Sądzę, że sensowne jest zastosowanie przerwy białkowej przy witbierze, roggenie, weizenie. Przy czym w tych piwach stosujemy p. ferulikową, która nakłada się przedziałami z p. białkową. Z definicji więc stosujemy p. białkową, nawet jeślibyśmy ją świadomie pomijali. Mówienie więc, ze nie robimy p. białkowej w tych stylach i jest ok, przy robieniu p. ferulikowej jest półprawdą.
Nie od rzeczy IMO p. białkowa jest przy pilsie. Przy odpowiednich drożdżach i minimalnej umiejętności nalewania piwa możemy nalać piwo bez osadu drożdżowego. Cóż z tego, jeśli cały efekt zepsuje nam zmętnienie na zimno. Wbrew pozorom widziałem je w piwie domowym i to warzonym na najlepszych Weyermanowskich słodach, właśnie dlatego, że nie było p. białkowej. Oczywiście klarowność nie jest jakimś świętym Grallem. Ja lubię, jak piwo jest mętne, ale rozchodzi się o to, że ktoś może mieć inne preferencje, a ponadto warto wiedzieć dlaczego coś się dzieje tak, a nie inaczej.
Teraz będzie kontrowersyjnie. Podejście, że każdy styl można zatrzeć na lenia, w lodówce turystycznej, a liczą się tylko drożdże, kojarzy mi się z tym co robią koncerny. Warzymy jedno piwo 18°Blg, następnie rozcieńczamy je do 11°Blg i dodajemy troszkę aromatu chmielowego i mamy Lecha, rozcieńczamy trochę mniej i mamy Tyskie, dodajemy trochę karmelu i sacharyny i voila Okocim Palone, troszkę syntetycznego barwnika i aromatu - 3 wersje Reddsa. Skoro nie widać różnicy to po co przepłacać.
No nie róbmy jaj. Każdy warzy, jak mu wygodnie, ale powtarzanie wszem i wobec, że p. białkowa jest zbędna, może w młodych adeptach piwowarstwa poczynić spore szkody. Warto wiedzieć co i w jakim celu robimy. A jak się wie, można to stosować lub nie.