Też wczoraj miałem okazję odwiedzić browar restauracyjny, jednakże w Bydgoszczy. Piwo jak piwo, trzymało swój stały, słaby raczej poziom, ale mnie również uderzyła niekompetencja obsługi. Przy stoliku obok usiadła spora rodzina, kelnerka próbowała im przybliżyć szeroką gamę 4 piw. Potrafiła wydukać tylko tyle, że pils "to takie normalne, standardowe piwo", a "ale jest gorzki". Wszyscy zamówili pilsa.
I nie jest to odosobniony przypadek. Wiele razy zdarzało mi się trafić do lokalu, gdzie było porządne piwo, ale nikogo kto choćby trochę się na tym znał. Na zasadzie - szef usłyszał, że to modne, dobrze się sprzedaje, zamówił kilka kegów, ale o edukacji podwładnych już zapomniał.
Może i piwna rewolucja dotarła pod strzechy, ale na salony to jeszcze długo nie wejdzie.