Skocz do zawartości

Piwowarstwo domowe a alkoholizm


kawasaki

Rekomendowane odpowiedzi

Myślę, że na wszelki wypadek warto stosować się do zaleceń wypracowanych przez lekarzy w UK czyli nie więcej niż 2 piwa dziennie oraz dwa dni w tygodniu zupełnie bez alkoholu.

Najlepiej poniedziałek i wtorek, by jak najszybciej mieć to z głowy ;)

 

Hy? Niedziela (wiadomo kac ;) ) i poniedzialek :D

A coś na kaca?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W efekcie, prohibicja doprowadziła do tego, że Amerykanie zaczęli pić więcej

 

Gwoli ścisłości historycznej, to akurat nie jest prawda, spożycie alkoholu z oczywistych przyczyn spadło wtedy znacznie a nawet jak pokazały badania, przez ładnych parę lat po zakończeniu prohibicji utrzymywało się na niższym niż przed prohibicją poziomie.

Tutaj jest dobre opracowanie: http://www.cato.org/...ion-was-failure

 

Although consumption of alcohol fell at the beginning of Prohibition, it subsequently increased. Alcohol became more dangerous to consume; crime increased and became “organized”; the court and prison systems were stretched to the breaking point; and corruption of public officials was rampant. No measurable gains were made in productivity or reduced absenteeism

 

tu jest jeszcze jedno zdanie (poniżej), o konsumpcji, że mogła przekroczyć poziom sprzed czasów prohibicji nawet jeśliby prohibicji nie zniesiono.

 

 

całość można ściągnąć tutaj: http://www.cato.org/...s/pdf/pa157.pdf i tu jeszcze jest trochę: http://eh.net/encycl...ibition.alcohol

 

Papier wszystko wytrzyma, ale fakty są takie, że w czasie prohibicji nie robiono badań spożycia, a badania wykonane bezpośrednio po zniesieniu prohibicji wykazały spożycie niższe niż przed prohibicją.

Ponadto można też włączyć zdrowy rozsądek: przemyt i bimbrownie w żaden sposób nie mogą zrównać się w wolumenie produkcji z legalnymi fabrykami alkoholu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fakty są np. tutaj:

 

Pierwsze skutki prohibicji wydawały się całkiem zadowalające. Jak wskazują dostępne dane, w najwcześniejszym okresie prohibicji ilość spożywanego na głowę przeciętnego Amerykanina alkoholu spadła w sposób bardzo poważny (…).

Trend ten bardzo szybko jednak się odwrócił. Co więcej, w bardzo szkodliwy sposób zmieniła się struktura spożycia alkoholu. Amerykanie pili o wiele mniej piwa i wina, za to bez porównania więcej wódki. W amerykańskim życiu po raz pierwszy w praktyce zrealizowało się to, co Richard Cowan nazwał “żelaznym prawem prohibicji”: im bardziej jakiś rodzaj substancji (narkotyki, tytoń, alkohol) jest ścigany przez prawo, tym substancja taka staje się mocniejsza (i w bardziej prawdopodobny sposób zanieczyszczona) oraz bardziej niebezpieczna.

Kiedy obrót jakąś rzeczą staje się przestępstwem, a na ową rzecz istnieje zapotrzebowanie – tymi którzy podejmą się dostarczenia zakazanej a pożądanej substancji, będą przestępcy. Skutkiem tej prawidłowości było inne zjawisko, które przed okresem prohibicji miało w Stanach Zjednoczonych charakter marginalny – rozwoju zorganizowanej przestępczości.

Najbardziej tragicznym skutkiem prohibicji był spektakularny wręcz wzrost liczby morderstw.

 

Mimo że w operację zaangażowano cały majestat amerykańskiego państwa, a agenci FBI krążyli po kraju likwidując meliny i wylewając hektolitry napojów wyskokowych z przebijanych na oczach zrozpaczonych właścicieli beczek, Amerykanie pili znacznie więcej niż dotychczas. Pili i płacili – bo wraz z ze zniknięciem legalnego alkoholu z rynku, Amerykę zalała fala bimbru i przemycanych trunków, na które nakładano odpowiednio wysoki „narzut", związany z ryzykiem nieoczekiwanej wizyty policji. Jako że sprzedaż najpodlejszych nawet trunków przynosiła krociowe zyski, w dodatku wolne od podatków, natychmiast zainteresowali się tym biznesem „chłopcy z miasta". W rezultacie, kiedy w 1932 roku prezydent Franklin D. Roosevelt wycofywał z konstytucji przepis o prohibicji, USA miało problem nie tylko z alkoholizmem, ale również z mafią i budżetem, który w dobie Wielkiego Kryzysu łaknął dolarów podatników jak kania dżdżu.

 

Bardzo dużo faktów mamy zaś tutaj: http://www.druglibra...tionresults.htm

 

I to było w USA, a do czego doprowadziły prohibicje w innych krajach? W Finlandii tak się temat wymknął spod kontroli, że Ci co głosowali na "tak", sami zagłosowali na "nie". W roku 1860 nastąpiły restrykcje dot. sprzedaży alkoholu i piwa, w 1919 przegłosowano prohibicję, w samym roku 1927, 25.000 osób zostało aresztowanych za publiczne pijaństwo, a konsumpcja alkoholu, dotychczas normalna, potroiła się, co więcej Finowie przerzucili się z wódki na spirytus, więc pili nie tylko więcej, ale też i mocniejszego alkoholu. Po zniesieniu prohibicji, spożycie piwa wzrosło o 125% kosztem alkoholu, spożycie piwa słabego (4.7%) wzrosło o 242%.

Edytowane przez Bogi
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fakty są np. tutaj:

 

To nie fakty, tylko gawędy i spekulacje. N.b. nie widzę, żeby autor postawił tezę, że spożycie było wyższe niż przed prohibicją.

 

Zwróć uwagę, że nie jestem zwolennikiem prohibicji, tylko drażni mnie bezrefleksyjne powielanie bezsensownych tez, w tym przypadku to, że spożycie alkoholu w czasie prohibicji było wyższe niż przed prohibicją - nie jest to możliwe nigdzie i nigdy, ze względów technicznych.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo trudny temat.

Co tu dużo mówić - lubię napoje alkoholowe, co nie znaczy, że mam nieodpartą potrzebę delektowania się nimi.

Wino wypiję raz na dwa miesiące, wódkę, nalewki, miody pitne i inne napoje zawierające etanol również.

Znacznie częściej piję piwo, ale nie ma czegoś takiego u mnie, że muszę się go napić.

Zanim zacząłem warzyć, robiłem tak, że kupowałem kilka butelek (oczywiście regionalnych wyrobów) i one sobie po prostu czekały na odpowiedni moment. Bywało tak, że miałem nawał pracy i potrafiły leżeć nietknięte dwa miesiące i dłużej. Bywało tak, że wypijałem te kilka butelek w dwa tygodnie.

Teraz jak uwarzyłem, to poszło 20 butelek na sylwestra, a po sylwestrze dopiero dzisiaj się napiłem. Kiedy wypiję następną butelczynę? Trudno powiedzieć.

Piję piwo dla smaku, zawsze tak było, bo nie mam potrzeby, żeby waliło mnie w dekiel. Jednego raczej nie wypijam więcej niż dwóch, bo potem przestaję odczuwać smak w takim stopniu, jakbym chciał, co dla mnie mija się z celem.

 

Nie występuje u mnie coś takiego, jak smak na alkohol, tylko mam rozmaite smaki na coś. Równie dobrze może to nie być smak na piwo, ale np. na lasagne, wtedy sobie robię całą blachę, której oczywiście nie zjadam samemu. Uzależniony jestem tylko od papierosów i od spełniania kulinarnych zachcianek mojego kurzego móżdżku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fakty są np. tutaj:

 

To nie fakty, tylko gawędy i spekulacje. N.b. nie widzę, żeby autor postawił tezę, że spożycie było wyższe niż przed prohibicją.

 

Zwróć uwagę, że nie jestem zwolennikiem prohibicji, tylko drażni mnie bezrefleksyjne powielanie bezsensownych tez, w tym przypadku to, że spożycie alkoholu w czasie prohibicji było wyższe niż przed prohibicją - nie jest to możliwe nigdzie i nigdy, ze względów technicznych.

Było wyższe, bo do tego prohibicja prowadzi-staje się rzecz zakazana, więc bardziej pożądana. To nie są gawędy, ale konkretne wyniki i badania. Podczas prohibicji wzrosło spożycie i produkcja-bo było zapotrzebowanie, wzrosło spożycie wśród dzieci i młodzieży (bardzo mało się o tym mówi) , liczba morderstw na tle alkoholu, etc, etc.

 

Nie szukam nic więcej, bo i tak Cię nie przekonam. A zwolennikiem jesteś, bo bronisz właśnie tego bandyckiego rozwiązania poprzez powielanie plotek, które powtórzone tysiąckroć stały się nagle faktem, a tak nie jest-odnośników już nadto.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fakty są np. tutaj:

 

To nie fakty, tylko gawędy i spekulacje. N.b. nie widzę, żeby autor postawił tezę, że spożycie było wyższe niż przed prohibicją.

 

Zwróć uwagę, że nie jestem zwolennikiem prohibicji, tylko drażni mnie bezrefleksyjne powielanie bezsensownych tez, w tym przypadku to, że spożycie alkoholu w czasie prohibicji było wyższe niż przed prohibicją - nie jest to możliwe nigdzie i nigdy, ze względów technicznych.

Było wyższe, bo do tego prohibicja prowadzi-staje się rzecz zakazana, więc bardziej pożądana. To nie są gawędy, ale konkretne wyniki i badania. Podczas prohibicji wzrosło spożycie i produkcja-bo było zapotrzebowanie, wzrosło spożycie wśród dzieci i młodzieży (bardzo mało się o tym mówi) , liczba morderstw na tle alkoholu, etc, etc.

 

Nie szukam nic więcej, bo i tak Cię nie przekonam. A zwolennikiem jesteś, bo bronisz właśnie tego bandyckiego rozwiązania poprzez powielanie plotek, które powtórzone tysiąckroć stały się nagle faktem, a tak nie jest-odnośników już nadto.

 

To są twoje opinie, a nie badania na temat spożycia podczas prohibicji. A podrzucenie tekstu z blogu czy strony internetowej (uczą mnie na uniwerku i w pracy, że takie źródła są bardzo mało wiarygodne) nie zmienia nic.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sami idziecie w prohibicję, ja was ratować nie będę. Jak nam kiedyś wprowadzą, zobaczymy wasze miny.

 

Z wikipedii ich nie dawałem. Podałem całą masę konkretnych naukowych opracowań-komuś one nie pasują, trudno. A uniwersytety dawno skończyłem i parę artykułów też opublikowałem, ale się nie chwalę tym, tak jak inni chwalą się brakiem wiedzy.

 

Ja nie jestem od przekonywania, ale od zwalczania trzech największych plag: alkoholizmu, abstynencji i prohibicji.

 

Zauważyłem kwestię dot. spożycia za komuny i teraz, otóż są badania, że za komuny spożycie było większe z trzech powodów-nic nie pokażę, jesteście na tyle zdolni, żeby sami poszperać, eksperci pożal się Boże:

 

-alkohol był reglamentowany i funkcjonował jako środek płatniczy, więc był bardziej pożądany, stąd piło się więcej; picie np. Winiaku Luksusowego czy Soplicy bardzo "nobilitowało"

-alkohol miał ograniczoną dostępność, co ułatwiało jego pożądanie w miejscach ukrytych (meliny, mety, zaufane sklepy), również było to jednoznaczne z tym, że od 13ej lud szedł na żer (a właściwie na wypitkę) mimo że już swoje wypił był.

-zastępniki alkoholu były bardzo pożądane z racji aspektu ekonomicznego-pito więcej dziadostwa, bo było a) tańsze i b) łatwiej dostępne

-osób w izbach i zakładach było więcej, bo prym wiódł też alkohol skażony.

 

i są na to dokumenty, nie jakieś tam zdania, tylko naukowe opracowania wielu wybitnych ludzi. Zwróciłbym tutaj uwagę na pracę dra Jacka Moskalewicza z 1993, Tadeusza Kuchciaka z 2006 np. z opracowań polskojęzycznych, bo widocznie angielski dla niektórych za trudny.

 

I może tutaj jestem zbyt ostry i złośliwy, ale ja w tym temacie siedzę od roku 1999 i po prostu mierzi mnie, że ktoś może szufladkować gros osób jako alkoholików, bo ma ku temu jakieś błędne przesłanki, a dodatkowo uważa, że prohibicja to jest jakaś bajka i naturalnie spełniła swoje zadanie.

Edytowane przez Bogi
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dać, wiele nie dało i usiłuję wytłumaczyć, że prohibicja to zło i do niczego dobrego nie doprowadzi, to że w naszym przypadku nie tknięto piwa, nie znaczy, że w czyimś chorym umyśle taka myśl się nie urodzi-w Finlandii zaczęło się właśnie od piwa. Ja tylko ostrzegam i namawiam do obrania słusznej drogi a nie pieprzenia, że nawet analizy ekonomiczne, które są całkowicie potwierdzeniem ile szkód wyrządziła prohibicja, też będą służyć takich mrzonkom.

Edytowane przez Bogi
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dać, wiele nie dało i usiłuję wytłumaczyć, że prohibicja to zło i do niczego dobrego nie doprowadzi, to że w naszym przypadku nie tknięto piwa, nie znaczy, że w czyimś chorym umyśle taka myśl się nie urodzi-w Finlandii zaczęło się właśnie od piwa. Ja tylko ostrzegam i namawiam do obrania słusznej drogi a nie pieprzenia, że nawet analizy ekonomiczne, które są całkowicie potwierdzeniem ile szkód wyrządziła prohibicja, też będą służyć takich mrzonkom.

 

Człowieku, czy ktoś tu Ci piszę, że prohibicja była dobra? Chyba na tym forum takich osób nie ma :)

Chodzi o to, że niektóre rzeczy nadinterpretujesz.

 

W zasadzie nie biorę udziały w takich dyskusjach, ale nie dałem rady, więcej sie nie odzywam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odniosłem wrażenie przeciwne raczej, są nawet takie, które z racji nie wiadomo czym wywołanych wywołują w niektórych forumowiczach poczucie winy-parę osób zaczęło się tłumaczyć co pije, ile i dlaczego, oraz mamy osoby, które na pierwszy rzut oka (przyznaję jestem krótkowidzem), każdy rozsądny człowiek zakwalifikowałby jako poważnie zaangażowanych w temperance leagues czy inne socjalistyczne wymysły (praktycznie nikt nie wspomina o bolszewickiej prohibicji, a ta też była i swoje żniwo zebrała).

 

Ja warzę piwo, nie sycę miodu (czyli miód robię, ale bez sycenia, taki żart), czasem trafi się wino, wytwarzam cały autorament różnych alkoholi od destylatów przez nalewki po likiery i zgłębiam historię tych trunków-poprzez ich degustację również, ale jestem smakoszem, koneserem, podkarpackim golden nose, etc, ale nie alkoholikiem. I smuci mnie, że w kraju, w którym tradycje wytwarzania różnych trunków (a w niektórych byliśmy pionierami na skalę światową) są nadal tak pielęgnowane, można tak szkalować ten dorobek i przeczyć faktom, szufladkować różne Bogu ducha winne osoby i de facto własne gniazdo kalać.

Edytowane przez Bogi
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.