Skocz do zawartości

kopyr

Members
  • Postów

    3 615
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1

Treść opublikowana przez kopyr

  1. kopyr

    Piwo domowe w butelkach PET

    Ale nie w tym rzecz. Chodzi o to, że butelkując lagera, ma on już sporo CO2 związanego w piwie, ze względu na niską temp. leżakowania. W tym momencie potrzeba mniej surowca do refermentacji. A to, że stoi w chłodni, to tylko spowalnia proces nagazowania.
  2. kopyr

    Piwo domowe w butelkach PET

    To sporo, zwłaszcza przy dolnej fermentacji lub np. stoutach.
  3. kopyr

    Piwo domowe w butelkach PET

    Znaczy za dużo cukru sypiecie w MRB.
  4. kopyr

    Piwo domowe w butelkach PET

    Na poparcie Twojej tezy podam, że w lodówce zaciera np. mapajak. Ja osobiście jestem na etapie kociołka z Lidla i sobie chwalę.
  5. kopyr

    Piwo domowe w butelkach PET

    W przepisach, które ja miałem i na których się uczyłem było trochę prościej. Wsypujemy do wody o temp. 55°C p. białkowa 10' podgrzewamy do 62° p. maltozowa 30' podgrzewamy do 68° p. dekstrynująca 30' podgrzewamy do 76° filtrujemy A lodówką, może nie miałem do czynienia, ale warzyłem Grodzisza na zasadzie dolewania wrzątku. Może opiszę Ci wrażenia Tak miało być A było wlewamy 2l wrzątku i zamiast 50°C mamy 47°C, kurde trzeba podgrzać, wlewamy 3l wrzątku i zamiast 70°C mam 66°C. I co tu k..a robić. Także dla każdego co innego jest skomplikowane.
  6. kopyr

    Piwo domowe w butelkach PET

    No ale w tym momencie przyznajesz, że ten KeyKeg ma trafić docelowo do knajpy. Bo z Twojej wcześniejszej wypowiedzi wynikało, że piwo trafia z browaru do browaru. W domyśle w dużych objętościach (przynajmniej ja to tak zrozumiałem) i tam jest konfekcjonowane.
  7. kopyr

    Piwo domowe w butelkach PET

    Jestem w stanie zrozumieć kwestie łatwości, ale za Chiny nie przyjmuję argumentu ekonomicznego. Przecież szklane butelki można mieć za darmo. Wystarczy poprosić znajomych, żeby odkładali nam każdą bezzwrotną butelkę. Po 3 miesiącach będziesz musiał robić selekcję. Na Wyspach, gdzie praktycznie wszystkie piwa są w bezzwrotnych flaszkach, to myślę, że po miesiącu już będziesz mógł butelki wysyłać do Polski. A co jest trudniejszego w zacieraniu temperaturowym. No chyba, że ktoś nie potrafi na kuchence nawet jajka ugotować tylko musi mieć urządzenie do gotowania jajek, a jego umiejętności kulinarne ograniczają się do zagotowania wody w czajniku w celu zalania zupki chińskiej. Przyjmę argument, o niższych kosztach inwestycji (lodówka turystyczna, a gar + kuchenka), ale nie o stopniu trudności. IMO otoczka jest ważna. To nie jest tak, że ja nie podam ręki temu, kto petuje swoje piwo, czy nie spróbuję takiego piwa jak mnie poczęstuje. Sądzę jednak, że należy promować swego rodzaju etos piwowara domowego. W tym zawiera się IMO korzystanie z butelek szklanych, które są przy odrobinie, ale dosłownie odrobinie, zachodu i tańsze, i trwalsze i bardziej ekologiczne. Poza tym nawet nie wiesz jako to frajda, jak się zobaczy butelkę NRW, w której jest Twoje piwo, a przy denku ma rok produkcji np. 89. Bezcenne. Czujesz po prostu tę nić wiążącą nas z całymi wiekami piwowarstwa.
  8. kopyr

    Piwo domowe w butelkach PET

    Podpowiedz znajomym, że najtaniej jest warzyć piwo bezpośrednio ze słodu. Mimo, ze będzie dużo lepsze od tego z brewkita, to jeszcze z kosztem butelki (surowce) możesz zejść poniżej złotówki. Swoją drogą czytałem wczoraj taki artykuł, że Coopers w Australii generuje coraz większe zyski, bo klienci z powodu kryzysu zaczynają warzyć piwo w domu, aby było taniej.
  9. kopyr

    Piwo domowe w butelkach PET

    Z tymi KeyKegami to chyba coś pomieszałeś. Idea była tak, że piwo w tych pojemnikach miało być dostarczane z browarów, mocno oddalonych, do lokali (głównie chodziło o eksport zagranicę). W knajpie po sprzedaniu piwa opakowanie do kubła. Niestety potrzeba specjalnej głowicy. Zaletą miały być niższe koszty transportu (jest bardzo lekki), brak kursu powrotnego do browaru z pustym kegiem, długi termin przydatności. Pomysł mimo wszystko nie przyjął się tak jak oczekiwali producenci. Popularniejsze są inne opakowania.
  10. kopyr

    Piwo domowe w butelkach PET

    Zgadzam się Makaron, że to nie chodzi o kwestie smaku, to chodzi o estetykę. W Nowym Świecie, konkretnie w Australii dominującym zamknięciem wina staje się nakrętka, a nie korek. Mów co chesz, dla mnie to jest mniej estetyczne. I nie przekonują mnie argumenty, że obecnie wino opuszcza winnicę w optymalnym smaku i należy ograniczać dostęp tlenu, a korek jednak przepuszcza. Nie przekonuje mnie, że nie potrzeba korkociągu itd. To nie chodzi o sam plastik jako taki. Przecież nasze fermentory zwykle są plastikowe. Tak samo jednak, jak obciachowe dla mnie jest butelkowanie swojego piwa, w bezzwrotne butelki Carlsberga, tak samo ich petowanie. Rozumiem małe brytyjskie browary, które zamiast rdzewiejących party kegów, wybierają plastikowe pojemniki, ale my nie musimy iść na takie kompromisy.
  11. kopyr

    Piwo domowe w butelkach PET

    Być może. Choć to chyba nie to samo. Tamte były wielorazowego użytku i były rzeczywiście na maxa twarde. Obecnie na wielką skalę spotykane w Niemczech, gdzie praktycznie wszystkie opakowania od napojów są obłożone kaucją, ale nie wszystkie są wielorazowe. Ten PET barierowy pojawił się podobno niedawno, to by przeczyło tej tezie. Tutaj artykuł na ten temat. EDIT: Po pewnym przemyśleniu stwierdzam, że nawet jeśli te twarde wielorazowego użytku to nie są te barierowe, to są tak samo dobre, lub nawet lepsze. I pewnie jeszcze droższe.
  12. kopyr

    Piwo domowe w butelkach PET

    Wbrew pozorom problem leży w samym PETcie. Jeśli nie jest to specjalny PET barierowy (dużo droższy) to niestety CO2 przenika przez ścianki. PETy barierowe można poznać po tym, ze są twardsze niż zwykłe. Sporo o tym było kiedyś na browar.biz.
  13. Gdybyż to było takie proste. Jest jeszcze tyle innych czynników, że nie możesz być tego pewien. O ile pamiętam, to coder robił jakieś eksperymenty w tym temacie i konkluzja była taka, że nie jest to wcale tak oczywiste, jakby wynikało z teorii.
  14. kopyr

    Piwo domowe w butelkach PET

    Miejsce petów jest w popielniczce. A tak serio, dla mnie to profanacja, ale ja to taki bardziej zachowawczy jestem.
  15. No kolego inżynierze - znacznie mniej. 12tka zwykle odfermentowuje do 3blg, czyli 9*7% daje 0,63. Np. może być to różnica między odfermentowaniem do 2,8°Blg a 3,4°Blg - konia z rzędem temu kto przy naszych przyrządach pomiarowych może to zmierzyć.
  16. kopyr

    Słownictwo.

    W książce "Great Beers of Belgium" Jackson używa określenie bronze np. do opisu jakiegoś piwa i obok jest fotka tego piwa. No i na tej fotce ono ni cholery nie jest brązowe. Poszukam i może wkleję fotkę na poparcie moich przemyśleń.
  17. kopyr

    Słownictwo.

    Po prostu bronze u Jacksona, to wg mnie bursztyn i to średnio ciemny, więc miedziany jest moim zdaniem najbliższy temu. Aczkolwiek można się zgodzić z kompromisową propozycją jkocukra.
  18. kopyr

    Słownictwo.

    Bronze po przemyśleniu sprawy i porównaniu co przez to rozumie np. M. Jackson, proponowałbym jednak miedziany.
  19. Jeżeli to nie jest jakiś błąd w przeliczaniu, to pada mit drogiej Szwecji. :o Przecież to są ceny takie jak w Polsce, no poza tym lagerem. Ale pisząc o mizerii browarniczej Szwecji, miałem na myśli szwedzkie browary. Jak tu sytuacja wygląda, są jakieś małe ciekawe browary?
  20. Witamy zagraniczną ekspozyturę piwo.org Liczymy na Twoje świeże spojrzenie zza Małej Wody. W Szwecji warzenie piwa to chyba konieczność i nie chodzi tylko o ceny, ale o asortyment. Mylę się?
  21. kopyr

    Drożdże

    Nie zgodzę się. Zdecydowanie, o niebo lepsze są Brewferm Blanche. Do wita rewelacja. I chyba tylko do tego stylu. S-23 jako uniwersalne lagerowe drożdże są wyśmienite. Jakichś zdecydowanych profili smakowych się nie spodziewaj. Są po prostu uniwersalne. S-04 jak uniwersalne drożdże górnej fermentacji w stylu wyspiarskim (stout, ale, porter) są bardzo dobre. Dlaczego wyspiarskie, dają mało owocowych smaczków, przez co do belgów się nie nadają. S-33 to są bardzo czyste w profilu drożdże górne, dobre np. do Grodzisza czy Koelscha bo nie dają swoich posmaków. WB-06 są niezłe ale nie beznadziejne. Niestety zdecydowanie zbyt głęboko odfermentowują. Niestety do weizenów jedyne such na rynku, od kiedy BA wycofał swoje drożdże suche. Było o niebo lepsze. T-58 - raczej rozczarowanie, ni pies ni wydra, a już klasztornych smaczków to się nie spodziewaj. US-05 - takie chwalone, a mnie zawiodły. Na co trzeba zwrócić uwagę - tworzą bardzo grubą czapę drożdży na powierzchni. Nie przetrzymać za długo na burzliwej. W-34/70 nie miałem okazji spróbować. Kolejność wyszła właściwie jak ranking.
  22. Podejrzewam, że gdyby taka opcja wchodziła w grę, to by nie było tego wątku. Co ja o tym sądzę. Oczywiście są spore mankamenty tego rozwiazania, koledzy wyżej je wymienili. Dodam do tego prawdopone kłopoty z nachmieleniem, być moze z pianą (choć to raczej już stricte HGB, a więc rownież fermentacja stężonej brzeczki i rozcieńczanie gotowego piwa, to właśnie robią przemysłowe browary). Problem można obejść z drugiej strony, czyli na sposób Trappistów, czy szerzej browarów klasztornych. Zacieramy jedno piwo, ale chmielimy już 2 lub nawet 3. Czyli warzymy jakieś gęste piwo 20 lub więcej blg. Brzeczkę przednią odbieramy i albo robimy jakieś mocne piwo (tripel, koźlak, porter) albo rozcieńczamy wodą do żądanego blg. W tym czasie wysładzamy nasz słód i myślę spokojnie dostajemy kolejne ~20l. o ekstrakcie 10 blg. To chmielimy - oczywiście w drugim garnku. To podejrzewam może być czynnik krytyczny dla kolegi rockforda, ale jeśli chodzi tylko o czas, to drugi garnek jest niewielkim wydatkiem. W efekcie zamiast jednego piwa mamy dwa i mogą to być znacząco różne dwa piwa. Możemy bowiem wspomóc się ekstraktami słodowymi np. barwiący, wtedy jedno piwo możemy mieć jasne, a drugie ciemne. Możemy mieć jedno piwo mocniej, a drugie słabiej chmielone. Możemy mieć jedno piwo tęgie do smakowania i drugie piwo lekkie na co dzień. Itd. Zresztą był o tym chyba cały osobny wątek, tylko go za cholerę nie mogę znaleźć.
  23. Można to pewnie zrobić zgrabniej, ale ja jestem inżynier zarządzania, a nie elektryk, więc zrobiłem najprościej jak się da. Czujnik temp. przywiera do dna gara (oczywiście trzeba odkręcić dolną obudowę), u mnie był umieszczony na takiej sprężynie, która była osadzona na trzpieniu. Całość dociskała go do dna gara. Zastanawiałem się co tu zrobić, kolega inżynier biomedyczny doradzał wymianę opornika (czy kondensatora). Zrobiłem po mojemu, bez ingerencji w obwody, lutowania itd. Ściągnąłem czujnik razem ze sprężyną z trzpienia. Przymocowałem go do obudowy drutem przepuszczonym przez dziurki w obudowie, aby mi się w środku nie przemieszczał. Finito. Zakres temp. poszedł jakieś 7-15°C w górę. Teraz przy gotowaniu już się nie wyłącza.
  24. Tak 1,8kw. Czy wystarczająco? No chmielę w nim. Chciałoby się szybciej, ale inne wygody mi rekompensują dość długie podgrzewanie. Ostatnio zagotowanie 22l brzeczki od 50 paru stopni do 100° zajęło mi jakieś 50 minut. Także sporo. Rozwiązaniem jest to, o czym kiedyś pisał coder, czyli zakup grzałki turystycznej i włączenie jej na czas podgrzewania, względnie na całe chmielenie. Grzałka 750w tak mi dawała czadu, że zacier prawie chciał wykipieć. Z racji jednak, że zawsze miałem strach przed grzałkami (wpojony przez starszych), to i nie miałem z nią wielkiego doświadczenia - no i spaliłem grzałę :rolleyes:. Ale jak teraz o tym do ciebie piszę, to powziąłem decyzję, że przed następnym gotowaniem zakupię sobie nową.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.