Obecnie bezsensem jest kupowanie "high-endowego" AGD nawet Liebherr czy Miele to już nie ta sama jakość co 10-15 lat temu. Oczywiście jak kogoś stać to czemu nie. Albo jak ktoś koniecznie chce mieć jako element wystroju wnętrza lodówkę SMEG, to musi do kieszeni sięgnąć - ja poszedłem inną drogą.
Kupuję zwykle najtańsze produkty spełniające moje wymagania (liczy się też wygląd), nie przedłużam gwarancji itd. - jak się popsuje i naprawa jest nieopłacalna, to większego żalu nie ma, trzeba kupić nowy sprzęt i już. Choć z drugiej strony muszę przyznać, że jeszcze mi się żaden sprzęt nie popsuł, no może poza telewizorem kilka lat temu.
Można też szukać zamienników, zamisast przepłacać za AGD z logo Siemens można kupić identyczny sprzęt z logo Bosch, bo sprzęty BSH są absolutnie wymienne pomiędzy tymi markami, różnią się jedynie kolorystyką i znaczkiem (no i ceną oczywiście).
Logo Amica widnieje u mnie na piekarniku i na płycie indukcyjnej - złego słowa powiedzieć nie mogę a używam tych sprzętów dosyć intensywnie.
Zmywarkę wybierałem kierując się kryteriami: szerokość (45 cm, bo moje dwuosobowe gospodarstwo domowe nie zapcha 60ki za szybko), możliwość zabudowy, ukryty panel. Koniec wymagań. Wygrała najtańsza spełniająca wszystkie. Niestety jej nie było na stanie Więc wziąłem droższą o 50 zł zmywarę Hotpoint-Ariston. 3 lata działa póki co. Ma opóźnienie startu (które mi zbędne) i 8 programów (używam 3) i tyle. Używałem piguł, ale ich używanie i tak wymaga soli, więc po różnych próbach doszedłem do tego, że walę tam sól i nabłyszczacz z lidla (i tak używam go na minimalnym ustawieniu) i sypię proszek finish - przemówił do mnie, bo ta wielka butla ma całkiem spoko dziubek do dozowania, nie rwie się jak karton, nie może zamoknąć, jest tania i wystarcza na bardzo długo. Sypię tego prawie tyle ile się może zmieścić w komorze i wystarcza przy naszym użytkowaniu na 9-10 miesięcy, a kosztuje jakieś 30-35 zł.