Pierre Celis
Members-
Postów
4 652 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
7
Typ zawartości
Nowości
Receptury medalowe
Profile
Forum
Galeria
Pliki
Blogi
Wydarzenia
Sklep
Collections
Giełda
Mapa piwowarów
Treść opublikowana przez Pierre Celis
-
Mnisi, którzy warzą piwo. Najbardziej romantyczna historia belgijskiego piwowarstwa… Ale zaraz, czy aby na pewno tylko belgijskiego? Jak się okazuje, krajów w których warzą zakonnicy jest więcej. Które z browarów rozsianych na całym świecie mają prawo używać znaku Authentic Trappist Product? Zasady Trapiści, czyli właściwie zakonnicy zrzeszeni w Zakonie Cystersów Ściślejszej Obserwancji wywodzą się z Normandii. Rewolucja wygoniła ich z ziemi francuskiej; wielu z nich osiedliło się w Belgii. Zakon ma ścisłą regułę, co oznacza dość restrykcyjne zasady: postu, milczenia i izolacji. Ale nie z tego słyną Trapiści. Prawdziwą sławę zapewniają im ich piwa. Co ciekawe, często wytwarzają także inne dobra, jak sery i wina. Authentic Trappist Product W 1997, by dbać o dobre imię zakonu i przeciwdziałać podszywaniu się pod zakonne produkty, Trapiści założyli Trappist Association (ITA). Powstał też charakterystyczny znak towarowy, Authentic Trappist Product, którego mogą używać jedynie browary spełniające wyznaczone przez ITA kryteria. Trzy podstawowe kryteria: piwo musi być warzone w obrębie murów zakonu, przez zakonników lub pod ich nadzorem mnisi muszą prowadzić życie zakonne; prowadzenie browaru nie może być ich podstawową czynnością browar nie służy zarabianiu – zyski mają pokrywać potrzeby zakonu, a nadwyżki mają być przekazywane na cele charytatywne Belgia W Belgii browarów jest sześć: Brouwerij der Trappisten van Westmalle Brouwerij Westvleteren/St Sixtus Bières de Chimay Brasserie de Rochefort Brasserie d’Orval Brouwerij der Sint-Benedictusabdij de Achelse Kluis (Achel) Są wśród nich jedne z większych browarów Trapistów, jak Westmalle czy Chimay. Ale też i mniejsze jak Achel czy Westvleteren. Achel jest dodatkowo najnowszym browarem z wyżej wymienionych – został założony w 1998 roku. Orval został otwarty w 1931, a pozostałe – w XIX wieku. Reszta świata Co ciekawe, liczba zagranicznych browarów w stosunku do Belgii jest już taka sama – lub nawet wyższa. Brouwerij de Koningshoeven (La Trappe) – Holandia Brouwerij Abdij Maria Toevlucht (Zundert) – Holandia Stift Engelszell – Austria St. Joseph’s Abbey in Spencer, Massachusetts – Stany Zjednoczone Tre Fontane Abbey – Włochy Mount St Bernard Abbey (Tynt Meadow) – Wielka Brytania Mont des Cats – Francja Cerveza Cardeña Trappist – Hiszpania Dwa browary mieszczą się w Holandii. La Trappe to największy ze wszystkich trapistowskich browarów. Jego korzenie sięgają XIX wieku; zaś Zundert mniejszym i nowszym, bo został otwarty w 2013. Do „świeżaków” zaliczają się także Englelszell z Austrii (2012), St. Joseph’s z USA (2013), Tre Fontane z Włoch (2015), czy najnowszy – Tynt Meadow z Anglii (2018). Ile jest więc browarów Trapistów? Ostatnie dwie pozycje z powyższej listy, Mont des Cats z Francji (1826) oraz Cardeña z Hiszpanii (2016) to pełnoprawne zakony Trapistów. Oferują też piwo. Jednak nie spełniają kryteriów ITA, w związku z czym nie mogą posługiwać się znakiem Authentic Trappist Product. Monts des Cats nie warzy piwa samodzielnie (korzysta z usług Chimay), zaś Cardeña ma browar poza granicami klasztoru. Z tego wnika, że prawdziwych browarów Trapistów, które mogą posługiwać się znakiem towarowym, jest 12; w Belgii 6, oraz drugie 6 poza Belgią. To stan na rok 2019. Bowiem popularność zakonów warzących piwo nie maleje. Można z dużą dozą prawdopodobieństwa przypuścić, że pojawią się jeszcze kolejne trapistowskie browary. Co ciekawe, oprócz wymienionej dwunastki, jest jeszcze jeden zakon, który posługuje się znakiem Authentic Trappist Product. Jest to niemiecki Abtei Mariawald z Alzacji, który zaprzestał produkcji piwa, lecz produkował własny likier. Jednak losy tego alkoholu są niepewne, jako że w 2018 podjęto decyzję o zamknięciu zgromadzenia. The post Browary Trapistów – ile ich jest na prawdę? appeared first on Kraftmagia. Przeczytaj cały wpis
-
Na majówce udało się zrealizować tylko jedno wideo. Tym razem o dwa więcej. Na początek seria farbowanych lisów z Van Pura czyli Edelmeister: Weizenbier, IPA oraz Schwarzbier. Później dwa Tenczynki – Świeże oraz Tenczyn Pils robiony dla sieci Dino. W końcu degustacja wraz z ojcem dwóch „nowofalowych klasyków” z Browaru Grodzisk: APA oraz White IPA! View the full article
-
Zaokrąglony kształt z długim kominem o pięknej, połyskującej metalicznie ciemnoczerwonej barwie. Można powiedzieć: koloru miedzianego. Tak wygląda stereotypowy wizerunek kadzi w browarze. Po szyszce chmielu – najchętniej wykorzystywany motyw związany z produkcją piwa. Lśniące miedzią „garnki” to wizytówka każdego browaru restauracyjnego. Są o tyle piękne, co … fałszywe. Bo za piękną konstrukcją z miedzi, wewnątrz najczęściej schowana jest kadź właściwa. Wykonana z wysokiej jakości stali. Epoka stali To prawda, w poprzednich wiekach miedź była niezwykle chętnie używana w browarnictwie. Wówczas zarówno kadzie, jaki i cała armatura – rzeczywiście wykonana była z miedzi. W XX wieku zastąpiła ją stal. Dziś w przemyśle spożywczym używa się niemal wyłącznie wysokiej jakości stali kwasoodpornej, zwanej w skrócie – kwasówką. Ma ona nie tylko piękny, szary, lekko przytłumiony połysk. Ale i właściwości doskonale nadające się do kontaktu z żywnością. Jest twarda, można jej nadać dowolny kształt, nie reaguje z jedzeniem (nawet mocno kwaśnym), ani z agresywnymi środkami czyszczącymi oraz nie rdzewieje. A jak to było z miedzią? Wady miedzi Jakie przyczyny zaważyły na tym, że miedź poszła w odstawkę? W czym stal okazała się lepsza? Miedź jest wysoko reaktywna – można to zaobserwować np. obserwując miedziany dach. Bardzo szybko pokrywa się śniedzią. Czyli – utlenia się. Co nie brzmi zbyt korzystnie w stosunku do piwa, prawda? Miedź łatwo reaguje z substancjami zawartymi w piwie oraz środkami czystości. Powierzchnia styku silnie reaguje, co powoduje tworzenie warstwy nalotu. Który gdy nawarstwi się z czasem może odpaść i trafić do piwa… Uszkadza też wewnętrzną warstwę naczynia. Nie odporna na pH – co prawda niskie pH dotyczy głównie piwa, a nie brzeczki. Jednak w przypadku armatury – ma to już znaczenie. Także czyszczenie kadzi kwasem – w przypadku miedzi – po prostu nie wchodzi w grę. Uwalnia jony do brzeczki – jony miedzi są niezbędne do życia człowieka. Jednak, jak sama nazwa wskazuje, miedź dla człowieka jest pierwiastkiem śladowym – zatem potrzeba jej śladowych ilości. Niestety, w przypadku większej koncentracji miedź staje się szkodliwa i wywołuje poważne choroby. Choć brak wiarygodnych badań, ile jonów miedzi może dostać się do piwa i czy taka ilość może zaszkodzić – lepiej dmuchać na zimne. Miedź jest postrzegana jako teoretycznie toksyczna i nie zalecana do stosowania w przemyśle spożywczym. Wpływa na pracę drożdży – podobnie jak w przypadku człowieka, tak i dla drożdży – miedź może mieć toksyczne właściwości. Udowodniono, że nadmiar jonów miedzi wpływa na mutagenne, niepożądane zmiany drożdży. Jest zbyt miękka – a przez to nie odporna na uszkodzenia. Miedziane zbiorniki czy armatura są nadmiernie narażone na uszkodzenia, a to z racji giętkiej natury tego metalu. Łatwo ją porysować, a rysy to trudności z czyszczeniem i schronienie dla drobnoustrojów. Natomiast stal – jest twarda jak stal. Miedź jest droga – ostatni argument, który właściwie mógłby być pierwszym. Tu chyba nie trzeba nic wyjaśniać Zalety miedzi Co ciekawe, miedź to nie tylko wady. Jak się okazuje, ma też swoje mocne strony. Co prawda: kwasówka nadal wygrywa. Jednak warto o nich wspomnieć. Ma wysoką przewodność cieplną – miedź łatwo przewodzi ciepło. Dużo szybciej, niż stal. Zatem wodę w kadzi miedzianej można podgrzać łatwiej i z mniejszą stratą cieplną. To niewątpliwy plus, dostrzegany przez naszych przodków. Jest łatwiejsza w obróbce – miedź, jak już było to wspomniane, jest miększa od stali. Przez co zdecydowanie bardziej plastyczna i łatwiejsza do formowania. To, co dziś nie wydaje się wielką przewagą, było nią z pewnością w minionych wiekach. Stalową kadź mógł wykonać człowiek bez użycia skomplikowanych narzędzi. Miedziane alembiki w Szkocji nawet współcześnie wyklepuje się młotkiem. Zdecydowanie mniej różowo jest przy obróbce kwasówki. Spożywcze, higieniczne spawy potrafią być prawdziwym utrapieniem. Ma właściwości antybakteryjne – nasi przodkowie dostrzegli, że woda, która płynie w miedzianych rurach jest lepszej jakości. Te same właściwości, które wpływają mutagennie na drożdże i potencjalnie toksycznie na człowieka – powodują też szkody wśród mikrobów. Cóż, podobno kij ma zawsze dwa końce. Jony są przydatne dla drożdży – „Wszystko jest trucizną i nic nie jest trucizną, bo tylko dawka czyni truciznę” – powiedział Paracelsus. Miedź uwalnia jony, które w większym stężeniu są niekorzystne i powodują mutacje. Ale w bardzo niskich dawkach – są bardzo przydatne do właściwej pracy drożdży i rozpoczęcia szybkiej fermentacji. Ile jonów wydziela np. kadź zacierna? Czy to odpowiednia, czy za duża dawka dla drożdży? Podobnie jak w przypadku toksyczności dla człowieka – trudno o jednoznaczny werdykt. Likwiduje aromaty siarkowe – zgniłe jajo, siarkowodór, H2S – aromat, którego nikt nie chce w piwie. Jak się okazuje, także wysoka reaktywność miedzi może mieć zalety. Usuwanie aromatu siarkowodoru z młodego alkoholu miedzią jest jedną z najskuteczniejszą metod pozbywania się tej wady. Winiarze ukuli na to nawet odpowiedni termin – miedziowanie. Pięknie wygląda – chluba właściciela browaru restauracyjnego i zmora piwowara. Pięknie błyszczące kadzie to wizytówka, nad którą trzeba pracować w pocie czoła. Ale jaki jest efekt! Ta głęboka, ciemnoczerwona barwa, ten metaliczny błysk… Kwasówka się do tego nie umywa! Zdjęcie: Tibor Janosi Mozes z Pixabay The post Dlaczego w piwowarstwie nie używa się miedzi? appeared first on Kraftmagia. Przeczytaj cały wpis
-
Rynek piw bezalkoholowych rośnie w błyskawicznym tempie. Można to zauważyć w każdym markecie – ostatnio ich półka mocno się rozrosła. W 2018 roku sprzedaż piw bezalkoholowych wzrosła o 80% (wg. Nielsena). A ma być jeszcze lepiej (więcej o bezalkoholowej przyszłości w opinii: Wielki, bezalkoholowy sen). Przyjrzyjmy się zatem, jak wygląda podział i produkcja piw o niskiej i zerowej zawartości alkoholu. Piwa niskoalkoholowe Piwa mocne to ważna część kraftu. RISy, portery, czy Double IPA cieszą się sporym zainteresowaniem. Jednak to piwa o niskiej zawartości alkoholu zdecydowanie lepiej sprzedają się w pubach, zwłaszcza latem. Lekki pils, czy berliner z owocami to zdecydowani królowie lata. Zawartość alkoholu na poziomie 3-4% świetnie sprawdza się w upały. Piwa, które mają zawartość alkoholu między 0,5% a 3-4% określa się jako niskoalkoholowe. Nazwa ta jest umowna i nie jest usankcjonowana prawnie. Dlaczego by nie pójść tym tropem i zrobić jeszcze lżejszego piwa? Prawdziwym przełomem dla rynku okazało się 1 na 100 z Kormorana. Zawartość alkoholu: 1%, a przy tym całkiem przyzwoita ciało i bogaty aromat amerykańskich chmieli. To był strzał w dziesiątkę. Browary rzemieślnicze zaczęły eksperymentować z ultra lekkimi piwami. Kluczem do sukcesu jest taki dobór receptury, by piwo mimo swojej ekstremalnej lekkości nie było jednocześnie wodniste. Jak tego dokonać? Dobrze sprawdza się dodatek do zasypu surowców takich jak owies i żyto, które podnoszą pełnię. Warto też zadbać, by drożdże nie przefermentowały zbyt dużo cukrów. Można to zrobić poprzez odpowiednie zacieranie lub dobór odpowiednich drożdży. W grę wchodzi też zatrzymanie fermentacji w oczekiwanym momencie. Piwa bezalkoholowe Ten ostatni sposób, czyli kontrolowane przerywanie fermentacji, od lat było stosowane przy produkcji piw bezalkoholowych. Czyli tych, w których zawartość alkoholu nie może być wyższa, niż 0,5%. Piwo bezalkoholowe – termin zapisany w ustawie o Podatku Akcyzowym; piwo, którego rzeczywista objętościowa moc alkoholu nie przekracza 0,5% objętości. Zgodnie z uchwałą – nie zalicza się do napojów alkoholowych. Najczęściej praktykowaną metodą (głównie w dużych browarach) jest warzenie bardzo lekkiej warki, następnie start fermentacji i szybkie jej przerwanie w odpowiednim momencie. Po oddzieleniu drożdży i zabezpieczeniu przed dalszą fermentacją uzyskuje się piwo o zawartości alkoholu do 0,5%. Metoda ta jest prosta i stosunkowo łatwa do przeprowadzenia. Drożdże tworzą profil smakowo-zapachowy charakterystyczny dla piwa. Piwo ma co prawda przyciężkawy, brzeczkowy posmak, wszak drożdże nie miały możliwości zużycia całego cukru. Jednak pojawia się także kwaskowa kontra i produkt finalny jest dość zbliżony do jasnego lagera. Jak się okazuje, bezalkoholowy odpowiednik lagera to nie jedyna opcja. W browarze Miłosław powstała Bezalkoholowa IPA. Smakuje i pachnie ona jak rasowe piwo chmielone na zimno, bez nadmiernej wodnistości i smaków brzeczkowych. Ciekawe piwa powstają także w serii MadDriver. Można odnaleźć tu piwa nisko- i bezalkoholowe z mocnym chmieleniem, z owocami, herbatą, a nawet stouty. Piwa 0% Nie wszystkich jednak satysfakcjonuje 0,5% alkoholu. Niektórzy chcą mieć pewność, że w piwie nie ma ani śladu alkoholu. Kobiety w ciąży czy kierowcy – dla nich powstają piwa 0%. Jeszcze do niedawna piwa całkowicie pozbawione alkoholu nie były produkowane w Polsce. Żeby wypić 0%, trzeba było sięgać po wąską ofertę piw zagranicznych. Jednak błyskawiczny wzrost popytu na piwa bezalkoholowe skłonił duże browary do głębszego sięgnięcia do kieszeni. I w ostatnim roku na półkach zaroiło się od rodzimych piw 0,0%. Piwo 0% – piwo, które jest całkowicie pozbawione alkoholu. W ten sposób kwalifikuje się do kategorii napojów bezalkoholowych. Dlaczego tylko duże browary zainwestowały w tę technologię? Wszystkiemu jak zwykle winne są pieniądze. Metod pozyskiwania piw 0% jest kilka, jednak ich wspólną cechą jest bardzo wysoka cena. Dealkoholizacja, czyli usunięcie etanolu jest procesem nie tyle skomplikowanym, co wymagającym odpowiednich, dość wyszukanych urządzeń. Proces dealkoholizacji odbywa się za pomocą podgrzewania lub membran czy też błon półprzepuszczalnych, często pod zmniejszonym ciśnieniem. Może to być odwrócona osmoza, destylacja pod zmniejszonym ciśnieniem, lub inne metody rozdziału. Procedura wygląda najczęściej w ten sposób, że z piwa odseparowuje się połączony alkohol wraz z wodą. Następnie przez destylację rozdziela się wodę od alkoholu. Woda wraca do zagęszczonego „syropu”, a alkohol – już nie. W ten sposób uzyskuje się piwo zupełnie bez alkoholu. Metody te nie są całkowicie neutralne dla smaku: często frakcja woda+alkohol zawiera dodatkowe składniki aromatyczne, które tracone są przy rozdziale. Także odgrzewanie piwa, nawet przy niezbyt wysokiej temperaturze wpływa niekorzystnie na smak. Nazwy prowadzą na manowce Podział piw ze względu na zawartość alkoholu nie jest nadmiernie skomplikowany. Jednak nazewnictwo nie jest całkowicie przejrzyste i rodzi pewne problemy. Część osób, które całkowicie nie powinny spożywać alkoholu, nawet w ilości 0,5% – może zostać wprowadzone w błąd. Wszak sformułowanie „bezalkoholowe”, zgodnie z logiką, powinno oznaczać całkowity brak alkoholu. Czyli – 0%. Tymczasem piwo bezalkoholowe zawiera do 0,5%. Zaś pozbawione alkoholu jest dopiero piwo oznaczone „0%”. Dodatkowo, prawnie usankcjonowana jest jedynie nazwa „bezalkoholowe”, czyli 0,5%. Zaś „0%” to jedynie dobrowolna deklaracja producenta. Swego czasu spore kontrowersje wzbudzała kwestia sprzedaży piw bezalkoholowych (tych do 0,5%) nieletnim. Według prawa – nie jest to produkt należący do alkoholi, nie pobiera się za niego także akcyzy. A jednak PARPA zalecała niesprzedawanie… ze względów moralnych. Nic dziwnego, że właściciele sklepów mieli poważny orzech do zgryzienia. Za sprzedaż alkoholu nieletnim grozi bowiem nie tylko kara finansowa, ale też utrata zezwolenia na sprzedaż. Więcej na ten temat można znaleźć w blogu Browar Paragraf. Prawne kwestie znakowania i dystrybucji alkoholu reguluje ustawa rodem ze Stanu Wojennego. Także w tym wypadku daleko jej do doskonałości, podobnie jak sprawie sprzedaży alkoholu przez Internet. Niestety, póki co na horyzoncie nie widać zapowiedzi zmian. The post Piwo bezalkoholowe czy niskoalkoholowe? appeared first on Kraftmagia. Przeczytaj cały wpis
-
01:35 - Sprawa dla Alchemii 25:40 - Wywiad z Piotrem Wypychem z Browaru Łańcut i Browaru Jabeerwocky 01:07:11 - Laboratorium o związkach siarki w piwie Jesteśmy na: ? YouTube - ? Spotify - ? SoundCloud - ? iTunes - goo.gl/x4SFYk ? Stitcher - goo.gl/bXXvpK ? TuneIn - goo.gl/aktiyA ?️ mp3 do pobrania z Google Drive - Alchemia - Podcast o piwie Zapraszają: Przemek Iwanek - Piwo i Cydr Mateusz Puślecki - Mazowiecki Oddział PSPD (pspd.org.pl) Olek Hurko - Browar Gliss / Browar Monsters (www.fb.com/browarmonsters/) Janek Gadmoski - Alderaan Brewery / Browar Monsters (www.fb.com/browarmonsters/) Przeczytaj cały wpis
-
01:35 - Sprawa dla Alchemii 25:40 - Wywiad z Piotrem Wypychem z Browaru Łańcut i Browaru Jabeerwocky 01:07:11 - Laboratorium o związkach siarki w piwie Jesteśmy na: ? YouTube - http://bit.ly/2ZDib1A ? Spotify - ? SoundCloud - http://bit.ly/2WVHj1R ? iTunes - https://goo.gl/x4SFYk ? Stitcher - https://goo.gl/bXXvpK ? TuneIn - https://goo.gl/aktiyA ?️ mp3 do pobrania z Google Drive - http://bit.ly/2x9iZ22 Alchemia - Podcast o piwie Zapraszają: Przemek Iwanek - Piwo i Cydr Mateusz Puślecki - Mazowiecki Oddział PSPD (pspd.org.pl) Olek Hurko - Browar Gliss / Browar Monsters (www.fb.com/browarmonsters/) Janek Gadmoski - Alderaan Brewery / Browar Monsters (www.fb.com/browarmonsters/) Przeczytaj cały wpis
-
Bezalkoholowe APA od Sebastiana Cholewy było jednym z ciekawszych odkryć pierwszej edycji Festiwalu Piwowarów Domowych. Teraz Sebastian postanowił pójść za ciosem i przygotował aż trzy pozycje z niskoalkoholowego klimatu. Jak się sprawdzą APA z herbatą, Sour z mango i marakują oraz RIS? Zapraszam na wideo! View the full article
-
Odwiedzam stoisko Janka Gadomskiego i Olka Hurko podczas FDP 2019 i próbuję: Kylo Ren (Flanders) Rey (Gose z marakują) Wampa (Session IPA) Pan to chyba nie jest mężczyzną w pełni (Ściepa Ale) Śniadanie sobie jem jem jem, w sklepie kupuję kupuję (Dark Sour Brett Ale) Może poćwiczymy angielski? (Brett Ale z marakują) View the full article
-
Przemek Iwanek Mendelejewowi przyśniła zobaczył tablicę we śnie. Podobno Nicola Tesla we śnie wpadał na pomysły swoich wynalazków. King wyśnił Misery, Lovecraft Necronomicon, a Shelley – Frankensteina. Mi ostatnio przyśniło się piwo bezalkoholowe. Dreamin’ A konkretnie: Wielka Polska Bezalkoholowa. Rzecz działa się w przyszłości, aczkolwiek niezbyt odległej. Jak kraj długi i szeroki, zasiedlony był przez zdrowych fit-ludzi. Na ulicach sami biegacze w strojach sportowych, przeplatani gdzieniegdzie rowerzystami. Wszyscy truchtają, robią przysiady i ogólnie zajęci są dbaniem o rozwój psychofizyczny. Nad ulicami wielkie bilboardy z piwem 0%. W sklepach nocnych wszystkie lodówki wypchane bezalko oraz koktajlem proteinowym, a na półkach: chipsy z marchewki. O alkoholu – nikt już nie pamięta. Kebaby zbankrutowne, jak już ktoś coś je – to zieloną sałatkę. Wszyscy mają się ZDROWO, bo spożywają wodę organic i herbatki ziołowe. W ostatnim odcinku 1 z 10 padło pytanie: zawody wymarłe: czym zajmował się piwowar? Uczestnik odpowiedział, że podkuwał konie. Na szczęście był to tylko sen. Ale czy całkiem nieprawdopodobny? I wanna rock and roll all night and party every day W tym roku po raz ostatni usłyszymy słowa tej piosenki na żywo. Na emeryturę odchodzą gwiazdy rocka. Powoli kończy się epoka sex, drugs and rock’n’roll. Koniec z gloryfikacją niezdrowych postaw życiowych. Dziś z zwalczaniem postaw „party all night long” zajmują się wyspecjalizowane instytucje: Komisje, Rady Etyki i Państwowe Agencje Zapobiegania. Alkohol nie ma prawa się łączyć z dobrą zabawą, z czego wynika, że generalnie preferowane jest spożywanie „na smutno”. Także po drugiej stronie oceanu nastroje są niezbyt wesołe. Niby kraft ma się dobrze. Ale podobno w stanach, w których zalegalizowano konopie, spadek spożycia alkoholu jest mocno widoczny. Co prawda, u nas w tym temacie należy liczyć na spore opóźnienie, ale moda jest modą, a my nowinki zza oceanu lubimy bardzo. Dodatkowo, co chwila amerykańscy naukowcy donoszą, że nawet najmniejsza ilość alkoholu niechybnie powoduje utratę zdrowia. Alkohol jest na cenzurowanym. No more tomorrow, baby Działania zmierzające do ograniczania jego roli podejmowane są w większości krajów cywilizacji zachodniej. Działania są drobne, ale widoczne. Spójrzmy na Polskę: wpisanie zakazu spożywania do ustawy, możliwość lokalnych zakazów sprzedaży po określonej godzinie, limitowanie ilości zezwoleń na sprzedaż. Żadnych gwałtownych ruchów – metoda salami sprawdza się lepiej. Potwierdzone – na papierosach. Które krok po kroczku, drobnym dokręcaniem śrubki są eliminowane z naszego życia. Mam wrażenie, że to jednak nie odgórne działania Kapitana Państwo, ale jednak ruchy oddolne mają większą siłę oddziaływania. Bowiem w ideologi życia fit nie ma za bardzo miejsca na alkohol. Czyżby mój sen miał się ziścić? Tomorrow is today Z uwagą śledzę rosnący popyt na pijalnie ziół. Zamiast standardowej herbaty: ziołowe, a w miejsce kawy: żołędziówka. Która swoją drogą staje się ostatnio całkiem popularna. Także inne dziedziny rynku spożywczego zaczynają wyglądać nieco inaczej. Prasówka z ostatnich dni: poważne problemy wielkiego producenta wędlin, fleksitarianizm i wywiad z firmą produkującą zamienniki mięsa. Zmiany nadchodzą także w branży alkoholowej. Kto nie wierzy, niech przejdzie się do najbliższego marketu i zobaczy rosnące półki z piwem 0%. Ostatnio w sieci fenomenem sprzedażowym okazała się wódka bezalkoholowa. Chcemy być zdrowsi i odtłuszczeni. Widać to coraz częściej, choćby po oszałamiającej popularności biegów. I nie ma w tym nic złego. Senna wizja przyszłości, w której Grażynka kupuje sześciopak piw bezalkoholowych, bo wieczorem jadą z mężem i bąbelkami na grilla do sąsiadów – nie wydaje mi się nierealna. Samochód będzie elektryczny (podobnie jak grill), może nawet autonomiczny, ale nasz ustawodawca na wszelki wypadek zapisze, że trzeba być w środku trzeźwym. Mąż nie będzie protestował przeciwko piwom bezalko, bo smak ten sam. Zresztą sąsiad też nie pije, bo rano ma trening biegowy. A tymczasem hipster bez brody (za to z czymś, co ją zastąpi, a więc sumiastym wąsem, bokobrodami albo łysiną) będzie popijał herbatkę z krwawnika i czerwonej pomarańczy w herbal-barze. A jak go zapytasz o piwa rzemieślnicze, to odpowie z sarkazmem, że tak, słyszał. Były modne. 20 lat temu. Wszystkie tytuły pochodzą z piosenek KISS, który 18.06.2019 roku zagra w Krakowie jedyny koncert w Polsce. „END OF THE ROAD WORLD TOUR” to ich ostatnia, pożegnalna trasa. The post Wielki, bezalkoholowy sen appeared first on Kraftmagia. Przeczytaj cały wpis
-
Pamiętacie ten entuzjazm po pierwszej edycji Festiwalu Piwowarów Domowych? Dobra formuła, świetne piwa, odjechane stoiska. I tylko ta sauna w środku. Minął rok i kolejna edycja odbyła się już w innym miejscu. Hala EXPO XXI na Prądzyńskiego nie zawiodła – spora przestrzeń, czyste i liczne toalety, no i efektywna klima. Największy zatem mankament imprezy jakim było niewydolne klimatyzacyjnie miejsce, obecnie został naprawiony. Rok temu pisałem też o zagrożeniu zbytnią ingerencją głównego sponsora czyli GŻ w charakter imprezy. Nic takiego się nie stało. Bo chyba nikt nie traktuje serwowania piw bezalkoholowych czy też zwycięskiego piwa Dominika Połecia uwarzonego w Cieszynie jako nadużycia? Na pierwszej edycji mieliśmy ponad 50 domowych browarów. Na tej ponad 70. Słabo? Rzecz absolutnie nieogarnialna w ten, jak się okazało, zbyt krótki wieczór. Z drugiej jednak strony bądźmy szczerzy – po godzinie dwudziestej sensowne ocenianie piwa raczej nie wchodziło w grę. Dlatego lista priorytetowych piw do spróbowania to rzecz niezbędna i oczywista na tego typu imprezach. Co wybrałem jako najciekawsze pozycje? Po pierwsze lambiki i dzikusy. To co pokazał swoim blendem Paweł Masłowski zerwało beret. W ślepym teście obstawiałbym szlachetne belgijskie Gueuze. Chyba ze dwie minuty wąchałem to piwo, nim wziąłem pierwszy łyk. Piękna odbrettowa owocowość, zero octu, żadnych nieprzyjemnych „zagrodowych” nut. W smaku spodziewałem się ultra wytrawnego profilu, ale flanders będący składnikiem blendu, dał tu trochę ciała. Dobrze nasycone, rześkie, lekko kwaśne. Dla mnie piwo festiwalu! Ciekawostką okazały się brett ale z truskawkami. Próbowałem ich z HasThousand Brewery i GruAle i to połączenie naprawdę fajnie gra. Prócz tego ten pierwszy browar zaskoczył piwem Neapolitana Ale smakującym jak pizzowe chrupki, z kolei ten drugi rewelacyjnym Sour APA zakwaszanym bakteriami lacto pochodzącymi z serowarni. Skoro przy kwasach jesteśmy, to trzeba wspomnieć o Modzajto Kurła od Penera – z rewelacyjnie orzeźwiającym miętowo-limonkowym motywem oraz Coffee Raspberry Sour z Guberni Suwalskiej z intensywnym malinowym aromatem i intrygującym, suchym odkawowym finiszem. Nie sposób nie wspomnieć o Piwne Smaki Stela Sebastiana Cholewy. Po ubiegłorocznym zaskoczeniu bezalkoholowym APA, teraz rozszerzył portfolio w niskowoltażowym klimacie. Jego dwuprocentowy RIS z dodatkiem papryczek był niesamowity! Aha, i jeszcze Burakaja od Szczypty Chmielu czyli milkshake z….burakami! Ten festiwal to nie tylko świetne piwa w wielkim wyborze, ale cieszące oko, fantazyjnie przygotowane stanowiska. Tak jak i w zeszłym roku stanowisko Rafała Szuplewskiego i Maxa Krawczyka (obecnie Tapwater Brewing) było dla mnie najlepsze. Dla zwolenników akwarystyki nie mogło być inaczej. Ale i zwycięskie stoisko Mateusza Karola z Browaru Krypta w klimacie Fallout, z oscylatorem i elektroniką rodem z lat 80-tych robiło wrażenie. No i to stoisko Browaru Pener na którym znalazło się miejsce dla Docenta i Marleny. Szacun! Czy wobec tego Festiwal Piwowarów Domowych 2019 miał jakieś niedociągnięcia? Może to, że niektóre piwa zbyt szybko się skończyły? Ale przecież było i mnóstwo innych do spróbowania. Może to, że impreza trwała zbyt krótko? No ale przecież od 15:00 to i tak było sporo czasu. W mojej ocenie impreza ta jest zdecydowanie jedną z ciekawszych na mapie polskich festiwali. A pod względem zaangażowania, energii i entuzjazmu wystawców (zarówno w kwestii przygotowanego piwa jak i stoiska) – bezkonkurencyjna w Polsce. Mam wielki niedosyt, a to najlepszy prognostyk na przyszły rok! PS. Chcę też odnieść się do sytuacji z moim zaginionym plecakiem. Mimo, że przez dłuższy czas pozostawał na sali przez nikogo niepilnowany, to nikt nie połasił się na łatwy fant. Bardzo cieszy, że jest uczciwość w piwnym narodzie! PS.2 Wkrótce wideo z FDP – Alderaan i Gliss, Piwne Smaki Stela oraz Pod Starą Pipą! View the full article
-
To chyba pierwszy tak luźny artykuł na blogu… ale jestem tak pozytywnie nastrojona po wczorajszym Festiwalu Piwowarów Domowych, że muszę się tym z Wami tym podzielić ? Po pierwsze ogromne podziękowania dla organizatorów. Szacun! Wszystko dograne perfekcyjnie. Miejsce idealne na takie imprezy – pomimo tak wysokiej temperatury na zewnątrz, w […] Artykuł Festiwal Piwowarów Domowych pochodzi z serwisu blog.homebrewing.pl. View the full article
-
To chyba pierwszy tak luźny artykuł na blogu… ale jestem tak pozytywnie nastrojona po wczorajszym Festiwalu Piwowarów Domowych, że muszę się tym z Wami tym podzielić ? Po pierwsze ogromne podziękowania dla organizatorów. Szacun! Wszystko dograne perfekcyjnie. Miejsce idealne na takie imprezy – pomimo tak wysokiej temperatury na zewnątrz, w […] Artykuł Festiwal Piwowarów Domowych pochodzi z serwisu blog.homebrewing.pl. View the full article
-
[Docent]Maryensztadt Projekt 30 #4 RIS z Żabą w Piwie
Pierre Celis opublikował(a) temat w Blogosfera
W końcu jest! Wylicytowana przez Kamilę Burniewicz degustacja specjału z Browar Maryensztadt – Buckwheat RIS Red Wine BA! Posmakuje 13% alko w upale? View the full article -
3 powody, dla których warto odwiedzić Festiwal Piwowarów Domowych
Pierre Celis opublikował(a) temat w Blogosfera
Drugi Festiwal Piwowarów Domowych już tuż za progiem. To jedno z największych wydarzeń w Polsce łączących środowisko osób, które są fanami wytwarzania piwa w domu. Ta pasja jest niezwykle popularna, a ilość osób, które chcą uwarzyć własne piwo – ciągle rośnie. Może by więc wybrać się na Festiwal, by zobaczyć to na własne oczy? Oto 3 powody, dla których warto odwiedzić tę imprezę. 1. Piwowarzy W sobotę w Warszawie przewidywane jest największe zagęszczenie piwowarów na metr kwadratowy. W Hali Expo pojawi się ponad 70 piwowarów z własnymi stoiskami oraz kolejne dziesiątki odwiedzających. Nie będą to ludzie przypadkowi: to niejednokrotnie doskonali piwowarzy domowi, którzy wygrywają konkursy. A ich piwa nierzadko biją jakością piwa dostępne w handlu o głowę! Piwowarstwo domowe to dla wielu zaawansowana pasja, której poświęcają mnóstwo czasu. Najlepsi warzą od lat i mają niemałe osiągnięcia. Chętnie dzielą się swoją pasją i piwem – co można będzie stwierdzić osobiście na Festiwalu. 2. Warsztaty Interesujesz się piwowarstwem? Chcesz uwarzyć piwo? Potrzebujesz wiedzy? Na Festiwalu znajdziesz to, czego potrzebujesz. Wykłady, dyskusje, warsztaty, panele, pokazy warzenia – wszystko w jednym miejscu. Opowiadać o piwie będą blogerzy, znawcy piwa, dostawcy surowców, piwowarzy domowi i zawodowi, a także przedstawiciele uczelni. Potężna pigułka wiedzy o warzeniu w domu. 3. Atmosfera Na deser wisienka na torcie: atmosfera. Festiwal to właściwie spotkanie dobrych znajomych. Nawet, jeśli nikogo nie znasz. Piwowarzy są otwarci, chętnie dzielą się swoją wiedzą (oraz piwem). Jest beztrosko i piknikowo. A wszystko to w otoczeniu rozmów, oczywiście, o piwowarstwie domowym. Festiwal to spotkanie pasjonatów, które jest otwarte dla wszystkich. Można się tu poczuć po prostu: dobrze. Kiedy i gdzie? 15 czerwca 2019 r., godz. 12:00 Warszawa, Centrum Kongresowe EXPO XXI, hala 4, ul. Prądzyńskiego 12/14 The post 3 powody, dla których warto odwiedzić Festiwal Piwowarów Domowych appeared first on Kraftmagia. Przeczytaj cały wpis -
Otwarty w 2015 roku Nowy Browar Szczecin siedzibę ma w XIX-wiecznej kamienicy noszącej wtedy nazwę „Pod Trzema Złotymi Kotwicami Miłości i Wierności”. Tak jest, mieściła się tu loża masońska. Po likwidacji wolnomularstwa za czasów III Rzeszy, urządzono tu kasyno Landswehry i gospodę wraz ze składem win i rozlewnią likierów. Po włączeniu Szczecina do Polski kamienicę przeznaczono na Dom Kultury Kolejarza. W 2013 nowy właściciel przeprowadził remont generalny. Miejsce ma zatem ciekawą historię. A dlaczego warto wpaść tu obecnie? Na pewno dlatego, że warzy tu jeden z najbardziej doświadczonych piwowarów średniego pokolenia – Michał Grossmann. Michał zaczynał w gdańskiej Brovarnii, potem warzył w gliwickim Majerze. Jego specjalnością jest pszenica oraz lekko podrasowany wędzonym słodem ciemny lager. Powód drugi – niższych cen na piwo z małego browaru, które lane jest na miejscu, próżno szukać gdzie indziej. W roku 2019 duże piwo jest za 7,9 zł, małe za 6,5 zł. Cena ulega lekkiej zmianie po godzinie 17 w piątki i soboty – wtedy jest to, odpowiednio, 9,9 zł oraz 8 zł. Prócz tego są dwa piwa specjalne, obecnie pochodzące z Maltgarden. Komu mało w kwestii wyboru – może przemieścić się piętro wyżej, gdzie urządzono wielokran z dziewięcioma gościnnymi piwami. Jest zatem ciekawie i przyjaźnie dla portfela. Zapraszam też na obszerną wideorozmowę z Michałem Grossmannem! Nowy Browar Szczecin, Szczecin, Partyzantów 2 http://nowybrowar.pl View the full article
-
Mad Driver to jeden z ciekawszych piwnych projektów. Stoją za nim Henry Shelonzek i Remik Staroń, ten drugi znany z prowadzenia katowickiego wielokranu Absurdalna. Oferta Mad Driver to wyłącznie piwa bezalkoholowe, usytuowane stylistycznie w nowofalowym piwowarstwie. Zobaczcie rozmowę z Remikiem podczas 10 WFDP! View the full article
-
W końcu udało mi się dorwać chłopaków z Funky Fluid na rozmowę! O tym jak to jest warzyć w 8 browarach i czy oferta browaru to wyłącznie kolejne warianty IPA rozmawiam z Michałem Langierem i Karolem Mizielskim! View the full article
-
[Blog Dori]Piwo Grodziskie – wskazówki do zacierania, chmielenia i fermentacji
Pierre Celis opublikował(a) temat w Blogosfera
Piwo grodziskie nie wybacza błędów podczas układania receptury, zacierania, chmielenia i fermentacji. Jest bardzo lekkie, jasne, delikatne. Większość osób obawia się filtracji zacieru złożonego w 100% z pozbawionego łuski słodu pszenicznego, ale zazwyczaj akurat ta część procesu nie sprawia problemu. Warto przede wszystkim skupić się na fermentacji i zapewnieniu drożdżom […] Artykuł Piwo Grodziskie – wskazówki do zacierania, chmielenia i fermentacji pochodzi z serwisu blog.homebrewing.pl. View the full article -
[Blog Dori]Piwo Grodziskie – wskazówki do zacierania, chmielenia i fermentacji
Pierre Celis opublikował(a) temat w Blogosfera
Piwo grodziskie nie wybacza błędów podczas układania receptury, zacierania, chmielenia i fermentacji. Jest bardzo lekkie, jasne, delikatne. Większość osób obawia się filtracji zacieru złożonego w 100% z pozbawionego łuski słodu pszenicznego, ale zazwyczaj akurat ta część procesu nie sprawia problemu. Warto przede wszystkim skupić się na fermentacji i zapewnieniu drożdżom […] Artykuł Piwo Grodziskie – wskazówki do zacierania, chmielenia i fermentacji pochodzi z serwisu blog.homebrewing.pl. View the full article -
Jak właściwie należałoby nazywać przybytek, w którym można wypić alkohol? Jest to raczej bar, czy pub? Do tego grona można dołączyć jeszcze jedną nazwę, która pojawiło się wraz z piwami rzemieślniczymi: multitap. Sprawdźmy, skąd wzięły się te nazwy. Jaka kryje się za nimi historia? Które określenie jest właściwsze? I najważniejsze pytanie, gdzie najlepiej wypić piwo: w pubie, barze czy też multitapie? Pub Rodowód słowa pub jest, oczywiście, wyspiarski. Brytyjczycy, dla których kultura pubowa jest nie mniej ważna, niż własna historia utrzymują, że puby istnieją od czasów rzymskich. A jeśli Anglicy twierdzą, że coś jest wyjątkowo stare – to musi być dla nich niezmiernie ważna sprawa. Niczego bowiem nie kochają oni tak bardzo, jak wielowiekowych tradycji. Słowo pub to skrót od public house (miejsce publiczne). Nazwa ta nie jest przypadkowa – pub od zawsze spełniał rolę miejsca spotkań lokalnej społeczności. To działa do dziś, co widać zwłaszcza na angielskiej wsi lub prowincji. W dawnych czasach to tu toczyło się życie. Tu spotykano się po pracy, plotkowano, ubijano interesy, a nawet agitowano. Kto chciał odpoczywał lub zażywał rozrywki, na przykład grając w gry. Jednak oprócz funkcji socjalnej puby były (i są) miejscem, w którym można spożywać alkohol. W angielskim pubie zawsze można dostać piwo, przeważnie tradycyjne ale, cydr oraz wino. Często także obecne są destylaty z ginem na czele. Z prawdziwego pubu człowiek nie wychodzi głodny, bo w karcie zawsze jest ciepły, syty posiłek. Są to przeważnie pełne dania, z zupami włącznie. Atmosfera jest niezobowiązująca, choć raczej powściągliwa, z muzyką wyłącznie w tle. Nie jest to restauracja z pełną kartą, kelnerami i oficjalną formułą. Ale nie jest to też bar, którego główną działalnością jest serwowanie alkoholu. Można tu przyjść po prostu coś zjeść lub spotkać się na kawę, bo często otwarte są już od 11:00. Zaglądają tu ludzie w różnym wieku. Bar Ma dużo krótszą historię, jako że pochodzi z Stanów Zjednoczonych. Słowo to ma co najmniej trzy znaczenia, która nadal funkcjonują obok siebie. Pierwotnie tak określono miejsce w lokalu, w którym znajdowały się alkohole i gdzie specjalni pracownicy przygotowywali z nich koktajle. A na czym jest stawiali? Oczywiście na kontuarze, czyli barze. Dopiero później nazwa została rozszerzona na cały lokal. Jednak nazwa nadal oznaczała przybytek mocno związany z alkoholem. Bo bar to lokal dedykowany spożywaniu wszelakich alkoholi. Od nazwy bar pochodzi też barman (bartender), czyli człowiek wyspecjalizowany w obsłudze alkoholu. W typowym bardzie przegląd alkoholu jest przeważnie szerszy niż w pubie, zwłaszcza jeśli chodzi o destylaty. Przeważnie jest też możliwość wypicia choćby najprostszego drinka. Bary to miejsca często tłoczne, z głośną muzyką i hałasem rozmów. Nikogo nie dziwi spożywanie alkoholu na stojąco lub przy, oczywiście, barze. Rzadziej można dostać tu coś konkretnego do jedzenia, za to zawsze znajdą się jakieś przekąski. Do klasyki należą orzeszki arachidowe, podawane czasem za darmo. Za Wielką Wodą bary często są wyspecjalizowane w jakiejś konkretnej tematyce. Jest tego bez liku – od klasycznych drink barów, przez piano bary aż po dive bary. W Polsce funkcjonują bary mleczne, ale to zupełnie inna historia. Multitap To najnowsze słowo w alkoholowym słowniku. Pojawiło się na fali piwnej rewolucji i popularności piw z małych browarów. Multitapy stały się świątyniami piwa rzemieślniczego, do których pielgrzymują spragnieni beergeecy. Słowo multitap dosłownie oznacza: wiele kranów, wywodzi się z angielskiego i powstało zagranicą. Za jego twórcę uważa się niezrównanego Michaela Jacksona (specjalisty od whisky i piwa). Co ciekawe, to słowo praktycznie nie jest używane w krajach anglojęzycznych! A dokładnie, jest używane, ale nie w kontekście pubów, lecz elektroniki. Słowo to jest zrozumiałe, używane i popularne… głównie w Polsce! Zagranicą w tym znaczeniu używa się określenia craft beer pub. Także w Polsce próbowano podmienić multitap na swojski wielokran. Niestety – bez rezultatów. Fani piwa w naszym kraju polubili to słowo i tak już zostało. Wiele kranów wzięło się oczywiście od ilości nalewaków do piwa. Przyzwoity multitap ma ich co najmniej kilka, kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt. Każdy kran to jedna beczka piwa. Często rotująca, czyli gdy się skończy – zastępowana jest beczką innego piwa z innego browaru. Bo to w tym tkwi atrakcyjność multitapu – w różnorodności i częstych zmianach. Klienci lokali tego typu lubią być zaskakiwani. I chcą za każdym razem na kranie widzieć inne piwo, którego jeszcze nie próbowali. Multitap wyrósł z dwóch tradycji, pubowej i barowej, więc często łączy ich cechy. Niektóre multitapy mają pełną kuchnię, jak na przykład warszawskie Drugie Dno. Inne są wręcz stworzone do konsumowania posiłków jak krakowskie Kufle i Widelce. Można spotkać multitapy otwarte od godzin porannych, w których serwuje się kawę i śniadani. Wszystkim wymienionym – bliżej do kultury pubowej. Innym multitapom bliżej do klasycznych barów: otwierają się późno, kuszą przygaszonymi światłami i głośną muzyką – tak wygląda bydgoski Prolog9. W „barowych” multitapach nie ma dań, lecz przekąski, a centralnym punktem jest bar i alkohol. Bywają nawet drinki. Multitap multitapowi nierówny. Jedno jest pewne: w każdym z nich można spotkać porządną selekcję piwa. Najlepsze miejsce do wypicia piwa: pub, bar, czy multitap? Jakie jest zatem najwłaściwsze określenie miejsca, w którym można spożywać piwo i inne alkohole? Wszystkie formy wydają się właściwe. Bar jest miejscem wąsko wyspecjalizowanym: do konsumpcji alkoholu, głównie w godzinach wieczorno/nocnych. Pub to szersza definicja, w której alkohol nie zawsze jest na pierwszym miejscu – równie ważne jest ciepły posiłek i możliwość spotkania na rozmowę, także w porze lunchowej. Multitap to z kolei mekka piwa rzemieślniczego, tutaj to piwo jest wyeksponowane na pierwszym miejscu. Każde z tych miejsc ma nieco inną formułę. I w każdym znajdziemy piwo. Gdzie zatem warto skierować swoje kroki? Tam, gdzie piwo jest najlepsze. The post Pub, bar czy multitap? appeared first on Kraftmagia. Przeczytaj cały wpis
-
W Stargardzie byłem po raz pierwszy w życiu i już wiem, że warto tu wrócić, by na spokojnie zobaczyć gotyckie zabytki starego miasta. Nie sądziłem, że aż tyle przetrwało wojenną pożogę. Jest tu zatem co oglądać, a potem jest gdzie wstąpić. Zaraz przy monumentalnej Baszcie Tkaczy znajduje się uruchomiony w marcu 2019 roku restauracyjny browar. Chwilę przed Szczecin Beer Fest, wraz z Arturem Molendą odwiedziliśmy to miejsce. Naszym przewodnikiem był piwowar Oskar Pych. Zapraszam na oprowadzenie! W części pierwszej – góra, w drugiej – leżakownia! Browar Miejski Stargard, Stargard, Bolesława Krzywoustego 1 Facebook View the full article
-
Zgadnijcie ile w 2019 roku będzie piwnych festiwali? Trzydzieści? Czterdzieści? Pięćdziesiąt? Na razie najbliżej jesteśmy tej środkowej liczby. Co z tego wynika? Ano to, że powinny one przede wszystkim gromadzić ludzi z regionu. Pod względem odwiedzających to oczywiste, pod względem wystawców już niekoniecznie. Odwiedzając różne festiwale widać wyraźnie, że jest grupa browarów będących na każdej takiej imprezie. To powoduje odczucie dobrze znanej, koncernowej unifikacji. Gdzie nie pojedziesz, zawsze znajdziesz „swoją ulubioną” markę. A chyba nie o to w rzemiośle chodzi? Siłą rzemiosła powinna być lokalność, a przez to różnorodność. Najwięcej satysfakcji sprawia możliwość spróbowania piw rzadko osiągalnych poza macierzystą miejscowością (patrz casus Browaru Stargard). Oczywiście niektórzy z publiki mogą narzekać, że nie po to idą na festiwal, by pić „regionalne” piwo, ale przecież to po stronie browaru jest wrzucenie do oferty jakiejś festiwalowej ciekawostki czy nowości. Co ciekawego udało mi się spróbować? Pozwólcie, że nie będę katował Was opisami. Ogółem największą frajdę miałem pijąc wyroby lokalesów. Maltgardeny zaserwowały aż trzy nowości – idący słuszną drogą Single Hop Pilsa (kojarzycie Simcoe Pils Widawy) – Looking For the Sun czyli pils na citrze. Dalej – Good Mood Project, który miał być Session Hazy IPA a wyszła takoważ APA. Dla mnie świetnie. W końcu naftowe, aromatyczne i gładkie Gates Are Open w stylu Wheat IPA. Nowy Browar Szczecin zaskoczył swym aromatycznym i soczystym, ultrapijalnym DDH APA. Natomiast wspomniany Browar Stargard serwował zdradzieckiego Słowianina w wyklętym przez zwolenników „normalnych” woltaży stylu Brut IPA oraz 8-miesięczny bałtycki porter o nazwie Portowa. Akurat na Dzień Dziecka. Spróbowałem też kilku fajnych rzeczy od wspomnianych na wstępie festiwalowych bywalców. Beerbrosowy Żyrardomyces to zaskakująco dysonansowe piwo – w aromacie barley wine, w smaku kwaskowo-dzikie z nutą czerwonych owoców. Porter Bałtycki od Radugi ułożony właściwie jest już teraz (premiera dopiero na jesień). Nowe pozycje od Szpunta – wszystkie godne polecenia. Piwo piwem, ale do Szczecina pojechałem z nadzieją, by złapać coś wyjątkowego, coś czego nie mają inne festiwale. I takie rzeczy znalazłem dwie. Pierwsze to najbardziej malownicza spośród odwiedzonych przeze mnie polskich festiwali miejscówka. Zaraz przy Odrze, z widokiem na usadowione na nadrzecznej skarpie monumentalne XIX-wieczne budowle, a w bliższej perspektywie fantastycznie iluminowane po zmroku nadrzeczne portowe żurawie. Jakże to miła odmiana od stadionowych czy innych halowych motywów. Druga rzecz to oczywiście Klask. I to w najmocniejszej w Polsce postaci. Tu działa najstarsza i najprężniejsza liga. Stąd, od Michała Grossmana rozpoczęła się formalizacja tej fascynującej gry w format Stowarzyszenia Klask Polska, będącego jednym z sześciu członków Światowej Federacji Klask. Rozegrałem wielokrotne mecze ze szczecińską czołówką i nie ma dwóch zdań – wszystkie mecze przegrałem. Dopiero zdolny, dobrze zapowiadający się narybek spod skrzydeł Grossmana nie dał rady. Na grze w Klask upłynęło mi pół drugiego festiwalowego dnia i mimo zebranych batów bawiłem się świetnie. Na koniec jedna uwaga. Wydzielona strefa pod główną sceną na którą nie można wnosić piwa, to na piwnym festiwalu jednak nieporozumienie. Wynika to zapewne z przepisów o imprezach masowych, ale ta pusta przestrzeń pod sceną sprawiała dziwne wrażenie. Choć z drugiej strony to na pewno lepsze niż brak muzyki na żywo, która z idealnie wyważoną głośnością umilała wieczory. Mówi się, że teren Łasztowni, na którym odbywa się SBF miasto wystawiło na sprzedaż. Jeśli to prawda, pozostaje tylko stwierdzić: Odwiedzajcie festiwale, bo tak szybko odchodzą (lub zmieniają lokalizację albo formułę)… PS. Specjalne podziękowania dla Artura Molendy z SBF za zaproszenie i przedfestiwalowe ogarnięcie wizyt w browarach! View the full article
-
Dzień przed trzecią edycją Szczecin Beer Fest, wraz z Arturem Molendą odwiedziłem nieodległy Stargard, całkiem jeszcze niedawno nazywany Szczecińskim. Pozbycie się tego przydomka zbiegło się w parze z piwowarską aktywnością. W tym niespełna 70-tysięcznym mieście w ciągu ostatniego roku wystartowały dwa browary. Jako pierwszy działalność zainagurował Browar Stargard będący efektem działań dwóch jegomości – znanego z pracy w Browarze Wyszak, Tomka de Weyhera oraz Wojtka Naklickiego. Zobaczcie jak prezentuje się browar i co do powiedzenia o nim mają właściciele! Browar Stargard, Stargard, Na Grobli 30 Facebook View the full article
-
W ostatnim wpisie omówiłam historię i charakterystykę piwa grodziskiego. Teraz więc nadszedł czas, aby zająć się surowcami. Na szczęście pionierskie czasy piwowarstwa domowego minęły. Sklepy piwowarskie są bardzo dobrze zaopatrzone. Nie będziecie więc mieli problemów, jakie występowały jeszcze kilka lat temu, aby zdobyć odpowiedni słód do uwarzenia grodziskiego. Wszystko wskazuje […] Artykuł Piwo Grodziskie – surowce pochodzi z serwisu blog.homebrewing.pl. View the full article
-
W ostatnim wpisie omówiłam historię i charakterystykę piwa grodziskiego. Teraz więc nadszedł czas, aby zająć się surowcami. Na szczęście pionierskie czasy piwowarstwa domowego minęły. Sklepy piwowarskie są bardzo dobrze zaopatrzone. Nie będziecie więc mieli problemów, jakie występowały jeszcze kilka lat temu, aby zdobyć odpowiedni słód do uwarzenia grodziskiego. Wszystko wskazuje […] Artykuł Piwo Grodziskie – surowce pochodzi z serwisu blog.homebrewing.pl. View the full article