Też na to stawiam, z tego co słyszałem, przerwę diacetylowa trzeba robic, gdy "drozdże są jeszcze aktywne" cokolwiek to znaczy, ale trudno mi wyłapać ten moment. Boję się, że przeniosę w ciepłe miejsce za wcześnie, i potem jeszcze będzie przez tydzień dochodzić w temperaturze pokojowej.
W przyszłym sezonie zrobię tak jak radzi darko: po 14 dniach podniosę temp. do 14-15* i tak potrzymam do końca. Następna po 12 dniach, następna po 10 i zobaczę kiedy skończy się diacetyl, a zaczną estry owocowe.
A może używałeś drożdży Munich Lager? One produkują tak dużo diacetylu, że zaleca się podnoszenie temperatury już w 2/3 fermentacji. Oksydacja przy przelewaniu na cichą też sprzyja diacetylowi.
Utrata zdolności przerabiania diacetylu to też popularna mutacja u drożdży - podejrzewam o to moje mrożonki. Może być też infekcja peddiococus.
Dodam, że Jamil twierdzi, że jak drożdże zadajemy na zimno i fermentacja jest zdrowa, to diacetylu nie ma, nie trzeba w ogóle podnosić temperatury.