się swojej pasji. Nasze działania są dla promocji piwa i oddania mu należnego miejsca w historii świata. A teraz pytanie, które być może powinienem zadać na początku. Dlaczego PSPD jest potrzebne? Skupiamy miłośników i pasjonatów piwa w całym kraju. Aktywnie promujemy inicjatywy piwowarskie nie tylko w zakresie piwowarów domowych. Wspólna wewnętrzna platforma komunikacyjna dla członków PSPD jest także wsparciem dla naszej pasji, gdzie wymieniamy się najnowszymi technikami, trendami i dzielimy doświadczeniem. Warto podkreślić, że wielu spośród obecnych piwowarów zawodowych to nasi byli lub aktualni członkowie, którzy swoje doświadczenia zdobywali w piwowarstwie domowym. Dlatego dla tych ludzi powinna istnieć prężna organizacja, która będzie ułatwiała rozwój ich pasji, a w późniejszym etapie możliwość zdobycia nowych kwalifikacji zawodowych. PSPD wspiera i jest w „Piwnej Rewolucji” w Polsce od jej początku. The post Wywiad: Prezes Polskiego Stowarzyszenia Piwowarów Domowych appeared first on Kraftmagia. Przeczytaj cały wpis -
Piwo rzemieślnicze to temat już dobrze poznany temat w Polsce. Świadomość istnienia małych browarów, często działających lokalnie dotarła już pod strzechy. Co więcej: nawet ich wyższa cena nie szokuje. To zasługa ciężkiej pracy browarników i mediów. Pora zatem odkryć coś nowego. Alkohol, którego korzenie sięgają daleko w głąb historii: cydr. Jabłecznik czy jabol Jabłka towarzyszyły naszym przodkom od niepamiętnych czasów. Drzewa owocowe zawsze rosły w pobliżu ludzkich osad. Jabłonka za chałupą, grusza na miedzy, śliwa w ogródku. Od pradziejów znana była też wiedza, że przejrzałe owoce spontanicznie fermentują, dając napój o wyjątkowych właściwościach. Z tego powodu w cieplejszym klimacie ceniono winogrona, w chłodniejszym: jabłka. Te właśnie soczyste owoce dawały trunek najprzedniejszy. Mamy na to dowody: zachowały się zapisy w starych księgach o domowym wytwarzaniu tych napojów. W Polsce lekki alkohol jabłkowy zwano po prostu jabłecznikiem (z gruszek: gruszecznikiem). Z powodu zawirowań naszej historii, jabłecznik nigdy nie doczekał się ery industrializacji. W czasach przedwojennych napój ten sprowadzano z zagranicy. Głównie z Francji, gdzie był wówczas wyrabiany na masową skalę (dzieje się tak do dziś). Zaś po II Wojnie Światowej wielowiekowe zwyczaje picia jabłecznika upadły – jak i większość rodzimych tradycji kulinarnych. Do czasów współczesnych ostał się tylko, jak na nieszczęście, najpodlejszy wyrób PRLu. Najgorszy ze wszystkich alkoholi świata: jabol. Czyli tanie wino złożone pół na pół: ze zgniłych jabłek i siarki. Ale zasypmy ten przykry fakt milczeniem i niech czym prędzej zostanie on zapomniany na zawsze. Narodziny cydru Jabłecznik długo musiał czekać na swój powrót. Dopiero w 2011 roku nasz ustawodawca pochylił się nad alkoholem z jabłek. Żeby była jasność – bodziec przyszedł z zewnątrz. Pojawił się z powodu porządkowania unijnych rozporządzeń dotyczących stawek akcyzowych na alkohol. Nagle okazało się, że wytwarzanie alkoholu z jabłek może być dobrym pomysłem. Wszak Polska jest jednym z największych producentów tych owoców na świecie! Naprędce dopisano więc do ustawy winiarskiej alkohol z jabłek pod nazwą: cydr, oraz z gruszek: perry. Jak wiele ustawa ma braków i niedoróbek szkodzących branży okazało się dość szybko. Niestety, do dziś nie udało się ich naprawić. A jednak dała ona możliwość powrotu do naszych wielowiekowych tradycji: wytwarzania i raczenia się jabłecznikiem. Cydry pojawiły się w każdym sklepie za sprawą dużych producentów i dystrybutorów. Jednak, podobnie jak w przypadku piw koncernowych: masowa produkcja nie służy jakości. A tanie wyroby z marketu skutecznie zniechęciły wiele osób do dalszych degustacji i odkrywania cydrów. Głównie z powodu cukru. Bowiem producenci z nieznanych powodów założyli, że Polki i Polacy będą uwielbiali ulepkowaty produkt o absurdalnie wysokiej słodyczy. Cydr rzemieślniczy Zupełnie inaczej podeszli do tego niezależni producenci. Od 2011 zaczęły powstawać również pierwsze mikro-cydrownie. Pojawiły się cydry wytwarzane metodą rzemieślniczą, czy jak wolą niektórzy: autorską. Ich właściciele zakasywali rękawy i często samodzielnie brali się za fermentację wysokiej jakości jabłecznika. cydr Pełnia na tablicy multitapu Drugie Dno w WarszawieŚcieżki, którymi chodzą cydrowi rzemieślnicy są różne. Kwaśne Jabłko stawia na naturalność i produkt zbliżony prezencją do win. Chyliczki stały się sławne dzięki doskonałemu cydrowi lodowemu, który powstaje poprzez wymrażanie: kriokoncentrację soków, przez co wspaniałe smaki ulegają kumulacji. Cydr Ignaców eksploatuje temat starych odmian z zapomnianych sadów, które dają niezwykły smak cydru. Cydr Tradycyjny z Trzebnicy to wynik spontanicznej fermentacji. A cydrownia kontraktowa Pełnia eksploatuje temat eksperymentów i dodatków. Cydry rzemieślnicze pojawiają się w małych butelkach i butelkach winnych. Bywają musujące lub płaskie – bez gazu niczym wino. Są także cydry w beczkach, które trafiają do pubów. Jedno jest pewne: ilość smaków i doznań, które niosą cydry rzemieślnicze jest niesamowity. Warto samemu się o tym przekonać. Jeszcze więcej? możecie znaleźć na blogu Piwo i Cydr The post Krótka historia: od jabłecznika do cydru appeared first on Kraftmagia. Przeczytaj cały wpis
-
Odwiedziliśmy niedawno Michała Mroza, człowieka odpowiedzialnego za, jak się nam wydawało, drugi browar rzemieślniczy w Warszawie. Okazało się jednak, że 1,5 kilometra odległości od pętli Osiedle Górczewska to już teren poza granicą Warszawy. Tak czy inaczej – powitajmy kolejnego rzemieślnika w stołecznym rejonie. Zapraszam na przechadzkę po browarze i rozmowę z Michałem! Browarnia Bastion, Blizne Łaszczyńskiego, Przejazd 53 A www.browarniabastion.pl View the full article
-
[Małe Piwko Blog]Dwie twarze DDH Black IPA – Golem vs. Northern Monk/Moor
Pierre Celis opublikował(a) temat w Blogosfera
Wreszcie doczekałem się Black IPA w wersji DDH. Jako pierwszy w Polsce stworzył je Browar Golem. Tak się złożyło, że w mojej lodówce już czekał godny konkurent z Wielkiej Brytanii – połączone siły dwóch znakomitych browarów: Northern Monk i Moor. Pierwotnym konceptem filmu było sprawdzenie kto wyjdzie z tego pojedynku zwycięsko. Okazało się, że przy... Read More The post Dwie twarze DDH Black IPA – Golem vs. Northern Monk/Moor appeared first on Małe Piwko Blog. View the full article -
[Docent]4 urodziny Browar Nepomucen czyli przegląd formy 2019
Pierre Celis opublikował(a) temat w Blogosfera
Całkiem niedawno gościliśmy na Open Craft Festiwal organizowanym przy Browarze Nepomucen. Teraz ekipa ze Szkaradowa przyjechałą do Warszawy, by we wszystkich trzech lokalach Kufle i Kapsle świętować swoje czwarte urodziny. Ta koncepcja „sieciowego kranoprzejęcia” skojarzyła mi się z grudniowym finałem Pinty Miesiąca. Ale czy to źle czerpać z dobrych wzorców? Trochę szkoda, że tym razem przemieszczanie się pomiędzy Powiślem, Żoliborzem i Nowogrodzką nie odbywało się przy pomocy oldschoolowych Nysek. Były za to dwa okazałe (prawie jak weselne) torty z dodatkiem RISa, babeczki na piwie oraz sporo zestawów (piwo + szkło) do zgarnięcia za friko! Zatem atrakcje były. Mnie natomiast zastanawiała jedna sprawa. Mianowicie zapewnienie wysokiej jakości przy szerokim wachlarzu oferowanych stylów. Wracając z rzeczonego na wstępie festiwalu, dyskutowałem z Pawłem Leszczyńskim odnośnie tej sprawy. W moim oczuciu nowe browary, szczególnie te niespecjalnie celujące w sprzedaż „wokół komina”, bedą musiały się wyspecjalizować. Przecież już teraz mamy fachowców od „jasnego z chmielem” czyli wszelkich wariantów APA/IPA czy mistrzów od belgijskiej szkoły. Oczywistym jest, że wąska specjalizacja zawęża grono odbiorców. Chodzi jednak o to, by nie tyle się ograniczać, co robić pewne style na wysokim poziomie lub w wyjątkowy, unikalny sposób. Jak na tym tle wypada Nepomucen? Spójrzcie na ich listę piw. Przeszło setka pozycji w stylach od Sour Ale i Fruit Gose, przez IPA, Stouty, Pilsy, Pszeniczne, Koźlaki, na „zdziczonym” imperialnym porterze bałtyckim kończąc. Czy za różnorodnością będzie szła jakość? Sprawdźmy zatem! Startujemy od tandemu Sigma i Pij oraz Ten Pils. Wyglądają świetnie. Ten pierwszy to Fruit Ale z wiśniami i laktozą. Pachnie ładnie, z wyraźnymi nutami wiśni. Jednak pierwszy łyk i nie ma wątpliwości – piwo jest po słodkawej stronie. Taki był też koncept, ma smakować przeciętnym kobietom – przyznał główny piwowar, Mateusz Kupracz. Marlena mówiła, że początkowe odczucie słodyczy z czasem osłabło więc też i dla niej było odpowiednie. Zupełnie natomiast nie podszedł jej smak Pilsa. Chmielone Hallertauer Blanc oraz Żateckim. No już dawno nie piłem tak wytrawnego Pilsa. Czysty profil, porządna ale króka goryczka. Mateusz stwierdził, że teraz to piwo utraciło już swój intensywny aromat. A i tak byłem pod wrażeniem, rześkości i świeżości 4-miesięcznego Pilsa! Następny był Labirytm (APA). Czy to była wersja uwarzona zgodnie z aktualnymi trendami? Pozytywnie zaskoczony byłem odczuciem soczystości. Do tego świetny balans, dużo cytrusa i mamy piwo, przy którym w całości mógłbym spędzić cały wieczór. Nie ma jednak lekko i trzeba sprawdzać dalej. Na przykłąd drugą, wedle słów Mateusza poprawioną o mniejszą ilość pomarańczy, warkę Hogeita Bost. To kooperacyjne, uwarzone wraz z hiszpańskim Laugar, Double IPA z sokiem i zestem z pomarańczy oraz pulpą brzoskwini. Rewelacyjnie swieży, owocowy aromat. W smaku soczkowe, początkowo słodkawe ale przechodzące w wytrawny finisz. Wyraźnie owocowe z dominującymi akcentami brzoskwini i pomarańczy. Delikatnie rozgrzewające w gardle (a ma 7,5%!). Zdradzieckie piwo, na które trzeba uważać podczas takich imprez. Po przeniesieniu się do Kufle i Kapsle Żoliborz wziąłem próbkę Mojo czyli Rye APA. Nie zdecydowałem się, ze względu na śladowy wręcz aromat. Mateusz przyznał, że piwo miało około trzech miesięcy. Zamiast tego wziąłem Extra Panek czyli American Premium Pils. Co ciekawe, o ile Ten Pils kompletnie pozbawiony był diacetylu, o tyle w tym przypadku był on w lekkim stężeniu wyczuwalny. Nie miałem za to zastrzeżeń do solidnej, dobrej jakościowo goryczki. Marlena zdecydowała się na Pelican czyli Fruit Weizen. Fajna, podrasowana owocami pszenica z zauważalną lekką słodyczą i nieprzegiętymi goździkami. Ostatnim etapem była Nowogrodzka, gdzie nastąpiło spotkanie z mocarzami. Najpierw premiera – D-Tonacja wersja 2018 z dwudziestosiedmio stopniowym ballingiem i dziesięcioprocentowym alkoholem (parametry wersji poprzedniej to 22°/ 8,2%). Pralinka w aromacie nasuwała obawy co do stopnia słodyczy. Jednak okazało się po mojej myśli – wiśnia w lekko gorzkiej czekoladzie. Mateusz mówił, że nie jest zwolennikiem deserowych RISów. Stara szkoła! Na koniec „drewniane” wersje jednego z lepszych, moim zdaniem, polskich rzemieślniczych porterów bałtyckich czyli Echo (23°/ 9%). Wersja Wild BA to dużo czerwonych owoców, wytrawność i rozgrzewanie. Z kolei wersja Jack Daniels BA to wanilia, czekolada, znów sporo czerwonych owoców, szczególnie w typie kwaskowej porzeczki i obowiązkowe rozgrzewanie. Jaki zatem wydać werdykt? Czy różnorodność wpływa na jakość? Okazało się, że Nepomucen był w stanie tego wieczoru zaoferować naprawdę dobre piwa i warto pogratulować Mateuszowi Kupraczowi i całej ekipie za dobrą robotę. Jednak będę podtrzymywał swoje zdanie na temat specjalizacji. Mam zresztą wrażenie, że Nepomucen trafił już w taką niszę. Znacie piwa z gałęziami sosny, świerku czy innymi „leśnymi” dodatkami? Począwszy od Forest IPA, które uzyskało nagrodę publiczności ostatniego WFDP, przez Dark Forest, aż po nadchodzące Triple Forest IPA. To coś pomiędzy „okrętami flagowymi” a specjalizacją właśnie. Każdemu browarowi życzę, aby zdołał wypracować swój fingerprint czyli rzecz, po której będzie kojarzony na rynku. A Nepomucenowi życzę powodzenia przy unowocześnianiu browaru! View the full article -
Twitter jest niezwykle popularnym narzędziem do komunikacji. Trzeba dodać: zagranicą. W Polsce spełnia swoją rolę głównie w dziedzinie polityki i sportu. Inne dziedziny życia wydają się być mniej zainteresowane tym medium. Niesłusznie. Bowiem swoją formą Twitter zdecydowanie wygrywa z przeładowanym, ciężkim i zaśmieconym Facebookiem. Na „fejsie” ważne treści giną bezpowrotnie zalewane rzeką niepotrzebnych treści, a próba odnalezienia interesujących newsów kończy się najczęściej frustracją. Niebieski ptaszek wygrywa Tymczasem dobrze uporządkowany pod względem treści Twitter jest przejrzysty niczym szpalta gazety otwarta na właściwym dziale. Krótkie treści, ułożone datami, pogrupowane w #hasztagi są niezwykle przejrzyste. Aplikacja z niebieskim ptaszkiem jest wręcz stworzona do przekazywania szybkich informacji. Może więc warto trzymać rękę na piwnym pulsie przez Twittera? Co prawda, nie ma tu wszystkich. Jednak zebrane w zgrabną grupę treści publikowane przez browary, handlowców i blogerów w sumie tworzą ciekawy obraz tego, co się dzieje w piwie. Pozbawioną zbędnego szumu i komentarzy. Lista twittujących o piwie W poniższym linku znajduje się lista aktywnych browarów, sklepów, hurtowni, blogerów i wszystkich innych, którzy piszą o piwie: Piwne Rzemiosło PL Jest to lista KraftMagi. Po zalogowaniu się na tt i kliknięciu w powyższy link wystarczy po lewej stronie zaznaczyć „Subscribe”, by zacząć ją śledzić. Wówczas po wybraniu z górnego menu ikonki „Lists” będzie można od razu zobaczyć co ciekawego dzieje się w piwie. Warto też kliknąć „follow” i śledzić samą KraftMagię, której nie ma na liście, jako że nie można się do własnej listy. Miłego twittowania! The post Piwny Twitter appeared first on Kraftmagia. Przeczytaj cały wpis
-
[Docent]Inne Beczki Zero to Hero + AleBrowar/Pinta Afterparty Recovery IPA
Pierre Celis opublikował(a) temat w Blogosfera
Dwie niskoalkoholowe pozycje. Czy któreś z nich dorówna smakiem „pełnowoltażowemu” piwu? View the full article -
Z Łukaszem Pawlakiem, beer managerem pubów Drugie Dno rozmawia Przemek Iwanek Łukaszu, jesteś beer managerem, czyli zajmujesz się selekcją piw w dwóch warszawskich multitapach. Ale czym tak naprawdę jest według ciebie multitap? Przede wszystkim to miejsce, w którym jest duży wybór piwa. Tak encyklopedycznie, to miejsce z wieloma kranami, czyli nalewakami do piwa, a nazwę stworzył Michael Jackson. W pubach, w których pracuję, Drugim Dnie, jest 14 kranów na ul. Nowogrodzkiej i 8 na Tarczyńskiej. Do tego są jeszcze butelki. Łukasz PawlakTo jedyna różnica między zwykłym pubem, a multitapem? Nie, to jeszcze nie wszystko. Oprócz wyboru, o którym wspomniałem, bardzo ważna jest też selekcja. W multitapach są właściwie niemal same piwa rzemieślnicze, wysokiej jakości. Dodatkowo, są odpowiednio dobierane, selekcjonowane. W multitapie oferta musi być tak dobrana, by każdy znalazł coś dla siebie albo odkrył coś, czego jeszcze nie próbował. Dlaczego właściwie te krany są takie ważne? Jest kilka przyczyn. Po pierwsze wielkość porcji. Butelki mają narzuconą pojemność, minimum to 0,33l, a przeważnie 0,5l. W multitapie niejednokrotnie możesz spróbować 0,2, czy nawet 0,15l, w przypadku deski degustacyjnej. Po drugie piwo w beczce często jest świeższe, także niepasteryzowane, co jest rzadsze w przypadku butelek. No i w multitapie spotyka się ludzi, zamiast siedzieć w domu. krany w multitapie Drugie Dno Ochota (ul. Tarczyńska 5/9)Jak trafić do dobrego multitapu? Możliwości jest dużo, przede wszystkim polecam wyszukiwanie w aplikacjach. Ratebeer, ontap, w tym ostatnim jest ponad 50 multitapów w Warszawie, można wybierać do woli. Kiedyś było nieco trudniej, polegało się na opinii znajomych albo na Facebooku, teraz jest łatwiej. W taki sposób właśnie ja trafiłem do tej pracy. Po raz pierwszy do multitapu zabrała mnie dziewczyna. Spodobało mi się. Dla kogo właściwie są multitapy? Dobry multitap powinien być dla każdego. Tak jak wspominałem o wyborze piwa, ideałem jest, jeśli każdy może znaleźć coś dla siebie, czy jest wytrawnym beer geekiem, czy przyszedł tu po raz pierwszy. Czasem warto kogoś zachęcić do spróbowania innych piw, ale nic na siłę. Dziękuję! The post Wywiad: Multitap okiem specjalisty appeared first on Kraftmagia. Przeczytaj cały wpis
-
Sprawdzamy wersje butelkowe jednego z ciekawszych debiutantów roku 2018! Na stole wylądowały: Pils Please (Pils), HalfTime (NEIPA), Funny (NEIPA), Classic 5 (AIPA). Czy butelki dorównają wersjom lanym? View the full article
-
Zaczynamy dziewiąty rok funkcjonowania polskiego piwnego rzemiosła i szósty rok zestawienia Debiut Miesiąca. Kogo obstawiacie na zdobywcę tytułu Browar Roku 2019? Każdy ma swoje typy i przeczucia. Najfajniejsze w tej branży jednak jest to, że zazwyczaj się one nie sprawdzają. Ale piszcie w komentarzach, do kogo według Was, będzie należał ten rok. Styczeń jak zwykle był miesiącem odpoczynku po całorocznej gonitwie. A nie, czekaj. Przecież odbyła się czwarta już edycja Baltic Porter Day. Z tej okazji pojawiło się kilka premierowych porterów, a jeden z nich sięgnął po tytuł najlepszej nowości stycznia! Gwoli kronikarskiej ścisłości – warzenie zaczęły trzy browary – restauracyjne w Stargardzie i Szczecinie oraz rzemieślniczy w Przemyślu. Powodzenia! Trzech Kumpli (Zapanbrat) – Porter Bałtycki Porter Bałtycki, 20° Blg, 8 % alk. Trzech Kumpli to wyznacznik piwnej jakości. Trafiliście nieudane piwo od Piotra Sosina? W ostatnich latach nie przypominam sobie takiej sytuacji. Nie inaczej jest z najnowszą, klasyczną pozycją. Ktoś mógłby powiedzieć – ale co to za klasyczny bałtyk z obniżonym o dwa stopnie ballingiem? Niech zatem piwo powie same za siebie. W szkle wita nas dość ciemna jak porter bałtycki barwa. Piana początkowo bez zastrzeżeń – drobna, dość obfita, o żółtobrązowym odcieniu. Szkoda, że redukuje się i zanika po kilku minutach. Powąchajmy. No jest klasyczna, obowiązkowa śliwka, do tego trochę czerwonych owoców w typie wiśni. To wszystko skąpane w gorzkiej czekoladzie. Czy tak też będzie i w smaku? Pierwsze odczucie to gładkość, aksamitność tekstury. O to chodzi w bałtyku – by był dobrze ułożony. Nie ma nic gorszego niż chropowaty, atakujący alkoholem porter. Tu jest pod tym względem fantastycznie. Do tego satysfakcjonująca pełnia smaku. Akcenty z aromatu jak najbardziej obecne i na języku. Ogólnie mówiąc mamy śliwkę i wiśnię otoczoną w gorzkiej czekoladzie. Ale pojawia się tu dyskretna słodycz. W bonusie mamy ciekawą nutę prażonego słodu. Last but not least – cena. 15 zł za 0,5 w stołecznych lokalach? Toż to nawet taniej niż niektóre IPA, o rzemieślniczych porterach nie wspominając. Piękny prezent zrobiło nam Trzech Kumpli na Baltic Porter Day 2019! Zobaczcie też wideodegustację wersji butelkowej! W wyróżnieniach dość skromnie ale różnorodnie – saison na rzadko spotykanej polskiej odmianie chmielu Książęcy, robust brown porter z suską leżakowany w beczce po czerownym winie, sour z truskawkami i kiwi. Do tego tradycyjnie soczyste ipki i imperialny bałtyk. Bednary – Don Carlos Ocena piwa Łąkomin – Sus Scrofa Ocena piwa Piwne Podziemie – Juicy, Juicy Juice Ocena piwa Piwojad (Gryf) – Suska Tempranillo BA Ocena piwa Stu Mostów/ Malte – Art 23 Kiwi & Cherry Berliner Weisse Ocena piwa Ziemia Obiecana – Eksponat Ocena piwa Ziemia Obiecana – W Pustej Szklance Pomarańcze Ocena piwa Nowe browary: Nowe inicjatywy kontraktowe: View the full article
-
Wiecie co, fajnie mieć marzenia, a jeszcze fajniej móc je realizować! Muszę wam się do czegoś przyznać. Od niepamiętnych już lat, browar z czeskiego Hlinska zawładną moim sercem. To właśnie Ten a nie żaden inny browar zaszczepił we mnie miłość do czeskiego lagera. Trudno to wytłumaczyć, ale gdy tylko przywołuje myśl o Czeskiej Republice, Pivovar Rychtář od razu przychodzi mi na myśl. Fenomen!? Skądże znowu! Po prostu, browar nie dość, że warzy znakomite piwa, to na dodatek architektura samego browaru jest po prostu piękna. Mimo, że browar, jak już wspominałem, miał we mnie od wielu lat wiernego konsumenta , dopiero trzy tygodnie temu udało mi się odwiedzić Hlinsko i jego miejscowy browar. Dlaczego tak długo zwlekałem z wizytą? Sam nie wiem. Ważne, że w końcu udało mi się spełnić to wielkie marzenie. Rzecz jasna, na długie lata zapamiętam samą wizytę w browarze. Browar jaki i samo otoczenie było w tym czasie spowite zimową aurą. Było można wyczuć zimowe odprężenie po minionym intensywnym sezonie produkcyjnym. Większość pracowników była na urlopach lub też konserwowało urządzenia przed zbliżającym się wiosenno-letnim sezonem. Mimo to, udało nam się zobaczyć wszystkie zakamarki browaru, za co serdecznie dziękuję wszystkim pracownikom browaru, którzy przyczynili się do naszej wędrówki po ich królestwie! Pierwsze, rzecz jasna, nasze kroki skierowaliśmy na dziedziniec browaru, z którego mogliśmy w całej okazałości przyjrzeć się z bliska wszystkim zabudowaniom browaru. Nie trudno odgadnąć, że największe wrażenie wywarł na nas budynek z początku XX wieku, w którym znajduje się m.in. warzelnia. Pięknie odrestaurowana fasada budynku w cudowny sposób podkreśliła każdy detal znajdujący się na tej elewacji. Ach, gdyby ją zobaczyć w blasku letniego słońca! Marzenia! Po dość długim napawaniu się widokiem na budynki browarowe, przekroczyliśmy w końcu próg budynku, który od wielu lat rozpalał moje myśli. Zanim jednak dotarliśmy do serca browaru, pokonać musieliśmy trzy piętra. Aż w końcu naszym oczom ukazała się przepiękna wręcz magiczna warzelnia. Jej dwu naczyniowa postać przyodziana była w miedzianą szatę z 1952 roku. Na domiar tego, całość skąpana była w zieleni, która bogato występowała w tym pomieszczeniu. Jednakże przysłowiową wisienką na torcie było śliczne zachowane korytko brzeczkowe, które uwodziło na każdym kroku. Jednym słowem, cymes! Długo dochodziłbym do siebie po tym widoku, jednakże kolejne atrakcje nie pozwoliły na siebie długo czekać. Kolejną atrakcją dla której warto było tutaj przyjechać, była otwarta fermentacja, która co ciekawe, znajdowała się nad warzelnią. Była ona tutaj reprezentowana przez dwadzieścia wanien, które pochodzą z okresu gruntownej modernizacji, jaka została przeprowadzona w 2003 roku. Niestety ze względu na martwy sezon, tylko jedna była napełniona znakomitym napitkiem. Na całe szczęście, leżakownia i jej zbiorniki w liczbie 63 były bardziej zapracowane niż dział fermentacji. Tutaj również, mogliśmy poczuć magię browaru. Plan zakładał nawet „zagubienie” się w labiryncie ów tanków, jednakże nasze przewodnik przeczuwając taki scenariusz zaprosił nas na rozlew, gdzie mogliśmy skosztować wybornego leżaka przetoczonego wprost z tanka pośredniczącego. Gdy rozwodziliśmy się nad smakiem zaserwowanej nam jasnej 12tki mogliśmy dodatkowo przypatrzeć się rozlewowi piwa do beczek, które miały wkrótce opuścić browar. W między czasie dowiedzieliśmy się, że browar zleca rozlew swojego piwa do butelek browarowi znajdującemu się w Jihlavie. Zanim jednak na dobre pożegnaliśmy się z gościnnymi progami browaru udaliśmy się na małe zakupy do firmowego sklepiku znajdującym się tuż przy głównej bramie browaru. Oprócz pełnej oferty piw jaka jest warzona tutaj, czyli Rychtář Premium (jasna 12tka), Rychtář Grunt (jasna 11tka), Rychtář Fojt (jasna 10tka), można nabyć tutaj niezliczoną ilość różnorodnego szkła oraz innych kolektybili. Odjeżdżając spod browaru miałem wrażenie, że rozstaje się na długie lata z przyjacielem, którego ze względu na odległość jaka nas dzieli, trudno mi będzie jego zobaczyć w najbliższych latach. Na całe szczęście, piwa Hlinska są coraz powszechniejsze w Czeskiej Republice, więc jakaś więź będzie zachowana. Do zobaczenia . . . . . . . . . . View the full article
-
Wiecie co, fajnie mieć marzenia, a jeszcze fajniej móc je realizować! Muszę wam się do czegoś przyznać. Od niepamiętnych już lat, browar z czeskiego Hlinska zawładną moim sercem. To właśnie Ten a nie żaden inny browar zaszczepił we mnie miłość do czeskiego lagera. Trudno to wytłumaczyć, ale gdy tylko przywołuje myśl o Czeskiej Republice, Pivovar Rychtář od razu przychodzi mi na myśl. Fenomen!? Skądże znowu! Po prostu, browar nie dość, że warzy znakomite piwa, to na dodatek architektura samego browaru jest po prostu piękna. Mimo, że browar, jak już wspominałem, miał we mnie od wielu lat wiernego konsumenta , dopiero trzy tygodnie temu udało mi się odwiedzić Hlinsko i jego miejscowy browar. Dlaczego tak długo zwlekałem z wizytą? Sam nie wiem. Ważne, że w końcu udało mi się spełnić to wielkie marzenie. Rzecz jasna, na długie lata zapamiętam samą wizytę w browarze. Browar jaki i samo otoczenie było w tym czasie spowite zimową aurą. Było można wyczuć zimowe odprężenie po minionym intensywnym sezonie produkcyjnym. Większość pracowników była na urlopach lub też konserwowało urządzenia przed zbliżającym się wiosenno-letnim sezonem. Mimo to, udało nam się zobaczyć wszystkie zakamarki browaru, za co serdecznie dziękuję wszystkim pracownikom browaru, którzy przyczynili się do naszej wędrówki po ich królestwie! Pierwsze, rzecz jasna, nasze kroki skierowaliśmy na dziedziniec browaru, z którego mogliśmy w całej okazałości przyjrzeć się z bliska wszystkim zabudowaniom browaru. Nie trudno odgadnąć, że największe wrażenie wywarł na nas budynek z początku XX wieku, w którym znajduje się m.in. warzelnia. Pięknie odrestaurowana fasada budynku w cudowny sposób podkreśliła każdy detal znajdujący się na tej elewacji. Ach, gdyby ją zobaczyć w blasku letniego słońca! Marzenia! Po dość długim napawaniu się widokiem na budynki browarowe, przekroczyliśmy w końcu próg budynku, który od wielu lat rozpalał moje myśli. Zanim jednak dotarliśmy do serca browaru, pokonać musieliśmy trzy piętra. Aż w końcu naszym oczom ukazała się przepiękna wręcz magiczna warzelnia. Jej dwu naczyniowa postać przyodziana była w miedzianą szatę z 1952 roku. Na domiar tego, całość skąpana była w zieleni, która bogato występowała w tym pomieszczeniu. Jednakże przysłowiową wisienką na torcie było śliczne zachowane korytko brzeczkowe, które uwodziło na każdym kroku. Jednym słowem, cymes! Długo dochodziłbym do siebie po tym widoku, jednakże kolejne atrakcje nie pozwoliły na siebie długo czekać. Kolejną atrakcją dla której warto było tutaj przyjechać, była otwarta fermentacja, która co ciekawe, znajdowała się nad warzelnią. Była ona tutaj reprezentowana przez dwadzieścia wanien, które pochodzą z okresu gruntownej modernizacji, jaka została przeprowadzona w 2003 roku. Niestety ze względu na martwy sezon, tylko jedna była napełniona znakomitym napitkiem. Na całe szczęście, leżakownia i jej zbiorniki w liczbie 63 były bardziej zapracowane niż dział fermentacji. Tutaj również, mogliśmy poczuć magię browaru. Plan zakładał nawet „zagubienie” się w labiryncie ów tanków, jednakże nasze przewodnik przeczuwając taki scenariusz zaprosił nas na rozlew, gdzie mogliśmy skosztować wybornego leżaka przetoczonego wprost z tanka pośredniczącego. Gdy rozwodziliśmy się nad smakiem zaserwowanej nam jasnej 12tki mogliśmy dodatkowo przypatrzeć się rozlewowi piwa do beczek, które miały wkrótce opuścić browar. W między czasie dowiedzieliśmy się, że browar zleca rozlew swojego piwa do butelek browarowi znajdującemu się w Jihlavie. Zanim jednak na dobre pożegnaliśmy się z gościnnymi progami browaru udaliśmy się na małe zakupy do firmowego sklepiku znajdującym się tuż przy głównej bramie browaru. Oprócz pełnej oferty piw jaka jest warzona tutaj, czyli Rychtář Premium (jasna 12tka), Rychtář Grunt (jasna 11tka), Rychtář Fojt (jasna 10tka), można nabyć tutaj niezliczoną ilość różnorodnego szkła oraz innych kolektybili. Odjeżdżając spod browaru miałem wrażenie, że rozstaje się na długie lata z przyjacielem, którego ze względu na odległość jaka nas dzieli, trudno mi będzie jego zobaczyć w najbliższych latach. Na całe szczęście, piwa Hlinska są coraz powszechniejsze w Czeskiej Republice, więc jakaś więź będzie zachowana. Do zobaczenia . . . . . . . . . . View the full article
-
Jak powodzi się browarom z małych miejscowości i czy można funkcjonować na rynku opierając się głównie o sprzedaż „wokół komina”? O tym (i nie tylko) rozmawiam przy okazji pięciolecia Browaru Bednary z Rafałem Łopusińskim! Przy okazji zobaczcie kilka fotek z firmowego lokalu Hop Kultura, gdzie odbyła się urodzinowa impreza! View the full article
-
1:34 - Newsy 18:02 - Wywiad z Elą z Hoppiness 45:48 - Laboratorium o DDH Jesteśmy na: ? YouTube - https://goo.gl/VkPgae ? Spotify - https://goo.gl/svgJRm ? SoundCloud - https://goo.gl/MjWpRf ? iTunes - https://goo.gl/x4SFYk ? Stitcher - https://goo.gl/bXXvpK ? TuneIn - https://goo.gl/aktiyA ?️ mp3 do pobrania z Google Drive - https://goo.gl/TCaJtE Alchemia - Podcast o piwie Zapraszają: Przemek Iwanek - Piwo i Cydr Mateusz Puślecki - Mazowiecki Oddział PSPD (pspd.org.pl) Olek Hurko - Browar Gliss / Browar Monsters (www.fb.com/browarmonsters/) Janek Gadmoski - Alderaan Brewery / Browar Monsters (www.fb.com/browarmonsters/) Przeczytaj cały wpis
-
1:34 - Newsy 18:02 - Wywiad z Elą z Hoppiness 45:48 - Laboratorium o DDH Jesteśmy na: ? YouTube - ? Spotify - goo.gl/DeXKTm ? SoundCloud - goo.gl/M5NfR7 ? iTunes - goo.gl/x4SFYk ? Stitcher - goo.gl/bXXvpK ? TuneIn - goo.gl/aktiyA ?️ mp3 do pobrania z Google Drive - Alchemia - Podcast o piwie Zapraszają: Przemek Iwanek - Piwo i Cydr Mateusz Puślecki - Mazowiecki Oddział PSPD (pspd.org.pl) Olek Hurko - Browar Gliss / Browar Monsters (www.fb.com/browarmonsters/) Janek Gadmoski - Alderaan Brewery / Browar Monsters (www.fb.com/browarmonsters/) Przeczytaj cały wpis
-
O czym oni mówią? Co tam powypisywali w Internecie? Czasem język fanów piw rzemieślniczych może wydawać się mało zrozumiały. Na szczęście powstał ten przewodnik po piwnym slangu – teraz już wszystko staje się jasne! badylarz – właściciel sklepu z piwem rzemieślniczym, najczęściej małego; zażarty przeciwnik sieci handlowej („kupiłem wczoraj dwie ipki u badylarza„) beer geek, birgik, birgiczek, geek – fan piw rzemieślniczych, zazwyczaj najbardziej zaawansowany. Bywa stosowane sarkastycznie, zwłaszcza w formie birgiczek BGM, OMBF, PTP, WFP, WFDP – skrócone nazwy popularnych festiwali piwa, kolejno: Beer Geek Madness, One More Beer Festiwal, Poznańskie Targi Piwne, Warszawski Festiwal Piwa, Wrocławski Festiwal Dobrego Piwa. Duch Kraftu – eteryczno-sarkastyczna postać z mitologii piwnej. Wyimaginowany przewodnik ideologiczny. Duch Kraftu czuwa nad przestrzeganiem niepisanych zasad kraftu. Ortodoksyjny w poglądach. Często nie wyraża na coś zgody („to nie jest zgodne z Duchem Kraftu„). granat – wybuchająca na skutek nadmiernego nagazowania butelka z piwem. Nazwa wskazuje na zagrożenie, które występuje podczas gwałtownego pękania butelki, jako że odłamki szkła mogą zranić osobę lub uszkodzić przedmioty znajdujące się w pobliżu (dotychczas odnotowane przypadki: szyba prysznica, steki wołowe w lodówce) kraft, krafcik – spolszczenie angielskiego słowa craft, czyli rzemiosło. Słowo kraft oznacza zarówno producentów piwa, a w szerszym znaczeniu: także sprzedawców i całą społeczność zainteresowaną piwem rzemieślniczym. Słowo krafcik zazwyczaj używane jest ironicznie. kranoprzejęcie – jedna z aktywności promujących browar rzemieślniczy, odbywa się w multitapie. Browar, który uczestniczy w wydarzeniu „przejmuje” krany w pubie, podpinając na nich swoje piwa. piwnica – kolekcja leżakujących piw, najczęściej w podziemiach z racji na niższą temperaturę i brak dostępu światła. Ulubione pomieszczenie prawdziwego beergeeka panel, panelowa – przekrojowa degustacja, często drogich i wyszukanych piw. Zazwyczaj odbywa się w gronie kilku lub kilkunastu osób recka – recenzja, opis piwa w internecie, na grupie piwnej lub blogu sztos, sztosik, sztosiwo – wulgarne słowo, niegdyś oznaczające m.in. oszustwo. Obecnie wyraża zachwyt nad piwem. Z racji pochodzenia nie wszyscy są jego entuzjastami; coraz rzadziej stosowane. tap, multitap, wielokran – pub z dużą ilością kranów, czyli nalewaków do piwa, dzięki czemu może oferować szeroki wybór piw z beczki. Większość stanowią piwa rzemieślnicze, zazwyczaj każdy kran jest przeznaczony na inny styl piwa i inny browar. W multitapach często odbywają się rozmaite wydarzeń piwne, jak premiery nowych browarów, piw, kranoprzejęcia. Więcej trudnych słów? Zajrzyj do słownika. The post Piwny slang appeared first on Kraftmagia. Przeczytaj cały wpis
-
Jakub Kustra, piwowar w T.E.A. Time Brewpub Świat posiada cztery żywioły i określany jest za pomocą czterech kierunków. Rok dzieli się na cztery pory roku, a także na cztery kwartały. Oficjalnych ewangelistów mamy czterech, a na krańcu tego łez padołu, przeorać go mają czterej sympatyczni jeźdźcy. Także więc i na piwo składają się cztery główne składniki. Każdy z nich to osobna opowieść, która nie ma końca. I. Opowieść o słodzie Genialny pisarz fantastyki, Sir Terry Pratchet, o piwie pisał iż: „Czym tak naprawdę jest piwo, jeśli nie płynnym chlebem, a chleb przecież nie może zaszkodzić”. Znane jest także porzekadło „piwo jest lepsze od chleba, bo piwa gryźć nie trzeba”. Mówiąc o płynnym chlebie, musimy myśleć o piwie, jako o napoju na bazie zboża, a konkretnie słodu. Słodowanie zboża, w uproszczeniu, składa się z trzech etapów: moczenia, kiełkowania i suszenia. W pierwszym etapie ziarno traktuje się ciepłą wodą, aby mogło poczuć się jak podczas pierwszych wiosennych deszczów. Dzięki temu zaczyna kiełkować. Proces ten jest przerywany w odpowiednim momencie poprzez suszenie gorącym powietrzem. Tak przygotowane ziarno zawiera w sobie prostsze cukry, które po zacieraniu będą mogły zostać przerobione przez drożdże na alkohol. Najczęstszym zbożem używanym do piwa, jest oczywiście jęczmień. Śmiało jednak można stosować również inne, jak pszenica, żyto, owies, a nawet sorgo. Nie wszystkie zboża poddają się procesowi słodowania, jak choćby kukurydza. Nie oznacza to, że nie można ich używać. Traktować je należy jednak nie jako 100% bazę, lecz jako dodatek. Słodować można także na różne sposoby, dzięki czemu uzyskuje się różne cukry i wydobywa inne aromaty i smaki. Tak tworzy się słody karmelowe, ciasteczkowe, monachijskie, bursztynowe i dziesiątki innych. Różne słody w gotowym piwie mogą dawać większą słodycz, pełnię i smaki kojarzone ze świeżo wypieczonym chlebem, prażonymi orzechami włoskimi, toffi, karmelem i wiele innych. Słody można także prażyć, dzięki czemu mogą powstawać piwa ciemne, które mają charakterystyczne aromaty kawy, czy czekolady (palonego żyta używa się między innymi do produkcji kawy zbożowej). Jakby tego było mało, słody można także wędzić dymem pochodzącym z torfu lub drewna. Stosuje się różne rodzaje drewna, których smak rozmaicie manifestuje się w gotowym piwie. Mając do dyspozycji dziesiątki rodzajów słodów oraz bogactwo poszczególnych gatunków zboża, czy sposobów jego wędzenia, można skomponować setki unikalnych receptur. Które będą próbą uzyskania perfekcji w gotowym piwie. II. Opowieść o wodzie Niejaki Syreniusz (1531 – 1611), autor księgi piw i jeden z najwybitniejszych zielnikarzy, opisywał piwo w sposób dobitnie prozaiczny, mianowicie: „piwo do picia… nic innego niej jest jeno woda ze słodem przystoynie warzona”. Tutaj dotykamy następnego składnika, który ilościowo jest najbardziej istotnym, czyli wody. Piwo można uwarzyć niemal na każdej wodzie źródlanej. Jednak piwo wysokiej jakości powinno mieć parametry wody dostosowane do danego stylu. Twarda woda lepiej nada się do piw ciemnych, pilsy zaś wolą wodę miękką. Istotne stają także kwestie jak pH, czy alkaliczność. W celu uzyskania piwa wybitnego odpowiedni skład wody jest nieodzowny, dlatego zachowanie balansu poszczególnych jej składowych stanowi jedno z wyzwań piwowarów. III. Opowieść o chmielu Wofgang von Goethe mawiał o piwie z Merserbuga, iż jest: „gorzkie jak śmierć na szubienicy”. Mimo tego raczej go sobie nie odmawiał: „pierwszy łyk przeszywa człowieka dreszczem, zaś po tygodniu jego picia, nie jest się w stanie go sobie odmówić”. Za ową charakterystyczną gorycz odpowiadał między innymi chmiel, czyli trzeci składnik. Bez niego oczywiście można stworzyć piwo, jednak goryczka odchmielowa jest niezwykle przydatna przy kontrowaniu słodyczy pochodzącej od słodu. Bez chmielu piwo mogłoby być po prostu mdłe. Do tego chmiel ma właściwości bakteriostatyczne, dzięki czemu piwo wolniej się psuje. W tej z pozoru prostej roślinie konopnej odkryto i sklasyfikowano do tej pory ok. 250 związków chemicznych oraz 400 olejków chmielowych. A mówi się nawet o liczbie 800. Daje to właściwie nieskończone kombinacje. Feria aromatów pochodzących z różnych odmian chmielu zaczyna się od zwykłej ziołowości, czy tytoniowości, a kończy na zapachu mandarynek, cytrusów, pomelo, ananasa, białych winogron, czy nawet kokosa. Ze względu na niezwykłą popularność chmielu w ostatnich dekadach powstają wciąż nowe gatunki chmielu. Właściwie trudno pojąć w pełni potencjał, który zawarty jest w zielonych szyszkach. A opcji na ich wykorzystanie policzyć nie sposób. IV. Opowieść o drożdżach Ostatnią częścią składową piwa są drożdże. Czyli grzyby posiadające unikalny metabolizm, którzy pomaga przetworzyć prostsze cukry na alkohol. Jednoczesnym błogosławieństwem i przekleństwem tej ich właściwości jest fakt, iż oprócz alkoholu produkują także ok. 500 innych związków chemicznych. Niestety, wiele z nich wpływa negatywnie na gotowe piwo. Dlatego odpowiednio przeprowadzona fermentacja jest najważniejszym etapem. W fermentorze, niczym w magicznym kotle, wszystko uzyskaliśmy ze słodu, wody oraz chmielu, scala się i przeobraża, dając w efekcie cud piwa. Wspomniane wcześniej związki, które wytwarzają drożdże, są czasami także pożądane. Mając do dyspozycji dziesiątki odmian drożdży możemy sterować ich metabolizmem, aby wytworzyły pożądane przez nas cechy aromatyczno-smakowe. Czego najlepszych dowodem są piwa pszeniczne. Właśnie dzięki użyciu odpowiednich drożdży pszenice charakteryzują się słodkawym aromatem banana i goździka. Drożdże potencjalnie oferują setki możliwości aromatyczno-smakowych. Jednak ich kapryśna natura może sprawić, że to samo piwo, mimo pozornie takich samych warunków produkcji, może mieć inny smak i aromat. Ale dzięki temu warzenie ma w sobie pierwiastek tajemnicy. Tetrada – podsumowanie W tych czterech składnikach, z pozoru dość zwyczajnych, drzemie gargantuiczny wręcz potencjał. Piwowarstwo w dzisiejszych czasach to możliwości, które mnożą się w nieskończoność. A wszystko to dzięki nowym odmianom chmieli, gatunkom drożdży i technikom słodowania. Tworzenie z tej ogromnej puli składników to wyzwanie. Sztuką jest używanie surowców tak, by wykreowane piwo nie tylko miało sens i stanowiło spójną całość, ale było też pijalne i zaskakujące. Warzenie piwa to setki skomplikowanych reakcji fizyko-chemicznych, które nieustannie próbujemy ujarzmiać. Każda próba zdaję się być otwieraniem następnych drzwi, a horyzont mieni się z końca na kształt fraktalu. Warto o tym pamiętać sięgając po następną szklankę piwa. Niezliczone procesy natury, wiele pracy ludzkiej, zaangażowania i mozolnego zdobywania wiedzy było niezbędne do powstania tego z pozoru zwykłego napoju. The post Piwna tetrada, czyli nieskończoność możliwości appeared first on Kraftmagia. Przeczytaj cały wpis
-
Nic nie może przecież wiecznie trwać… View the full article
-
Mateusz Puślecki, PSPD Warzysz w domu? Chciałbyś coś wygrać? Połącz jedno z drugim i wyślij swoje piwo na konkurs piw domowych. Prezentujemy listę konkursów piwa na 2019 rok. Jeśli czegoś brakuje – daj nam znać! Konkursy opisane są w formacie: data, nazwa konkursu, miejsce, [styl piwa], (kategoria konkursu) Znaki zapytania ?? oznaczają brak danych lub niepotwierdzoną informację. luty 8/02/2019, II Owidzki KPD, Owidz, [Albae Cerevisiae], (konsumencki) 9/02/2019, XII Toruński Zlot Piwowarów Domowych, Toruń, [AIPA, FES, Winter Ale], (konsumencki) marzec 2/03/2019, VII Karpacki KPD /IV Zlot Piwowarów Domowych, Rzeszów, [dowolny, max 20°Blg], (konsumencki) 9/03/2019, Zielonogórski KPD (Lubuski), Zielona Góra, [Brut IPA], (Puchar PSPD 18/19) 15-17/03/2019, VIII Szczeciński KPD, Szczecin, [Schwarzbier, Brutt IPA, Wheatwine, Flanders Red Ale], (Puchar PSPD 18/19) kwiecień 13-14/04/2019, Łódzki KPD, Łódź, [Earl Grey APA, West Coast IPA, Weizen Stout, Under Ten Sour Ale, Porter Bałtycki, Owocowe Pszeniczne], (Puchar PSPD 18/19) maj ??/05/2019, Pomona – konkurs cydrów domowych, Warszawa, [cydr wytrawny, cydr brettowy] 10-11/05/2019, V Podlaski KPD, Białystok, [Petite/Belgijskie piwo stołowe, Black IPA, Eisbock], (Puchar PSPD 18/19) 17-18/05/2019, IV Beergoski KPD, Bydgoszcz, [APA, Best Bitter, White IPA], (Puchar PSPD 18/19) 18-19/05/2019, III Krakowski KPD, Kraków, [Pils Niemiecki, Wild APA], (Puchar PSPD 18/19) 30/05-2/06/2019, Mistrzostwa Polski Piwowarów Domowych 2019, ?, [Jasne Pełne (Světlý Ležák), Kellerbier, Doppelbock, Roggenbier, Munich Dunkel, Owocowy Berliner Weisse, Grodziskie, Saison, American Wheat, Brett IPA, Brut IPA, Coffee APA, American Barleywine, Wędzony FES, Belgian Dark Strong Ale, RIS], (Puchar PSPD 18/19) czerwiec ??/06/2019, XIV Wrocławski KPD, Wrocław, [Pils bohemski, Sour Ale], (? Puchar PSPD 19/20 ?) 15/06/2019, II Festiwal Piwowarów Domowych, Warszawa, (konsumencki) 21/06/2019, Grodziski KPD, Grodzisk Wielkopolski, [grodziskie, wariacja nt. grodzisza] sierpień ??/08/2019, VII Warmiński KPD, Olsztyn, [Rosanke, Polskie Pszeniczne, APA z herbatą, niskoalkoholowe APA], (? Puchar PSPD 19/20 ?) 30-31/08/2019, IX Międzynarodowy Cieszyński KPD, Cieszyn, [Porter Bałtycki, Czeski Pils/český Světlý Ležák], (? Puchar PSPD 19.20 ?) grudzień ??/12/2019, IX Mikołajkowy KPD, Kraków, [American Stout, English Barleywine, Wild Belgian Dark Strong Ale], (? Puchar PSPD 19.20 ?) data nieznana ?, X Częstochowski KPD Bractwa Piwnego, Częstochowa, [Double IPA, American Barley Wine, Porter Bałtycki, Belgian Tripel, Grodziskie, Tea IPA, Black Rye IPA, Gruit, Cydr, Piwo niskoalkoholowe] ?/?09?-?10?/2019, IX Warszawski KPD im. W. Trześniowskiego, Warszwa, [Brett English Barleywine, Sour Imperial IPA, Belgian Dubbel, Fruit Gose, Lager Wiedeński, Smoked Stout, Session IPA, American Porter], (? Puchar PSPD 19.20 ?) edycja 2019 niepotwierdzona ??/?07?/2019, VI Międzynarodowy KPD w Chorzowie, Chorzów ??/?10?/2019, V Flisacki KPD, Toruń ??/?11?/2019, XI Poznański KPD, Poznań ??/?11?/2019, XIII Pomorski KPD, Gdańsk ??/12/2019, III Gwiazdkowy KPD, Widawa The post Lista konkursów piw i cydrów domowych 2019 appeared first on Kraftmagia. Przeczytaj cały wpis
-
[Docent]Trzech Kumpli Porter Bałtycki vs Stu Mostów Baltic Porter Nitro
Pierre Celis opublikował(a) temat w Blogosfera
Nowe rzemieślnicze portery wypuszczone przed Baltic Porter Day 2019! Czy spełniły wysokie oczekiwania? View the full article -
Kolejny degustowany przeze mnie Smok należy podobno do kategorii „piwo marcowe” (Maerzenbier), czyli w założeniu trunku sezonowego. Choć browar Fortuna tego warunku nie przestrzega (Złoty Smok jest dostępny przez cały rok), pozostałe cechy charakterystyczne piwa marcowego zachowuje. Po nalaniu prezentuje się naprawdę świetnie: gęsta puszysta piana w beżowym odcieniu, utrzymująca się bardzo długo i hojnie ozdabiająca szkło; samo piwo ma kolor mocnej herbaty, pod światło łyska złotem. Wysycenie dość mocne, wyczuwalne na języku i podniebieniu. Zapach – początkowo niewyraźny, piwniczny, z czasem uwalniający aromaty słodowe. W smaku początkowo wyraźnie wyczuwalny karmel, wraz z ogrzewaniem się piwa w temperaturze pokojowej coraz mniej natarczywy z tendencją zanikającą; na pierwszy plan wychodzą nuty goryczkowe i słodowe. Orzeźwiające, niesłodkie, fajnie musujące w przełyku. Smakowało mi do końca. Co prawda nie mogę powiedzieć, że Złoty Smok mnie zachwycił, ale to naprawdę bardzo dobre piwo i co ważne – na etykiecie nie ma ani jednego kłamstwa. Wszystko się zgadza, łącznie ze stwierdzeniem: „zdobiąca je jasnokremowa piana zasilana jest ustawicznie tysiącami naturalnie powstających bąbelków”. ==Radar== Alkohol: 5,8%, ekstrakt: 12,2% wag. Cena: 3,20 zł Ocena: 8/10 + pięknie się prezentuje + orzeźwiające dzięki intensywnie pracującym bąbelkom + dobre do końca – nigdy nie przepadałem za piwami z dodatkiem słodu karmelowego – brakuje mu czegoś wybitnie charakterystycznego w smaku – nadużywanie określenia „piwo marcowe”; może zmienić na „piwo typu Maerzen”? View the full article
-
[warzepiwo]Książęce Korzenne (Kompania Piwowarska)
Pierre Celis opublikował(a) temat w Piwowarskie wieści
Biuro Kompanii Piwowarskiej? Jest do was paczka ze sklepu Piwa Okazjonalne. W koncernach też pracują ludzie (podobno), to i czasem zachowują się po ludzku. Znaczy kupują piwa z małych browarów, wąchają, próbują, wpadają na pomysły. Ostatnio nawąchali się piw sezonowych i sami postanowili takie zrobić. Zakupili więc karton przypraw Kamis, duży słój miodu i zrobili. Książęce Korzenne, głosi kontra, zawiera takie przyprawy, jak cynamon, skórka pomarańczowa i goździki. Oraz miód lipowy. Brzmi nieźle, choć na tle rozpasanych „x-masów” z browarów kontraktowych to i tak mało (pełny skład jest jednak bogatszy – patrz komentarze). Ale bez uprzedzeń, próbujemy! Nie wiem, dlaczego oczekiwałem piwa ciemnego, nawet wziąłem szklankę do ejlów, a tu mym oczom ukazał się napój w kolorze herbacianym, nieco mętny (dodatek miodu), ozdobiony przyzwoitą czapką piany (która o dziwo nie znikła natychmiast, ale została na powierzchni w postaci wątłego kożuszka i obfitszej obwódki). Piwo intensywnie pachnie przyprawami, głównie cynamonem. Dałbym głowę, że czuję kolendrę, ale za efekt ten pewnie odpowiada mieszanina wspomnianych przypraw i aromatu miodowego. Muszę przyznać, że zapach jest przyjemny, nie za słodki, zachęca do zamoczenia dzioba. Smak jest… niezły! Tym razem prym wiodą goździki, za nimi cynamon przyjemnie drapiący w gardle (jak proszek cynamonowy rozpuszczony w świątecznym kompocie), lekki kwasek. O dziwo, piwo nie jest zbyt słodkie, miód grzecznie ukrywa się w tle. Wysycenie średnie do wysokiego, generuje lekkie orzeźwienie, co dla jednych będzie plusem (większa pijalność), dla drugich minusem (mniejsza ciężkość, która jest typowa dla piw „światecznych”). Do połowy szklanki jestem miło zaskoczony. Teraz poczekam, niech się jeszcze ogrzeje i zobaczymy jak wypadnie finisz. Korzenne ogrzane nie zmienia znacząco swojego profilu. Wysycenie spada bardzo powoli, nieco wyraźniejszy staje się miód (ale wciąż trzymany na wodzy; i chyba nawet nie dodano aromatu identycznego z naturalnym), przyprawy wciąż wyraźne. Trochę doskwiera brak „ciałka”, piwo zdaje się zbyt wodniste. Niemniej jednak – jak najbardziej wypijalne i nawet smaczne. Po Ciemnym Łagodnym druga duża niespodzianka z KP i piwo, którego nie trzeba się wstydzić przez znajomymi – jeśli akurat wpadną do nas i rzucą się zachłannie do lodówki. ==Radar== PS. Owianymi złą sławą Czerwonym Lagerem i Złotym Pszenicznym zajmę się wkrótce. Alkohol: 5%, ekstrakt: 13,5% wag. Cena: prezent Ocena: 6,5/10 + wyraźny aromat przypraw + dobra piana + ukryty miód – za duże wysycenie – mało „ciała”, piwo jest zbyt lekkie jak na świąteczny specjał View the full article -
[warzepiwo]Bracki Rauch Bock (Browar Bracki/ Grupa Żywiec)
Pierre Celis opublikował(a) temat w Piwowarskie wieści
Jak co roku, browar Bracki w Cieszynie 6 grudnia wypuszcza piwo zwycięzcę konkursu dla piwowarów domowych, rozgrywanego w ramach festiwalu piwa Birofilia. W 2012 czempionem został Andrzej Miler i jego rauchbock, czyli wędzony koźlak. To kolejne, po ubiegłorocznym Grand Championie w stylu koelsch, piwo nawiązujące do tradycji piwowarstwa niemieckiego. Jak na razie nagrody zdobywają piwa dość konserwatywne, utrzymane w konkretnych gatunkowych ramach – ale przecież nie każdy musi iść od razu w ślady browarów kontraktowych i warzyć piwa o dziwacznych smakach, prawda? Oprawa graficzna Raucha z Cieszyna ma dość konserwatywny charakter – czerń i czerwień mają zapewne nawiązywać do koloru piwa oraz sugerować udział ognia i dymu w procesie produkcji słodu. Nie przepadam za złoceniami i błyszczącymi elementami etykiet, ale nie to jest najważniejsze – liczy się wnętrze. Czas napełnić szklankę. Rubinowoczerwone piwo zdobi dość obfita kremowa piana o zwartej strukturze, która opada dość szybko, ale nie ma zamiaru zniknąć w otchłani czasu. Zapach to z początku nuty alkoholowo-owocowe, z czasem słodowo-karmelowe. Warto dodać, że rauchbocka uwarzono z użyciem aż siedmiu odmian słodu (!), w tym dymionego i biscuit. Producent nie podaje już niestety, jaki chmiel (lub chmiele) wykorzystał. Szkoda. Pierwsze wrażenie jest niezwykle przyjemne: od razu wyczuwam smak wędzonki. Jednak kubki smakowe bardzo szybko się do tego doznania przyzwyczajają. Warto robić przerwy pomiędzy kolejnymi łykami, by ten niezwykły smak odczuwać za każdym razem. Niestety, nie jest idealnie. Przez aromat wędzenia nieustannie przegryza się dość natarczywy alkohol, którego nie sposób się pozbyć. Nigdy nie byłem wielbicielem piw mocnych (chyba że porterów) i dlatego zawsze czuję lekkie zniechęcenie, gdy gardło drażni mnie sławetny smak „spirytu”. Z wypowiedzi autora receptury Andrzeja Milera, wynika, że piwo miało być sycące i rozgrzewające w zimowe dni – wnioskuję zatem, że tak ma być i szlus. Piwo rzeczywiście grzeje. Dla mnie to jednak wyraźny komunikat: na jednym musi się skończyć. Bracki Rauch Bock to niezła rzecz, zwłaszcza dla amatorów piw mocniejszych, z ciekawym aromatem i bez dominującej słodyczy – zmory polskich „mocarzy”. Wygląda świetnie, pije się dość dobrze, ale… jak na Mistrza Birofilii jest trochę rozczarowujące. Za mało nowatorskie i odkrywcze. Liczę, że za rok z piwniczki browaru Brackiego wyjdzie coś bardziej kontrowersyjnego i elektryzującego piwną brać. ==Radar== Alkohol: 6,5%, ekstrakt: 16% Cena: 5,60 zł Ocena: 7,5/10 + fajny posmak wędzenia + świetny wygląd w szklance – mocne – i to się czuje – nieco zbyt wyraźny alkohol View the full article -
JEZEK Rodzaj piwa: jasne (svetly lezak) Zawartość alkoholu: 4,8% Zawartość ekstraktu: 11% Skład: woda, słód, drożdże , chmiel Cenna: 3,60 zł ( butelka ) temperatura spożycia: pokojowa Piwo o zagadkowej i ciekawej nazwie Jeżyk. Kolor złocisty, piana gęsta i wysoka ale dość szybko znika pozostawiając cienki kożuszek na powierzchni. Nagazowanie przeciętne. Zapach trochę nijaki, ani słodowy ani chmielowy. Wkładałem nosa do kufla, prosiłem Ewę by włożyła nos do kufla i nic. Po prostu piwo, bez żadnej konkretnej nuty. Smak podobnie, mało słodowy, goryczka wyczuwalna ale bez chmielowego charakteru. Trochę tak jakby do produkcji użyto wodę gazowaną i dzięki niej piwo jest lekko gorzkie. Generalnie piwo jest bardzo lekkie, łagodne w smaku bez swojego charakteru. Trochę jak koncernowe stworzone tak by wszystkim smakowało. Nie chcę powiedzieć, że jest nie dobre ale gdy ostatnio piłem Żywca to czułem w nim więcej słodu niż w Jeżyku. Ponieważ na stronie browaru są zdjęcia urządzeń użytych do produkcji wierze, że jest robione tradycyjnymi metodami z naturalnych składników. Po prostu lekkie piwo dla wszystkich. W sumie polecam! View the full article