Pierre Celis
Members-
Postów
4 652 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
7
Typ zawartości
Nowości
Receptury medalowe
Profile
Forum
Galeria
Pliki
Blogi
Wydarzenia
Sklep
Collections
Giełda
Mapa piwowarów
Treść opublikowana przez Pierre Celis
-
Coś mi się wydaje, że kolejną modą wśród naszych browarów będzie tworzenie marek odmiejscowych – Wrocławskie i Darłowiak z Lwówka to pierwsze z brzegu przykłady. Jaki styl wybrano? Oczywiście lager. Kormoran do tej pory nie pokusił się o eksperymenty z „egzotycznymi” stylami typu IPA czy dunkel weizen. Olsztyńskie wyróżnia zasadniczo tylko użycie dodatkowego ciemnego słodu, które przekłada się na nieco ciemniejszy kolor piwa. W kuflu wygląda wybornie – trwała piana, ładny kolor i bardzo mocne nasycenie CO2. Od pierwszych łyków nieco zaniepokoił mnie obecny wśród słodu i nikłej goryczki smak alkoholu. Niestety, im dalej, tym bardziej wyraźny – przy takim woltażu alkohol nie ma prawa dominować! Poważny błąd, który – mimo zachęcającego wyglądu – w mojej opinii dyskwalifikuje to piwo. Drogi Kormoranie – do poprawki! ==Radar== Alkohol: 5,2%, ekstrakt: 12,5% Cena: 3,59 zł (Auchan) Ocena: 5/10 + wygląd, piana – dominujący smak alkoholu psuje przyjemność picia View the full article
-
[warzepiwo]Odrzut z eksportu (Browar Gontyniec)
Pierre Celis opublikował(a) temat w Piwowarskie wieści
Fama głosi, że Gontyniec, mimo bogatego katalogu, produkuje tak naprawdę tylko dwa piwa: jasne i ciemne. Całą resztę załatwiają etykiety i dodatki smakowe. Przykładem choćby bohater dzisiejszego wpisu. Piwem o kuriozalnej nazwie i odpychającej etykiecie (ja tam za czasami PRL-u nie tęsknię, ale widzę, że jest spora grupa ludzi, która daje się złapać na „senty-męty”) jest ponoć Noteckie, które znajdziemy też w butelkach z innymi nalepkami, np. Czarnkowskie. Czarnkowskie piłem w lipcu i gdy porównuję opis z obecnym w szklance Odrzutem, to rzeczywiście, mam wrażenie, że coś jest na rzeczy. Piwo wygląda identycznie: ciemnozłoty kolor, krótka piana, początkowo dość wysokie wysycenie. W smaku również dominuje solidna goryczka, która zaskakująco długo pozostaje na języku i podniebieniu. W tle mdławy posmak słodu i lekka, cukierkowa słodycz. Piwo jak najbardziej wypijalne, ale nie ma wątpliwości, że to klon. Gontyniec sprzedaje to samo piwo pod kilkoma nazwami. I coś wam powiem. Wkurza mnie to. Dziwię się, że nikt o tym głośno nie mówi, a powinniśmy nazwać rzecz po imieniu: Gontyniec oszukuje konsumenta. Wielokrotnie sprzedaje ten sam produkt w innym opakowaniu, sugerując, że mamy do czynienia z różnymi markami. Nic dziwnego, że potem niektórzy amatorzy piwa twierdzą, że każdy jasny lager smakuje tak samo. O ile w przypadku koncernów nie oczekuję już niczego, to takie manewry w wykonaniu browaru małego, dotąd przez piwoszy poważanego, są bardzo nieciekawe (mowa oczywiście o browarze Czarnków, wykupionym przez podmiot gospodarczy Gontyniec, który początkowo symulował bycie browarem). Rozumiem dążenie do osiągnięcia zysków, każdy browar ma do tego prawo, ale Gontyniec podąża po linii najmniejszego oporu, tym samym psując dobrą markę (Noteckie) i swoją opinię. Ja już od dłuższego czasu nie mam ochoty kupować kolejnych nowości z tego browaru, bo boję się, że to będzie to samo piwo, które znam od dawna. I jeszcze jedno. Spójrzcie tylko na etykietę. Na pierwszym planie duża pieczątka „Browar Czarnków 1893”. Aha, czyli piwo jest z Czarnkowa, tak? A właśnie, że nie, bo jest z Browaru Gontyniec, zlokalizowanego w miejscowości Kamionka koło Chodzieży. Sztuczka w najgorszym stylu koncernów piwowarskich. A fe, takiemu browarowi lokalnemu mówię stanowcze: przeginacie. Wracając do Odrzutu. Piwo okej. Bez błysku, przyciężkawe pod koniec, nieco mdlące, ale za to całkiem solidnie nachmielone. Da się wypić na szybko i bez rozczulania nad smakiem. ==Radar== Alkohol: 5%, ekstrakt: 12,1% Cena: 1,92 zł + kaucja (Auchan) Ocena: 6,5/10 + wyrazista goryczka – stary znajomy z inną etykietą – nieco mdłe pod goryczką View the full article -
Kolejna recenzja i co, znowu IPA? Nie do końca, bo tym razem hybryda pszeniczniaka z ajpą od browaru Trzech Kumpli, czyli Pan IPAni. Od razu nazwa skojarzyła mi się z takim kawałkiem pewnej artystki, co to z rockowych akordów spadła na takie melodyjne sikacze. Fragment leci jakoś tak: „Czy ten i pani są w sobie zakochani?…”. Jeśli mam to odnieść do degustowanego piwa, to stwierdzam, że… tak Pan IPAni są w sobie zakochani. A czy ja się zakochałem? O tym w podsumowaniu. Na razie przypomnę moją punktację. Degustowane piwa oceniam w skali 55 punktów: 5 punktów etykieta, 20 punktów aromat, 20 punktów smak, 5 punktów nasycenie, 5 punktów piana. Etykieta: 3/5 No tym razem jest zdecydowanie lepiej. Etykieta stanowi przedzielony na pół witraż, który jednak stanowi harmonijną całość. Kolorystyka jest dobrana w taki sposób, aby obie części do siebie pasowały i w pewien sposób się uzupełniały. W centralnym miejscu duże logo browaru Trzech Kumpli, a poniżej nazwa piwa i stylu. Naprawdę dobrze to wygląda. Może szczena mi nie opadła, ale podoba mi się. Ocena 3/5 jest wystarczająca. Pan IPAni Browar Trzech Kumpli | WarzePiwo.plAromat: 15/20 Otworzyłem i… no to się nazywa fajnie nachmielone piwo. Tu robotę zrobiły Amarillo, Citra i Mosaic. Jest cytrusowo, jest gdzieś ta gruszka oraz kwiaty. Pięknie, choć już w samym kuflu gdzieś mi to uciekało. Niemniej rozbudzili moje oczekiwania wobec smaku. Pan IPAni Browar Trzech Kumpli | WarzePiwo.plSmak: 15/20 I w sumie się nie zawiodłem. Jest chmielowo z wyraźną średnią do wysokiej goryczką. Gdzieś tam na podniebieniu zostaje chwilę. Do tego wyczuwalna lekka kwaskowatość pszeniczniaka. Piwo bardzo pijalne oraz zbalansowane. Nasycenie: 5/5 Jest akurat. Trzem Kumplom udało się połączyć rześkie odczucia, które kojarzą mi się właśnie z piwem pszenicznym oraz lekkie nasycenie charakterystyczne dla tak lubianych przeze mnie piw w stylu American India Pale Ale. Deja vu z pianą: 1/5 O co chodzi? Drugie piwo z rzędu i spora walka o pianę, a ta najnormalniej w świecie ucieka. Na początku nalewania nawet myślałem, że będzie coś z tego, ale może po 30 sekundach się bardzo rozczarowałem. Szkoda. Wrażenia ogólne Po otwarciu i pierwszych łykach pomyślałem nawet, że chciałbym takie piwo zrobić w moim domowym browarze EMES BEER. Serio, pozytywnie mnie zaskoczyło. Może się nie zakochałem, ale piwo jest dobre oraz stanowi dla mnie alternatywę… albo inaczej – przyjemny przerywnik pomiędzy kosztowaniem ajp. Zdecydowanie bardziej polecam niż ŁDZ IPA. Suma punktów: 39/55, czyli nieco lepiej jak średnie. Jeśli się podobało to zawsze możecie dać jakiegoś lajka na fejsie albo wyrazić to w komentarzu. Zresztą jeśli było wręcz przeciwnie, to od dzisiaj na fejsie też możecie to wyrazić, ale mam nadzieję, że jak na pierwszy raz nie będziecie zbyt surowi dla mnie. View the full article
-
Beer Geek Madness sprawił, że spróbowałem takich piw jak Dr Octopus czy Double Bastard i zupełnie inaczej spoglądam na piwa w stylu Barley Wine oraz temu podobnych. Do tego stopnia, że postanowiłem trochę sprawdzić rynek, a że przypadkowo pierwszy pod rękę wpadł mi browar Faktoria i jego Alcatraz, to właśnie to piwo zdegustowałem. Dla formalności, przed oceną dwa słowa o parametrach. Alkohol 9,2%, IBU 100, ekstrakt 20,1% wag. Przypominam, że piwa oceniam w skali 55 punktów: 5 punktów etykieta, 20 punktów aromat, 20 punktów smak, 5 punktów nasycenie, 5 punktów piana. Etykieta: 3/5 No nie, nie powala i nie przykuwa uwagi. Pełni swego rodzaju dodatkową funkcję, bo przybliża nam historię słynnego więzienia. Jest, więc jakaś ciekawostka, ale jakoś to graficznie nie zwraca uwagi. Powiedziałbym, że się nie wyróżnia niczym specjalnym, a z daleka nawet myślałem, iz to coś z Wąsosza. Aromat: 10/20 Piwo w stylu Barley Wine i w aromacie to poniekąd jest, aczkolwiek mam wrażenie, że ten aromat jakoś szybko ucieka. Alcatraz ma przez chwilę słodki zapach, jest trochę karmelu, ale też nuty siarki. No ogólnie nie zachwyca, ale też i wielkiego dramatu nie ma. Przeciętne. Smak: 15/20 W smaku jest już dużo lepiej, aczkolwiek spodziewałem się czegoś lepszego. Sam zresztą nie wiem czemu :P. Przy pierwszym kontakcie jest słodkie, nawet trochę taki posmak mango, a po przełknięciu zostawia mocną, wyraźną, taką nawet ziołową goryczkę. I ona się utrzymuje dość długo, chyba, że weźmiemy od razu drugi łyk. Wyczuwalny jest alkohol, co przy Dr Octopusie nie doświadczyłem. Alcatraz był też mniej aksamitny, bardziej wodnisty. Ogólnie jest nieco lepiej niż przeciętne. Nasycenie: 5/5 Szczerze to nawet się na tym specjalnie nie skupiłem i w pamięci jakoś nie potrafię się doszukać uwag, więc uznaję, że było w porządku. Piana: 4/5 Pianka była, potwierdzam. Dosyć szybko się zmyła, ale to co z niej zostało całkiem fajnie oblepiało ścianki szkła. Wrażenia ogólne Gdybym wypił Alcatraz jako swoje pierwsze w życiu Barley Wine, to mam wrażenie, że mógłbym już więcej po ten styl nie sięgnąć. Chociaż w sumie, żona pierwszy łyk wzięła i jej smakowało na tyle, że się nie zraziła. Piwo jest przeciętne, ta goryczka taka ziołowa mi przeszkadzała. Podobnie zresztą jak tekstura samego piwa. Choć przyznaję, że akurat barwa udana i kilka nut aromatycznych bardzo bliskich temu stylowi. O ile z prawdziwego więzienia Alcatraz praktycznie nie dało się uciec, o tyle od propozycji Faktorii nie będzie to stanowić problemu. Suma punktów: 37/55, czyli już przeciętnie. View the full article
-
Stało się to, co w rozmowie z Wojtkiem sprzed kilku lat wydawało się myśleniem życzeniowym. Piwowarska Gwiazdka rozrosła się na tyle, że ustawiony został dodatkowy namiot na tyłach Gospody. Tam umiejscowiona została scena i chillkanapa. Sala główna przeszła metamorfozę. Co prawda warzelnia, mimo zapowiedzi, ciągle stoi w tym samym miejscu, ale już bar został przesunięty na środek sali. Jak w przypadku większości zmian, były tego plusy i minusy. Na plus potraktować mogę fakt separację części muzycznej od głównej sali. Wiadomo, że gusta muzyczne są różne. Dzięki temu rozwiązaniu osoby niezbyt zainteresowane scenicznym repertuarem mogły spędzić czas na rozmowach lub grze w Klask! Z drugiej strony powiększenie powierzchni imprezy wpłynęło optycznie na frekwencję. Gdzie te edycje, gdzie był ścisk i tłok? Teraz (może dzięki dodatkowemu namiotowi) wydawało się, że na imprezę dotarło mniej ludzi niż zazwyczaj. Miałem wrażenie, że stara gwardia nie zawiodła i jak co roku pojawiły się znajome twarze z branży. Ale zwykłych ludzi chyba było mniej niż zazwyczaj. Z mojego punktu widzenia największą atrakcją imprezy była możliwość wykonania fotek w parach, celnie określonych przez Kopyra jako monidła. Pamiętacie ten film oparty na scenariuszu Himilsbacha? Naprawdę zaskakujące jest, jak dużo par pojawia się na Piwowarskiej Gwiazdce! I myślę, że ten aspekt jest tu najważniejszy. Kochajcie się i wspólnie wybierajcie się na piwne imprezy! A jak podsumowała to Marlena: Na Piwowarskiej Gwiazdce każdy znajdzie swoją parę! View the full article
-
[Docent]Mocarze: Browar Zakładowy vs Piwne Podziemie!
Pierre Celis opublikował(a) temat w Blogosfera
Dwa piwa aspirujące do Debiutu Miesiąca: Pan Portier z Browar Zakładowy vs Death Is Not Final z Piwnego Podziemia. Które mnie przekona? View the full article -
Piwa rzemieślnicze niewątpliwie potrafią oczarować. Ilość smaków i aromatów wydaje się nieskończona. A niezależny, kolorowy świat pełen ciekawych ludzi inspiruje i zachęca do bliższego poznania. Tylko od czego zacząć? Jak zrozumieć o co w tym wszystkim chodzi? Wbrew pozorom, wcale nie jest tak trudno. Podpowiadamy, jak zacząć przygodę z kraftem. Uwaga: to wciąga! 1. Znajdź swój sklep Gdzie najpierw skierować swoje kroki? Dobrym początkiem jest wizyta w sklepie pełnym piwa. I choć wydawałoby się, że obecnie piwa jest pełno wszędzie, to jednak wybór dobrego sklepu nie jest wcale taki banalny. Oczywiście, można pójść do dużego supermarketu, gdzie na piwo został poświęcony cały wielki regał. Można zajrzeć do spożywczaka na rogu, także całkiem dobrze zaopatrzonego. Wybór jakiś będzie, coś można znaleźć. Jest jednak coś lepszego. Idealnym miejscem do spotkania kraftu jest specjalistyczny sklep z piwem. Być może nie jest łatwy do znalezienia, być może będzie dalej, niż do osiedlowego spożywczaka. Całkiem prawdopodobne, że trzeba się będzie do niego specjalnie wybrać. Niewykluczone, że nie będzie leżał na utartym szlaku zakupowym i trzeba będzie nadłożyć drogi. To akurat nawet lepiej – wyprawa będzie lepiej smakować. Dlaczego warto to zrobić? Jakie zalety ma sklep specjalistyczny nad marketem? Jest ich całkiem sporo: najlepszy wybór piwa nowości i rzeczy niedostępne w sieciach handlowych wiedza i profesjonalne doradztwo dostęp do najświeższych piwnych wieści i plotek ludzie którzy kochają i znają się na piwie Dla kogoś, kto chce poznać świat piw rzemieślniczych – rzeczy bezcenne. Przede wszystkim zaś doradztwo. To żaden wstyd powiedzieć, że czegoś się nie wie, właściciele i pracownicy sklepów specjalistycznych zazwyczaj bardzo chętnie dzielą się swą wiedzą. Nikt tak dobrze jak oni nie zna potrzeb różnych klientów. Czy potrzebujesz konkretnego piwa, czy konkretnego smaku, a może czegoś wyjątkowego? Z pewnością znajdą to, czego potrzebujesz. sklep Paleta Piwa (Warszawa)Często są to sklepy małe, za to zazwyczaj lepiej zaopatrzone, niż markety. Jako, że to sami właściciele, najczęściej fani piwa, kupują to, co jest dobre i ciekawe. Duże sieci przy zatowarowaniu kierują się głównie ceną – tu mają przewagę. Jednak to małe sklepy specjalistyczne wygrywają bój o jakość i aktualność oferty. Warto je wspierać swoimi zakupami. A nagle, przy kolejnych wizytach nagle okazuje się, że jesteście z właścicielami w dobrej znajomości i plotkujecie jak gdyby nigdy nic… Bezcenne. Gdzie szukać specjalistycznych sklepów z dobrym piwem? Mogą w tym pomóc rozmaite wyszukiwarki i fora. Przytają się też mapy piwne z naniesionymi sklepami: Piwna Mapa Polski – sklepy z całej Polski, zaznaczone są na zielono (w legendzie po lewej stronie należy zaznaczyć „sklepy z piwem”, a odznaczyć pozostałe elementy) Piwna Mapa Warszawy – sklepy w stolicy i okolicy zaznaczone są na niebiesko 2. Multitap, tam gdzie spotkasz beergeeka Miejscem nie mniej ważnym są puby wyspecjalizowane w piwie rzemieślniczym. Multitap, czyli wielokran, to lokal z dużą ilością nalewaków do piwa. Kilka, kilkanaście na czasem kilkadziesiąt kranów daje duże możliwości wyboru. Dodatkowo, managerowie dbają o różnorodność. Beczki zmieniają się natychmiast po opróżnieniu, zamiast jednego stylu pojawia się inny, zmienia się browar – generalnie: trudno narzekać na nudę. Multitapy są ważne dla kraftu. To tu trafia większość produkcji browarów rzemieślniczych. Tu odbywają się premiery nowych piw, kranoprzejęcia, urodziny, spotkania producentów piwa z fanami. Można powiedzieć, że w multitapach bije serce sceny rzemieślniczej w Polsce. I tu trafiają beergeecy, czyli ludzie mocno wkręceni w kraft. Co nie znaczy, że świeża osoba nie znajdzie tu czegoś dla siebie. Przede wszystkim wybór i rozmaitość. Managerowie dbają o to, by na kranach był szeroki przekrój stylów piwa. To ułatwia naukę, bo daje możliwość poznania kilku rodzajów piwa podczas jednej wizyty. Zwłaszcza, że można zamówić pojemność mniejszą, niż pojemność butelki, czyli 0,5 litra – często spotyka się 0,3 lub 0,2 l. Jeśli nadal nie jesteś przekonany, czy dane piwo będzie ci odpowiadać, poproś o małą próbkę. multitap Drugie Dno (Warszawa)W niektórych multitapach można spotkać jeszcze jedną świetną rzecz: „deski piwa”. To zazwyczaj kilka dowolnie wybranych piw z nalewaka podanych w małej pojemności, np. 0,1l. Zdecydowanie ułatwiają szybki przegląd tego, co jest na kranach! Gdzie szukać multitapów? Najłatwiej znaleźć je w dużych miastach, ale coraz częściej pojawiają się w mniejszych ośrodkach. Znalezienie ich ułatwiają powyższe mapy lub serwis ontap, w którym można także sprawdzić, co jest aktualnie dostępne na kranach 3. Nauki nigdy za wiele Podstawówka, liceum, studia, a teraz jeszcze to… Tak, o piwie trzeba się sporo dowiedzieć. Na szczęście jest to nauka całkiem przyjemna. A wszelkie kursy zazwyczaj połączone są z degustacją. Przecież nie można nauczyć się pływania bez wody! W celu poszerzenia horyzontów warto chociaż raz wybrać się na spotkanie z piwem. Są one bardzo różne, zarówno jeśli chodzi o poziom zaawansowania, jak i cel. Na początek dobrym pomysłem jest odwiedzenie szkolenia wprowadzającego w świat piwa. Prowadzone są przeważnie przez doświadczonych fanów piwa, którzy potrafią odpowiedzieć na niejedno pytanie. Można spróbować piw w różnych stylach, poznać różne tradycje piwowarskie czy podstawy degustacji. styczniowe szkolenie wprowadzające w świat piw rzemieślniczych (Warszawa)hNieco bardziej zaawansowane są panele degustacyjne. Zazwyczaj mniej tu gadania, a więcej piw do spróbowania. Dobrze wówczas wiedzieć już co nieco, nie tylko po to by docenić to, co się pije. Ale także by trafić na degustację, która będzie najbardziej odpowiednia dla naszych kubków smakowych. I portfela. Gdzie szukać szkoleń? Najlepiej w sieci, często organizowane są także przez mutltiapy lub festiwale piwa. 4. Festiwal – święto piwa A gdyby tak mieć wszystko naraz w jednym miejscu? Setki piw, dziesiątki browarów, specjalne beczki, spotkania z piwowarami, szkolenia, degustacje? To da się zrobić! Wystarczy wpaść na festiwal piwa. Co więcej, tu nie tylko wypada, ale i warto bywać. Festiwale piwa wyrastają jak grzyby po deszczu niemal w każdym mieście. Część z nich cieszy się sporym poważaniem, a co chwila pojawiają się kolejne. Warto tu wpaść, by zobaczyć z bliska, jak bardzo kolorowy jest świat piw rzemieślniczych. Każdy z producentów piwa chce się zaprezentować jak najlepiej, często przygotowuje specjalne wersje swoich alkoholi, niedostępne nigdzie indziej, lub przywozi swoje najnowsze dokonania. Jeśli jesteś prawdziwym fanem, możesz tu kupić też koszulkę, czapeczkę, czy skarpetki z ulubionym browarem. zdjęcie: Warszawski Festiwal PiwaFestiwale to nie tylko możliwość poznania browarów z bliska, ale przede wszystkim możliwość spróbowania różnorodnych piw. Można tu dowiedzieć się z pierwszej ręki, w jaki sposób powstają, co w nich się znalazło i z jakiego powodu. Duże imprezy niejednokrotnie mają też strefę edukacyjną. Na scenach odbywają się prelekcje; często organizowane są też warsztaty, czy szkolenia. Festiwale zazwyczaj są płatne, wstęp na większość to kilkanaście złotych plus piwa na stoiskach. Są też imprezy organizowane w konwencji płacisz raz i pijesz ile chcesz – wówczas cena za wstęp jest wyższa. Jak znaleźć najbliższy festiwal piwa? Oczywiście w sieci. Są dwa sezony festiwalowe: wiosenny i jesienny. Na początku każdego roku w licznych miejscach w Internecie (fora, blogi) pojawiają się listy piwnych wydarzeń na cały rok. Warto zajrzeć na lokalny festiwal lub zaplanować wyjazd na którąś z dużych, zasłużonych imprez. 5. Internet to najlepszy przyjaciel człowieka Wiedzy o piwie rzemieślniczym nie da się zdobyć w bibliotece. Nie tylko dlatego, że to sprawa całkiem świeża. Po prostu: dobrych polskich książek o piwie niemalże nie ma. Dodatkowo, cały kraft cechuje się dużą zmiennością, tu co chwila coś się dzieje. Pojawiają się nowe style piwa, nowe browary. Trzeba trzymać rękę na pulsie. Nie ma więc lepszego miejsca do śledzenia co się dzieje, niż Internet. W sieci jest całe mnóstwo miejsc poświęconych piwom rzemieślniczym. Blogi, strony, fora, portale społecznościowe. W języku polskim i angielskim, do czytania, oglądania i słuchania. Jak odnaleźć się w tym gąszczu? Gdzie szukać informacji o piwie rzemieślniczym w sieci? W jednym z poprzednich artykułów pochyliliśmy się nad tym zagadnieniem. W tym linku znajdziesz wpis Piwo w Sieci, w który wymieniamy kilka najlepszych miejsc. The post Piwa rzemieślnicze – od czego zacząć appeared first on Kraftmagia. Przeczytaj cały wpis
-
Wraz z Jakubem Borowskim oglądamy efekty programu modernizacyjnego w browarze pod postacią hopguna, wirówki, przepływowego pasteryzatora oraz monobloku. To w części pierwszej. W drugiej natomiast podsumowanie roku 2018 i próbka piw z tanka! View the full article
-
1:18 - Newsy 24:30 - Wywiad z Filipem Paprockim z Fermentum Mobile 56:58 - Laboratorium o Mitach w Piwie Jesteśmy na: ? YouTube - ? Spotify - https://goo.gl/DeXKTm ? SoundCloud - https://goo.gl/M5NfR7 ? iTunes - https://goo.gl/x4SFYk ? Stitcher - https://goo.gl/bXXvpK ? TuneIn - https://goo.gl/aktiyA ?️ mp3 do pobrania z Google Drive - https://goo.gl/BAv7jt Alchemia - Podcast o piwie Zapraszają: Przemek Iwanek - Piwo i Cydr Mateusz Puślecki - Mazowiecki Oddział PSPD (pspd.org.pl) Olek Hurko - Browar Gliss / Browar Monsters (www.fb.com/browarmonsters/) Janek Gadmoski - Alderaan Brewery / Browar Monsters (www.fb.com/browarmonsters/) Przeczytaj cały wpis
-
1:18 - Newsy 24:30 - Wywiad z Filipem Paprockim z Fermentum Mobile 56:58 - Laboratorium o Mitach w Piwie Jesteśmy na: ? YouTube - ? Spotify - ? SoundCloud - ? iTunes - goo.gl/x4SFYk ? Stitcher - goo.gl/bXXvpK ? TuneIn - goo.gl/aktiyA ?️ mp3 do pobrania z Google Drive - Alchemia - Podcast o piwie Zapraszają: Przemek Iwanek - Piwo i Cydr Mateusz Puślecki - Mazowiecki Oddział PSPD (pspd.org.pl) Olek Hurko - Browar Gliss / Browar Monsters (www.fb.com/browarmonsters/) Janek Gadmoski - Alderaan Brewery / Browar Monsters (www.fb.com/browarmonsters/) Przeczytaj cały wpis
-
Dotarliśmy do końca czwartego sezonu WBP. Stylem finałowym ostatniej, piętnastej bitwy był Braggot. Na palcach obydwu rąk można policzyć krajowe rzemieślnicze piwa w tym stylu. Cóż to zatem jest? W kategoryzacji stylów piwa wg BJCP opisu nie znajdziemy, bo znajduje się on w oddzielnym dokumencie, poświęconym wyłącznie pitnym miodom. Jakie są główne wyznaczniki stylu? Okazuje się, że to a harmonious blend of mead and beer, with the distinctive characteristics of both. (…) A braggot can be made with any type of honey, and any type of base beer style. Czyli właściwie rodzaj piwa i rodzaj miodu użytego do tego stylu nie ma znaczenia, a najważniejszym wyznacznikiem powinien być balans i zharmonizowanie połączenia składowych czyli miodu i bazowego piwa. Z taką też różnorodnością do kwestii wyboru bazowego piwa podeszli uczestnicy finału, który rozegrał się w The Taps. Artur Milczarczyk – bazą Scotch Ale. Miody: wielokwiatowy, lipowy, wrzosowy. Aromat słodowy i intensywnie miodowy. Smak słodki, oblepiający, gładki. Zero wysycenia, lekkie rozgrzewanie. Dość jednowymiarowe. Paweł Kowalewski – bazą Premium Bitter. Miody: wielokwiatowy, lipowy. W aromacie przyjemne, bardziej subtelne niż u poprzednika nuty miodu, jak po otwarciu słoika z naturalnym miodem z małej pasieki. Pierwsze wrażenie w smaku to optymalny balans. Słodycz jest lekka, współwystępująca z lekkimi melanoidynowymi nutami. Kontrowane jest to lekką, ale zauważalną goryczką w tle. Nasycenie umiarkowane. Mateusz Skwarecki i Kamil Klukowski – bazą RIS. Miody: wielokwiatowy, nawłociowy. W aromacie wiśnia w czekoladzie, pralinka. W tle akcenty miodowe. Smak podobny jak aromat: czerwone owoce w czekoladzie. Miodowa słodycz dość wyraźna w posmaku. Ogólne wrażenie było jakby charakter piwa i miodu były tu oddzielną sprawą i nie tworzyły spójnej całości. Tym razem zagłosowałem na piwo Pawła Kowalewskiego, jako najlepiej wśród tych trzech pokazujące harmonijność składowych i nie ma co ukrywać, jedyne zawierające jakąś goryczkę Walka o głosy była zacięta, a różnice punktowe były względnie niewielkie. Wygranym finałowej bitwy i tym samym całego czwartego sezonu został Artur Milczarczyk (55 pkt.). Drugie miejsce zajął duet Mateusz Skwarecki i Kamil Klukowski (48 pkt.), a na trzecim Paweł Kowalewski (46 pkt.). Gratulacje dla zwycięzcy oraz wszystkich piwowarów, którzy dotarli do decydującego etapu bitew! A sezon numer pięć wystartuje zapewne w marcu roku przyszłego. Powodzenia! View the full article
-
Nic tak nie ratuje dnia, gdy letni żar się leje z nieba, jak zimny jasny lager. Co jednak można wypić, gdy za oknem ciemna zima i trzaskający mróz? Zobaczcie! The post Trzy piwa na zimę appeared first on Kraftmagia. Przeczytaj cały wpis
-
Bartek i Michał robią powtórkę podsumowania, które się nie ukazało po LTPR. View the full article
-
Elegancja, nienaganny blichtr oraz jadłospis złożony z prostych a zarazem wyjątkowo pięknie serwowanych dań. Wszystko to znajdziecie bez trudu za naszą wschodnią granicą. Jest jeszcze coś, czego nie można odmówić tamtejszym restauracjom. Ceny. Nie ważne gdzie się udacie, czy do Rosji, na Białoruś, czy na Ukrainę. Wszędzie zostaniecie dobrze a zarazem smacznie nakarmieni, a przy okazji nie wydacie przy tym zbyt dużej kwoty, czego nie można zawsze napisać o naszym rodzimych knajpach. Podobnie było i w tym konkretnym przypadku, podczas naszego weekendowego pobytu w Równym. Naprawdę nie trzeba być kulinarnym detektywem, aby dobrze tam się najeść. Liczebność knajp, knajpek w mieście jest tam tak duża, że każdy smakosz z pewnością znajdzie coś dla siebie. W naszym przypadku, prócz dobrej strawy oczekiwaliśmy jeszcze piwa, które będzie smakowało ponadprzeciętnie. Jak się okazało nie było to wcale takie trudne. Naliczyłem przynajmniej cztery takie przybytki w tym mieście, które mogłyby z powodzeniem zawstydzić nie jedną restaurację a tym bardziej browar restauracyjny działający w naszym kraju. Dziś o jednej z takich właśnie knajpek. Tuż przy jednej z głównych arterii tego miasta, we wschodniej części miasta, przy ulicy Akademika Grushewskiego, funkcjonuje od marca 2016 roku, restauracja a zarazem browar, „Browar na Grushewskiego”. Mimo, że lokal uchodzi w mieście za jedną z najlepszych knajp, wejście do niego może nieco przysporzyć problemów. Nie dość, że główne wejście znajduje się w bocznym narożniku budynku to dodatkowym utrudnieniem jest fakt, że pod tym samym adresem działa pizzeria należąca do tego samego właściciela. Gdy jednak pokonacie te przeciwności, waszym oczom ukarze się tonąca w bieli i cegle długa sala, która nie ma prawa się nie spodobać. Wyzbyto się tutaj wszystkiego co nowe i modernistyczne. Wygodne , skórzane sofy, masywne stoły do tego stonowana aranżacja wnętrz i odpowiednie oświetlenia, dopełnia całość. Tak, w takich wnętrzach chce się ucztować i bawić! Mało tego, browar udowodnił, że każdy element wyposażenia browaru warto pokazać gościowi. Z jeden strony, mamy tutaj pięknie w komponowany we wewnętrzną elewację sali, dwunaczyniową warzelnię, o wybiciu pięciu hektolitrów, pochodząca od rodzimego producenta Henry Schulza, z drugiej zaś, tuż za szklaną ścianką mamy możność podziwiania dziesięciu tankofermentatorów o analogicznej wielkości co warzelnia. Jednym słowem cudo! Jednakże nie dla samych wnętrz warto tam się udać. Z pewnością nie zaprzeczalnym atutem jest również tamtejsze menu, złożone w głównej mierze z mięsa króliczego, kaczego i wieprzowiny. Wszystko to oczywiście podane na sznyt wschodni. Dużo, tłusto i wykwintnie. Nie mniejszym atutem tego miejsca, jest również piwo, które w mojej ocenie jest grzechu warte. Rzecz jasna, z wyjątkiem piwa pszenicznego (3,5% alk.), które jeszcze nigdy na wschodnie mi smakowało. Z kolejnymi pozycjami było zdecydowanie lepiej. Jasny Ale (5,5% alk.), ciemne dolnej fermentacji (4,1% alk.) oraz Pils (3,8% alk.). O tak, tak można biesiadować przez długie godziny! Koniecznie odwiedźcie to miasto, które nie dość że dobrze nakarmi i napoi, to dodatkowo nie jest tam zmanierowane, jak pobliski Lwów. . . . . View the full article
-
Elegancja, nienaganny blichtr oraz jadłospis złożony z prostych a zarazem wyjątkowo pięknie serwowanych dań. Wszystko to znajdziecie bez trudu za naszą wschodnią granicą. Jest jeszcze coś, czego nie można odmówić tamtejszym restauracjom. Ceny. Nie ważne gdzie się udacie, czy do Rosji, na Białoruś, czy na Ukrainę. Wszędzie zostaniecie dobrze a zarazem smacznie nakarmieni, a przy okazji nie wydacie przy tym zbyt dużej kwoty, czego nie można zawsze napisać o naszym rodzimych knajpach. Podobnie było i w tym konkretnym przypadku, podczas naszego weekendowego pobytu w Równym. Naprawdę nie trzeba być kulinarnym detektywem, aby dobrze tam się najeść. Liczebność knajp, knajpek w mieście jest tam tak duża, że każdy smakosz z pewnością znajdzie coś dla siebie. W naszym przypadku, prócz dobrej strawy oczekiwaliśmy jeszcze piwa, które będzie smakowało ponadprzeciętnie. Jak się okazało nie było to wcale takie trudne. Naliczyłem przynajmniej cztery takie przybytki w tym mieście, które mogłyby z powodzeniem zawstydzić nie jedną restaurację a tym bardziej browar restauracyjny działający w naszym kraju. Dziś o jednej z takich właśnie knajpek. Tuż przy jednej z głównych arterii tego miasta, we wschodniej części miasta, przy ulicy Akademika Grushewskiego, funkcjonuje od marca 2016 roku, restauracja a zarazem browar, „Browar na Grushewskiego”. Mimo, że lokal uchodzi w mieście za jedną z najlepszych knajp, wejście do niego może nieco przysporzyć problemów. Nie dość, że główne wejście znajduje się w bocznym narożniku budynku to dodatkowym utrudnieniem jest fakt, że pod tym samym adresem działa pizzeria należąca do tego samego właściciela. Gdy jednak pokonacie te przeciwności, waszym oczom ukarze się tonąca w bieli i cegle długa sala, która nie ma prawa się nie spodobać. Wyzbyto się tutaj wszystkiego co nowe i modernistyczne. Wygodne , skórzane sofy, masywne stoły do tego stonowana aranżacja wnętrz i odpowiednie oświetlenia, dopełnia całość. Tak, w takich wnętrzach chce się ucztować i bawić! Mało tego, browar udowodnił, że każdy element wyposażenia browaru warto pokazać gościowi. Z jeden strony, mamy tutaj pięknie w komponowany we wewnętrzną elewację sali, dwunaczyniową warzelnię, o wybiciu pięciu hektolitrów, pochodząca od rodzimego producenta Henry Schulza, z drugiej zaś, tuż za szklaną ścianką mamy możność podziwiania dziesięciu tankofermentatorów o analogicznej wielkości co warzelnia. Jednym słowem cudo! Jednakże nie dla samych wnętrz warto tam się udać. Z pewnością nie zaprzeczalnym atutem jest również tamtejsze menu, złożone w głównej mierze z mięsa króliczego, kaczego i wieprzowiny. Wszystko to oczywiście podane na sznyt wschodni. Dużo, tłusto i wykwintnie. Nie mniejszym atutem tego miejsca, jest również piwo, które w mojej ocenie jest grzechu warte. Rzecz jasna, z wyjątkiem piwa pszenicznego (3,5% alk.), które jeszcze nigdy na wschodnie mi smakowało. Z kolejnymi pozycjami było zdecydowanie lepiej. Jasny Ale (5,5% alk.), ciemne dolnej fermentacji (4,1% alk.) oraz Pils (3,8% alk.). O tak, tak można biesiadować przez długie godziny! Koniecznie odwiedźcie to miasto, które nie dość że dobrze nakarmi i napoi, to dodatkowo nie jest tam zmanierowane, jak pobliski Lwów. . . . . View the full article
-
Jakub Kustra, piwowar w T.E.A. Time Brewpub Wieczorne godziny pracy za barem leniwie przesączają się w atmosferze spokojnych rozmów. Kątem oka wyławiam parę klientów, która nieśmiało wkracza przed ladę. Zerkają na ofertę piw lekko skonfundowani. Jednak tajemnicze skrótowce typu APA, IPA, ESB jawią się im na tyle zrozumiale, co ściany egipskich grobowców. Mimo to patrzą, patrzą wytrwale. Czekam na ich reakcję, trwając w tej zamrożonej chwili ociekającej niepewnością. Pytam, czy mogę jakoś pomóc, burząc ich zadumę. – Jakieś piwo byśmy prosili, takie dobre żeby było, mało gorzkie najlepiej. – Najmniej goryczkowy będzie nasz bitter, więc mogę polecić. Lata uczenia słówek na angielskim nie poszły w las, co doprowadziło do sporego dysonansu. Klient odzyskawszy nieco kontenans zbija moją wypowiedź. Przecież bitter z angielska znaczy: gorzki. No i ma rację. I jednocześnie jej nie ma. Dziesiątki tego typu sytuacji stały się inspiracją do zebrania kilku nazw stylów, które nie przetrwały próby czasu. Ze względu na dynamikę i specyfikę rynku piwa, aktualnie nie mają sensu. Dlaczego tak jest? Przekonajmy się. Bitter Jedno z najbardziej klasycznych angielskich piw i nadal najczęściej tam właśnie spotykane. Ze stylami piwnymi tak bywa, że najczęściej ich początki gubią się w mętach historii. Najprawdopodobniej nazwa ta utarła się w XIX w. Rynek angielski zdominowany był przez piwa raczej słodsze, głównie mildy oraz portery. Opozycją dla nich okazały się piwa z miasta Burton, które mimo mocniejszego chmielenia, wychodziły nad podziw dobrze. A to za sprawą tamtejszej wody bogatej w siarczan wapnia, który wpływa pozytywnie na odczuwanie goryczki. Nazwa bitter lub bitter ale, zaczęła być stosowana, aby oddzielić piwa z tamtych okolic. Owe bittery na tle tamtych mildów, mogły faktycznie wydawać się gorzkie. W czasach dzisiejszych, gdzie chmiel sypie się do kadzi łopatami, bittery wydają się mieć tyle wspólnego z goryczą, co politycy z zaufaniem społecznym. Nazwa stylu jednak pozostała i właściwie oznacza swoje zaprzeczenie. Stout Stout z języka angielskiego,oznacza: tęgi, mocny. Typowy polski piwożłop, zerknąwszy na zawartość alkoholu przedstawiciela tego stylu, splunie przez prawe ramię. I jak najszybciej się oddali, tęsknie upatrując bijących szafirowym blaskiem puszek harnasia. Bo fakt, styl ten tęgi nie jest – raczej waga piórkowa, gdyż osiąga ok. 4%. Skąd więc ta nazwa? Początkiem XX w., a może też wcześniej, mocniejsze ciemne portery nazywano: stout porter, żeby podkreślić wyższą zawartość alkoholu. Dwie wojny światowe później łatwiej pewnie było dostać używany czołg, aniżeli sporą ilość słodu. Tak więc moc wszelkich piw zmalała. Sama nazwa – stout jednak się przyjęła i aktualnie stanowi odrębny styl piwa. Nadal jednak słabego. Milk stout Nazwa podwójnie niefortunna, bo ani to tęgie, ani mleczne. Przedstawiciele tego stylu mają troszkę większą zawartość alkoholu od klasycznych stoutów, ale nadal mówimy tu o ok. 5%. Skąd zatem ta mleczność? Do takiego piwa, by podbić słodycz i pełnię dodaje się cukier mleczny – laktozę. W przypadku dodania innych cukrów do piwa, jak glukoza, czy sacharoza, zostałaby one przerobione na alkohol. Nie wpłynęłyby więc na odczucie słodyczy. Stąd właśnie dodatek laktozy, która jest cukrem nierefermentowalnym dla najczęściej stosowanych odmian drożdży piwnych. Dzięki temu słodycz po zakończeniu fermentacji nadal jest obecna. Nazwanie tego piwa mlecznym przypomina trochę sytuację, jakbyśmy dodali do piwa fruktozę i nazwali je owocowym. Bo przecież fruktoza jest w owocach. Argumentacja, eufemistycznie rzecz ujmując, lekko naciągana. Ciekawostką jest fakt, iż dawniej takie piwa były przepisywane przez lekarzy na problemy z laktacją. Dzisiaj chyba nawet inż. Jerzemu Ziębie by w to nie uwierzono. Ale może lepiej nie podsuwać mu pomysłów. Kończąc, styl ten określany jest także jako sweet stout i taka nazwa ma znacznie więcej sensu. Niestety, przynajmniej na rynku polskim, jest ona raczej rzadko stosowana. IPA Skrótowiec IPA oznacza India Pale Ale i faktycznie niegdyś było warzone na eksport do Indii. Piwo stanowiło dobry balast dla okrętów, a intensywne chmielenie pozwalało lepiej przetrwać daleką drogę do odległej brytyjskiej kolonii. Co więcej, nie zawsze musiało to być piwo eksportowe, są nawet wzmianki o piwach typu IPA warzonych na miejscu w Indiach (XIX w.). Współczesne IPY są diametralnie różne od tego co płynęło na Półwysep Indyjski. Skrótowiec stanowi jednak pewne uproszczenie, a stosuję się go ze względu na nawiązanie do tradycji mocnego chmielenia piw. Albo po prostu nikt nie pomyślał by go zmienić. Black IPA Tutaj będzie mniej historycznie, gdyż styl piwa jest nowy. Samo przeczytanie nazwy ujawnia jej absurd. w wolnym tłumaczeniu: czarny indyjski jasny ale. Jacyś sprytni marketingowy próbują nam tutaj wmówić, że czarne jest jasne, a jasne jest czarne. Pytanie dlaczego? Odpowiedź jest raczej prozaiczna. Skrót IPA po prostu świetnie się sprzedaje i jest kojarzony wśród klientów. A Black IPA w założeniu ma być właśnie taka, jak IPA, tylko o ciemnej barwie. Nazwę tego stylu próbuję się także określać jako American Black Ale i taka wydaję się bardziej trafna. O ile styl piwa, który jest ciemny i jednocześnie taki, by nie czuć było w smaku, że jest ciemny, ma w ogóle sens. Z drugiej strony, czy wszystko musi mieć sens? Na pewno nie w piwowarstwie rzemieślniczym. Podobnych przypadków zapewne jeszcze kilka by się znalazło. Powyższe jednak wydały mi się najpopularniejsze i najbardziej oczywiste. Konkludując, trudno o zmianę nazwy styli piwnych, które mają dziesiątki, albo setki lat. Stają się one po prostu częścią kultury piwnej. Powodem do rozmów z barmanem, czy piwowarem. Mogę mieć tylko apel do osób, które nie znają się aż tak dobrze na piwie. Nie bójcie się dowiadywać o piwie więcej, pytajcie o to, co kupujecie. Bierzecie próbki piw – zazwyczaj są darmowe. Bo można się niepotrzebnie rozczarować, biorąc takiego milk stouta w ciemno, który nijak mleczny nie jest, bądź bittera z nadzieją goryczkowego nokautu. Piwo lubi jak się o nim opowiada, katalizuje rozmowy, które w dobie wlepiania się w ekrany smartfonów stają się towarem deficytowym. Niech więc płynie opowieść. The post 5 nazw stylów, które nie mają sensu appeared first on Kraftmagia. Przeczytaj cały wpis
-
Odwiedzam ponownie po roku wrocławski Browar Prost. Okazją – premiera imperialnego porteru bałtyckiego z…bursztynem! Jak smakuje i co jeszcze jest w tankach? Zobaczcie wideo z piwowarami – Piotrkiem Świerzko i Bartkiem Rutkowskim! View the full article
-
Odwiedzamy następujące lokacje: Cinema Paradiso, AleBrowar Wrocław, Craftova, Browar Prost, Dřevný Kocůr oraz PINTA Wrocław! View the full article
-
Dostawienie kranu na wyłączność dla Harpagana w warszawskim Cześćiu było dobrą okazją do rozmowy. Zatem Sebastian i Josefik mówią o pozytywach i negatywach mijającego roku, a przy okazji dowiadujemy się w których piwach Harpagana są aromaty i kiedy będzie piwo z THC! View the full article
-
Poniższy poradnik gromadzi w jednym miejscu wszystko, co trzeba wiedzieć o dobrych praktykach fermentacji piwa domowego. Przyda się on zarówno piwowarom zmagającym się z wadami w piwach, jak i tym, którzy są ze swoich wyrobów zadowoleni, ale chcą wspiąć się na jeszcze wyższy poziom lub uzyskać większą powtarzalność. Są tutaj punkty bardziej istotne i nieco mniej. Złamanie jednego z nich nie musi więc od razu powodować katastrofy. Obchodzenie się... Czytaj dalej Artykuł Dekalog fermentacji piwa domowego pochodzi z serwisu BeerFreak.pl. View the full article
-
Poniższy poradnik gromadzi w jednym miejscu wszystko, co trzeba wiedzieć o dobrych praktykach fermentacji piwa domowego. Przyda się on zarówno piwowarom zmagającym się z wadami w piwach, jak i tym, którzy są ze swoich wyrobów zadowoleni, ale chcą wspiąć się na jeszcze wyższy poziom lub uzyskać większą powtarzalność. Są tutaj punkty bardziej istotne i nieco... Czytaj dalej Artykuł Dekalog fermentacji piwa domowego pochodzi z serwisu BeerFreak.pl. View the full article
-
[Docent]Urodzinowe przeleżaki czyli RISy od Birbanta i Stu Mostów
Pierre Celis opublikował(a) temat w Blogosfera
Czy warto kilka lat leżakować imperialne stouty? Przy okazji urodzin sprawdzam Rye RIS od Stu Mostów i Peated Imperial Stout Birbanta! View the full article -
Dopiero co podsumowywaliśmy mijający rok z perspektywy Browaru PINTA, a znów spotkaliśmy się, tym razem przy okazji finału akcji PINTA Miesiąca. Jakie są główne założenia tego projektu, które piwa okazały się sukcesem, a które porażką i jakie zmiany przyniesie rok 2019? Zapraszam na rozmowę z Grzegorzem Zwierzyną! View the full article
-
Konkurs Viking Brewmaster Challenge 2018 rozstrzygnięty!
Pierre Celis opublikował(a) temat w Blogosfera
Druga edycja konkursu piwowarskiego organizowanego przez Viking Malt została rozstrzygnięta 8 grudnia 2018 roku. Z czterech drużyn jedna okazała się zdecydowanym faworytem. Po godzinie w 19 w warszawskim multitapie The Taps było już tłoczno. Na rozstrzygnięcie konkursu i finałową galę przybyli licznie fani piwa. Nie tylko ze stolicy. Viking Brewmaster Challenge 2018 Impreza wzbudziła niemałe zainteresowanie, jako że w konkursie wzięło udział wiele znanych osób. Od piwowarów domowych, przez piwowarów zawodowych i blogerów. Wszyscy oni spotkali się równo trzy miesiące wcześniej w Pałacu Piotrawin, żeby uwarzyć cztery różne piwa. Zakładany styl: wariacja na temat grodziskiego. (relacja z warzenia tutaj) materiały graficzne: Viking MaltFinał Szesnastu piwowarów, podzielonych na cztery drużyny, tak jak podczas warzenia w Piotrawinie – stawiło się w 8 grudnia w The Taps. Napięcie rosło z minuty na minutę, podgrzewane przez prowadzącego – Artura Kamińskiego z Polskiego Stowarzyszenia Piwowarów Domowych. Najpierw – testowanie piw przez publiczność. Mazowiecki Oddział PSPDnalewał piwa, a zgromadzeni swoimi głosami na kartach wskazywali faworytów. Oczywiście – anonimowo. W tym czasie można wyświetlony został film z warzenia – było się z czego pośmiać. Zapewne wkrótce będzie można go odnaleźć w sieci. W tym czasie obrady rozpoczęło też jury. Zacne grono, złożone między innymi z sędziów piwa, pochyliło się na wariacjami grodziskiego. A było nad czym, bo piwa były niezwykłe: granatowe, zakwaszane, z lapsangiem, sokiem jabłkowym i niezwykle mocne (jak na grodzisza). Zwycięzcy Jako pierwsza została przyznana nagroda publiczności. Jak się okazało, do gustu publiczności najbardziej przypadł grodzisz z wędzoną herbatą lapsang oraz sokiem jabłkowym. Piwo to uwarzyła ekipa drużyna biała. Wśród oklasków i ogólnej radości piwowarzy wstąpili na scenę, by odebrać nagrody. Ufundowały je doskonale znane wszystkim piwowarom – dostawca sprzętu i surowców Browamator, producent słodów Viking Malt, drożdży płynnych Fermentum Mobile i goszczący na warzeniu w Piotrawinie – Polish Hops. Jednak to był dopiero wstęp do prawdziwych emocji. Główna nagroda dopiero miała zostać wręczona, na co wszyscy oczekiwali w napięciu. Który z szesnastu piwowarów okazał się najlepszy? Któremu udało wygrać się z niełatwym stylem, jakim jest grodziskie? Okazało się, że nie tylko publiczności piwo drużyny białych przypadło najbardziej do gustu. Zwyciężyła drużyna pod przewodnictwem znanego wszem i wobec Józka, czyli Krzysztofa Juszczuka (browar Harpagan, browar Jan Olbracht), wspomagana fachową pomocą Małgorzaty Węgierskiej (browar Warkot), Marcina Lichtarskiego (blog Browar Lichtus) oraz piszącego te słowa Przemka Iwanka (inicjatywa Piwo i Cydr, Alchemia – podcast o piwie, Kraft Magia). Z wielką przyjemnością cała czwórka wkroczyła na scenę, by odebrać nagrody, a oklaskom, okrzykom i zdjęciom nie było końca. Także pozostali zawodnicy zostali godnie uhonorowani. Kolejne miejsca zajęły drużyny: 2. miejsce – czerwona 3. miejsce – szara 4. miejsce – czarna Warto wspomnieć o jeszcze jednym elemencie Finału. Imprezę od strony gastronomii wsparł Jarecki Gotuje. Jak zwykle wznosząc się na wyżyny kulinarnego kunsztu. Zaś na kranach The Taps zagościły piwa uczestników imprezy. Co z piwem finałowym? Po Finale został pewien niedosyt. Mianowicie wiele osób, które nie mogły być obecne na wydarzeniu, dopytywało o możliwość spróbowania zwycięskiego piwa. To będzie możliwe! Prowodyr białej drużyny, Krzysztof Juszczak zadeklarował, że piwo zostanie uwarzone w browarze rzemieślniczym. A dochód z niego zostanie przeznaczony na cele charytatywne. Będziemy o tym informować. Pełny skład drużyn: szara: Jakub Piesio (browar Maryensztadt), Magda Bergmann (PSPD), Hubert Krech (piwowar), Piotr Pszczółkowski (browar Błonie) biała: Krzysztof Juszczuk (browar Harpagan, browar Jan Olbracht), Małgorzata Węgierska (browar Warkot), Przemek Iwanek (inicjatywa Piwo i Cydr, Alchemia – podcast o piwie, KraftMagia), Marcin Lichtarski (blog Browar Lichtus) czerwona: Darek Piecuch (browar Piwne Podziemie), Mateusz Waszczuk (browar Waszczukowe), Michał Janiak (blog Małe Piwo), Dominik Połeć (browar Green Head) czarna: Tomasz Michalski (browar Brovca), Łukasz Szynkiewicz (browar Absztyfikant, wielokran Absztyfikant), Michał Stemplowski (Chmielobrody blog), Artur Kaleta (browar Dwóch Braci) The post Konkurs Viking Brewmaster Challenge 2018 rozstrzygnięty! appeared first on Kraftmagia. Przeczytaj cały wpis -
2:00 - Newsy 13:13 - Wywiad z Tomaszem Brzostwoskim z Browaru Brodacz 36:38 - Laboratorium o Utlenieniu w Piwie Jesteśmy na: ? YouTube - https://goo.gl/vbyHtJ ? Spotify - https://goo.gl/uENhKq ? SoundCloud - https://goo.gl/SkrTeM ? iTunes - https://goo.gl/x4SFYk ? Stitcher - https://goo.gl/bXXvpK ? TuneIn - https://goo.gl/aktiyA ?️ mp3 do pobrania z Google Drive - https://goo.gl/W6Boku Alchemia - Podcast o piwie Zapraszają: Przemek Iwanek - Piwo i Cydr Mateusz Puślecki - Mazowiecki Oddział PSPD (pspd.org.pl) Olek Hurko - Browar Gliss / Browar Monsters (www.fb.com/browarmonsters/) Janek Gadmoski - Alderaan Brewery / Browar Monsters (www.fb.com/browarmonsters/) Przeczytaj cały wpis