rubezahl Opublikowano 10 Marca 2011 Udostępnij Opublikowano 10 Marca 2011 Po swoim wyczynie przy warzeniu #65, śmiałem się i pukałem w czoło. Czas trochę 'przyspieszył' i trzeba było wykonać nerwowe ruchy. Było tak: Blady świt, niemal po ciemku, na pamięć, podpalam iskrownikiem kuchenki palniki pod napełnionymi wieczorem garami. Płomienie buchają, w półmroku dobrze to widać. Sonda termometru do zaciernego, drugi gar z wodą do wysładzania na średnim ustawieniu palnika osiągnie ~75° pod koniec zacierania - rutyna . Wszystko idzie wg przerobionego już parę razy schematu... Pod koniec przerwy 71° sonda termometru do wody wysładzającej, celem korekty temperatury - i zdziwienie, zimna! Przy podpalaniu zbyt krótko przytrzymane pokrętło kuchenki, termopara nie załapała odcinając gaz, ot technika . Skończyło się na dwukrotnym przestawianiu garów (bardziej wydajny palnik) i przedłużeniu zacierania. Zaraz sobie pomyślałem, do którego punktu wątku 'Jesteś starym wyjadaczem kiedy...' mogę się podpiąć . Piwo z tej warki jeszcze fermentuje, zobaczymy co nieplanowane zacieranie mu da. Pewnie macie jakieś gafy małe i duże w swoich browarach, może warto opisać (z adnotacją - nie próbujcie tego w domu ). Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
coder Opublikowano 10 Marca 2011 Udostępnij Opublikowano 10 Marca 2011 Najgłupszą rzecz zrobiłem przy pierwszym zacieraniu: piwo pszeniczne, w.g. instrukcji mam podgrzać go 52°C. Machnąłem się i podgrzałem do 55°C. Panika - galopem do łazienki, nalałem wannę zimnej wody, wsadziłem gar i ekspresowo schłodziłem do 52°C. Jakoś mi do głowy nie przyszło, że moge po prostu dolać zimnej wody. I że tak naprawdę ta temperatura przerwy białkowej jest tak mało istotna... Druga wpadka: wyślizgnęła mi się sonda temomentru z kieszeni fermentora, i tak naprawdę mierzyła temperaturę w garażu, więc pas grzewczy grzał dzielnie bez przerwy całą noc, nagrzał piwo aż do 40°C. Piwo przeżyło, może dlatego, że było fermetowane "robaczkami" Roeselare i smakuje całkiem dobrze. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
dziedzicpruski Opublikowano 10 Marca 2011 Udostępnij Opublikowano 10 Marca 2011 może nie do końca moja wina ,ale w poniedziałek tynk z sufitu mi wpadł do garnka,na szczęście nie głównego-dużego (gotuje na 2),5 litrów brzeczki w kanał.miałem też przypadek ze ścierką (zamoczyła się) i tekturą falistą;przylepiła mi sie do pokrywki i przetransponowałam ja do brzeczki. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
rubezahl Opublikowano 10 Marca 2011 Autor Udostępnij Opublikowano 10 Marca 2011 ...przypadek ze ścierką (zamoczyła się) i tekturą falistą;przylepiła mi sie do pokrywki i przetransponowałam ja do brzeczki. To pewnie kolejne, niespodziewane przyczynki wad piwa - posmak ściery i tektury . Ja swoją 13-tą warkę przyprawiłem nieopatrznie Maggi - trafiła do brzeczki, zamiast do gotującej się obok zupy . Warka ta miała jeszcze zbyt obfite (pomyłka przy liczeniu wody) wysładzanie. W efekcie wyszedł tripelasek cieniasek, ale całkiem pijalny . Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Wiktor Opublikowano 10 Marca 2011 Udostępnij Opublikowano 10 Marca 2011 ja kiedyś zacząłem przelewać schłodzoną brzeczkę po warzeniu do fermentora, ale zapomniałem wylać płyn do dezynfekcji który był w środku i 5 litrów piwa poszło do zlewu. A to był moment jak mi się OXI skończyło i lałem perhydrol na oko więc wolałem nie ryzykować. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
pepek84 Opublikowano 10 Marca 2011 Udostępnij Opublikowano 10 Marca 2011 Przy ostatnim butelkowaniu , pełen dumy , ani jedna butelka nie poszła na straty ( dla mojej grety 2, 3 butelki na warkę 20l to norma ) przenoszę pojemnik do rozlewu z zaworem grawitacyjnym i potrąciłem rozlane butelki wężem... Równowaga w naturze musi być... Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
rubezahl Opublikowano 10 Marca 2011 Autor Udostępnij Opublikowano 10 Marca 2011 (edytowane) ja kiedyś zacząłem przelewać ... Kolejna sztuka , którą po tym sobie przypomniałem. Przelewanie przed rozlewem do fermentora z kranikiem. Wszystko było fajnie do chwili, kiedy zaczęło mi chlupać pod nogami. Kranik po dezynfekcji pozostał otwarty, kilka litrów poszło... Mycia podłogi było na dobrą chwilkę . Edytowane 10 Marca 2011 przez rubezahl Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Stasiek Opublikowano 10 Marca 2011 Udostępnij Opublikowano 10 Marca 2011 Mi się kiedyś zdarzyło przełożyć zacier do filtracji do fermentora z kranikiem, z tym że... zapomniałem wczesniej wkręcić filtratora z oplotu. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
korko_czong Opublikowano 10 Marca 2011 Udostępnij Opublikowano 10 Marca 2011 (edytowane) Mi się kiedyś zdarzyło przełożyć zacier do filtracji do fermentora z kranikiem, z tym że... zapomniałem wczesniej wkręcić filtratora z oplotu. Miałem to samo I jeszcze kiedyś też schodzę do kotłowni w celu filtracji zacieru, czekam pół godziny na ułożenie młóta, spuszczam pierwsze litry, zawracam, odkrywam pokrywkę garnka w którym miała być gotowa woda do wysładzania...a tam pusto Zapomniałem nalać. Edytowane 10 Marca 2011 przez korko_czong Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
wena Opublikowano 10 Marca 2011 Udostępnij Opublikowano 10 Marca 2011 Mi się kiedyś zdarzyło przełożyć zacier do filtracji do fermentora z kranikiem, z tym że... zapomniałem wczesniej wkręcić filtratora z oplotu. U mnie podobnie. To chyba częsta gafa. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
seniorroberto Opublikowano 10 Marca 2011 Udostępnij Opublikowano 10 Marca 2011 Mi się kiedyś tuż przed filtracją odłączył filtrator rurkowy od zaworu (lutowanie puściło)... 76°C ... owinąłem rękę grubym ręcznikiem do łokcia, na to dwa worki foliowe... najszybsza naprawa w życiu... Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Pieron Opublikowano 10 Marca 2011 Udostępnij Opublikowano 10 Marca 2011 Ja tam wpadek miałem ogrom. Raz, kiedy to była moda na mieszanie podczas fermentacjo burzliwej wypadła mi łycha i została tylko rączka-piwo było ok. Raz, sypałem suche drożdże do tanka to razem z opakowaniem- piwo było ok. Nie raz piwa były przegrzane podczas zacierania i wydłużone innym razem i piwo też było ok. Raz podczas warzenia jednego z najmocniejszych piw brzeczka przednia poszła w kanał- piwo było takie sobie ale i ok jeśli patrząc na ilość dodanego cukru. Najlepsza okazała się jednak moja druga warka. Wtedy to po uwarzeniu już piwa przelałem do tanka przez pieluchę tetrową. Ojciec przez moją chwilową nieuwagę wycisnął ładnie wszystko brudnymi łapami. Zniechęcony do tego piwa, bo od razu skazałem na na paskudztwo. Pp zabutelkowaniu dałem go głęboko w kont. Po paru miesiącach niechętnie otwierając było to jedne z moich najlepszych piw. Od pół roku wiem że była jedna wada - diacetyl, ale było rewelacyjne. Najgorsza warka jaka była to 200-tna. Padł mi laptop, grzałka wspomagająca nurkowa też padła, wywaliło mi bezpieczniki na głównym i strasznie się dłużyła fermentacja i była nie dobra. Dziś okazało się, że może być to jedna z najlepszych warek jakie uwarzyłem. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
elroy Opublikowano 10 Marca 2011 Udostępnij Opublikowano 10 Marca 2011 Ja zawsze lubię sobie co jakiś czas zerknąć w fermentor podczas fermentacji. Nachylam się, a tu stado drobnych monet z kieszeni koszuli wprost do fermentora Tak z 15 zł Piwo wyszło b. dobre. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
josefik Opublikowano 10 Marca 2011 Udostępnij Opublikowano 10 Marca 2011 Najgorsza warka jaka była to 200-tna. Padł mi laptop, grzałka wspomagająca nurkowa też padła, wywaliło mi bezpieczniki na głównym i strasznie się dłużyła fermentacja i była nie dobra. Dziś okazało się, że może być to jedna z najlepszych warek jakie uwarzyłem. Odnośnie laptopa to kilka warek temu /żytnie/ utopiłem podczas warzenia Lapka co prawda nie w brzeczce ale w fermentatorze z clo2 gdzie moczyły się węże. Szczęście w nieszczęściu było takie że na powierzchni była cienka powłoka lodu i laptop tonął powoli jak Titanic. Wykręciłem, wysuszyłem okazało się ze padł tylko twardziel. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
kopyr Opublikowano 10 Marca 2011 Udostępnij Opublikowano 10 Marca 2011 Ja mam sporo wpadek na koncie, ale taka co to nie była wymieniana, to chłodzenie chłodnicą z włączonym palnikiem pod garem. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
wena Opublikowano 10 Marca 2011 Udostępnij Opublikowano 10 Marca 2011 Ja mam sporo wpadek na koncie, ale taka co to nie była wymieniana, to chłodzenie chłodnicą z włączonym palnikiem pod garem. I kto wygrał woda czy ogień Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
kopyr Opublikowano 10 Marca 2011 Udostępnij Opublikowano 10 Marca 2011 Ja mam sporo wpadek na koncie' date=' ale taka co to nie była wymieniana, to chłodzenie chłodnicą z włączonym palnikiem pod garem. [/quote']I kto wygrał woda czy ogień Wodzie szło nieźle, ale poniżej 40-50°C już nie dawała rady. To mnie zastanowiło i EUREKA. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
flood Opublikowano 10 Marca 2011 Udostępnij Opublikowano 10 Marca 2011 Gdzieś tu na forum jest moja opowieść o wylaniu chłodzonego portera, 20 l wprost z blatu na podłogę. Gar umarł, gres przerzył, ja domuwałem podłogę 4 godziny i się uwaliłem, rano żona przykleiła sie do gresu. Plamy ( zastygnięte krople) na SPODACH szafek na nóżkach znajdujemy wciąż. pzdr Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Sojer Opublikowano 10 Marca 2011 Udostępnij Opublikowano 10 Marca 2011 To ze mnie cienki bolek. Notorycznie zapominam o próbie jodowej. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
jacer Opublikowano 10 Marca 2011 Udostępnij Opublikowano 10 Marca 2011 (edytowane) To ze mnie cienki bolek. Notorycznie zapominam o próbie jodowej. A ja od 50 warek wogóle nie robię Kopyr nie wyłączył gazu a ja zamiast odkręcić zimną wodę odkręciłem ciepłą i też sobie czekałem Edytowane 10 Marca 2011 przez jacer Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Wiktor Opublikowano 10 Marca 2011 Udostępnij Opublikowano 10 Marca 2011 kiedyś po zakończeniu gotowania miałem 40 litrów piwa. Po chłodzeniu było 49 jeden wąż zaczął puszczać. Na dniach będę rozlewał, ale przy przelewaniu na cichą piwo było ok. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
przemo70 Opublikowano 10 Marca 2011 Udostępnij Opublikowano 10 Marca 2011 Gdzieś tu na forum jest moja opowieść o wylaniu chłodzonego portera, 20 l wprost z blatu na podłogę. Gar umarł, gres przerzył, ja domuwałem podłogę 4 godziny i się uwaliłem, rano żona przykleiła sie do gresu. Plamy ( zastygnięte krople) na SPODACH szafek na nóżkach znajdujemy wciąż. pzdr To u nas nie trzeba było wylewać, bo sam się wylał. Brat chciał zamieszać w garze z gotującą się brzeczką, włożył drewnianą łychę do garnka i potem już tylko mieliśmy robotę z czyszczeniem szafek od góry do dołu.Po roku przy ustawianiu szafek jeszcze się lepiło Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
vettis Opublikowano 10 Marca 2011 Udostępnij Opublikowano 10 Marca 2011 (edytowane) Ja zawsze lubię sobie co jakiś czas zerknąć w fermentor podczas fermentacji. Nachylam się, a tu stado drobnych monet z kieszeni koszuli wprost do fermentora Tak z 15 zł Piwo wyszło b. dobre. Można powiedzieć, że piwo wyszło bogate Edytowane 11 Marca 2011 przez vettis Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Marmur Opublikowano 11 Marca 2011 Udostępnij Opublikowano 11 Marca 2011 Ja puki co jeszcze się chłodnicy nie dorobiłem więc chłodzę piwo w wannie z zimą wodą. Do rozrobienia OXI używam wody z kranu podgrzanej przez Junkers ustawiony na max. (ma wtedy coś ponad 70°C ) i... przy warce nr 5 zamiast nalać zimnej wody do wanny nalałem gorącej. Połapałem się przed włożeniem tam gara bo łazienka (w bloku więc mała) wyglądała jak sauna Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
mario Opublikowano 11 Marca 2011 Udostępnij Opublikowano 11 Marca 2011 Mój ciekawy incydent to wysładzanie stouta wodą ze studni. (zapomniałem przełączyć zawór na wodę z sieci miejskiej) Nie byłoby w tym nic szczególnego, gdyby nie to że woda z mojej studni trzydziestokrotnie przekracza dopuszczalną do spożycia normę zawartości żelaza. Piwo było super, a nikt nie zardzewiał Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto
Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.
Zarejestruj nowe konto
Załóż nowe konto. To bardzo proste!
Zarejestruj sięZaloguj się
Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.
Zaloguj się