Ciekawy przypadek miałem ostatnio przy rozlewie... Standardowo fermentor, z którego robię rozlew stawiam na typowym regale magazynowym. Siadam wygodnie tak, że fermentor mam jakieś 0,5 metra nad głową. Butelki stoją w skrzynce na podłodze. By maksymalnie opróżnić fermentor muszę go trochę przechylić w stronę kranika. No i po takim manewrze zapomniałem się, że nie ma co szarpać za wężyk, bo prawie pusty fermentor łatwo... No właśnie! Zsunąć z regału! Fermentor spadł mi na głowę a resztki piwa (jakiś litr) wylał się na mnie. Aż strach pomyśleć gdybym oberwał pełnym fermentorem
Miałem ostatnio również ciekawy przypadek - nie związany z warzeniem, ale... Przy okazji porządkowania piwnicy wynosiłem zbędne graty na śmietnik. No i przy którymś kursie w oczy rzucił mi się karton Carlsberga 20x0,5l, który stał obok kontenera na śmieci. Zerkam do środka, a tam komplet butelek. Wypłukanych, czystych... Pomyślałem, że aż żal nie przygarnąć co prawda zielone i z hasioka, ale jednak flaszki karton wniosłem do mieszkania z zamiarem umycia i usunięcia etykiet zaraz po powrocie z urlopu. No i tak wczoraj wyciągam po kolei te butelki z kartonu i... dwie ostatnie butelki w kartonie okazały się pełne Żona skwitowała to "...ty to masz zawsze szczęście...". Co prawda wolałbym bym mieć szczęści przy okazji kolejnej kumulacji Lotto, ale co tam... "Piwa Ci u mnie dostatek, ale i te dwa Carlbsergi przyjmę jako wróżbę zwycięstwa..."