W tamtym okresie produkcja piwa wyglądała tak, że moczono jęczmień i proso w wodzie (lub wieszano w worku w potoku) potem wrzucano to wszystko do gara, zalewano wodą i podgrzewano powoli aż do zagotowania, w międzyczasie dodawano zioła (nie koniecznie chmiel) miedzy innymi rozmaryn i jagody jałowca, czasami owoce, buraki, po prostu co było pod ręką. Raczej nie przejmowano się tym czy cała skrobia rozłoży się do cukrów więc nie potrzebna była jakaś specjalna kontola. Nie koniecznie odfiltrowywano po tym resztki zboża i ziół.
To, że nie wiedzieli dzięki czemu chleb na zakwasie się powiększa czy w napojach powstają cząstki wyskokowe ni znaczy, że nie używali drożdży. A nie dodawanie drożdży... raczej ryzykowne.
Żadnej refermentacji. Piwo miało postać tydzień w fasie i nadawało się do picia. Absolutnie nie było nagazowane. I w ogóle w smaku nawet nie przypominało dzisiejszego piwa. Był to raczej napój o smaku bardziej winnym, octowym często o smaku kwasu mlekowego, nieco słodki, mocno ziołowy, mętny.
Początki tego co mamy teraz to okolice wieku XVII.