Ale dyskusję na śniadanie sobie zapodałam Ze swojej strony chciałabym dodać, że od piwa czy jakiejkolwiek innej substancji może być organizm uzależniony po latach codziennego używania bez widocznych skutków dla otoczenia, tylko dla organizmu. Mówię "po latach" w sensie kilkunastu, kilkudziesięciu - a nie 3-4. Jestem nałogowym pijaczem kawy - z reguły tylko jedna, co rano. Ale jeśli się zdarzy, że kawy nie wypiję, to w okolicach południa - czasem później, w zależności od pory wstania - zaczyna mi się potwornie chcieć spać. I nie jest to autosugestia, gdyż zdarzały mi się przypadki, że nawet nie pamiętałam, że tejże kawy nie piłam. To jest zdecydowanie uzależnienie organizmu.
Z okazji braku alkoholu we krwi żadne symptomy ani fizyczne, ani psychiczne mnie nie dotykają, a piwa piję znacznie więcej, niż kawy. Zdając sobie sprawę jednak z tego, że moje regularne spożycie piwa trwa już długie lata, co roku robię pełne badania krwi, sprawdzam ciśnienie itp. Póki co organizm nie sygnalizuje absolutnie żadnych problemów, nie mam też objawów uzależnienia psychicznego, ale nie oznacza to, że inna osoba prowadząca taki tryb życia będzie reagowała podobnie. Dużo zależy od cech osobniczych i nie da się ustawić wszystkich pod ścianą i na podstawie ankiety, kto ile piwa pije określić, kto jest alkoholikiem, a kto nie. Jeśli o mnie chodzi, to należę do klubu jawnych alkoholików, tak jak Josefik. Póki nie przeszkadza to w życiu mi, ani nikomu w moim otoczeniu, to zamierzam w tym klubie pozostać
Edit: zapomniałam o nawiązaniu do pytania założyciela wątku: Sama obecność alkoholu w pobliżu nie robi z nikogo alkoholika, choć, oczywiście, człowiek ma do niego łatwiejszy dostęp. Ale ostatecznie skoczyć do sklepu po piwko też nie jest trudno.